Japonia *.* ( kocham te obrazki, takie pastelowe <3 tak wyobrażam sobie Japonię)
Czy pamiętasz czas, kiedy Polska była pod niemiecką okupacją. Rok 1939-ty, sojusznicy zawiedli. Z podziemia wzniosła się szeptem nadzieja na wolność. Miasto pogrążone w rozpaczy, lecz oni nigdy nie stracili wiary. *Kobiety, mężczyźni i dzieci walczyli i ginęli razem. A ich krew przelana na ulicach była dobrowolnie złożoną ofiarą. *Warszawa, miasto walczące! Głosy z podziemia, szepty wolności. Rok 1944-ty, pomoc, która nigdy nie nadeszła. Wzywamy: Warszawa, miasto walczące!
wtorek, 27 listopada 2012
poniedziałek, 26 listopada 2012
Rozdział 32
Zapukałem. Cisza.
Litwa- Japonio, wchodzę.
Nagle ogarnął mną nastrój iście przepełniony harmonią i
spokojem. W dwie godziny, urządził pokój wedle swoich manier. To było dość
wstrząsające. Siedział na kolanach i rysował coś na pergaminie. Podniósł na
mnie wzrok uśmiechając się lekko.
Japonia- O, pan Litwa nie martw się, uporządkuję wszystko
przed wyjazdem. Stało się coś?
Litwa- Nie, przyniosłem herbaty. Pomyślałem , że jesteś
spragniony.
Japonia- Ach, dziękuję. Usiądź proszę. :)
Wskazał poduszkę, leżącą po drugiej stronie stołu. Usadowiłem
się na niej, była bardzo miękka.
Litwa- Bardzo wygodne! ^^ Co robisz?
Japonia- Aktualnie rysuję obraz.
Zaciekawiłem się. Spróbowałem schylić się do jego rysunku.
Litwa- Naprawdę? Kto na nim jest?
Japończyk odwrócił kartkę w moją stronę. Otworzyłem szeroko
oczy.
Litwa- Przecież to my..dlaczego nas rysujesz?
Japonia – Postanowiłem, zostawić dla nich prezent…
Brązowo włosy przyglądał się uważnie obrazowi, nie mogąc uwierzyć
w sztukę ciemnowłosego.
Litwa- Masz niesamowity talent! Jest bardzo ładny, nawet
obrazy Włoch, nie są tak wyjątkowe ^^
Spokojny chłopak, zarumienił się. Nawet w pozycji siedzącej
chciał wyrazić swoja wdzięczność, przez ukłon.
Japonia- A-ach dziękuję.
Przyjrzałem się.
Litwa- Tylko czemu, ja i Polska jesteśmy na jednej połowie
siedzący na trawie wśród promieni słonecznych , a Sora na drugiej..i nie stoi
na ziemi tylko lata w powietrzu, a pod nią jest woda.
Japonia- Jej imię, jak sądzę, pan Polska zaczerpnął z naszej
rozmowy dawno temu. Sora to niebo w moim języku, bardzo interesował go ten
wyraz za tamtych czasów, chciał się dowiedzieć jak brzmi ono w moim języku.
Stąd niebo wokół niej..a woda..sam nie wiem. Myślę, że ma z nią wiele
wspólnego.
Litwa- Podziwiam twoją wyobraźnię, a do tego talent
malarski..na pewno się ucieszą z tego podarku.
Wstałem, otrzepując ubranie.
Litwa- Będę się już zbierał, dziękuję za pokazanie mi tego
obrazu, Polsce z pewnością się spodoba…zaraz będę robił obiad, może pokazałbyś
mi jak się przyrządza kilka twoich potraw?
Zawsze ciekawiły go zagraniczne dania, razem z Polską często
gotowali..to znaczy on gotował, Polsce nie za bardzo wychodzi gotowanie do
samego końca, a jak już kończył to zazwyczaj przypalał dania. Gość wstał i
wyjął z rękawa jakiś zwój. Przyjrzałem się pytająco.
Japonia- Jak najbardziej z miłą chęcią! Tutaj mam wszystkie
najlepsze przepisy.
Wskazał na zwój. Jego oczy płonęły determinacją.
Litwa- E-em trzymasz przepisy w rękawie?
Japonia- Hmn właściwie to tak, lubię jeść tylko zdrowe
rzeczy, a w innych państwach są same tłuste potrawy.
Zauważyłem, błysk w jego oczach, uniósł pięść w górę.
