niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 39


 To jest cudowne, taka przyjaźni Polsko- Węgierska. Mam fioła na punkcie tej przyjaźni
" Polak, Węgier dwa bratanki i do szabli i do szklanki" *.* ^^ Kocham :)
- Pan kot



Coś strasznie swędziało mnie w nos, i chociaż przewracałem się z boku na bok, to nie ustępowało. Postanowiłem otworzyć oczy. Na początku nic nie widziałem, ale w końcu obraz zaczął być wyraźny. Wielkie oczy patrzyły się na mnie. 
[..]- Miałłłłł….
Polska- AA! …mały co ty tu robisz…?

Kotek lizał sobie łapkę, nie zwracając uwagi na chłopaka. Wycisnął się i położył się na twarzy Polski. Chłopak zmrużył gniewnie oczy.
Polska- Pfffee no weź przestań! T.T
Nagle czyjaś dłoń wzięła kota z jego twarzy.
Sora- Kochany..
Położyła go sobie na klatce piersiowej. Kotek mruczał głośno. Po prostu nie widział poza nią świata.

Sora- Ma takie mięciutkie futerko..
Westchnąłem głośno.
Polska- Ta…tylko, że nie w moich ustach.
Wyjmowałem sobie pojedyncze włoski. Gdy skończyłem owinąłem się jak „naleśnik kołdrą.
Polska- Co za brutalna pobudka =.=..idę spać.
Puściła kotka, który ułożył się przy moim brzuchu.
Sora- Ja też.
Odwróciliśmy się do siebie plecami.
Polska-…
Sora-…
Było dość …krępująco. Nie wiem czemu, to dziwne. Postanowiłem odwrócić się. Jak tylko to zrobiłem zobaczyłem, że Sora zrobiła dokładnie, to samo, w tym samym czasie. Spojrzeliśmy na siebie zaczerwienieni.
Sora- Było mi niewygodnie.
Polska- Mi też.
Zamknąłem oczy uśmiechając się pod nosem. Niestety po kilku minutach…
[…]- POLLLLLLLLLLSSSSSSKOOOOOOOOOOOO!!!!!??
Zerwałem się.
Polska- Nie no co jest złego w całodziennym długotrwałym cudownym śnie!?!?
Do pokoju weszła Węgry. Chciała najwyraźniej coś powiedzieć, ale coś ją zatkało. Przeszywałem ją wzrokiem totalnego zniszczenia.
Polska- No CO?! JEST 10 !!
Wskazała na nas palcem.
Węgry-..od kiedy śpicie razem?
Przejechałem sobie dłonią po twarzy. Generalnie słyszę to po raz kolejny.
Polska- O.O…-.-
Dziewczyna obok mnie, przecierała oczy.
Sora- Co się stało… Węgry? Co ty tu robisz..?
Węgry- A nic..przyszłam tylko pogadać..i zrobić mu na złość.. ,ale nie wiedziałam, że ty również z nim śpisz sorki za zbudzenie…
Sora- Ach..jasne, ale i tak idę spać, strasznie głowa mnie boli..
Spojrzałem totalnie wkurzonym wzrokiem na brązowowłosą.
Polska- Ja też, nie myśl sobie, że daruję sobie drzemkę!
Nowo przybyła uniosła patelnie. A w jej oczach zapłonął ogień. Byłem twardy, pomimo tego.
Węgry- Wstawaj.
Pokręciłem głową.
Polska- Nie.
Po chwili stała naprzeciw mnie. Złapała mnie za koszule i zwaliła z łóżka. Ciągnęła mnie tak do salonu, niestety dość boleśnie. Miała gdzieś wystające schodki, czy też nawet na zakrętach kant ściany.
Polska- Ał, ał, ał, ał, ał, ał, ał, ał, ał, ał, ał, ał, ał, ał, ał, ał, ał…
Węgry- Możesz przestać?
Postanowiłem zrobić jej na złość.
Polska- Ał, ał, ał, ał, ał, ał, ał, ał, ał
Walnęła mnie patelnią po głowie. Złapałem się za bolący guz.
Polska- AŁ!
Węgry- Ostrzegałam. ^^


Słonce prześwitywało zasłony, i rażące świtało otulało pokój. Łóżko Polski było wielkie, a i tak spałam po jego połowie. Kotek leżał obok mnie. Był taki puszysty i słodki, nie sposób było mu się oprzeć.
Sora-  Jaki ty słodki…nigdy nie widziałam takiego zwierzaka jak ty…
Pogłaskałam go po główce.
…-Miał…
Sora- Nom..masakra. Życie kota jest łatwiejsze..
Kotek wycisnął się wbijając pazurki w pościel.
…-Miaaaał.
Sora- Hmn myślisz? Ciekawe o co chodziło Węgry z tym spaniem, co w tym złego? Może coś się stało.. i potrzebuje pomocy Polski.
Spojrzałam na zegar. Wciąż 10..
Sora- Chyba wstanę..ale za chwile.
Zamknęłam oczy i odpłynęłam  do krainy Morfeusza.


