czwartek, 1 listopada 2012

Rozdział 20


Minęło kilka dni od odejścia Polski. Pewnego dnia znów czuła znajomy zapach. I tym razem, również bijące ciepło. Otwierając oczy ujrzała twarz Polski naprzeciw jej własnej. Miał kilka zadrapań na twarzy ,ale nic poza tym . Kamień spadł jej z serca. Żyje. Dotknęła dłonią jego policzka. Był strasznie zimny. Objęła chłopaka, chcąc go ogrzać. Uśmiechnął się przez sen.
Sora- Ciekawe o czym śni.
Spróbowała rozejrzeć się po siedzibie. Było wielu rannych, a ludzi znacznie ubyło, lecz wygrali,  i widać to było na ich radosnych twarzach. Chcąc już spać spokojnie ,bez zamartwiania się ,zamknęła na powrót oczy.
Niestety przez to ,że ktoś cały czas ją szturchał, nie mogła spać dłużej. Nad nią znajdował się brzuch Polski pełen blizn. Gdy chłopak zobaczył ,że się obudziła wystraszył się.
Polska- Przepraszam ,ale muszę wyciągnąć coś z kieszeni mojego munduru a ,że wciąż na nim leżysz…jest mi ciężko ją dosięgnąć.
Zakłopotanie chłopaka dało się wyczuć. Dziewczyna znała go już dość dobrze ,nie miała powodów żeby przejmować się zachowaniem Polski.
Sora- W porządku . :)
Chłopiec- Znów to mówisz.
Odwróciła gwałtownie głowę. Dwunastolatek siedział tak jak wczoraj z siostrą, i przyglądali się, jej i Polsce.
Polska- Znalazłem! A już myślałem ,że to zgubiłem.
Usiadł obok dziewczyny.
Polska- Jeszcze raz przepraszam ,że cie obudziłem.
Sora- No mówię nie przejmuj się :] .Zresztą.. i tak przez cały dzień nie będę się stąd ruszać.
Chłopak spojrzał się na Sorę patrzącą ślepo w sufit. Czuł się okropnie, kazał kobietom dawać leki dziewczynie więc myślał ,że sytuacja się poprawi, lecz im dłużej Sora leżała, tym gorzej się czuła się psychicznie. Nie lubiła najwidoczniej być w jednym miejscu bez ruchu, podobnie jak on.
Polska- Miałem pokazać coś tym dzieciom, chcesz zobaczyć?
Obróciła głowę w jego kierunku. Znów uśmiechała się szeroko, aby nie sprawić mu przykrości,  swoimi zmartwieniami.
Sora- Jasne.
Polska – No to patrzcie.
Rodzeństwo nachyliło się nad  chłopakiem. W dłoni trzymał  mały bączek. Nakręcił go i położył na podłodze. Mały przedmiot wirował i wirował .Polska nastawił palec na drogę bączka, który przeszedł na czubek jego palca ,wciąż wirując. Chłopiec widząc przedmiot i sztuczkę Polski ,był zdumiony.
Chłopiec- Łał.. ja też chcę się tego nauczyć!
Polska- Dobrze pokaże ci! ^^
Dziewczyna obróciła się na druga stronę w kierunku ściany. Polska obejrzał się za nią.
Polska- Hej..wszystko w porządku. Przynieść ci leki? Źle się czujesz?
Sora- Nie ,wszystko w porządku, po prostu muszę pomyśleć.
Chłopak wstał. Pokazując ręką do dzieci by za nim poszły, zostawiając dziewczynę samą. Ona  sama płakała ,w ciszy zakrywając twarz rękawem.
Gdy Polska zasnął. Cicho wstała starając się go nie budzić. Wszyscy pogrążeni byli w krainie Morfeusza. Weszła na sam środek, i usiadła na ziemi . Starała się rozruszać na siłę swoje ciało. Nie udawało jej się, cierpiała za każdym ruchem. Straciła pół nocy. Nad sam ranek ,udawało jej się już ograniczyć swoje ruchy, do tych najbardziej potrzebnych. Zadyszana i zmęczona oparła się o ścianę. Ból ,ból ,ból w myślach to słowo prześladowało ją cały czas. Ale było warto, jeszcze jedna taka noc, i z trzymaniem broni i poruszaniem się, nie będzie problemu. Położyła się obok Polski, chciała zamykać już oczy ,gdy uświadomiła sobie ,iż chłopak ma je otwarte, i spogląda na nią poważnym wzrokiem.
