środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 44


Promienie słoneczne padały po kątach pokoju tworząc taniec złotych świateł. Większość z nich przesiadywała na oczach moich i Polski. Otworzyłam je powoli podziwiając piękny widok. Polska wciąż spał. Leżał przytulając mnie, jego dłoń wciąż otulała moją. Nie ruszałam się aby go nie zbudzić, wyglądał jak by miał dziesięć lat, ale tylko wtedy kiedy spał, to było zabawne. W końcu wewnątrz nadal jest dzieckiem. Po chwili poczułam jak się rusza.
Polska- Musimy już wstawać?
Nie otworzył oczu. Był w połowie w rzeczywistości, a w drugiej gdzieś daleko, gdzie jego wyobraźnia dawała mu to o czym marzył. Pogłaskałam go po głowie.
Sora- Nie, jak chcesz śpij dalej.
Puścił moją dłoń nie świadomie i po chwili zapadł w sen na nowo. Wstałam poszukując swoich ubrań. Wisiały pewnie na sznurku w moim pokoju, tak jak Polski. Rozsunęłam drzwi do jego pokoju i powędrowałam do mojego. Po drodze spotkałam Szwajcarię z tacą, na której znajdowały się różne przysmaki Japonii. Uśmiechnęłam się do niego promienie.
Sora- Dzień dobry ^^
Spojrzał na mnie zastanawiając się nad czymś.
Szwajcaria- Dzień dobrykiedy wstałaś? Nie widziałem cię żebyś wychodziła z pokoju. Stało się coś?
To miłe z jego strony, że się tak martwił. On też przecież jest człowiekiem i ma w sobie ogromne pokłady uczuć, lecz jest żołnierzem i musi być taki jaki jest. To jego praca. Szanowałam go za to.
Sora- Nie, spałam u Polski w pokoju. Wracam do siebie po rzeczy.
Pomachałam mu na pożegnanie. Szwajcaria zmierzył mnie wzrokiem i poszedł dalej. Otworzyłam moje drzwi i zobaczyłam moje ciuchy. Właściwie ciuch, uwielbiałam sukienki więc nosiłam tylko je ( lekkie, zwiewne najczęściej białe itp). Ubrałam się. Nagle zaburczało mi w brzuchu.
Sora- Ciekawe gdzie jest kuchnia
Szłam przez korytarz szukając danego pomieszczenia. Zapach ulatniał się zewsząd. Ciężko było go znaleźć. Trafiłam na prosty, długi korytarz pełen zdjęć i fotografii. Zupełnie jak w domu Polski. Na każdym było każde państwo. Przechadzałam się wzdłuż zdjęć, próbując zapamiętać każdą nową twarz. Zdjęcia były duże, i portrety wyraźnie kontrastowały ze ścianą. Napotkałam zdjęcie Polski. Stanęłam jak wryta. Polska z fotografii zupełnie nie przypominał Polski, którego znałam. Przyłożyłam sobie dłonie do ust. Chłopak był cały we krwi. Ścierał ją sobie rękawem, jego oczy puste widziały tylko kolejną nadchodząca bitwę, byłstraszny.

Szwajcaria- Szok co?
Podskoczyłam na dźwięk jego głosu. Odwróciłam głowę. Tak samo jak ja, patrzył się na obraz z głową podniesioną ku górze.
Szwajcaria- Kiedyś nie wdział niczego poza walką. Ukrywał się pod maską. Teraz zresztą też jest w połowie sobą. Lubi się śmiać, ale czasem znów ma ochotę walczyć i powrócić do tamtych dni. Szczerze mówiąc nie dziwię mu się. On się na tym wychował odkąd się urodził musiał walczyć o życiezresztą jak my wszyscy..
Słuchałam tego co mówi w milczeniu. To było koszmarne. Wiecznie szczęśliwy Polska kochający walkę.
Sora- Nie zauważyłam czegoś takiego podczas wojny światowej.
Pokręcił głową.
Szwajcaria- To zupełnie inne czasy. Nie wszystko jest takie same cały czas nie? My też dorastamy i robimy się mądrzejsi co każdą walkę. Kiedyś walczyliśmy non stop, codziennie, bez chwili przerwy.
Nie mogłam dłużej tego słuchać.
Sora- Wiesz może gdzie jest kuchnia?
Udał, że nie wie, iż zmieniłam temat celowo.
Szwajcaria- Idź prosto. Jest na końcu korytarza.
Sora- Dziękuję.
Odszedł. Tymczasem ja odetchnęłam z ulgą. Ostatni raz dzisiaj rzuciłam oko na okropne zdjęcie Polski za czasów dzieciństwa i ruszyłam dalej podziwiając innych. Był Litwa, Rosja, Łotwa, Estoniai Niemcy. Ten nic się nie zmienił, w jego oczach widać tą pogardę na innych. Nagle znalazłam się przed portretem pięknej blondynki o lekko białawych włosach. Na podpisie na dole widniał zapis „Białoruś
Sora- Jest taka ładna
Polska- Jeśli mam być szczery to wyglądacie strasznie podobnie, poza oczami
Złapałam się za serce. Chłopak zmaterializował się za moimi plecami. Odwróciłam się do niego z wyrzutem.
Sora- Polsko nie strasz mnie! Rany..a mówiąc, że jestem do niej podobna to tak jakbyś mówił to o sobie..
Zakrztusił się powietrzem.
Polska- Co?..

Stanęła naprzeciw niego. Musiałam stanąć na palcach, był taki wysoki. Dotknęłam jego włosów, i pociągnęłam do nich swoje długie kosmyki.
Sora- Nasze włosy.
Przeniosłam palec na oczy chłopaka.
Sora- Oczy..są identyczne.
Zastanowił się.
Polska- No takrzeczywiście. No, ale do Białorusi nie jestem generalnie podobny!
Roześmiałam się .
Sora- No dobra..^^ Musimy już wracać, nie nadużywajmy gościnności Japonii. Zjedzmy śniadanie i pakujemy się.
Polska- Jasnnee~! ^^

Nagle stanęłam w miejscu. Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się rumieniec. Polska zauważył to marszcząc brwi. Bowiem widział na kogo się patrzę. Nie spodziewałam się jednak, że to wywoła we mnie takie uczucia.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Święta, święta...♥♫♥♫♥♫♥♫

♥♫♥♫♥♫♥♫♥♫♥♫♥♫♥♫♥♫♥♫♥♫♥♫♥♫♥♫♥♫♥♫♥♫♥♫♥♫♥♫♥♫♥♫♥♫

ŚWIĘTA♥☺☺

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po ogromnym domu, rozeszło się rytmiczne pukanie do drzwi. Znudzony gospodarz, podszedł do nich odstawiając swój haft, nad którym pracował cały dzień. Blond włosy jak zwykle ładnie uczesane poruszały się lekko, podczas chodu domownika. Nacisnął na klamkę, poczym popchnął lekko drzwi do przodu. Zimne powietrze wypełniło jego dom. Przed drzwiami leżała mała paczka. Dookoła niej dzwoneczki, jemioła i mały list. Podniósł go, i obejrzał jego zawartość.
Anglia- Hmn..

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Szwajcaria- Że też, ta choinka musi być taka kująca
Żołnierz wracał właśnie do domu, niosąc na plecach zieloną puszystą choinkę. Wybrał największa jaka była w jego lesie. Wszystko dla tego jednego święta poświęcił się i kupił mnóstwo ozdóbek na dom, i wiele innych.  Szedł przed siebie, dalej narzekając na drzewko. Śnieg prószył lekko, pokrywając ziemie białą kołdrą. Po chwili zatrzymał się rozglądając dookoła. Coś przeleciało mu przed oczami, ale nie mógł zobaczyć co to jest, było bezszelestne. Wzruszył ramionami i już miał ruszyć dalej, lecz nagle przed jego twarzą pojawiła się paczka, zwisająca na sznurku z białej gałęzi. Położył wielkie drzewo na ziemi, i zdjął dziwną paczkę. Pojawiła się w ciągu kilku chwil.
Szwajcaria- Co to ma być?
Rozpakował ją.
Szwajcaria- To chyba jakieś żarty..
Uniósł rogi i czerwony doczepiany nos. W środku, na samym dnie paczki znajdowało się coś jeszcze. Było pięknie ozdobione w lśniące choinki i prezenty. Odłożył dziwne rogi i „nos. Odczytał pospiesznie zawartość listu. Uśmiechnął się.
Zarzucił ogromne drzewo na plecy i ruszył dalej, ku swojemu białemu domostwu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Francja- Czy zawsze byłaś tak piękna? Twoje oczy, widzę w nich skrytą naturę możesz do mnie przychodzić kiedy tylko zechcesz, uwielbiam patrzeć w taką głębię kobiecości..
Młoda dama roześmiała się. Wysoki pan domu, posłał jej całusa, wysyłając go z dwóch palców ku jej twarzy. Cała zarumieniona, odsunęła się delikatnie od romantyka.
-Panie Francjo~~ chciałam tylko przekazać, że przyszła poczta, a wraz z nią ta paczka zaadresowana do pana
Francja- To tylko, głupia paczka. Może chciałabyś spędzić ten świąteczny wieczór tylko we dwoje Hmn?
Zbliżał już swoja twarz do jej twarzy, gdy nagle podsunęła mu pod usta paczuszkę. I wybiegła śmiejąc się cicho. Zdziwiony Francja stał i wpatrywał się w odbiegającą pokojówkę.
Francja- Hm-Hmn~~ jeszcze cię złapię..<3
Spojrzał na podejrzaną paczkę. Obejrzał ją z każdej strony.
Francja- Doprawdy kto przysyła mi paczki w takich zwykłych pudełkach, okropność, zupełny brak stylu..
Zdecydował się ją otworzyć. Wyglądała nie pozornie, ale w środku było coś co zaskoczyło go całkowicie. Po kilku sekundach od otwarcia, wylądowało na jego twarzy ciasto. Próbował uwolnić się od słodkiej niespodzianki, która obkleiła mu twarz.
Francja- K-To?! Ośmielił się to zrobić!
Wytarł ręcznikiem (przyniesionym przez służbę) swoją umorusaną bita śmietaną twarz. Jeden ze służących podał mu kopertę. Wściekły przeczytał list, chcąc dowiedzieć się kto jest winowajcą.
Francja- Co~~?
Spojrzał na dno paczki, było tam również jakieś ubranie. Podniósł je, patrząc z niedowierzaniem.
Francja- Skrzat?
Zielone rajtuzy, czerwona stercząca czapka, skarpety w paski i wystający nos z uszami, znajdywały się w paczuszce przesłanej dla Francji.
Francja- …~


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zbliżał się wieczór. Złote pola przykryła warstwa śniegu, tak jak i całą krainę. Wśród niej znajdował się dom. Dom ten był ozdobiony od komina, po dwa schodki prowadzące do drzwi domu. Panowała bardzo świąteczna atmosfera. Dym ulatniał się z kominka, a zapachy potraw takich jak ; bigos, ryba po grecku(mniam), żurek i ciasta odchodziły od otwartego okna. Po chwili dało się słyszeć trzask drzwi. Młoda, piękna blondynka, która mieszkała w tym domu wyjrzała przez framugę drzwi od kuchni.
Sora- Polsko?