Jego bojowe nastawienie, było bardzo motywujące, od razu
chciałem poznać wszystkie przepisy. Zrobiłem podobny gest do tego, którego użył
Japonia.
Litwa- Tak! +.+
Nagły zapał przeniósł się i na mnie. Wiedziałem, że to dość
dziwne, ale zabawne, z taką motywacją, na zdrowe jedzenie, Polska na sam widok
zemdleje, ale bynajmniej będzie się zdrowo odżywiał.
Polska- Matko..gdzie to jest..
Prowadząc konia za wodze, przechadzał się przez miasto z
mapą w ręku.
Polska- Rany..jak znajdziesz ten szpital to mi powiedz..
Sora rozglądała się jak jej przyjaciel, za szpitalem, który
jak się okazało, został przeniesiony. Stolica wciąż była przebudowywana, i nowe
domy utrudniały znalezienie upragnionego celu.
Poczułem jak szarpie mnie za rękaw. Podniosłem na nią wzrok.
Polska- Znalazłaś?
Wskazała ręką na lewą stronę. Za wielkim budynkiem znajdował
się szpital znacznie większy niż kiedy był tu ostatnim razem.
Polska- Nareszcie, dzięki! ^^
Pochyliła się do chłopaka, myślał, że chce zejść, ale ona
pogłaskała go po głowie. Stał jak wryty. Przytrzymał jej rękę na głowie.
Polska- Ty naprawdę wracasz powoli do siebie..
Otworzył drzwi do szpitala, niosąc przyjaciółkę na rękach.
Dostrzegł to czego szukał.
Pielęgniarka- Proszę pana, czy mogę w czymś pomóc?
Polska- Przepraszam zamówiłem to tydzień temu, można już odebrać?
Przerzuciła w swoich papierkach, kilka formularzy.
Pielęgniarka- Ach..tak. Oczywiście życzę miłego dnia.
Rozsiedli się w parku, nieopodal szpitala. Jego uwagę
przykuła smutna twarz Sory.
Polska- Wygląda całkiem w porządku! Teraz będzie ci
łatwiej..przecież to tymczasowe ^^
Siedziała na wózku. Trzymała nie pewnie koła, poruszając
nimi w tył i przód. Westchnęła cicho.
Polska- Kupię lody co ty na to? na pewno jesteś głodna..ja
totalnie mam ochotę na truskawkowe! ^^
Spojrzała na mnie, wydawało mi się, że chce mi coś
powiedzieć, ale żaden dźwięk nie wydostał się na zewnątrz. Dzień był piękny, a
drzewa nabierały liści. Gdy zjedliśmy lody, Sora zaczęła jeździć wózkiem
dookoła, po godzinie nauczyła się obsługiwać sprawnie koła. W pewnym momencie
uśmiechnęła się do mnie. Myślałem, że to przewidzenie, ale nie zrobiła to. Uśmiechnąłem
się szeroko w odpowiedzi. Słońce powoli chowało się za horyzontem. Dopiero po
chwili zrozumiałem, że jest naprawdę późno.
Polska- Och, totalnie robi się późno, wracajmy.
Chwyciłem wodze Promyka, posadziłem Sorę na koniu. Wózek złożyłem i przymocowałem
do siodła. Czas wracać do domu, w końcu mam gościa. Za 3 dni…konferencja państw. To mnie
przerażało, a świadomość tego, że będę musiał patrzeć się na Niemca sprawiała,
że miałem ochotę kogoś zabić. Sora spała. Jeszcze kilka godzin nim dojadę na
miejsce. Japonia..ciekawe co teraz robi. Interesuje mnie jak on się czuje, dla
niego także spotkanie drania, sprawi wiele problemów. Nie myśląc dłużej spiąłem
konia i ruszyłem dalej, chce już być w domu.
Litwa- W końcu
gotowe!
Rozłożyłem ostanie nakrycie na stole. Zza drzwi wychylił się
Japonia w fartuchu i chuście na głowie.
Japonia- Oh, w porządku. Zaraz ci pomogę. ^^
Jak tylko dania były gotowe, Japonia poszedł sprzątać. Nie
oderwały go od tego prośby brązowowłosego, który wciąż powtarzał , że nie musi.
Litwa- Powinni zaraz być..Polska mówił , że będzie o 20..
Zegar na korytarzu zaczął wybijać właśnie 20. Dźwięk
rozchodził się po całym domu .Za ostatnim wybiciem, ktoś przekręcił klamkę w
drzwiach wejściowych.