Polska- Zamęczysz się. Proszę przestań.
Mówił to z prawdziwym smutkiem. Wręcz błagał ja wzrokiem, by nigdy więcej na siłę nie zmuszała ciała do takiego wysiłku, szczególnie po takich obrażeniach. Pogłaskała go po głowie, to już chyba był ich zwyczaj mówiący „ Wszystko jest w porządku”. Zamknęła oczy. Dni mijały bardzo szybko Polska wyruszał na kolejne bitwy, i nie wracał przez pewien okres czasu. Za każdym razem gdy dziewczyna ćwiczyła, towarzyszyli jej mali przyjaciele. Strzelała do worków z piaskiem ,nie chcąc zatracić wzroku strzelca. Tydzień po wyruszeniu na kolejne bitwy Polski i innych żołnierzy, Sora miała tę samą formę co kiedyś przed ataku na Niemiecki obóz. Czuła się wspaniale z myślą powrotu do zdrowia, lecz jej rany nie. Wykonywała mnóstwo rzeczy narażając się na ogromny ból, i potęgowanie się obrażeń. Pewnego wieczora udała się do lasu nad bunkrem.
Chłopiec-  Sora.. a po co w ogóle poszliśmy do lasu?
Zastanowił się na chwilę. Nagle przeraził się mając w głowie jeden prawdopodobny argument.
Chłopiec- Chyba nie zamierzasz atakować Niemcy?!
Wciąż idąc przed siebie w ciszy, obserwowała teren w razie nagłego niebezpieczeństwa. Uświadamiając sobie ,że chłopiec coś mówił spojrzała na niego wzrokiem mówiącym „ mówiłeś coś?”. Dziecko opuściło głowę i westchnęło głośno.
Chłopiec –Pytałem czy zamierzasz kogoś napadać, lub coś takiego.
Sora- Oczywiście, że nie. Sama nic nie zrobię, nie miałabym szans. Jak ostatnio sama sobie radziłam, to ledwo uszłam z życiem…ale myślę, że było warto.
Muszę zdobyć jedzenie bo się kończy. A tak właściwie, mógłbyś być ciut ciszej? tu nie jest bezpiecznie..zresztą po co was zabrałam.
Uśmiechnął się do niej, jak największy spryciarz na świecie.
Chłopiec- Nie zabrałaś, sami się zabraliśmy.
Dziewczyna podniosła rękę, nakazując być im cicho, drugą zaś zamachnęła nożem, kierując jego czubek w sarnę idącą wzdłuż ścieżki. Zwierze padło. Podbiegła do niego i wyjęła mu nóż z głowy.
Sora- Musimy się śpieszyć. Biegnijcie do wejścia, weź siostrę za rękę i leć.
Zrobił to co kazała, ona zaś chwyciła sarnę za nogę i pobiegła za nimi. Zanim weszła do bunkra spostrzegła spadający lekko śnieg. Podała martwe zwierze jednemu z żołnierzy na straży, który zabrał je do środka. Zamknęła klapę oddaliła się od niej i rozłożyła ręce na boki i uniosła głowę do góry. Białe pyłki spadały na jej ciepłe ciało, rozpuszczając się od razu. Kochała to uczucie, śnieg tak piękny i czysty. Powoli zaczynała się zima. Zawróciła w kierunku wejścia do kryjówki, chciała tak stać, i położyć się w śniegu, lecz wiedziała ,że wróg może być wszędzie,  próbując usilnie znaleźć ją i Polskę. Nim zdążyła otworzyć klapę, poczuła jak ktoś rzucił w nią kulką śniegu ,która teraz topiła się na jej głowie. Odwróciła się momentalnie. Tym razem dostała prosto w twarz. Wyciągnęła broń kipiąc ze złości. Usłyszała nagle melodyczny śmiech rozchodzący się po okolicy. Bardzo, znajomy śmiech. Opuściła broń śmiejąc się.
Sora- Wyłaź , wiem ,że to ty! ^^
Zauważyła kolejny pocisk z białego lepiącego śniegu. Uniknęła ciosu, wciąż się śmiejąc. Schyliła się i zrobiła białą śniegową kulkę.
Sora- Dostaniesz za swoje!