Cisza, nikt jej nie odpowiedział. Stanęła w salonie, rozglądając się na boki. Pomieszczenie te miało iście świąteczny nastrój, iż można by od razu pomyśleć, że ludzie mieszkający w nim kochają to święto. Skarpety, ozdobne lampki pokrywały całą przestrzeń. Dziewczyna założyła dłonie na biodrach jak to miała w zwyczaju i wywróciła oczami.

Sora- Polsko, jeśli stoisz za mną i masz zamiar mnie wystraszyć, to nie licz na żurek!
Usłyszała ciche westchnięcie. Chłopak zeskoczył z sufitu, lądując na ziemi. Ubrany był na czerwono z białymi szczegółami, a czerwona czapka obejmowała jego złotą czuprynę.
Polska- No wiesza taką miałem mieć zabawę!
Patrzyła na niego z podziwem.
Sora- Jakim ty cudem wlazłeś ma sufit..
Wstał patrząc się na nią.
Polska- Najpierw wchodzisz po stoliku, potem na półkę następnie na szafę, jeśli chcesz to możesz generalnie nawet na komodę ^^ dokańczając chwytasz się żyrandola i kołyszesz się na nim póki nie dosięgniesz tej ozdoby nad nami, zdaje się że to lampki *.* są tak jakby bardzo wytrzymałe i czekałem tylko aż podejdziesz pod nie, ale ty~~ ech, zawsze wszystko zepsujesz...chcesz paluszka?
Chłopak stał przed nią uśmiechając się i wcinając biednego paluszka. Sora zaś wyglądała jakby miała zaraz kogoś rozerwać. Stanęła na palcach mrożąc wzrokiem Polskę.
Sora- Czy ty, masz pojecie, jak się napracowałam z tym kurzema ty teraz mi mówisz, że tak jakby wchodziłeś sobie na wszystkie meble z butami? =.=
Rozumiejąc sytuację  i co po niej nastąpi uśmiechnął się mrugając słodko.
Polska- He-he..no.
Sora- Ja cię~~
Już chciała się na niego rzucić, ale on był zdecydowanie szybszy i przerzucił ją sobie przez ramię, uśmiechając się lekko. Szamotała się tak za pięć minut, grożąc, że zabierze mu te paluszki i wyśle tam gdzie. nigdy ich nie znajdzie ( xd ).
Sora- Postaw mnie~~!
Polska- He~~?  Totalnie nie słyszałem~~ Taka postawą popsujesz świąteczny nastrój!
Poszedł w kierunku, kuchni zafascynowany zapachem dochodzącym z niej. Otworzysz szeroko oczy, widząc przygotowane słodycze i potrawy przez dziewczynę.
Polska- Ty to wszystko zrobiłaś?
Zza jego pleców dobiegł cichy głos.
Sora- No a kto? Przecież mieszkamy tu tylko my..
Słysząc ciągłe zdenerwowanie w jej głosie, postawił ją na ziemi, po czym chwycił ja pod ramiona i podniósł do góry, tak, że wisiała lekko nad ziemią. Nadal była naburmuszona.
Polska- No weź się tak jakby nie gniewaj! ^^ Jeśli cię to ucieszy to zaniosłem już wszystko! ^^
Jej postawa w ciągu kilku sekund zmieniła się, a jej twarz nabrała rumieńców.
Sora- Naprawdę, byłeś już u wszystkich?! *-*
Polska- Nom ^^
Postawił ją na ziemi, sadząc, że po prostu da sobie spokój. Nie spodziewał się, że i tak na niego naskoczy. Przewróciła go i usiadła na nim, aby ten nie mógł się ruszyć.
Sora- No to teraz posprzątasz po sobie ^^
Chwyciła szmatkę do kurzu i wręczyła mu do ręki.
Polska- Dzięki.
Sora- Proszę ^^
Wstała i zaczęła na powrót krzątać się w kuchni. Polska poszedł do salonu posprzątać to co wybrudził. Nagle zaśmiał się złośliwie, myśląc o pewnej osobie.
Polska- Ciekawe co u Francji^^

 Po godzinie wszystko było gotowe. Sora i Polska położyli się na łóżku, zmęczeni całodzienną pracą.
Polska- Dobra, mogę umrzeć, tylko daj mi paluszki..
Sora- Są na półce..
Po chwili rozszedł się dźwięk pukania. Oboje zerwali się z łóżka. Spojrzeli na siebie.
Polska, Sora- Która godzina?! X-X
Dziewczyna popędziła do łazienki, a Polska ubrał garnitur i pobiegł do drzwi.
Polska- Idę~~!
W drodze do drzwi minął łazienkę, zapukał do niej lekko.
 Polska- Sora, pospiesz się..
Sora- Momencikdobra już ^^
Wyszła ubrana w biało czerwoną zwiewną sukienkę. Chwyciła dłoń Polski i poszli razem otworzyć drzwi. Chłopak nacisnął na klamkę, i pchnął drzwi do przodu.
*.*

Polska- Wesołych Totalnie świąt! ^^..
Białoruś- Wesołych świąt. Nie lubię cię..=.=
Polska- =-= I hate you so much..Litwo cieszę się, że przyszedłeś! ^^
Brązowowłosy, zaśmiał się, i wręczył mu świąteczną czapkę i prezenty. Polska założył ją, uśmiechając się szeroko.(Oł yeah)
Litwa- Są święta nie? Dziękuje za zaproszenie! ^^ Ale następnym razem nie zapychaj mi komina paczką..-.-

Weszli do środka, kierując się do salonu. Litwa poszedł z Białorusią ogrzać się przy kominku. Po chwili znów rozeszło się pukanie do drzwi. Polska tym razem bez Sory pobiegł je otworzyć.
Polska-  WESOŁYCH TAK JAKBY ŚWIĄT! Totalnie cieszę się, że was widzę!...zaraz Szwajcario czemu nie masz stroju! +.+



Zmierzył gościa, zawiedzionym wzrokiem.
Szwajcaria- Jeśli myślałeś, że przebiorę się za renifera to coś z tobą nie taka i wesołych świąt..
Nagle poczuł jak czyjś obcas wbija mu się w stopę.
Szwajcarii- AŁ! T.T
Spojrzał na Lichtenstein z wyrzutem. Nagle przy drzwiach znalazła się Sora opierająca się na ramieniu Polski. Drobna panienka podeszła do dziewczyny szybko i przytuliła ją.
Lichtenstein- Wszystkiego najlepszego z okazji świąt! Strasznie dziękuję za zaproszenie! Spędzenie ich z wami i innymi będzie takie miłe ^^ Wigilia z bratem i z wami to coś cudownego.
Sora- Haha nie ma za co~~ muszę ci tyle opowiedzieć!