Polska- Już jestem!!!! Ej czemu w domu pachnie…zdrowym
jedzeniem…>.< a gdzie żurek? Paluszki? ..cokolwiek…
Przyszedł do salonu, Sora zaraz zanim na wózku. Litwa
zauważywszy wózek, uśmiechnął się.
Litwa-O już jesteście! I co podoba jej się? Jest jej lepiej?
były jakieś kłopoty? Co robiliście? Jak tam w mieście? Ile miejsc zwiedziliście?
Zielonooki podniósł brew.
Polska- Tak, Tak, Tak, Nie, spacerowaliśmy, dobrze. 5 ^^
Normalka, zbyt dużo pytań u przyjaciela, na szczęście już
nauczyłem się odpowiadać na wszystko.
Litwa- Ach tak!
Spokojny gość stał za stołem i wpatrywał się na przyjaciół,
rozmawiających zacięcie na temat dzisiejszego dania. Podjechała do niego Sora.
Japonia- Witaj.
Ukłonił się.
Japonia- Mam nadzieję, , że ci lepiej. Chodź, zrobiliśmy
jedzenie z mojego domu, wierze, że ci zasmakują.
Usiadła z Japonią do stołu, i zaczęli jeść. Byli w tym
momencie do siebie podobni, siedzieli cicho i jedli w skupieniu. W tym czasie
Litwa i Polska, kłócili się nie zwracając uwagi na jedzących.
Polska- Hęę?!! Jak to wyjeżdżasz?! Totalnie się nie zgadzam!
Litwa- Em, Polsko nie ty o tym decydujesz…
Jasnowłosy spojrzał na przyjaciela z pode łba.
Polska- Nie ogarniam! Jest jeszcze czas, do konferencji!
Litwa- No mówię ci…jestem
umówiony..z Białorusią.
Polska- O.O…Ale ona
jest straszna..
Litwa- Ja uważam, że jest słodka..muszę jeszcze coś dla niej
kupić, a nie wiem co musze jechać.
Blond włosy zastanowił się.
Polska- Dać ci konia..?
Litwa- Niee, a może..noże?
chyba je lubi..
Pocierał sobie brodę jakby w złowieszczym geście.
Polska- Przerażasz mnie…ma na ciebie zły wpływ.
W tym momencie Japonia zabrał głos.
Japonia- Kobiecie nie można dawać za pierwszym razem konia, czy
też noży ! Tylko podarowawszy jej kwiaty, miłe słowa przez poezję oraz muzykę!
Jak na festiwalach!
Przyjaciele spojrzeli po sobie. Podekscytowany Japonia stał
z pięścią w górze, wyobrażając sobie scenę wręczania podarunku.
Polska- Kwiaty…?
Litwa- Poezja..?
Cisza. Polska złapał się za głowę, i zaczął nią kręcić na
lewo i prawo. Litwa wyjął notatniki i próbował zanotować porady.
Polska- AA!! Totalnie nie znam się na takich
sprawach!!Dajcie spokój!
Litwa- Hę? -.-* Jak to było poezja..kwiaty..festiwal..
W ten, po pokoju rozszedł się śmiech, łagodny i dźwięczny.
Osłupieni spojrzeli na dziewczynę, śmiała się. Jak dawno już nie słyszeli jej
głosu. Polska stał i wpatrywał się w nią zaskoczony.
Polska- Sora..
Głos zabrał Japonia.
Japonia- Proponuję to uczcić! Zdaje się, że jest coraz to
lepiej ^^
Chwycili kieliszki i unieśli do góry. Jedzenie pomimo tego,
że było zdrowe i bez mięsa, smakowało Polsce. Japonia przyniósł sake, i z
kolacji stało się przyjęcie. Litwa i Japonia lekko już upici zaczęli śpiewać
jakieś piosenki.
Odwróciłem się do dziewczyny oparła głowę o stół.
Polska- Sora..?
Przekręciłem jej głowę, oczy miała zamknięte. Uśmiech
mimowolnie pojawił się na mojej twarzy. Odwróciłem się do towarzyszy.
Polska –Hej! Idę się położyć!
Pewnie i tak nie usłyszeli. Skierowałem się do pokoju układając
Sorę na łóżku. Na szczęście, w czasie pobytu w mieście kupiłem dla niej nowe
ubrania. Podszedłem do okna, niebo było gwieździste.