I znów znajomy śmiech rozchodzący się po lesie. Jednak tym razem, zobaczyła twarz jego autora. Jasne włosy okrywające radosną twarz powiewały lekko na wietrze. W ręku trzymał kolejny zlepek śniegu. Peleryna munduru była mokra od padającego śniegu, a zielone oczy patrzyły na nią radośnie. Widząc go całego po kolejnej wyprawie, sprawiło ,że zapomniała o zemście za kulki śniegowe, i pobiegła do niego tuląc się mocno.
Sora- Wróciłeś..
Polska- Było ciężko ale jestem w całości^^ Totalnie cieszę się ,że cie widzę! Wszyscy są już w środku.
Sora- Jak dawno wróciliście?
Polska –Niedawno ,gdy dowiedziałem się ,że poszłaś po jedzenie..to cię tak jakby śledziłem trochę ^^
Sora- No wiesz..dam sobie rade. Jestem już zdrowa!
Spojrzał na nią z po wątpieniem.
Polska- Ostrożności nigdy za wiele..a właśnie! Jak ty strzeliłaś tej sarnie prosto w głowę ? o.o była tak daleko, jesteś lepsza ode mnie!
Rozejrzał się.
Polska- No tak zapomniałem, wejdźmy do środka mam dla ciebie niespodziankę!
Poprowadził ją do drzwiczek i pozwolił wejść pierwszej. Sam wchodząc do środka rozejrzał się pilnie po raz ostatni, i zamknął za sobą drzwi.
W środku panowała wielka uroczystość. Muzyka grała piękne melodie, a sarna którą złapała grzała się już nad ogniskiem. Ludzie tańczyli i radowali się zwycięstwem.
Sora- Skąd mamy instrumenty?
Polska- Znalazłem jeden z obozów pracy..
Jego twarz od razu przybrała kamienną maskę.
Polska- Zaatakowaliśmy ją. Niestety wielu ludzi już nie żyło, a ocalałych przynieśliśmy tutaj. Złożyło się ,że w tym obozie było wielu muzyków śpiewających piosenki zachęcające do walki. Za to Niemcy również, sprowadza do takich obozów. Instrumenty znajdowały się w szopie za obozem.
Sora- Rozumiem.
Stanęła na palcach i cmoknęła go w policzek. Chłopak jak oparzony dotknął czerwonego policzka w miejsce pocałunku. Patrzył speszony na dziewczynę cały czerwony.
Sora- Haha szkoda ,że nie widzisz teraz swojej minki! :D
Chłopak zaśmiał się.
Polska-  To miłe dzięki ^^
Muzyka ucichła, i przeszła na wolniejsze melodie pięknego walca. Panowie prosili panie o taniec. Polska otrzepał mundur  z śniegu i poprawił pelerynę i włosy. Ukłonił się przed dziewczyną prosząc o jej dłoń.
Polska- Czy mogę prosić?
Dziewczyna zaskoczona pytaniem, odwróciła głowę patrząc smutno na ścianę.
Sora- Ja ja..nie umiem tańczyć przepraszam.
Chłopak uśmiechnął się szeroko.

Polska- Hah tym się nie przejmuj, rolą mężczyzny jest prowadzenie partnerki. Krokami zajmę się ja ^^ jestem w tym dobry, nawet się nie zorientujesz , a będziesz wirować wokół innych .
Sora- Naprawdę? Warto spróbować, tylko proszę nie daj mi się skompromitować..:)
Polska- Obiecuję.
Podała mu dłoń ,a on poprowadził ją na środek Sali. Delikatnie ujął jej dłoń, i chwycił w tali. Dziewczyna była zdumiona tą delikatnością, zachowywał się jak prawdziwy mężczyzna, a nie jak dziecko.  Mówił prawdę, nie musiała nic robić, sam prowadził ją w rytm muzyki. Inni ludzie zeszli się na boki, aby podziwiać  wirującą parę. Czuła się wspaniale, nie chciałaby zapomnieć tego uczucia, ani tego dnia, nigdy w życiu. Gdy melodia zwolniła, w pewnym momencie, nachylił się do niej powoli ją obniżając ,lecz wciąż pewnie trzymając za plecy.
Polska- Widzisz? Totalnie umiesz już tańczyć ^^ podoba ci się?
Dziewczyna była rozpromieniona ze szczęścia. Pocałowała go w policzek.
Sora- Bardzo!! ^^
Pod koniec muzyki, obrócił ja wokół dłoni i złapał. Skończyło się. Ludzie zaczęli klaskać, i zaczęła się kolejna melodia. Polska pocałował ją w dłoń.