Po chwili znikły za progiem. Zanim jednak odeszły, Lichtenstein zgromiła wzrokiem brata.
 Przyjaciele stali i patrzyli się na siebie. Na twarzy żołnierza pojawił się rumieniec. Podszedł do Polski i tak samo jak jego młodsza siostra z Sorą, przytulił go. Po czym szybko oddalił się.
Szwajcaria- Dziękuję za zaproszenie, naprawdę cieszę się, że mogę je z wami spędzićprzyjaciele..
Cisza. Żołnierz wywrócił oczami.
Szwajcaria- Em..Wesołych Świąt! Jak pięknie ozdobiony dom.
Słowa nie opiszą jak trudno było chłopakowi się uśmiechnąć. Polska podszedł do Szwajcarii i założył mu Różki i doczepił czerwony nos.
Polska- Haha Wesołych świąt! ^^pasuje ci strój renifera dobrze, że mam generalnie zapasy~~
Żyłka na czole żołnierza niebezpiecznie drgnęła.
Szwajcaria- Zabiję cię~~!!
Wyciągnął ku niemu ręce, ale po chwili usłyszał jakieś kroki, które przechadzały się przez śnieg.. Zza drzew wyłoniły się inne postacie zaproszone na wigilie u Polski. Uradowany przybyciem przyjaciół pomachał im. Najwidoczniej umówili się wcześniej, bo Anglia szedł z Ameryką i Francją, zaś po drugiej stronie szli Japonia Rosja i Węgry. Polska podszedł do Szwajcarii i przytulił go.
Polska- Dzięki, że jesteś! ^^
Odchylił się i poszedł przywitać resztę gości. Po kilku minutach cały salon był przepełniony. Każdy zaczął z kimś rozmawiać tworząc, dość spory hałas. Dzisiejszy dzień, mógł to im wybaczyć. Najważniejsze święto w całym roku.
Sora- Japonio, dziękuję, ze przyszedłeś pomimo tego, że nie jesteś chrześcijaninem ^^
Czarno włosy uśmiechnął się lekko.
Japonia- To było bardzo miłe ^^, zawsze chętnie spotkam swoich przyjaciół. Dla was to święto jest bardzo ważne, ale chodzi w nim o to by cała rodzina mogła się spotkać w jednym miejscu i cieszyć się, że są znowu razem. Skoro zostałem zaproszony oznacza, że jestem w waszej rodzinie tak?
Polska- Jasne! ^^ totalnie w święta o to chodzi
Nagle za jego plecami ktoś odchrząknął. Odwrócił się niepewnie.
Polska- O, Francja co tam?
Francuz próbował zachować kamienną twarz, ale na niewiele mu się to zdało.
Francja- Jeśli jeszcze raz coś mi przyślesz to ostrzegam cię!~~=.=
Zmrozili się wzrokiem.
Polska- No co~~=.= zgubiłeś swój kostium? czemu go nie ubrałeś? pasuje do ciebie świetnie.. ( złowrogi uśmiech)
Po chwili dostał gazetą w głowę. Odwrócił powoli głowę ku winowajczyni.
Sora- Polsko możesz przynieść ciastka? ^^
Polska westchnął, i zaczął coś mamrotać, że miało zacząć się ciekawie. Mijając drzwi do kuchni zauważył kogoś. Zastał Amerykę, który usilnie czegoś szukał.
Polska- Hej, stało się coś?
Ameryka- Hahaha! Widziałeś może hamburgery?
Przeszywające dźwięki dotarły do uszu Polski. Coś strasznego.
Polska- Eh, jasne są tam..
Wskazał na pobliską szafkę. Wysokie państwo od razu do niej podeszło i wzięło cała masę swoich przysmaków.
Ameryka- Dzięki ^^
Wrócił do salonu w którym wszyscy zebrani składali sobie życzenia. Nadeszła kolej na Polskę i Sorę.
Sora- Życzę ci abyś zawsze był szczęśliwy, zdrowy..
Powtórzyli sobie formułkę, którą ktoś stworzył wieki temu. Po chwili podeszła do nich Węgry.
Węgry- Mogę zrobić wam zdjęcie?
Obejrzeli się na nią. Na słowo zdjęcie Sora schowała się za plecami Polski.
Sora- Ja podziękuję.
Polska- No weź nasze pierwsze święta razem!
Spojrzała na niego złowrogo.
Węgry- ( złośliwy wzrok na Polskę)
Polska- Czemu patrzysz się na mnie jakoś tak jakby dziwnie.
Węgry pokazała palcem na sufit, uśmiechając się zgryźliwie. Podążył za nim wzrokiem.
Polska- O-O
Sora- Stało się coś? Polsko?
Nagle chłopak westchnął głęboko.
Polska- Ale w policzek =-=
Węgry pokręciła głową. To była dość żenująca sytuacja, nie przypominał sobie żeby zawieszał to na suficie. Tak, to jemioła. Zwrócił się do Sory.
Polska- Stoimy nad jemiołą..
Sora- Żartujesz..
Spojrzała do góry. Rzeczywiście zielona gałązka znajdowała się nad nimi. Po domu rozszedł się dźwięk śpiewanych kolęd. Zanim dziewczyna zdążyła zaaragować Polska pocałował ją w usta. Nie trwało to długo, ale było bardzo przyjemne. Odchylił się cały zarumieniony. Sora stała i patrzyła na niego nie mogąc uwierzyć w to co zrobił. Zarumieniła się całkowicie.
Polska- Wesołych generalnie świąt^^
Sora- Wesołych ^^
Przytulili się. Nagle po pokoju rozeszło się wołanie Anglii.
Anglia- Hej! Finlandia już jest!
Wybiegli z domu oczekując przybycia przyjaciela. Po chwili na niebie rozszedł się znajomy śmiech.
Finlandia- Haha~~~!! Oto wasze prezenty! :D WESOŁYCH ŚWIĄT!
Z nieba zaczęły spadać paczuszki. Wszyscy uradowani przybyciem Finlandii nadstawiali ręce, aby wziąć swoje prezenty. Polska chwycił swój i Sory, po czym podał jej paczuszkę.
Polska- Totalnie czekałem na to cały rok! ^^
Otworzył pudełko. Jego oczy zaświeciły swoją zielenią tak, jak neony.
Polska- PALUSZKI *.*!!
Roześmiała się reakcją przyjaciela. Spoglądała na paczkę nie wiedząc czego się ma spodziewać.
Polska- No otwórz ^^ ( całą buzię miał zapchaną paluszkami, przez co ciężko było go zrozumieć(Ameryka xd))
Zrobiła to o co prosi. Ukazało jej się coś najcudowniejszego na świecie.
Sora- To przecież
Chłopak rzucił się na nią, przewracając ich na śnieg.
Polska- Wesołych świąt!!!!!!!!
 (końcówkę musicie sami sobie dokończć ^^)
Koniec :D III WESOŁYCH ŚWIĄT I NAJLEPSZEGO NOWEGO ROKU!!!!!

sobota, 22 grudnia 2012

Rozdział 43


Szwajcaria- Prześladujesz mnie?! Nie dość, że nigdy nie płacisz mi w wyznaczonym terminie to jeszcze muszę brać z tobą kąpiel.
Westchnąłem.
Polska- Siemka, Szwajcario…miło cię widzieć, czy to nawa broń? jej spust jest zakończony inaczej od innych.
Rozpoznawałem już nawet jego bronie, chyba muszę zacząć się bać. Żołnierz ochłonął trochę.
Szwajcaria- Ta, masz racje jest nowa.
Rozejrzałem się.
Polska- Przyszedłeś tu z Lichtenstein?
Bankier zarumienił się.
Szwajcaria- N-nie, czemu miałbym z nią tu przyjść?!
Polska- Haha żałuj, że nie widzisz swojej minki ^^
Nagle dostałem wrzątkiem wodnym prosto w twarz.
Szwajcaria- Śmiej się ze mnie, a pożałujesz… +.+
Zmroziłem go wzrokiem.
Polska- Ach, tak? Zobaczymy kto pierwszy! +.+
Rzuciłem się na niego zanurzając mu głowę pod wodę. Niestety ten przerzucił mnie i również miałem z nią styczność. Przeszliśmy na zamach z dystansu.
Polska- Według Polskiego prawa, nie masz żadnych szans..
Szwajcaria- Nie ma mowy żebym przegrał z kimś kto wydaje pieniądze w 3 sekundy.
 Tworzyliśmy ogromne fale, atakując siebie nawzajem. Trudno było stwierdzić kto wygrywa. Nagle drzwi do basenu otworzyły się. Stała w nich Sora, z uniesioną pięścią i owinięta białym ręcznikiem. Przestaliśmy prowadzić wojnę.
Sora- Czy to problem zachować ciszę 5 minut!!!!!??? No ile można, jestem przez was cała mokra, mój basen jest ścianę od was!
Spojrzała na Szwajcarię uśmiechając się lekko.
Sora- O..cześć Szwajcario.
Patrzyliśmy na nią nie dość, że zdziwieni to jeszcze zawstydzeni.
Sora- No co się tak patrzycie? To zaczyna być krępujące.
Wskazałem na jej „ubranie”. Ręcznik, który miała na sobie nie należał do najdłuższych. Przytrzymywała jego skrawek do klatki piersiowej.
Polska- Em, no..
Spojrzała za wskazanym miejscem. Zrobiła się czerwona i szybko wskoczyła do wody.
Polska- E- ej! Zaczekaj to nasz basen!
Schowała się za jakąś skałą.
Sora- To było się tak nie patrzeć..
Szwajcaria- Nie no za co ja płacę…
Polska- Jak mamy teraz wyjść z wody? …jesteśmy nadzy…
Szwajcaria wzruszył ramionami, nie poruszony sytuacją. Sora siedziała na drugim końcu naszego basenu.
Sora- Było być cicho…
Polska- Totalnie nie ogarniam.
Oparłem się ponownie o kamienie. Panowała krepująca cisza.
Polska- Ej! Może w coś pogramy? ^^

Wszyscy skierowali wzrok na Polskę, który najwidoczniej nie posiadał daru taktu.
Sora- Polsko raczej nie możemy w nic zagrać.
Szwajcaria- Może policzmy ile pieniędzy straciłem…-.-
[…]- Kim jesteście nigdy was tu nie widziałem.
Polska- Jak to nie wiesz kim jesteśmy? dzięki Szwajcario to było nie miłe.
Żołnierz rozejrzał się.
Szwajcaria- Przecież to nie ja…
Obróciliśmy się jednocześnie.
Polska, Szwajcaria- Sora…?
Pokręciła przecząco głową.
[..]- Ja jestem duchem tamtej góry. ^^ To co tam u was, skąd jesteście?

