środa, 19 grudnia 2012

Rozdział 40


Siedziała na dnie, stawu, bez zaczerpniętego powietrza. Odwróciła się do mnie i zaczęła mi machać, żebym podpłynął. Zacząłem jej pokazywać ląd, ale pokiwała głową. Wypłynąłem na powierzchnię. Zgarnąłem mokre włosy z twarzy. Niedowierzanie wciąż plątało mi się po głowie. Spojrzałem na dno jeziorka. Siedziała pod wodą, bez powietrza.
Polska- Nie wierzę…
Po chwili z wody wyskoczyła Sora, uśmiechając się szeroko.
Sora- Polsko, Polsko zobacz co znalazłam !! ^^
Wciąż totalnie zdziwiony spojrzałem na to co trzymała w rozwartych dłoniach. Był to kwiatek koloru granatu. Dość charakterystyczny kolor, bardzo go lubi.
Sora- Jest śliczny.
Po chwili spojrzała na mnie oskarżycielskim wzrokiem. Naburmuszyła się.
Sora- Czemu tak szybko się wynurzyłeś! Było ich tam więcej, spodobało by ci się.
Podpłynąłem bliżej. Podniosłem jej włosy, żeby odkryć szyję i prawdopodobnie znajdujące się tam skrzela.
Sora- To tak, po to, aby zmienić temat?
Nic nie znalazłem.
Polska- Jesteś tak jakby ryba, albo coś?
Sora- …
Polska- Jak mogłaś tak długo wytrzymać pod wodą bez tlenu..zaraz ty w ogóle go nie potrzebowałaś!
Nagle dostaliśmy kamieniami po głowie. Odwróciliśmy się, masując bolące miejsca. Przy brzegu stał Szwajcaria z bronią wymierzoną w nasze twarze. W dłoni trzymał kolejny kamień, dość sporej wielkości. Uśmiechnąłem się na widok przyjaciela.
Szwajcaria- Co wy tu robicie!? Nie można się zapytać czy możecie przyjść?! Rany no co z wami?!
Jak zwykle rozbawiła mnie jego wściekłość, przy nie zapowiedzianej wizycie. Sora wychodziła z wody przepraszając żołnierza za wtargnięcie. Poszedłem za jej śladem. Lecz wciąż nie mogłem przestać myśleć o tym, że moja przyjaciółka totalnie musi mieć skrzela albo coś.  Byliśmy cali mokrzy. Próbowałem pozbyć się ogromnej ilości wody w moich uszach.
Sora- Jest może Lichtenstein?
Szwajcaria- Oczywiście, że tak, a gdzie ma być?
Zdziwiło go to pytanie dziewczyny, było zbyt oczywiste.
Sora- No tak..chciałam z nią porozmawiać! ^^ Mogę?
Szwajcaria- No dobra… pamiętasz, że mieliśmy kiedyś umowę? Miałaś sprzątać mi w domu! Nie wywiązałaś się z tego..i na dodatek zwiałaś z moimi broniami.

Zawstydziłam się, to rzeczywiście nie było fair wobec chłopaka. Ukłoniłam się jak miał to w zwyczaju Japonia.
Sora- Bardzo przepraszam..
Polska i Szwajcaria patrzyli po sobie, miłośnik koni przestał zawracać sobie głowę uszami.
Polska- Przepraszasz? To tak jakby nie w twoim stylu.. zawsze się z tego śmieliśmy ^^

Dostałem czubkiem broni żołnierza po głowie. Dzisiaj dostanę chyba wstrząśnienia mózgu no ile można? -.-
Polska- Sorki..
Dziewczyna zaśmiała się i zakrywała sobie usta dłonią.
Polska- Ej no.. ktoś mnie bije i tak cię to śmieszy?
Uśmiechnęła się zadziornie.
Sora- Nom ^^
Szwajcaria- Jak już jesteście to chodźcie, Lichtenstein robi ciasto…
Zaczerwienił się. Każda dobra czynność dziewczyny łamała w nim tego sztywnego żołnierza. Pociągnęłam Polskę w kierunku domu Szwajcarii. Nie wiem kiedy, ale po chwili ścigałam się z Polską kto będzie tam pierwszy. Szwajcaria zdenerwowany już kąpaniem się w jego stawie i nie zapowiedzianą wizytą, znowu wymachiwał w nas swoją bronią.
Szwajcaria- Jak dzieci…bylibyście trochę bardziej poważni!