Polska- Wiesz tęsknie za twoim śpiewem…
Nagle coś mu się przypomniało. Mieli obietnicę. Zupełnie o
niej zapomniał, zerknął na Sorę. Jak zawsze zdążyła sie już ułożyć na całej
szerokości łóżka. Miał jej grać na pianinie zawsze rano, a ona mu śpiewać swoje
piosenki. Zdjął koszulę i ubrał spodnie od piżamy. Wgramolił sie na łóżko,
przesuwając ręce i nogi dziewczyny na drugą stronę. Jej twarz znajdowała się
naprzeciw jego własnej. Wpatrywał się tak z kilka sekund, by po chwili zobaczyć
jej zielone oczy, które przeszywały go od środka. Spoglądali na siebie, w
ciszy. Wyciągnął rękę i przykrył ją kołdrą.
Polska- Dobranoc…
Pocałował ją w czoło i położył się po drugiej stronie łóżka.
Leżeli tak ,odwróceni do siebie plecami. Nie mógł zasnąć, a oddech dziewczyny
wciąż był taki sam, szybki, nie rytmiczny, bojący się, że następny wdech może
być ostatnim.
Polska- Nie śpisz prawda..
Poczuł jak przewraca się na plecy i spogląda w sufit. Zrobił
to samo. Pokręciła głową.
Polska- Zastanawiałem się, czy jak odzyskasz zdrowie, to u
mnie zostaniesz..czy też zostawisz..przecież nie mogę cię zmuszać..
Jej dłoń powędrowała do jego ramienia. Przytuliła się do
niego, i oparła głowę o jego bark. Nie chciała go puścić, trzymała się jego
ramienia jak laski dla ślepca.
Polska- Dziękuję…
Przysunął swoja twarz do jej czoła i tak zasnęli. Litwa i
Japonia również poszli spać po wykańczającym przyjęciu.
Wielkie przepraszam jeśli notka może być słaba :(
niedziela, 25 listopada 2012
Rozdział 31
Brązowy koń, wraz ze swym jeźdźcem, wędrowali przez złote pola. Po
kilku minutach znaleźli się na polanie pełnej pięknych kwiatów.
Litwa- Powinienem był zadzwonić, ale pomyślałem, że zrobię mu
niespodziankę..która jest godzina…
Spojrzał na zegarek.
Litwa- Heeee?! 9.30? pewnie się wkurzy =.= , jak myślisz?
Litin tylko machnął łbem.
Litwa- Ech..mam nadzieję, że nie będę zbytnio przeszkadzać.
Zsiadł z konia, i skierował ku drzwiom przyjaciela. Zapukał,
cisza.
Litwa- Jak dobrze, że mam klucze..
Przeszukał kieszenie i wyjął z nich mały kluczyk. Przekręcił go w
zamku, i otworzył drzwi.
Litwa- Polsko?
Skierował się do jego pokoju. Otworzył drzwi. Ujrzał Polskę śpiącego
na ziemi, jakby tego było mało dziewczyna leżał razem z nim przytulając się do
niego. Ogólnie wyglądało to dwuznacznie, kołdra leżała obok, a oboje przytulali
się do siebie. Chłopaka zatkało.
Litwa- AAaa! P-polsko?!
Poruszony nowym dźwiękiem chłopak zerwał się rozglądając się
nerwowo.
Polska- AAAA! Co znowu! Ludzie tu się śpi!!
Przetarł oczy, i skoncentrował się na nowo przybyłej postaci.
Polska-...Litwa?
Chłopak zakrywał sobie dłonią oczy.
Litwa- Aa…przepraszam!! Nie chciałem przeszkadzać!
Polska- O czym ty mówisz…
Zupełnie nie ogarniał ci się dzieje, tak strasznego, żeby sobie
oczy zamykać. Dopiero po chwili zorientował się, o co chodziło przyjacielowi.
Spał na podłodze, z dziewczyną przytulającą się do jego torsu. Nie za bardzo go
to dziwiło, ani nawet wystraszyło, to…normalne. Nie raz spali tak podczas
wojny. Lecz dla Litwy mogło być to co najmniej podejrzane..
Polska- Totalnie, to nie tak jak myślisz.
Zaszokowany kraj Bałtycki, wciąż wpatrywał się z przestrachem w Polskę.
Nagle młode państwo wpadło w histerię.
Polska- Ej! A zresztą..O
której ty do mnie przychodzisz?! Totalnie
jest dopiero 9!!!!!! Załamka.. =.=
Brązowo włosy westchnął głęboko, a jednak się wkurzył. Jak zwykle.