Rozejrzeli się, ale przez gęstą parę nikogo nie widzieli. Po krótkim rozeznaniu z basenem, Polska odnalazł zieloną postać z dziobem, leżakującą razem z nimi w wodzie.
Zielony duch- Yo! :D
Spojrzeli na niego osłupiali.
Szwajcaria, Polska, Sora- AAAA DUCH~~~~!!!
Wybiegli z wody w kilka sekund, awanturnicy chwycili szybko ręczniki i owinęli się nimi. Gdy oddalili się na bezpieczną odległość nabrali oddechu.
Polska- Co to totalnie było? Tak jakby nie rozumiem z kim Japonia mieszka…

(gdzieś w pokoju Japonii)
Japonia- Ale ja mieszkam sam….. -.-


Szwajcaria- Dobra uciekliśmy już…
 Cisza. Niespodziewanie dziewczyna wybiegła z niesamowitą szybkością. Zamykając się gdzieś w jakimś pokoju.
Polska- Szybka..
Odetchnęli, rozglądając się czy zielony stworek ich nie ściga.
Polska- AA generalnie mogliście mnie uprzedzić, ze siedzi z nami jakiś zielony duch~~!!!
Szwajcaria- Moja kąpielT.T

Każdy ruszył w swoja stronę. Wchodząc do swojego pokoju zauważyłem moje ubrania rozwieszone na sznurku, przechodzącym przez całe pomieszczenie.
Polska- Co za dzień...
Zaczesałem włosy do tyłu chcąc pozbyć się natarczywej grzywki. Podszedłem do wielkiego lustra na ścianie. Dookoła niego były namalowane różne wzory. Jego tafla zajmowała prawię całą ścianę. Spojrzałem w lustro opierając głowę o szkło. Odbijałem się na niej, i to co ze mnie zostało. Mam na swoim ciele tyle blizn. To wygląda okropnie, to jest to, czego wstydzę się najbardziej. Większość z nich załatwił mi Niemcy, nawet jego brat Prusy i Rosja. Przejechałem palcem po jednej z blizn. Byłem paskudny.
Polska- …
Rozejrzałem się. Łóżko było pod oknem. Odetchnąłem z ulgą, nie lubiłem innego położenia, zawsze musiałem spać przy oknie. Położyłem się na nim. Moje oczy przez jakąś godzinę tępo wpatrywały się w sufit. Kątem oka zauważyłem, że coś obok mnie się poruszyło. Wstałem odruchowo z wyciągniętą bronią, lecz ktoś mnie zatrzymał.
Sora- Spokojnie..
Trzymała spust broni w taki sposób, że jej czubek kierował się nad nią. Opuściłem broń chowając ją pod poduszkę. Sora siedziała przede mną na kolanach. Uśmiechnąłem się lekko.
Polska- Stało się coś..?
Pokręciła głową.
Sora- Nie, nie chcę być sama..
Spojrzałem na nią smutno.
Polska- Nie jesteś sama, masz mnie nie?
Sora- Mogę spać z tobą?
Zapytała z taka nadzieją, że aż się zdziwiłem. Obejrzałem się na łóżko, było bardzo małe, mieściło góra jedną osobę. Poklepałem miejsce obok siebie.
Polska- Jasne. Jakoś się zmieścimy.^^
Uniosła jedną brew do góry, i odwróciła się. Ułożyła swoją poduszkę na ziemi i położyła się, chwytając mnie za rękę. Nie za bardzo rozumiałem czemu to robi.
Sora- Dobranoc.
Pokręciłem głową z rozbawieniem.
Polska- Czemu nie wejdziesz do łóżka? Daj spokój przeziębisz się jeszcze bardziej


Chwycił mnie za kołnierz i podniósł do góry sadzając na łóżku. Byłam naprawdę pod wrażeniem jego siły. Jedną ręką uniósł mnie i położył na łóżku, nawet się przy tym nie zmęczył, ani specjalnie nie siłował. Zajmowałam więcej niż połowę miejsca, a przecież nie jestem aż taka wielka.
Sora- Ledwo się mieścisz przez mnie
Poczochrał mi włosy.
Polska- Totalnie weź przestańDobranoc..
Pocałował mnie w czoło i ułożył się na drugim boku. Spaliśmy do siebie plecami. Było mi przy nim tak dobrze, tak..bezpiecznie.
Sora- Dobranoc.
Chwyciłam go za rękę. Jak tylko to zrobiłam, poczułam jak ściska moją dłoń, jego własna była większa od mojej, trzymał ją, jakbym miała ją zaraz puścić. Uśmiechnęłam się pod nosem i odeszłam do krainy Morfeusza.

czwartek, 20 grudnia 2012

Rozdział 42


Sora- Wsta- wsta- wstawaj!
Z każdym przygnieceniem mnie do materaca w łóżku akcentowała sylaby tego okropnego słowa. Nie miałem zamiaru otwierać oczu i tym razem. Niestety Sora nie przestawała, co coraz bardziej skutkowało urazem mojego kręgosłupa. Otwierając oczy poczułem w ustach jej włosy. Wyjmowałem je sobie skrupulatnie.
Polska- Wiesz totalnie musisz sobie ściąć włosy…
Sora- ^^ Zrobiłam śniadanie!
Zerwałem się z łóżka, przez co dziewczyna z niego spadła.
Polska- Śniadanie!? ^^ Jakie, co ?!...jajecznica? Żurek?
Podniosłem głowę do góry próbując wyczuć jakiś zapach.
Polska- He~~…nic nie czuje..
Pomijając fakt, iż właśnie spadła przez mnie z łóżka, wstała i poprawiła się. Wskazała na okno.
Sora- Jest dziś strasznie ciepło, zrobiłam piknik ^^ wszystko jest na dworze.
Polska- O super! ^^ Poczekaj tylko się przebiorę!
Sora- Jasne, jasne jestem na dworku ^^
Wyszła szybko z pokoju.
Polska- No taką pobudkę to ja lubię! Zaraz, gdzie moje ubrania…
Otworzyłem okno, rozglądając się za Sorą.
Polska- Sooooora!!!!!~~
Cisza. W jednej sekundzie przed oknem pojawiła się twarz dziewczyny. O mało na zawał nie zszedłem. Złapałem się za serce.
Polska- Matko boska totalnie nie rób tak więcej! …co ty generalnie robisz pod moim oknem?
Odwróciła głowę pokazując tym samym pastwisko z końmi.
Sora- Stąd jest najlepszy widok na konie :) uwielbiam na nie patrzeć…
Rozmarzyła się, jej oczy nagle jakoś tak błyszczały. Po chwili na powrót powróciła do rzeczywistości, zmierzyła mnie wzrokiem.
Sora- Szukasz ubrań…?
Polska- Nom, wiesz gdzie są?..zresztą skąd wiesz, że o to chciałem się zapytać?
Sora- Jesteś prawie nagi…
Gdy tylko to usłyszałem spojrzałem na siebie. Generalnie zapomniałem, że zdjąłem już spodnie i koszule i stałem przed nią w samych bokserkach. Machałem rękami żeby choć trochę się zasłonić.
Polska- AAA!~~ W-eź zaczekaj, nie patrz!
Zaczerwieniła się.
Sora- No przecież nie chce, to ty chodzisz tak po pokoju! Zresztą ty mnie zawołałeś! Nie spodziewałam się ciebie w gatkach!
Miała racje wiedząc, iż jej nie przegadam, pobiegłem do toalety żeby się schować. Z dala jeszcze krzyknęła gdzie leżą moje przeklęte ubrania.
Sora- Jak by co są w salonie, a spodnie zostawiłeś w łazience na prysznicu!
Polska- Dzięki~~!
Krzyknąłem przez ramię. Wyrabiając się na zakręcie chwyciłem spodnie i pognałem do łazienki po moją koszulę. W końcu po 10 min byłem gotowy.
Polska- Ech…~ nareszcie…
Wyszedłem z domu i zacząłem szukać Sory. Znalazłem ją wciąż siedzącą pod moim oknem. Rzeczywiście przygotowała wszystko. A jedzenie wyglądało tak apetycznie. Spojrzała na mnie uśmiechając się szeroko. Poklepała miejsce obok siebie.
Sora- No chodź. ^^
Usiadłem obok. Chwyciłem kanapkę leżącą najbliżej mnie.
Sora- Mam dla ciebie niespodziankę!
Przełknąłem kęs.
Polska- Serio jaką? :D
Podniosła jakiś biały list. Wyjęła z niego piękny kremowy papier i zaczęła czytać.
Drodzy Polsko i Soro
Jestem już u siebie. Ostatnio myślałem nad tym czy nie zechcielibyście zobaczyć się z Białorusią. Tak. Wiem Polsko…, ale postaraj się zachować swoje komentarze na później i nie zniechęcaj Sory…

Sora- O co chodzi z tym komentarzem..
Westchnąłem głośno, przyjaciółka Litwy, nie należy do osób które toleruję.
Polska- Boje się jej, i mówię czasem za dużo.
Nie owijałem w bawełnę. Wzruszyła ramionami i czytała dalej.

Wpadniemy do was w sobotę.
                              Litwa i Białoruś.



Spojrzała na niego. Wpatrywał się cały czas w jeden punkt. Zdenerwowana jego zachowaniem trzepnęła go w głowę. Chłopak natychmiast złapał się za bolące miejsce, patrząc z wyrzutem na Sore.
Polska- Ał…
Sora- Ej…słuchałeś ty mnie w ogóle?
Polska- Jasne, że tak…~ ^^
Sora- Nie cieszysz się? Myślałam, że ci się to spodoba.
Opuściła głowę chowając list do koperty. Nagle rzucił się na nią, atakując ją łaskotkami. Blondynka wybuchła śmiechem, próbując oddalić go od siebie i morderczych tortur.
Sora- Przestań! Haha~~!
Polska- Według Polskiego prawa tak się nie stanie! 
Bawili się tak jeszcze przez chwilę, dopóki nie zauważyli nad sobą kropelek spadającego deszczu. Polska wyciągnął dłoń przed siebie, jedna mokra kropla rozmyła się pod jej ciepłem.
Polska- Heee? A miało być dzisiaj ładnie :( totalna załamka!
Oswobodzona od łaskotek Polski wstała rozglądając się po niebie. Panowała ponura atmosfera, a stało się tak w zaledwie jednej chwili.
Sora- Rzeczywiście to dziwne…
Deszcz opadał na ziemię coraz to szybciej, zaraz po nim zerwał się okrutnie zimny wiatr. Dziewczyna złapała się za ramiona chcąc się ocieplić. Na twarzy Polski zagościło przerażenie. Wstał gwałtownie i wziął Sorę na ręce, zanosząc ją szybko do domu, następnie położył ją na łóżko i wybiegł bez słowa na dwór. Zdezorientowana zachowaniem przyjaciela wyglądała przez okno. Raptownie po jej ciele przebiegł zimny dreszcz, poczuła się tak jakby znała już to uczucie. Polska stał naprzeciw postaci dość potężnej i uśmiechającej się sztucznie.

Polska- Co ty tu robisz?... Rosjo.
Rosja- Hmn- Hmn ^^ Odwiedzam mojego przyjaciela.
Polska- Przypomnij od kiedy jesteśmy przyjaciółmi?