Węgry- I tak to właśnie wygląda..
Polska- No nie wierze.
Siedzieliśmy na kanapie pijąc herbatę . Ziewnąłem głośno, i rozłożyłem się na sofie.
Polska- Załamka…to wszystko?.
Żyłka na czole dziewczyny niebezpiecznie drgnęła. Poczułem nutkę satysfakcji, że ja tym wkurzyłem.
Węgry-  -.- Dobra ja idę, jestem umówiona.
Zmierzyłem ją wzrokiem, nie wybaczę jej tego, że zbudziła mnie o 10.
Polska- Dzięki za zbudzenie…weź totalnie oddaj klucze od mojego domu..
Węgry- Chciałbyś ^^ Na razie!
Wyszła, a po chwili dało się słyszeć zamykanie drzwi. 
Polska- (westchnięcie) Sora~~ zrobisz śniadanie…?
(Z oddali)
Sora- Nie~~ . Głowa mnie wciąż boli, ty coś zrób..
Polska- Nie chce mi się..a na co ty masz generalnie ochotę?
Sora- Jajecznica..
Szybkie, smaczne, niepowtarzalne.
Polska- Dobra.
Sora- Polsko…
Polska- Co?
Sora- Pamiętaj o jajku..
Polska-   -.- Ta, dzięki..
Sora- Nie ma sprawy…
Najwidoczniej nie tylko mnie dręczy przypadłość „poranek= męka”. Wstałem i skierowałem się do kuchni. W moim domu, są dość duże okna, więc całe uroki moich ziem mogłem oglądać w pełnej prezentacji. Było tak pięknie. Wyjąłem patelnię, i wszystkie potrzebne produkty. Po kilku minutach czekałem tylko, aż jajecznica będzie gotowa. Po kuchni rozszedł się dźwięk bosych stóp. Oparła głowę na moim ramieniu, przyglądając się jedzeniu.
Sora- Wygląda smacznie.
Wyciągnęła rękę po kawałek. Lecz przesunąłem się odpychając ja tym samym dalej od patelni.
Polska- Jeszcze nie gotowe! Zaczekaj chwilę..^^
Sora- Hmn…
Polska- Co?
Przyglądała się mi uważnie. Coś jej chyba nie pasowało. Dotknęła moich włosów.
Sora- Od kiedy związujesz sobie włosy?
Zastanowiłem się, chwytając kucyk.
Polska- Rzeczywiście zapomniałem…
Podeszła do mnie i zdjęła mi recepturkę.
Sora- Nigdy więcej tak nie rób…wolę jak masz rozpuszczone..^^
Polska- Dzięki, ja totalnie też ! O, już gotowe..
Sora- ^^
Usiedliśmy do stołu całkowicie zaspani. Podpierałem się ręką, żeby głowa mi nie spadła. Zajadała się jajecznicą, uśmiechnąłem się szeroko, strasznie lubiła ją jeść.
Polska- Smakuje? ^^
Sora- I to jak ^^
Polska- Wiesz jest coś co musisz wiedzieć…, nie chcę ,żebyś była tak jakby nie…doinformowana..
Skupiła swój wzrok na mnie, i to ten wzrok, który wygląda jakby wiedział co zaraz powiem. 
Sora- Mów, cokolwiek powiesz postaram się, zachować spokój. :)
To raczej nie ułatwiało sytuacji. Postanowiłem przekazać jej informacje na jednym wdechu.
Polska- Podczas balu zarywał do ciebie Francja, straciłem cię z oczu dosłownie na kilka minut, ale on zdążył cię upić, i zabrać gdzieś w głąb korytarzy Anglii, szukałem ciebie z Litwą, ale gdy już cie znalazłem to zobaczyłem, że się całujecie, teraz Francja będzie tu przychodzić bo powiedziałaś żeby cie odwiedzał, niestety rozniosło się to po wszystkich państwach i wszyscy o tym wiedzą. Właśnie z tym przyszła tu Węgry…
Zamknąłem oczy na ten moment. Bałem się, że będzie na mnie zła. W końcu to moja wina. Spojrzałem na nią. Nie wiedziałem co robić, płakała, a za razem próbowała się uśmiechać. Spanikowałem.
Polska- Ale obiecuję to wszystko odwrócić..wiem ,że to moja wina nie przypilnowałem cię, tak strasznie mi przykro, totalnie możesz zrobić mi wszystko.
Wstała i podeszła do mnie. Otarła łzy i przytuliła mnie. Jej mokry policzek odciskiwał się teraz na moim. Po czym dostałem pięścią w głowę, już drugi raz dzisiaj.
Sora- To nie twoja wina! obiecaj mi ,że nie będziesz się obwiniać.
Polska- Co..?
Sora- Mogłeś mi za to powiedzieć to bardziej..taktowniej! -.- Za to dostałeś w czaszkę…a co do tego całego pocałunku…nie był on szczery, więc się raczej nie liczy.
Nie czułem się specjalnie lepiej. Chwyciłem ją za policzki i jak zwykle ruszałem nimi w każdą stronę, żeby ją rozweselić i pobawić się.
Polska- Totalnie się nie smuć dobrze! ^^
Sora- Jasne ,że nie..^^ odwiedzę dziś Lichtenstein dobra?
To było dość zaskakujące, czemu akurat z Lichtenstein? I o czym chce rozmawiać. Lepiej ją pilnować.
Polska- Mogę z tobą ?
Sora- Jasne, tylko nie wiąż włosów. Będziesz wyglądać jak ten pajac ^^(Francja)
Zaśmiałem się. Ten komentarz był trafny. Posprzątaliśmy po śniadaniu, i ubraliśmy się do jazdy, w końcu dom Szwajcarii był daleko. Promyk wrócił, Litwa odesłał go powrotem. Wsiedliśmy na konie, i ruszyliśmy. Sora jechała cały czas za mną. Co chwilę, zatrzymywałem konia ,by na nią zaczekać. W końcu Feniks obraził się na mnie, za to tempo jazdy, i próbował mnie zwalać za każdym razem gdy próbowałem jechać wolniej. Ten koń mnie kiedyś zabije..
Polska- Sora, co się stało? całą drogę nic nie mówisz…,a nie mogę walczyć z nim (morderczy wzrok na konia) cały czas, bo nie mam już sił.
Wyrwałem ją z jakiś przemyśleń. Bo jej wzrok skupiwszy się na mnie, dopiero wtedy zrozumiał, że coś do niej powiedziałem.
Sora- Co?
Polska- -.-
Zsiadłem z konia, i podszedłem do idącego za mną Promyka, zatrzymałem go.
Polska- Robimy przerwę.