Litwa- Przepraszam, ale mam ważne wieści.
Polska podparł się ręką, nie ruszając przy tym dziewczyny, która
wciąż pogrążona była we śnie.
Polska- Serio ?Jakie? Uprzedzam, że jeszcze nie jestem rozbudzony
całkowicie. I generalnie ledwo kontaktuje.
Państwo Bałtyckie westchnęło nad zachowaniem przyjaciela.
Postanowił się sprężać, aby Polska przyjął do siebie chociaż połowę informacji.
Litwa- Ameryka..
To zaciekawiło zielonookiego, bo od razu skupił się na tym co mówi
chłopak. Nie może ukrywać tego, że sprawy związane z konferencjami są mu obojętne.
Litwa- Zarządził światową konferencję, list powinien do ciebie
trafić lada moment.
Spoważniał.
Polska- Ale.. Czy Niemcy też będzie.?
Litwa –Tego nie wiem, zapewnie tak. Bo ta sprawa dotyczy właśnie
jego.
Strasznie ucieszyła mnie ta informacja. Przywalę mu jak tylko
zobaczę jego pysk. Zapłaci za to co jej zrobił. Nagle na twarzy mojego
przyjaciela pojawił się szeroki uśmiech.
Litwa- A i jeszcze jedno, nie podlegam już Rosji!
Polska- Naprawdę? Totalnie ci gratuluję! Masz więcej czasu dla
siebie nie? A co u Estonii i Łotwy?
Litwa- Dobrze. Estonia pojechał do Finlandii trochę z nim
porozmawiać, a Łotwa jest u siebie.
Sora puściła Polskę i schowała głowę pod kołdrę mając dość nowo
przybyłych dźwięków. On sam ziewnął, zmęczony tak wczesną pobudką.
Polska- Wybacz Litwo, ale jeszcze 2 minuty i moje zapasy energii
wyczerpią się zupełnie. Zostań, i zjedz coś, pogadamy za jakieś 3 godziny bo
tak jakby wcześniej nie da rady.
Ułożyłem się wygodnie, opierając głowę na dłoni dziewczyny.
Litwa- Ech..przejąłeś się chociaż tą konferencją..?
Nie chciałem odpowiadać. Prawda była taka, że chciałem tylko
przyłożyć Niemcowi, a reszta była mało ważna. Anglia i Francja, lubię ich ,ale
zdrada z ich strony jest zbyt dotkliwa, aby zapomnieć ją w tak krótkim czasie,
ciężko będzie mi ich spotkać ponownie. Położyłem się obok Sory i przykryłem
kołdrą. Nie jestem już sam, nigdy, więcej.
Jego myślenie jest jak zwykle nieprzewidywalne.
Litwa- A~~ nie cierpię jak tak robi. Zresztą jak oni spali…
Rozejrzał się po mieszkaniu Polski. Wszystko było na swoim miejscu
jak sprzed czasów pierwszej wojny. Dotknął złocistej tapety na której mieniły
się różnorakie piękne wzory.
Litwa- Niesamowite…jak się postara to potrafi zrobić piękny dom.
Wyglądał prawie tak samo jak wcześniej, tylko, że był bogatszy.
Wielkie schody prowadziły do małego korytarza na górze.
Litwa- Ciekawe jak urządził górę..
Wszedł po nich, dookoła niego widniały duże, piękne obrazy. Wisiały
na ścianach, tworząc w ten sposób magiczną krainę. Każdy przedstawiał złote
pola, pastwiska, góry, zwierzęta…wszystko należało do jego domu, przedstawiając
jego walory. Widać, że bardzo go kocha. Na korytarzu były tylko dwa pokoje.
Wszedł do tego, który był najbliżej. Gdy otworzył tylko drzwi, nie mógł
uwierzyć w to co widzi.
Litwa- Łał..
Wszędzie wisiały zdjęcia, na całej ścianie, w życiu czegoś takiego
nie widziałem. Byłem w nich ja, i to raczej najczęściej razem z Polską, jako
dzieci. Zdjęcia były nadpalone, lecz wiele można było jeszcze zobaczyć.
Uśmiechnąłem się mimowolnie. Na jednym z nich była Sora. Siedziała na trawie
rozmawiając z końmi.
Litwa- Najwidoczniej miała ten sam dar co on. Hę ? zrobił nawet
zdjęcie Anglii i Francji jak się biją, niezły jest..Oh, ma nawet ten.