Powiedziałem to już tak ironicznie, że nie mogłem się już zdobyć na więcej. Przybysz uśmiechnął się, lecz jego wzrok to istna wrzawa złości i nienawiści.
Rosja- Właściwie to nie przyszedłem do ciebie tylko do Sory.
Prychnąłem.
Polska- Jasne. Możesz już sobie wracać do domu. Ma napięty grafik.
Półuśmieszek zszedł z jego twarzy.
Rosja- Hmn…to dziwne. To może wejdę do środka?
Ominął mnie jak gdyby nic i skierował się do drzwi mojego domu. Nie mogłem mu na to pozwolić. Przytrzymałem go ramię. Dziadek mróz spojrzał na mnie groźnie.
Polska- Ta..wiesz mam bajzel więc dzięki, ale nie.
Tym razem to ja byłem tym który zlekceważył drugiego. Ominąłem go trącając przy okazji jego ramie. Miał coś w sobie co sprawiało, że czół przerażanie i ten specyficzny chłód. Chłód, który przeszywał całego człowieka od środka, bardzo nie przyjemny chłód.
Rosja- Może kiedy indziej…w końcu muszę ją bliżej poznać prawda? Jest bądź co bądź moją sąsiadka czyż nie ^^..tak jak i ty..(mroczny wzrok)
Zrobiło mi się nie dobrze.
Polska- Idź sobie stąd. Teraz.
Odchyliłem rękę tym bardziej oddzielając go od mojego domu. Obejrzał się za moje ramię, błagałem, żeby to nie była Sora, która wychyla się z okna chcąc zobaczyć co się dzieje. Niestety nie myliłem się, kątem oka spojrzałem w tamtą stronę. Wpatrywała się w nas. Mój wzrok znów powrócił na Rosję.
Rosja- Hmn- Hmn ^^ zabawny jesteś…
Zrobił kilka kroków to tyłu i obrócił się kierując się do swojego domu. Gdy zniknął mi z oczu odetchnąłem z ulgą.

Deszcz wciąż padał wiedząc, że zbyt długie stanie nad tym potokiem wody nie wyjdzie mu na dobre, skierował się w kierunku prowadzącym domu. 
Polska- Już jeste…m..
Nikogo nie było, a okno było otwarte. Poczuł ogromny niepokój.
Polska- Sora!?
Zaczął rozglądać się po pokoju i po całym domu, ale nigdzie jej nie było. Wyjrzał przez okno. Znalazł ją. Odetchnął z ulgą, ale miał zamiar powiedzieć dziewczynie co sądzi o takim znikaniu i nieodzywaniu się.
Polska- So-sora..?

Siedziała na trawie z zamkniętymi oczami. Deszcz padał obficie, i była już cała mokra. Przeskoczyłem przez okno, dotykając jej ramienia. Uśmiechnęła się.
Sora- Usiądź, wiesz jak fajnie?
Spojrzałem na siebie, wyciskając rękaw z wody.
Polska- Tak właściwie, i tak jestem już totalnie mokry.
Siedzieliśmy tak w ciszy. Kropelki deszczu opadały nam na twarze.
Polska- Dobra nie udawaj, że cię to totalnie nie interesowało…^^
Uśmiechnęła się pod nosem.
Sora- ^^ no skoro prosisz i chcesz …
Polska- No dobra, nie powiem ci zbyt wiele, ale w skrócie, zabraniam ci wychodzić z domu dalej niż dotąd jak jeździmy na koniach..
Słysząc, zdenerwowanie w moim głosie, otworzyła oczy.
Sora- Zabraniasz..?
Przytaknąłem. Byłem poważny, co do tego. Z Rosja nie ma żartów, jeśli będzie u niego w domu, ciężko będzie mi ją z stamtąd wydostać.
Polska- To nie tak, że nie chce żebyś była wolna czy coś..
Pogłaskała mnie po głowie.
Sora- Tak, tak wiem. Spotkałam już Rosję. Nawet bez twojego zakazu nie wychodziłabym stąd, z jego powodu..
Spotkała Rosję? A tak bardzo chciałem tego uniknąć. Pogoda była strasznie ponura. Sprzątnęliśmy pozostałości po śniadaniu. Byliśmy cali mokrzy. Wbiegliśmy do domu zdejmując mokre rzeczy. Pognałem prosto do..
Polska- Zajmuję łazienkę!
Oburzyła się.
Sora- Co?! No a ja mam tak stać i marznąć?
Założyła ręce na ramiona. Wyglądała jak dziecko. Zatrzymałem się w pół kroku.
Polska- Hmn..Litwa będzie w sobotę tak?
Prychnęła jak mała kotka.
Sora- No, jednak mnie słuchałeś…
Polska- Pójdziemy do Japonii?  ^^ Wiesz, że ma ogromne gorące źródła! :D Musimy tam pójść!
Chwyciłem ją za rękę prowadząc na powrót na dwór. Nie bardzo miała na to ochotę.
Polska- No chodź, chodź, chodź!! ^^
Sora- Nie, to nie jest dobry pomysł..…
Ciągnęliśmy się na wszystkie strony. Raz w jedną, a raz w drugą. W końcu zamachnąłem się popychając ją gwałtownie do przodu. Niestety źle wymierzyłem swoja siłę do niej i poleciała prosto na mnie. Leżeliśmy na podłodze.
Polska- Zimna jesteś..
Spojrzała mi w oczy.
Sora- Ty też.
Po chwili spostrzegłem, iż jej klatka piersiowa leży dokładnie pod moja głową. Gdy zrozumiała o co chodzi podniosła się szybko, zakrywając dekolt.
Sora- (Burak)
Nie wiedziała co powiedzieć. Za to ja robiłem się równie czerwony jak ona.
Polska- Em, przepraszam..
Podniosłem się z podłogi otrzepując ubranie, które wcale tego nie potrzebowało. Miałem teraz jeden cel. Jak najszybciej dostać się do Japonii i zapomnieć o tej dość żenującej sytuacji. Pojechaliśmy na Feniksie. Koń jak zwykle biegł najszybciej jak się dało. Sora trzymała się mnie tak mocno, że podejrzewałem złamanie kilku żeber i nie dotlenienie. Gdy dojechaliśmy, ciekło nam z nosa, a kaszel nie ustępował na krok. Zacząłem wątpić w mój plan.
Sora- A-psik~
Polska- Na zdrowie…
Zmrużyła gniewnie oczy.
Sora- Przypomnij mi czyj to był pomysł..?
Polska- Mój…
Sora- Kto wpadł na to by przyjechać tu przez pół świata?
Westchnąłem głośno.
Polska- Również ja…
Dało jej to satysfakcje bo nic już nie mówiła. Przytulając i drżąc z zimna się szliśmy małymi kroczkami ku wielkiej bramie prowadzącej do domu Japonii. Zapukałem, echo dźwięku rozniosło się po placu. Rozglądaliśmy się, ale nikt nie przychodził. Staliśmy tak jeszcze 10 minut.
Sora- Kto wpadł na pomysł odwiedzin bez uprzednio napisanej prośby?
Opuściłem głowę.
Polska- Ja.
Sora- …a kto..
Polska- „przyprowadził nas tu jak nikogo nie ma” tak, to też tak jakby ja…-.-
Nagle po placu rozeszły się kroki. Były coraz to donośniejsze, aż w końcu brama roztwierała się. Za nią znajdował się Japonia zupełnie zdziwiony naszym widokiem.
Polska- Sorka, że tak bez uprzedzenia, ale…
Sora- Możemy wejść? :3
Użyła swojej broni typu słodka minka kota. Muszę przyznać technika totalnie niezawodna. Już nie raz wygrywała tym nasze spory.
Japonia- Oczywiście, wejdźcie..
Wskazał nam ręką swój ogromny dom. Nie czekaliśmy, aż nas zaprowadzi, od razu pobiegliśmy do ciepłego i suchego miejsca. Tymczasem Japonia w spokoju zamknął bramę i powoli powędrował do siebie. Owinęliśmy się kocem, leżącym najbliżej nas. Po chwili przyszedł Japonia, zamykając parasol spojrzał na nas.
Japonia- Polsko to nie koc tylko kotatsu…
Popatrzyliśmy zdziwieni na to co mówi.
Polska- Wybacz, ale obawiam się, że nie zrozumieliśmy..
Zaczesał włosy do tyłu. Ten dyg. Bardzo mi znany. Nie powinienem go winić w końcu spędzał z Niemcy tyle czasu.
Japonia- Zapewne chcecie się odświeżyć, może wejdziecie do gorących źródeł?
Na naszych minach odmalował się uśmiech.
Polska-, Sora- Jasne, że tak ! :D
Popatrzyliśmy ku sobie. Japonia najwyraźniej zdziwiony naszym zachowaniem pozostał w milczeniu, odzywał się zawsze wtedy kiedy trzeba, więc generalnie ma z tym racje. Po chwili Sora wskazała na mnie palcem.
Sora- Ten tutaj sprawił, że jestem chora…może tylko ja wejdę? ^^
Spojrzałem na nią zdziwiony. Założyłem ręce na ramiona.
Polska- Hę?! Totalnie się nie zgadzam.
Gospodarz zaśmiał się cicho. Spojrzeliśmy na niego, osłupiałym wzrokiem.
Japonia- Ale są dwa źródła. Możecie wejść oboje..
Spojrzeliśmy na niego jak na geniusza.
Japonia- Damska i męska…jak sądzę.
Westchnęliśmy nad nasza głupotą. Podszedłem do przyjaciela i ukłoniłem się nisko jak to w jego kulturze.
Polska- Dziękujemy za twą gościnność, czy mógłbyś przynieść nam jakieś ubrania na zmianę, te są całkiem mokre.
Japonia-Oh, Em dobrze proszę zaczekajcie chwilę…
Odszedł.
Sora- Woaaa ale tu pięknie, widziałeś te wiśnie? :D
Polska- Ta, są ładne.