Wygrywałem, ale jak tylko usłyszałem uwagę przyjaciela, odwróciłem się zakładając ręce za głowę i wciąż biegnąc wystawiłem mu język. Wiedziałem, że jak to zobaczy się wkurzy, ale uwielbiałem to robić. Byliśmy w tym samym wieku, i zawsze tylko ja potrafiłem się wygłupiać, on jest moją przeciwnością, już Litwa jest bardziej chętny do zabawy niż on. Dobiegłem do drzwi i oparłem się o nie.
Polska- Hahaha tak jakby generalnie wygrałem!! ^^
Chwile później dobiegła Sora.
Sora- To nie fair! Następnym razem cię dogonię!
Podniosłem wysoko głowę, zadzierając nosa. Z jej perspektywy patrzyłem na nią z góry.
Polska- Według mojego Polskiego prawa nigdy się to nie stanie!
W jednej chwili naskoczyła na mnie, i zaczęła łaskotać. Przy okazji przewróciliśmy się i sturlaliśmy z górki na którą wcześniej wbiegliśmy. Śmialiśmy się, z frajdy jaką dawała nam ta górka. Nagle ktoś przytrzymał nas nogą, i uniósł do góry za kołnierze. Ten ktoś raczej nie wyglądał, jakby był w takich humorach jak my. Zimne zielone oczy patrzyły na mnie groźnie. Jakaś żyłka na czole pulsowała mu niebezpiecznie.
Szwajcaria- Czy ty wystawiłeś mi język…?
Polska- Totalnie tak…^^
Po tych jakże nie taktownych słowach bankier przyłożył mi spust do głowy. Wskazałem palcem na wiszącą obok przyjaciółkę.
Polska- Chociaż tak właściwie to Sora…
Sora- Że co? Ej no wiesz!
Znowu zaczęliśmy się szamotać.
Szwajcaria- Moglibyście się uspokoić? Trochę powagi! A ciebie to kiedyś..
Zmroził mnie morderczym wzrokiem.
Lichtenstein- Braciszku? Dlaczego grozisz Polsce?
Na widok panienki chłopak odwrócił się, robiąc się czerwony. Siostra Szwajcarii dosłownie zmaterializowała się za jego plecami.
Szwajcaria- Och, Em…
Dotknęła jego ramienia, obniżając je. Tym samym oboje z Sorą dotykaliśmy nogami ziemi. Byłem wdzięczny dziewczynie za tą pomoc. Jak Szwajcaria jest wkurzony to raczej nie da się wymigać od kary.
Lichtenstein- To nasi goście, nie możemy ich tak traktować, prawda?
Patrzyła na niego tymi swoimi dużymi oczami, które były identyczne do naszych. Żołnierz odzyskał swoja pewność siebie.
Szwajcaria- Nawet nie zapytali czy mogą przyjść! , a już jest po mojej pieknej trawie i na dodatek kąpali się w moim stawie!
Wywróciłem oczami.
Polska-… no wiesz nie dasz nawet skorzystać z tych…
Po chwili dostałem sójkę w bok. Zgiąłem się z bólu. Sora zaśmiała się sztucznie.
Sora- Tych pięknych widoków, i czystej wody ^^

Polska spojrzał na nią z ukosa. Chyba dała mu do zrozumienia, że muszą się uspokoić. Cierpliwość Szwajcarii jest na kresie wytrzymałości. Puścił nas, będąc wciąż czerwonym ze złości.
Polska- Ej, Szwajcario pamiętasz mieliśmy sobie generalnie postrzelać! ^^
Szwajcaria- Hę? Masz rację…
Sora- O czym wy mówicie, jak to postrzelać, do siebie?! Przecież…
Przytuliłem ją uśmiechając się szeroko. Byłem nie taktowny.
Polska- No, tak przepraszam, chodziło mi o to, że mam z nim zawody pewnego tak jakby rodzaju ^^.
Szwajcaria- Miało być po przyjęciu Anglii…(pauza), ale wyszliśmy wcześniej.