Uniosłem fotografię przedstawiającą, nas jak byliśmy mali.
Litwa- Trzymałem wtedy książki, a on ubrał się w sukienkę -.-…dzień
przed Halloween. Dopiero się poznaliśmy, a on już zachowywał się jak byśmy byli
najlepszymi przyjaciółmi. Nigdy nie zapomnę tego jak kazał mi ubrać podobną kieckę
do jego.
Z dołu zaczęły dochodzić hałasy. Odłożył pospiesznie zdjęcie na
swoje miejsce, i zszedł na dół.
[..]- Ni-nie chcę przeszkadzać, ale wiesz może czy jest
gospodarz..? Nie chcę się narzucać..ale to dość ważne..
Zbiegł szybciej chcąc dowiedzieć się do kogo należy ten głos.
Przed drzwiami siedziała Sora, podpierała się rękoma i tępo wpatrywała się w
gościa.
Litwa- Ja-japonia? Co ty tu robisz..?
Jak tylko mnie zobaczył ukłonił się nisko.
Japonia- Och, pan Litwa!
Dzień dobry.
Nim zdążył odpowiedzieć, ktoś mu przerwał.
Polska- No już nie taki dobry..
Wszyscy spojrzeli na Polskę opierającego się o framugę drzwi.
Podrapał się po głowie, ziewając głośno.
Japonia- Bardzo przepraszam za najście. Zaraz odchodzę tylko..
Znów się ukłonił. Zielonooki uśmiechnął się do gościa.
Polska- Hę? Nie o to mi chodziło.
Podszedł da Sory, i wziął ja na ręce.
Zmrużył gniewnie oczy.
Polska- Dzięki za to, że po mnie przeszłaś jak po dywanie
=-=..nawet wyspać się nie można…Miło, że przyszedłeś
coś się stało? ^^
Podniósł wzrok na Japonię. Zakłopotał się. Przybysz wciąż kłaniał
się przed nim.
Polska- Ech..totalnie nie musisz się kłaniać. Co cię sprowadza?
Gość jednak nie przestał się kłaniać, był czerwony na twarzy.
Japonia- Prze-przepraszam, ale czy moglibyście się ubrać?
(zawstydzony)
Chłopak spojrzał na
siebie i na dziewczynę. Obrócił się do Litwy, zrozpaczoną twarzą.
Polska- O co mu
chodzi..jestem w spodniach, a ona w koszuli..
Litwa- Em no chyba o
to ,że widzi twój brzuch, a jej nogi, w jego kulturze takie odkrycie ciała może
być krępujące..
Polska- Seerio?
Rozejrzałem się,
nigdzie nie było jakiegoś koca..o jest! Owinąłem się nim, wraz z Sorą. Wyglądaliśmy
jak jeden wielki kłębek.
Polska- Może być? ^^
Japonia podniósł
wzrok. Odetchnął z ulgą.
Polska- Co cie tu
sprowadza. Musisz być zmęczony podróżą, pozwól, że zjesz u mnie
śniadanie..znajdzie się coś, co jada się w twoim domu. Rozumiem, że chcesz
powiedzieć mi coś ważnego, udajmy się zatem do salonu tam powinno być lepiej
niż w progu moich drzwi.
Nie mogłem uwierzyć,
znów to zrobił, nie tylko mnie zaskoczył tą nagłą postawą ,Japonia również
wpatrywał się w niego nie mogąc uwierzyć w to co słyszy. To samo było podczas
naszego pierwszego spotkania. Na konferencjach nigdy tak się nie zachowuje,
więc spokojny przybysz musi być pod wrażeniem, że umie również powiedzieć coś
bardziej poważnego.
Japonia- Tak bardzo
dziękuję. To miło z twojej strony, lecz nie rozumiem dlaczego.
Polska- Dlaczego? Bo
jesteś moim gościem, a ja gospodarzem, nie mogę pozwolić, żebyś źle się u mnie
czół.
Wydawało mu się to oczywiste,
Sora zapytała kiedyś o to samo. Wspomnienia powracają. Gdy usiedliśmy w
salonie, małe państwo zaczęło pierwsze.
Japonia- Proszę o
wybaczenie, że zawracam panu głowę, przyszedłem przeprosić..
Polska- Ach..rozumiem,
Szwajcaria wspominał o twoim prawdopodobnym przybyciu tutaj. Nie musisz
przepraszać…jest tylko jedna osoba, którą winię.