Powiedział to bez żadnego wyrazu, jak można udawać, że to cudo natury jest „ładne”. Czasem zastanawiam się co z nim nie tak.
Sora- No wiesz to takie romantyczne! ^^
Polska- Romantyczne? Drzewa?
Sora- No jasne, że tak! To przecież wiśnia ^^
Zastanowił się nad moimi słowami. Nagle naszą rozmowę przerwał Japonia, który niósł ze sobą dwa piękne kimona. Oczu nie mogłam od nich oderwać. Od razy pobiegłam do ciemnowłosego i chwyciłam małe kimono. 
Sora- Jakie śliczne! ~ ^^
Spojrzał na mnie, uśmiechając się lekko, zapomniałam już jak wygląda kiedy się uśmiecha.
Japonia- Dziękuję, sam je robiłem. Jeśli chcecie możecie je wziąć. :)
Przebraliśmy się. Gdy każde z nas miało już na sobie ozdobne ubranie, Japonia zaprowadził nas do źródeł. Wskazał palcem na drewniane drzwiczki.
Japonia- Tu jest damska sekcja. :)
Wyjrzałam przez drewnianą zasłonę.
Sora- Oh, mam iść cały czas prosto?
Przytaknął. Uśmiechnęłam się pomachałam Polsce na do widzenia i zniknęłam za drewnianymi drzwiami. Z każdą chwilą jak tylko zbliżałam się do ciepłego basenu, czułam jak temperatura diametralnie rośnie. Zdjęłam kimono i popatrzyłam na wodę, była taka czysta. Nie czekałam długo, weszłam do niej i rozkoszowałam się ciepłem i spokojem.

Japonia- Tutaj jest męska.
Polska- Dzięki. Idziesz ze mną?
Japonia- Niestety nie. Pójdę przygotować pokoje.
Zastanowiłem się.
Polska- To bardzo miło z twojej strony.
Japonia- To mój obowiązek ^^                    Baw się dobrze..*-*
To było dziwne Japonia i taka dziwna pauza..Ukłonił się i poszedł w głąb swojego domostwa. Wzruszyłem ramionami i skierowałem się do wskazanego miejsca.
Polska- Ach~~ to ciepełko~~ Totalnie muszę sobie zrobić takie w domu..
Ujrzawszy średniej wielkości basen, zdjąłem od razu kimono i wszedłem do wody. Oparłem się o ciepłe kamienie i zamknąłem oczy.
Polska- O tak..spokój, cisza ,nikt kto mógłby to..
[..]- No nie..co ty tu robisz?! =.=
Po raz kolejny świat udowodnił mi, że mam pecha. Poczułem nieprzyjemne zimno spustu broni. Otwierając oczy ujrzałem..




 ^^

środa, 19 grudnia 2012

Rozdział 41 +






Przyglądałem się w skupieniu, na twarze dziewczyn, aby cokolwiek zrozumieć, ale nie bardzo mi to wychodziło.
Polska- O czym one tak rozmawiają…
Żołnierz zjadł kęs kanapki. Przyglądając się na nie, tak samo jak ja.
Szwajcaria- To ich sprawy..lepiej się nie wtrącać.
Położyłem się na kocu, patrząc w niebo. Było czyste i błękitne, a wiatr już spokojniejszy, powiewał moimi włosami.Tylko tak czułem, że żyję. Całkowita, absolutna wolność.
Polska- Czy miałeś kiedyś takie uczucie.., że dla kogoś..zrobiłbyś wszystko…bez względu na konsekwencje?
Otworzył szeroko oczy, chyba go czymś zdziwiłem, albo potwierdziłem w czymś co sam odkrył już wcześniej. Spojrzał się na dziewczyny siedzące trochę dalej.
Szwajcaria- Kto wie, raczej…gdyby była taka osoba to oczywiście. W ogóle o czym ty mówisz..?
Zastanowiłem się.
Polska- Generalnie to nie wiem…
Miłośnik oszczędzania spoglądał na mnie spod przymrużonych powiek.
Szwajcaria- Zapłacicie za ten pobyt…wiesz o tym prawda?
Westchnąłem głośno. Super kumpel, on zawsze ci przypomni o długach i możliwych kosztach do zapłaty.
Polska- -.- A może tak dla przyjaciół, dasz za friko?
Popatrzył na mnie wilkiem. Ciarki przeszły mi po plecach.
Szwajcaria- Przecież nic już nie mówię, że musi mi jeszcze w domu sprzątać!
Też racja. Wciąż leżąc, podniosłem rękę do góry, tak jakbym chciał chwycić niebo.

Polska- Według Polskiego prawa, nie musze ci płacić…+-+
Poczułem nie przyjemny chłód spustu na swojej głowie.
Polska- Okej, okej żartowałem~! Totalnie powinieneś się wyluzować! ^^
Szwajcaria- A ty być trochę bardziej poważny…i bardziej oszczędny.
Polska- Co? Ja totalnie nie będę! Generalnie to mam zamiar być zawsze taki jaki jestem..
 Nieoczekiwanie poczułem coś ciepłego na ramieniu. Sora owinęła mi się wokół szyi. Podsunęła mi niebieski kwiatek, przed twarz.
Sora-  Dla ciebie..^^
Chwyciłem podarek i obracałem go w dłoni. 
Sora- Nie podoba cie się?
Polska- Skąd jest totalnie ładny…
Obróciłem głowę do Sory, i wpiąłem jej we włosy niebieski podarek. Uśmiechnęła się.
Sora- Zaczekaj tobie też jakiś przyniosę! ^^
Pobiegła na polanę. Szwajcaria rozmawiał z Lichtenstein. Dziewczyna co chwilę śmiała się z brata. Zrobiła mu wianek na głowę, wyglądał przekomicznie. Słońce powoli chowało się ku ziemi. Zaczynało się robić późno. Pod wieczór zaczęliśmy zbierać się do domu. Słońce schowało się zupełnie, gdy tylko przekroczyliśmy granice Szwajcarii. Jechaliśmy wolno, a wokół słychać było tylko wiatr i tupot koni.
Polska- Dobrze się dziś bawiłaś? Bo jak tak jakby Totalnie! ^^ Następnym razem jedziemy do Węgier, co ty na to? Chociaż na razie wole pozostać w moim domu, nie czuję się dobrze gdy jestem z dala od niego na dłuższy czas.
Sora- Masz racje, też nie czuję się najlepiej..myślałam, że tylko ja tak mam…
Zastanowiliśmy się.
Polska- To normalne każdy tak ma ^^, Litwa mi mówił.
Spojrzała na mnie nie do końca przekonana.
Sora- Serio?
Pokiwałem głową. Zwróciłem wzrok na drogę. Tak naprawdę skłamałem. Nie wiem czy inni tak mają, nigdy się nie pytałem, albo walczyłem o życie, albo po prostu nie obchodziło mnie to. Jedyną rzeczą znów dotycząca Sory, było to, że nie bardzo wiedziałem jak ona może to odczuwać, pomimo tego, że tu mieszka to nie jest jej prawdziwy dom. Dalszą drogę przebyliśmy w ciszy. Byliśmy zmęczeni, i naszym tak jakby marzeniem było położyć się spać. Wchodząc do domu, skierowaliśmy się w zupełnie inne miejsca. Sora poszła do łazienki, a ja do sypialni. Gdy każde z nas zrobiło to co zamierzało czyli umycie się i ubranie w piżamę, wymieniliśmy się miejscami, ona poszła się ubrać a ja poszedłem do łazienki. Po dziesięciu minutach, leżeliśmy w łóżku.
Sora- Dobranoc.
Polska- Generalnie, wzajemnie.
Cisza. Żadne z nas nie zasnęło. Westchnęliśmy głośno. Założyłem ręce za głowę.
Polska- Chcesz o czymś pogadać..?
Sora- Sama nie wiem, a ty?
Polska- Ja generalnie też.
Na łóżko wszedł kotek. Nawet pomimo jego obecności nic nie mówiliśmy. Coś było nie tak, rozmowa się nie klei i ta dziwna dość krępująca cisza.
Sora- Polsko?
Odwróciłem głowę. Jej zielone oczy patrzyły na mnie, czułem się jakby jej uczucia przenikały przez mnie. Dziwne.
Sora- Jesteś dla mnie ważny..wiesz to prawda?
Nie wiedziałem co powiedzieć. Chwyciłem ją za rękę.
Polska- Chyba tak, ale cieszę się, że to powiedziałaś. To generalnie bardzo miłe dla ucha.
Uśmiechnęła się.
Sora- Wszystko co robiłam do tej pory było zawsze dla ciebie, pamiętaj o tym dobrze…może jestem trochę inna niż wcześniej, ale to minie, więc daj mi jeszcze szanse..staram się.
Dotknąłem jej policzka, objęła moja dłoń i zamknęła oczy. Wciąż byłem wstrząśnięty. Ciepło rozlało się po moim ciele. Przysunąłem się do niej i opierając moją głowę o jej, zasnąłem.
Śniło mi się, że jestem zupełnie sam i wszyscy odchodzą. Litwa zostawił go dla Białorusi, Węgry dla Austrii, Szwajcaria dla Lichtenstein…i Sora. Ona również, do Francji. W końcu nie mogąc więcej znieść otworzyłem oczy. Była 4 w nocy.
Polska- Rany…totalnie nie ogarniam..
Wstałem z łóżka, kierując się do kuchni. Otworzyłem lodówkę i wyjąłem mleko. Usiadłem przy stole i wpatrywałem się na widok za oknem.
Polska- Musze pogadać z Litwą…
Nagle podłoga na korytarzu zaczęła skrzypieć. Nawet się nie zorientowałem, a trzymałem broń wyciągniętą w górze. Kierując jej spust na Sorę. Stała wystraszona patrząc na to co robie. Gdy zdałem sobie sprawę, że mogłem ją tym strasznie wystraszyć, schowałem ją na powrót pod stół.
Polska- Wybacz..nie chciałem, wystraszyłaś mnie.
Wciąż opierała się o ścianę. Jej przerażenie było bardzo widoczne. Wstałem podchodząc do niej ostrożnie.
Polska- Naprawdę totalnie przepraszam, mam już taki nawyk..
W jednej chwili podbiegła do mnie tuląc się mocno.
Sora- Nie rób tego nigdy więcej…mam dość wojen i broni…
Odwdzięczyłem uścisk, głaszcząc jej włosy.
Polska- Tak, wiem, przepraszam.
Sora- Powiedziałeś, że tobie mogę mówić wszystko prawda?
Serce zaczęło mi mocniej bić, sam nie wiem czemu.
Polska- Jasne, że tak generalnie o wszystkim! ^^
Uśmiechnąłem się szeroko. Jednak gdy zobaczyłem, jej twarz nie mogłem dalej się uśmiechać. Była poważna.
Polska- Co się stało..?
Na jej policzkach wystąpił rumieniec, teraz zupełnie nie wiedziałem co robić i myśleć.
Polska- Sora?
Nachyliła się do mojej twarzy. Stałem jak wryty. Ona chce…
Polska- Przestań!
Odchyliłem ją od siebie. Nie mogłem złapać oddechu.
Polska- Co ty chciałaś zrobić? Ja..nie mogę…
Opuściła wzrok. Oddalając się ode mnie, wyciągnąłem ręce ku niej bojąc się co zamierza.
Sora- Chciałam cię chyba pocałować.
Otworzyłem szeroko oczy. Nie wiedziałem co powiedzieć. W końcu powiedziała mi coś takiego bez zająknięcia. Dotknęła swoich warg.
Sora- Nie mogę przestać myśleć o tym co zrobił Francja. Co ma znaczyć pocałunek…dalej tego nie rozumiem. Zapytałam się o to Lichtenstein, ale ona też nic nie wiedziała, mówiła, że trzeba daną osobę lubić…przepraszam jeśli cię tym obraziłam.
Podszedłem do niej i objąłem ją. Nie chciałem jej puścić, skłoniłem się do jej ucha.
Polska- Dlaczego to przede mną ukrywałaś…
Sora- Bo to w jakiś sposób zawstydza nie uważasz..
Słysząc kpinę w jej głosie zaśmiałem się cicho. Odsunęła się od mnie zakładając ręce na biodra.
Polska- Hah nie wiedziałem, że możesz mieć takie problemy.
Cofnąłem się do stolika po mleko. Opustoszałem szklankę.
Sora- Powiesz mi co to w końcu znaczy?
Spojrzałem na nią poważnie.
Polska- Sam tak jakby nie wiem, nigdy tego nie robiłem. Nie przypominam sobie…
 Sora- Żartujesz? Przecież musiałeś kiedyś… Z Ukrainą na przykład..
Ostatnie słowa wypowiedziała tak cicho, że ledwo je usłyszałem.
Polska- Czemu akurat Ukraina?
Spojrzała na mnie zdumiona. Najwyraźniej nie spodziewała się, że usłyszę jej cichy komentarz.
Sora- Przesłyszałeś się, nie będę cię dłużej męczyć. Idę spać. Dobranoc.
Widząc jak odchodzi, zasmuciłem się. Zanim wyszła z kuchni, złapałem ją za rękaw, zatrzymując ją.
Polska- Mogę ci powiedzieć co słyszałem o tym od innych, jeśli chcesz.
Odwróciła głowę w moją stronę uśmiechając się lekko.
Polska- Robisz to tylko z tą osobą, na której ci bardzo zależy, pokazując jej w ten sposób swoje uczucia. To wszystko.
Sora- Dziękuję.
Pochyliła się i cmoknęła mnie w policzek.
Sora- Dobranoc :3
Polska- Dobranoc :)
Skierowała się do pokoju, znikając za progiem. Oparłem się o blat. Pierwszy raz w życiu spotkało mnie coś takiego. Nie wiem co myśleć. Zmieniła mnie. Ciężko mi już z tym walczyć, raczej nie będę już taki jak kiedyś. Wstawiłem pustą szklankę do zlewu i poszedłem do pokoju. 