Polska- Dziękuję za taniec! Świetnie się z tobą tańczy ^^
Sora- Wzajemnie! Jesteś świetnym tancerzem, gdzie się tego nauczyłeś?
Polska- Dzięki! ^^  Sam nie wiem, wrodzony talent.
Sora- Zazdroszczę ci! Chodź, pewnie jesteś głodny, najwidoczniej jedzenie jest już gotowe.
Polska- Jasne!
Pobiegli do stołu ustawiając się w kolejce. Później usiedli przy swoim miejscu obserwując inne pary. Chłopak spojrzał zagadkowo na dziewczynę, zauważyła to, i przełknęła ostatni kęs.
Sora- Mam coś na twarzy?
Polska- Twoje włosy…
Chwycił jak to miał w zwyczaju jej końcówki.
Polska- Urosły ci, choć nadal nie są tak długie jak na początku.
Sora- Nie przejmuję się na razie urodą, więc nie zwróciłam na to uwagi ^^
Obruszył się.
Polska- Jesteś dziewczyną, musisz zwracać na to uwagę!
Sora- Może później wiesz..teraz nie mam na to głowy ,zresztą, nie znam się na tym. A ty?
Polska- Co ja?..aż tak źle?
Zaczął rozpaczliwie poprawiać swoje blond włosy .Rozbawiona reakcją Polski, zaśmiała się.
Sora- Niee, bardzo ci w takich ładnie, zostaw tak jak jest.
Uczesała go na powrót po staremu. Chłopak odetchnął z ulgą, zaś dziewczyna kontynuowała.
Sora- Ale..w sukience chyba ci lepiej ..^^
Gdy to usłyszał zachłysnął się mięsem. Wciąż rozbawiona Sora poklepała go po plecach. Spojrzał na nią ze strachem.
Polska- Totalnie o tym zapomnij…po prostu lubiłem się bawić .
Sora- Hahaha jak to wszystko się skończy ,dasz mi jedną z tych sukienek?
Spojrzała na niego proszącym wzrokiem. Chłopak załamał się.
Polska- Nie musisz prosić…dam ci je od razu.
Nagle oboje sobie coś przypomnieli ,ich miny spoważniały . Dom  Polski był całkowicie zniszczony. Dziewczynie zrobiło się głupio.
Polska- Ale wiesz…
Spojrzała na niego.
Polska- Mam to !  a to jest najważniejsze.
Wyciągnął z kieszeni nadpalone zdjęcia ocalałe z pożaru.
Sora- Masz racje. Wiesz pójdę już spać ,jest mi strasznie zimno.
Polska –Masz rację, też pójdę jestem padnięty!
Ułożyli swoje koce na ziemi, i położyli się na nich. Przed tym Polska zdjął pelerynę i okrył dziewczynę, aby nie marzła.
Sora- Daj spokój tobie będzie zimno!
Znowu jak miał w kolejnym ze swoich zwyczajów ,udał ,że nie słyszy. Dziewczyna nie dała za wygraną i przysunęła się jeszcze bliżej do chłopaka układając po połowie pelerynę. Po czym zamknęła oczy.
Sora- Dobranoc Polsko.
Polska- Dobranoc.
Uroczystość nie trwała długo. Ocalali byli szczęśliwi ,że uniknęli śmierci , Polska ,że pomógł tym ludziom, a Sora za to ,że chłopakowi nic się nie stało. Dzień był bardzo udany, lecz niedługo miało się to skończyć.

3 komentarze:

  1. Cóż mogę rzec - po prostu cudo *.*
    Tyle Polski z Sorą <3 Jestem przenajszczęśliwsza w pełnym zacieszu xD
    To jak tańczyli i jak się rzucali śnieżkami... Kawaii^^ Tylko jeden mały problem - co chwilę tylko myślałam "No pocałuj ją!" xD
    Ogólnie rzecz biorąc strasznie mi się podobało :D Zapraszam na rozdział 19 *.*
    I z niecierpliwością czekam na koniec wojny :) Wtedu to dopiero będzie świętowania!
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest po prostu Kawai! *.*
    I omasiroj (język japoński-interesujące- zapisane fonetycznie :P)
    Z tańcem ci się udało.
    Taki troszeczkę gatunek romantyczno-wojenny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. awwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww jakie sweet od teraz to moje otp >v<

    OdpowiedzUsuń