Spojrzał za okno
mroźnym wzrokiem.
Japonia- Pomimo tego
pozwól, że dam ci ten podarek, to słynne jedzenie w moim domu, mam nadzieję, że
będzie ci smakować.
Podał mu paczuszkę,
która przyjął Litwa, ponieważ chłopak wciąż trzymał Sorę bawiącą się jego
włosami.
Polska- ^^ Jedzenie?
Super dzięki, generalnie uwielbiam zagraniczne dania !
Czarno włosy
uśmiechnął się, widać było, że ucieszyła go ta informacja. Ukłonił się.
Japonia- Dziękuję bardzo.
Polska- Hej zdaje się,
że przychodzisz tu z zachodu, wracasz teraz do domu?
Japonia- Tak. Musze
przygotować się do konferencji..wie pan o niej?
Polska- Tak. Tak wiem,
wczoraj wieczorem się dowiedziałem. Chcesz zostać do tego czasu u mnie? Będzie
fajnie! :D
Japonia- -.-* Ech nie, nie będę sprawiać kłopotu ..
Polska- No
coś ty, totalnie będzie fajnie, zdaje się, że nie znasz mnie tak dobrze jak
innych, nigdy u mnie nie byłeś, zostań. Będzie mi tak jakby bardzo miło.
Czarno włosy
zarumienił się. Młode państwo uśmiechało się szeroko.
Japonia-
Dziękuję to zaszczyt, proszę zaopiekuj się mną.
Ukłonił się
nisko.
Znów
odwróciłem się do Litwy speszony. Szepnąłem do niego.
Polska-„
proszę zaopiekuj się mną” .. co to totalnie znaczy..
Litwa- No
weź przestań, wiem, że rozumiesz. Tak się u niego mówi.
Polska- Aaaa~~
Zwróciłem
się do ciemnookiego, jak gdyby nic ^^.
Polska-
Jasne! Zaprowadzę cię do twojego pokoju,
tylko najpierw pozwól, że zaprowadzę Sorę do jej pokoju.
Odszedł
zostawiając samych Japonię i Litwę. Jak to Litwa był zestresowany i zakłopotany
nowo przybyłym.
Litwa- E-ch..i
jak ci się tu podoba?
Popatrzył
się na niego swoim stoickim wzrokiem.
Japonia- Nie
spodziewałem się takiej gościny..to bardzo miłe z jego strony.
Zaśmiał się
widząc, że Japonia jest dość zaskoczony zachowaniem zwykle dziecinnego polski. Przekonał
się, że ma też drugą nature.
Litwa- Tak,
to jego atut.
Ciemnowłosy
spoglądał na niego.
Japonia- Czy
to co się z nią stało, to przez pana Niemcy?
Zatkało go.
Walił jak zwykle prosto z mostu.
Litwa-
Em..tak, ale proszę nie poruszaj tego tematu przy Polsce. Wciąż sobie wytyka, że
to jego wina.
Japonia
wyraźnie się zasmucił. Dobrze wiedział, że to przez Niemcy, ale nie odezwał się
na jego temat.
Japonia-
Przykro mi…nie może chodzić prawda?, a jej nie mowa..
To było
stwierdzenie, ale wolał go poprzeć.
Litwa-
Tak..jej kręgosłup nie mógł wytrzymać takiego obciążenia przez długi okres czasu.
Wisiała stojąc na palcach, żeby się nie udusić. Straciła wszelakie uczucia na
skutek wstrząsu, ponoć wywołane jest to przez skupienie zbyt wielu emocji w
sobie.
Chyba
powiedział za dużo bo chłopak, odwrócił wzrok. Było mu smutno, czół się nie
zręcznie. To oczywiste.
Litwa- A-ach
przepraszam za dużo mówię..
Zza ściany pokazała się postać Polski.
Polska- No
ok. To idziemy? ^^
Pomimo
usłyszanych informacji, Japończyk zachował twarz i uśmiechał się do
zielonookiego.
Japonia- Tak
,dziękuję. ^^
Weszli po
schodach na górę, usłyszałem jak ktoś otwiera na korytarzu drzwi. Wychyliłem
się i ujrzałem Sorę chcącą wyjść na zewnątrz.
Litwa-
Czekaj, pomogę ci. :)
Gdy
schyliłem się, aby ją podnieść, odepchnęła mnie lekko.
Litwa-
Chcesz wyjść czy nie..?