Rozdział 40


Siedziała na dnie, stawu, bez zaczerpniętego powietrza. Odwróciła się do mnie i zaczęła mi machać, żebym podpłynął. Zacząłem jej pokazywać ląd, ale pokiwała głową. Wypłynąłem na powierzchnię. Zgarnąłem mokre włosy z twarzy. Niedowierzanie wciąż plątało mi się po głowie. Spojrzałem na dno jeziorka. Siedziała pod wodą, bez powietrza.
Polska- Nie wierzę…
Po chwili z wody wyskoczyła Sora, uśmiechając się szeroko.
Sora- Polsko, Polsko zobacz co znalazłam !! ^^
Wciąż totalnie zdziwiony spojrzałem na to co trzymała w rozwartych dłoniach. Był to kwiatek koloru granatu. Dość charakterystyczny kolor, bardzo go lubi.
Sora- Jest śliczny.
Po chwili spojrzała na mnie oskarżycielskim wzrokiem. Naburmuszyła się.
Sora- Czemu tak szybko się wynurzyłeś! Było ich tam więcej, spodobało by ci się.
Podpłynąłem bliżej. Podniosłem jej włosy, żeby odkryć szyję i prawdopodobnie znajdujące się tam skrzela.
Sora- To tak, po to, aby zmienić temat?
Nic nie znalazłem.
Polska- Jesteś tak jakby ryba, albo coś?
Sora- …
Polska- Jak mogłaś tak długo wytrzymać pod wodą bez tlenu..zaraz ty w ogóle go nie potrzebowałaś!
Nagle dostaliśmy kamieniami po głowie. Odwróciliśmy się, masując bolące miejsca. Przy brzegu stał Szwajcaria z bronią wymierzoną w nasze twarze. W dłoni trzymał kolejny kamień, dość sporej wielkości. Uśmiechnąłem się na widok przyjaciela.
Szwajcaria- Co wy tu robicie!? Nie można się zapytać czy możecie przyjść?! Rany no co z wami?!
Jak zwykle rozbawiła mnie jego wściekłość, przy nie zapowiedzianej wizycie. Sora wychodziła z wody przepraszając żołnierza za wtargnięcie. Poszedłem za jej śladem. Lecz wciąż nie mogłem przestać myśleć o tym, że moja przyjaciółka totalnie musi mieć skrzela albo coś.  Byliśmy cali mokrzy. Próbowałem pozbyć się ogromnej ilości wody w moich uszach.
Sora- Jest może Lichtenstein?
Szwajcaria- Oczywiście, że tak, a gdzie ma być?
Zdziwiło go to pytanie dziewczyny, było zbyt oczywiste.
Sora- No tak..chciałam z nią porozmawiać! ^^ Mogę?
Szwajcaria- No dobra… pamiętasz, że mieliśmy kiedyś umowę? Miałaś sprzątać mi w domu! Nie wywiązałaś się z tego..i na dodatek zwiałaś z moimi broniami.

Zawstydziłam się, to rzeczywiście nie było fair wobec chłopaka. Ukłoniłam się jak miał to w zwyczaju Japonia.
Sora- Bardzo przepraszam..
Polska i Szwajcaria patrzyli po sobie, miłośnik koni przestał zawracać sobie głowę uszami.
Polska- Przepraszasz? To tak jakby nie w twoim stylu.. zawsze się z tego śmieliśmy ^^

Dostałem czubkiem broni żołnierza po głowie. Dzisiaj dostanę chyba wstrząśnienia mózgu no ile można? -.-
Polska- Sorki..
Dziewczyna zaśmiała się i zakrywała sobie usta dłonią.
Polska- Ej no.. ktoś mnie bije i tak cię to śmieszy?
Uśmiechnęła się zadziornie.
Sora- Nom ^^
Szwajcaria- Jak już jesteście to chodźcie, Lichtenstein robi ciasto…
Zaczerwienił się. Każda dobra czynność dziewczyny łamała w nim tego sztywnego żołnierza. Pociągnęłam Polskę w kierunku domu Szwajcarii. Nie wiem kiedy, ale po chwili ścigałam się z Polską kto będzie tam pierwszy. Szwajcaria zdenerwowany już kąpaniem się w jego stawie i nie zapowiedzianą wizytą, znowu wymachiwał w nas swoją bronią.
Szwajcaria- Jak dzieci…bylibyście trochę bardziej poważni!

Wygrywałem, ale jak tylko usłyszałem uwagę przyjaciela, odwróciłem się zakładając ręce za głowę i wciąż biegnąc wystawiłem mu język. Wiedziałem, że jak to zobaczy się wkurzy, ale uwielbiałem to robić. Byliśmy w tym samym wieku, i zawsze tylko ja potrafiłem się wygłupiać, on jest moją przeciwnością, już Litwa jest bardziej chętny do zabawy niż on. Dobiegłem do drzwi i oparłem się o nie.
Polska- Hahaha tak jakby generalnie wygrałem!! ^^
Chwile później dobiegła Sora.
Sora- To nie fair! Następnym razem cię dogonię!
Podniosłem wysoko głowę, zadzierając nosa. Z jej perspektywy patrzyłem na nią z góry.
Polska- Według mojego Polskiego prawa nigdy się to nie stanie!
W jednej chwili naskoczyła na mnie, i zaczęła łaskotać. Przy okazji przewróciliśmy się i sturlaliśmy z górki na którą wcześniej wbiegliśmy. Śmialiśmy się, z frajdy jaką dawała nam ta górka. Nagle ktoś przytrzymał nas nogą, i uniósł do góry za kołnierze. Ten ktoś raczej nie wyglądał, jakby był w takich humorach jak my. Zimne zielone oczy patrzyły na mnie groźnie. Jakaś żyłka na czole pulsowała mu niebezpiecznie.
Szwajcaria- Czy ty wystawiłeś mi język…?
Polska- Totalnie tak…^^
Po tych jakże nie taktownych słowach bankier przyłożył mi spust do głowy. Wskazałem palcem na wiszącą obok przyjaciółkę.
Polska- Chociaż tak właściwie to Sora…
Sora- Że co? Ej no wiesz!
Znowu zaczęliśmy się szamotać.
Szwajcaria- Moglibyście się uspokoić? Trochę powagi! A ciebie to kiedyś..
Zmroził mnie morderczym wzrokiem.
Lichtenstein- Braciszku? Dlaczego grozisz Polsce?
Na widok panienki chłopak odwrócił się, robiąc się czerwony. Siostra Szwajcarii dosłownie zmaterializowała się za jego plecami.
Szwajcaria- Och, Em…
Dotknęła jego ramienia, obniżając je. Tym samym oboje z Sorą dotykaliśmy nogami ziemi. Byłem wdzięczny dziewczynie za tą pomoc. Jak Szwajcaria jest wkurzony to raczej nie da się wymigać od kary.
Lichtenstein- To nasi goście, nie możemy ich tak traktować, prawda?
Patrzyła na niego tymi swoimi dużymi oczami, które były identyczne do naszych. Żołnierz odzyskał swoja pewność siebie.
Szwajcaria- Nawet nie zapytali czy mogą przyjść! , a już jest po mojej pieknej trawie i na dodatek kąpali się w moim stawie!
Wywróciłem oczami.
Polska-… no wiesz nie dasz nawet skorzystać z tych…
Po chwili dostałem sójkę w bok. Zgiąłem się z bólu. Sora zaśmiała się sztucznie.
Sora- Tych pięknych widoków, i czystej wody ^^