Szczerze mu dziękowałem w duchu, że nie powiedział o akcji z Francją. Na szczęście jest rozpoznany w sytuacji.
Sora- Ale nie możecie jesteście przyjaciółmi…
Wyprostowałem się, wymieniając spojrzenia z Szwajcarią. Chyba damy sobie spokój, sądząc po stanie dziewczyny nie można wspominać o strzelaniu do siebie, ani nic ku temu podobnemu.
Polska- Dobra, to ja idę na pola totalnie sobie poleżeć ^^.
Szwajcaria- A więc przyszedłeś tu po to by sobie poleżeć na moich łąkach?! =.=
Mówiąc to zbliżał swoją złowrogą twarz do mojej, że musiałem się odchylić.
Polska- Chcesz ze mną? Mam jedzenie, możemy wszyscy pójść i zrobić sobie piknik ^^….z Lichtenstein też ^^
Zaczerwienił się wysyłając mi mordercze spojrzenie. Drobna panienka uśmiechnęła się szeroko.
Lichtenstein- Braciszku mogę?
Dziwny dreszcz przebiegł przez jego ciało. Odchrząknął.
Szwajcaria- Oczywiście, że tak..
Ukłoniła się.
Lichtenstein- Dziękuję, pójdę zapakować jedzenie! Sora pójdziesz ze mną? :3
Sora- Bardzo chętnie! ^^