Był stanowczy. Może rzeczywiście przesadzam. Sprawiam mu tylko zmartwień, nie cierpię tego robić, ale to nawet nie na umyśle. Konie poszły iść pić do pobliskiego jeziorka. Niebo było czyste, a natura dookoła bardzo kolorowa. Z oddali dostrzegłam, góry. A więc już jesteśmy. Rozsiedliśmy się nad jeziorkiem. Polska zbliżył swoją twarz do mnie, przyglądając się mi uważnie, mimowolnie odchyliłam się.
Polska- Wiedziałem.
Sora- Co? Ach, to przepraszam nie chciałam tego zrobić…
Położył się na trawie, zamykając oczy.
Sora- Polsko..?
Otworzył jedno oko, spoglądając na mnie.
Polska- Mogłabyś się totalnie obok położyć. ^^
Poklepał miejsce obok siebie. Zaśmiałam się pod nosem. 
Polska- Przejmujesz się, i nic mi nie mówisz. Czemu? Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi…udajesz, że wszystko w porządku.
Starał się być poważny, ale jednak jego mina mówiła samo za siebie. Wyglądał jak obrażone dziecko. Na te słowa przytuliłam go, ta reakcja chyba go zaskoczyła, bo otworzył szeroko oczy.
Sora- Zawsze będziesz moim przyjacielem. Nigdy w to nie wątp. ^^
Polska- Totalnie masz mi mówić o wszystkim. Dobra?^^ I weź generalnie jedź szybciej bo Feniks mnie znienawidzi..-.-
Siedzieliśmy tak w ciszy i wsłuchiwaliśmy się w odgłosy natury. Po kilku minutach musieliśmy ruszać dalej. Wstaliśmy, i zawołaliśmy konie, które od razu przybiegły do nas. Oparłam ręce na biodrach.
Sora-Nie przejmuj się mną tak bez przerwy.
Obruszył się.
Polska-Co, ja?! Daj spokój, kto to mówi?!
Obok nas znajdowało się małe jeziorko. Popchnęłam go, a ten spadł do wody. Wynurzył się po chwili, zdejmując wodorost z włosów i wypluwając wodę. Spojrzał na mnie z rozbawieniem. Dobrze, że poprawiło mu to humor, bo wyglądał przezabawnie.
Polska- No wiesz! ^^ Totalnie sam miałem to zrobić~! Załamka...


Nagle odeszła kilka kroków do tyłu i ruszyła prosto na mnie, a tak właściwie do wody. Po chwili poczułem jak coś na mnie spada. Woda była na szczęście głęboka. Podpłynąłem na powierzchnię.
Polska- Hej! Czemu akurat na mnie!? =.=
Rozejrzałem się. Nigdzie jej nie było. Panowała zupełna cisza.Spoważniałem w jednej chwili i zanurzyłem się pod wodę. Na szczęście wszystko było widać, zauważyłem ją. To co zobaczyłem zupełnie mnie zatkało.

1 komentarz:

  1. Co to było?? Co to było?? Co to było?? Co zatkało Polskę???? Wiesz co! Jak można przerwać w takim momencie... Obrażam się na Ciebie.. jak Polska na Sorę ;) Tak, już mi przeszło ^^
    Araigatou Akane-san *kłania się* Jak ktoś mnie wkurzy to potrafię być kreatywna w wymyślaniu kary :D
    Notka bardzo mi się podobała :) A na moim blogu? Mam nadzieję, że uda się dzisiaj :*
    Genki desu ^^

    OdpowiedzUsuń