Polska spojrzał na nią z ukosa. Chyba dała mu do zrozumienia, że muszą się uspokoić. Cierpliwość Szwajcarii jest na kresie wytrzymałości. Puścił nas, będąc wciąż czerwonym ze złości.
Polska- Ej, Szwajcario pamiętasz mieliśmy sobie generalnie postrzelać! ^^
Szwajcaria- Hę? Masz rację…
Sora- O czym wy mówicie, jak to postrzelać, do siebie?! Przecież…
Przytuliłem ją uśmiechając się szeroko. Byłem nie taktowny.
Polska- No, tak przepraszam, chodziło mi o to, że mam z nim zawody pewnego tak jakby rodzaju ^^.
Szwajcaria- Miało być po przyjęciu Anglii…(pauza), ale wyszliśmy wcześniej.

Szczerze mu dziękowałem w duchu, że nie powiedział o akcji z Francją. Na szczęście jest rozpoznany w sytuacji.
Sora- Ale nie możecie jesteście przyjaciółmi…
Wyprostowałem się, wymieniając spojrzenia z Szwajcarią. Chyba damy sobie spokój, sądząc po stanie dziewczyny nie można wspominać o strzelaniu do siebie, ani nic ku temu podobnemu.
Polska- Dobra, to ja idę na pola totalnie sobie poleżeć ^^.
Szwajcaria- A więc przyszedłeś tu po to by sobie poleżeć na moich łąkach?! =.=
Mówiąc to zbliżał swoją złowrogą twarz do mojej, że musiałem się odchylić.
Polska- Chcesz ze mną? Mam jedzenie, możemy wszyscy pójść i zrobić sobie piknik ^^….z Lichtenstein też ^^
Zaczerwienił się wysyłając mi mordercze spojrzenie. Drobna panienka uśmiechnęła się szeroko.
Lichtenstein- Braciszku mogę?
Dziwny dreszcz przebiegł przez jego ciało. Odchrząknął.
Szwajcaria- Oczywiście, że tak..
Ukłoniła się.
Lichtenstein- Dziękuję, pójdę zapakować jedzenie! Sora pójdziesz ze mną? :3
Sora- Bardzo chętnie! ^^

Jak tylko oddaliłyśmy się od chłopców. Zaczepiłam krótkowłosą.
Sora- Mogłybyśmy porozmawiać z dala od Szwajcarii i Polski? Muszę się ciebie poradzić..
Odwróciła się do mnie i złapała za dłonie.
Lichtenstein- Będzie mi bardzo miło. O co chciałabyś się zapytać?
Nie wiem czemu, ale zaczęłam bawić się włosami, i czerwienić na samą myśl. Widząc moją reakcję zaśmiała się wdzięcznie.
Lichtenstein- Hmn to dopiero może mi powiesz na pikniku, macie wspaniałe wyczucie czasu :> Miałam prosić brata, żeby dzisiaj ze mną poszedł.
Chwyciłam słomiany koszyk i pakowałam to co dawała mi dziewczyna.
Sora- Jako kraina przypomina mi tę Polski, chociaż gór jest tu zdecydowanie więcej.
Zastanowiła się.
Lichtenstein- Hmn, masz rację..Hah nigdy tak o tym nie pomyślałam. Oboje zachowują się jak bracia, więc się nie dziwię. ^^
Zapakowałyśmy jeszcze tylko wodę, i skierowałyśmy się na polanę na której czekały na nas dwa państwa. Jak tylko nas zauważyli Polska zaczął do nas machać. Panienka roześmiała się.
Lichtenstein- Znowu się zachowuje tak jak kiedyś…
Sora- Jak kiedyś?
Lichtenstein- Tak, zanim to wszytko się zaczęło.
Wojna, no tak. Najgorszy okres dla Polski, a bynajmniej tyle mi wiadomo.
Lichtenstein- Przybyłaś tutaj w najgorszym okresie świata..
To co mówiła było w odbiorze dosadnie przerażające. Wszyscy ucierpieli. Polska również. Nawet nie zważyłam jak jedna mała łza spłynęła po moim policzku. Podopieczna Szwajcarii zatrzymała się.
Lichtenstein- O-och, przepraszam powiedziałam coś nie tak?
Otarłam łzę.
Sora- Nie..to jest po prostu straszne. Polska mówił mi, że urodziliście się tylko po to by się nawzajem zabijać i walczyć, włączając w to jego samego.., jeśli znów stanie się..to, ta wojna, ja nie wiem czy dam radę znów to znieść..
Smutek przejawił się na wiecznie uśmiechniętej twarzy małej dziewczyny. Zbliżyła dłoń do ust.
Lichtenstein- Oh, słyszałam o twoich obrażeniach od brata…teraz też ledwo się poruszasz…prawda?
Zdziwiła mnie, nie wiedziałam, że to wszystko wie.
Sora- Moje rany..ach tak. Chodziło mi o ból Polski… kiedy widziałam go całego w ranach czułam się jak bym to ja je miała…chodzenie wciąż sprawia mi trudności, ale Polska mi pomaga i jest wszystko dobrze, byle tylko mu nic nie było…
Westchnęłam głośno. Spoglądała na mnie zaciekawionym wzrokiem.
Lichtenstein- Cenisz sobie bardziej jego szczęście niż własne?
Sora- Ależ oczywiście! To mój najlepszy przyjaciel, zawdzięczam mu zbyt wiele.
Przytuliła mnie.
Lichtenstein- Jesteś wspaniałą osobą, zostaniesz moją przyjaciółką?
Zarumieniona zachowaniem dziewczyny, które było dość  niespodziewane kiwnęłam głową.
Lichtenstein- Wiesz mam to samo z braciszkiem… przebywanie z panem Austrią nie było… kiedyś szczególnie miłe.
Nie poznałam tego państwa. Słysząc takie słowa od Lichtenstein, sprawiło, że miałam szczerą ochotę go poznać i zarazem, unikać.
Sora- Współczuje ci..
Lichtenstein- Ale mam teraz brata i zrobię dla niego wszystko. Jest dla mnie taki dobry i dba o mnie :3
Nagle po okolicy rozniósł się krzyk ulubieńca koni.
Polska- Hej? Idziecie?
Podbiegł do nas i wziął wszystkie rzeczy. Zachował się jak prawdziwy dżentelmen.
Polska- To co idziemy? :)
Szwajcaria czekał na nas na pagórku z widokiem na góry. Było naprawdę pięknie. Wypakowaliśmy wszystkie rzeczy i usiedliśmy na kocu. Jak tylko Polska i Szwajcaria zaczęli się kłócić odeszłam z Lichtenstein na bok. Położyłam się na trawie, a ona obok mnie. Widziałam ,że Szwajcaria nie raz na nas patrzył, chcąc wiedzieć zapewne czy wszystko w porządku. Zaśmiałam się mimowolnie.
Sora- Haha~~ ^^
Lichtenstein- Stało się coś?
Zakryłam usta dłonią, wciąż się śmiejąc.
Sora- Wystarczy, że na chwile znikniesz mu z oczu, to już szuka cię wzrokiem .
Obejrzała się za Szwajcarią. Czerwony rumieniec pojawił się na jej zdumiałej twarzy.
Lichtenstein- Brat? Naprawdę?
Sora- Tak ^^.
Po chwili usłyszałam cichy śmiech.
Sora- Zabawne nie?
Lichtenstein- Hah ja nie z tego..
Przestałam się śmiać, co mogło być jeszcze śmieszniejszego.
Lichtenstein- Polska, robi zupełnie to samo, do ciebie..
Otworzyłam szeroko oczy, zarumieniłam się mimo woli. Zerwał się wiatr, czochrając mi włosy. Patrzyłam na Polskę, rzeczywiście patrzył się na mnie smutno. Przez jeden mały moment wpatrywałam się w niego zupełnie inaczej niż zwykle.
Lichtenstein- Sora?
Przerwała moje zamyślenia.
Sora- Ach, Em przepraszam zamyśliłam się…słuchaj mam pytanie.
Skupiła swoją uwagę na to co zaraz powiem.
Sora- Em, jak by to powiedzieć…
Spojrzała na mnie smutno.
Lichtenstein- To ma związek z Francją?…wybacz, ale słyszałam o tym.
Zaczerwieniłam się. Ona wie wszystko.
Sora- Nie wiem co robić…nie pamiętam żadnej rozmowy z tym człowiekiem. Ten pocałunek..
Dotknęłam swoich warg, i podniosłam wzrok na dziewczynę.
Sora- Ja wciąż go czuję… tak naprawdę nic o nim nie wiem, co on ma znaczyć i czy jeśli ktoś mnie pocałuje, to znaczy, że jestem już jego własnością?…nie powiem o tym Polsce bo …bo to jest inne.
 Schowałam głowę, w kolana. Biję się z uczuciami. Krótko włosa, objęła mnie po chwili ramieniem.