Jak tylko oddaliłyśmy się od chłopców. Zaczepiłam krótkowłosą.
Sora- Mogłybyśmy porozmawiać z dala od Szwajcarii i Polski? Muszę się ciebie poradzić..
Odwróciła się do mnie i złapała za dłonie.
Lichtenstein- Będzie mi bardzo miło. O co chciałabyś się zapytać?
Nie wiem czemu, ale zaczęłam bawić się włosami, i czerwienić na samą myśl. Widząc moją reakcję zaśmiała się wdzięcznie.
Lichtenstein- Hmn to dopiero może mi powiesz na pikniku, macie wspaniałe wyczucie czasu :> Miałam prosić brata, żeby dzisiaj ze mną poszedł.
Chwyciłam słomiany koszyk i pakowałam to co dawała mi dziewczyna.
Sora- Jako kraina przypomina mi tę Polski, chociaż gór jest tu zdecydowanie więcej.
Zastanowiła się.
Lichtenstein- Hmn, masz rację..Hah nigdy tak o tym nie pomyślałam. Oboje zachowują się jak bracia, więc się nie dziwię. ^^
Zapakowałyśmy jeszcze tylko wodę, i skierowałyśmy się na polanę na której czekały na nas dwa państwa. Jak tylko nas zauważyli Polska zaczął do nas machać. Panienka roześmiała się.
Lichtenstein- Znowu się zachowuje tak jak kiedyś…
Sora- Jak kiedyś?
Lichtenstein- Tak, zanim to wszytko się zaczęło.
Wojna, no tak. Najgorszy okres dla Polski, a bynajmniej tyle mi wiadomo.
Lichtenstein- Przybyłaś tutaj w najgorszym okresie świata..
To co mówiła było w odbiorze dosadnie przerażające. Wszyscy ucierpieli. Polska również. Nawet nie zważyłam jak jedna mała łza spłynęła po moim policzku. Podopieczna Szwajcarii zatrzymała się.
Lichtenstein- O-och, przepraszam powiedziałam coś nie tak?
Otarłam łzę.
Sora- Nie..to jest po prostu straszne. Polska mówił mi, że urodziliście się tylko po to by się nawzajem zabijać i walczyć, włączając w to jego samego.., jeśli znów stanie się..to, ta wojna, ja nie wiem czy dam radę znów to znieść..
Smutek przejawił się na wiecznie uśmiechniętej twarzy małej dziewczyny. Zbliżyła dłoń do ust.
Lichtenstein- Oh, słyszałam o twoich obrażeniach od brata…teraz też ledwo się poruszasz…prawda?
Zdziwiła mnie, nie wiedziałam, że to wszystko wie.
Sora- Moje rany..ach tak. Chodziło mi o ból Polski… kiedy widziałam go całego w ranach czułam się jak bym to ja je miała…chodzenie wciąż sprawia mi trudności, ale Polska mi pomaga i jest wszystko dobrze, byle tylko mu nic nie było…
Westchnęłam głośno. Spoglądała na mnie zaciekawionym wzrokiem.
Lichtenstein- Cenisz sobie bardziej jego szczęście niż własne?
Sora- Ależ oczywiście! To mój najlepszy przyjaciel, zawdzięczam mu zbyt wiele.
Przytuliła mnie.
Lichtenstein- Jesteś wspaniałą osobą, zostaniesz moją przyjaciółką?
Zarumieniona zachowaniem dziewczyny, które było dość  niespodziewane kiwnęłam głową.
Lichtenstein- Wiesz mam to samo z braciszkiem… przebywanie z panem Austrią nie było… kiedyś szczególnie miłe.
Nie poznałam tego państwa. Słysząc takie słowa od Lichtenstein, sprawiło, że miałam szczerą ochotę go poznać i zarazem, unikać.
Sora- Współczuje ci..
Lichtenstein- Ale mam teraz brata i zrobię dla niego wszystko. Jest dla mnie taki dobry i dba o mnie :3
Nagle po okolicy rozniósł się krzyk ulubieńca koni.
Polska- Hej? Idziecie?
Podbiegł do nas i wziął wszystkie rzeczy. Zachował się jak prawdziwy dżentelmen.
Polska- To co idziemy? :)
Szwajcaria czekał na nas na pagórku z widokiem na góry. Było naprawdę pięknie. Wypakowaliśmy wszystkie rzeczy i usiedliśmy na kocu. Jak tylko Polska i Szwajcaria zaczęli się kłócić odeszłam z Lichtenstein na bok. Położyłam się na trawie, a ona obok mnie. Widziałam ,że Szwajcaria nie raz na nas patrzył, chcąc wiedzieć zapewne czy wszystko w porządku. Zaśmiałam się mimowolnie.
Sora- Haha~~ ^^
Lichtenstein- Stało się coś?
Zakryłam usta dłonią, wciąż się śmiejąc.
Sora- Wystarczy, że na chwile znikniesz mu z oczu, to już szuka cię wzrokiem .
Obejrzała się za Szwajcarią. Czerwony rumieniec pojawił się na jej zdumiałej twarzy.
Lichtenstein- Brat? Naprawdę?
Sora- Tak ^^.
Po chwili usłyszałam cichy śmiech.
Sora- Zabawne nie?
Lichtenstein- Hah ja nie z tego..
Przestałam się śmiać, co mogło być jeszcze śmieszniejszego.
Lichtenstein- Polska, robi zupełnie to samo, do ciebie..
Otworzyłam szeroko oczy, zarumieniłam się mimo woli. Zerwał się wiatr, czochrając mi włosy. Patrzyłam na Polskę, rzeczywiście patrzył się na mnie smutno. Przez jeden mały moment wpatrywałam się w niego zupełnie inaczej niż zwykle.
Lichtenstein- Sora?
Przerwała moje zamyślenia.
Sora- Ach, Em przepraszam zamyśliłam się…słuchaj mam pytanie.
Skupiła swoją uwagę na to co zaraz powiem.
Sora- Em, jak by to powiedzieć…
Spojrzała na mnie smutno.
Lichtenstein- To ma związek z Francją?…wybacz, ale słyszałam o tym.
Zaczerwieniłam się. Ona wie wszystko.
Sora- Nie wiem co robić…nie pamiętam żadnej rozmowy z tym człowiekiem. Ten pocałunek..
Dotknęłam swoich warg, i podniosłam wzrok na dziewczynę.
Sora- Ja wciąż go czuję… tak naprawdę nic o nim nie wiem, co on ma znaczyć i czy jeśli ktoś mnie pocałuje, to znaczy, że jestem już jego własnością?…nie powiem o tym Polsce bo …bo to jest inne.
 Schowałam głowę, w kolana. Biję się z uczuciami. Krótko włosa, objęła mnie po chwili ramieniem.


1 komentarz:

  1. Ona jest syrenką !!!! Możecie mnie hejcić, ale to prawda !!!!

    OdpowiedzUsuń