Patrzyła na
mnie zielonymi oczami. Identyczne do nich były właśnie na piętrze. Nagle
zrozumiałem, sama chciała się poruszać pomimo bezwładnych nóg.
Litwa-
Wiesz, jeśli chcesz sama się poruszać nie raniąc przy tym nóg, potrzebujesz
wózka..
Opuściła
głowę. Wózek chyba nie był dość kolorowa perspektywą. Przytuliłem ją.
Litwa-
Nauczysz się chodzić, twoje kalectwo jest chwilowe, uwierz mi. Pozwól się do
tej pory nosić, nikt nie chce abyś zrobiła sobie krzywdę. Jesteś naszą
przyjaciółką.
Posłuchała, objęła
go za szyję, chwycił ją i poprowadził na dwór słońce poraziło ich po twarzach.
Litwa- Ładna
pogoda nie?
Wskazała
pastwisko, konie pasły się na nim spokojnie.
Litwa- Hah,
nie możesz bez nich żyć.
Położył ją
na trawie. Po chwili Polska pojawił się obok niego. Oparł się ramieniem o jego
bark.
Polska-
Dzięki…^^
Litwa- Za co?
Zielonooki odchrząknął.
Polska-
Cytuję : „Nauczysz się chodzić ,twoje kalectwo jest chwilowe,
uwierz mi. Pozwól się do tej pory nosić, nikt nie chce abyś zrobiła sobie
krzywdę.”
Chyba ją przekonałeś. Dobra generalnie zabiorę ją do koni, mam dla niej niespodziankę. Japonia jest u siebie.
Chyba ją przekonałeś. Dobra generalnie zabiorę ją do koni, mam dla niej niespodziankę. Japonia jest u siebie.
Litwa- Okej
idę zrobić obiad.
Jasnowłosy
naburmuszył się.
Litwa- Co?
Polska- Nie
rozumiem…umiem gotować i to całkiem nieźle..więc czemu wszyscy robią to za
mnie..Węgry i ty. Totalnie tego nie rozumiem!
Zastanowił się
nad odpowiedzią.
Litwa- Po
pierwsze zanim ty coś zrobisz minie cały dzień…
Chłopak już
chciał zaprzeczyć, ale Litwa nie pozwolił mu na to.
Litwa- Po
drugie jadłbyś codziennie to samo czyli :słodycze, żurek, jajecznicę i paluszki. I po
trzecie…przyzwyczaiłem się już do tego odkąd mieszkałem w domu Rosji, a Węgry zwyczajnie
martwi się o ciebie, jesteś dla niej jak brat.
Polska-
Dobra, przegadałeś mnie.. ,ale wszystko robię od razu!
Brązowowłosy
zaczął machać ręką w geście pojednania i wymijania się z dalszej konwersacji,
którą uważał za zamkniętą.
Litwa-
Jasne, jasne~~ no to idę.. ^^
Jasnowłosy
machał rękoma w powietrzu w akcie złości.
Polska-
Totalnie nie skończyłem tego tematu!
Wszedł do
domu, zamykając za sobą drzwi. Ktoś nagle złapał go za spodnie.
Polska-
Ranyy..no nikt mnie tu nie słucha..och, racja chodźmy do koni! ^^
Podniósł ją.
Polska-
Wiesz, promyk też tu jest.
Zagwizdałem,
wszystkie konie przybiegły do nas. Promyk po zobaczeniu Sory, wyprzedził inne,
aby się z nią zobaczyć. Trzy piękne mordki muskały nas po twarzach.
Polska- Heh
witajcie. ^^
Zwróciłem
się do dziewczyny. Głaskała każde zwierze z tą samą łagodnością, co za
pierwszym razem.
Polska- Dziś pojedziemy do miasta…muszę coś załatwić.
Po tym
wszystkim, miałem wiele nie wyjaśnionych spraw. Musiałem jeszcze zajechać do
szpitala ,po wózek, dla Sory. Tak, dzięki niemu będzie czuła się bardziej
samodzielna. Ciekawe czy lubi różowy..posadziłem, ją na koniu, i zaraz po tym
trzymałem już wodze.
Polska
-Pojedziemy Promykiem, Feniks jest dla ciebie zbyt szybki..a ostatnio jest dość
chamski.
To ostatnie,
specjalnie zaakcentowałem ,aby ogier zrozumiał aluzje. Cóż zrozumiał ją aż nad
to. Bo próbował mnie zwalić łbem. Nie narażając dłużej życia, ruszyłem do
miasta.
Jeśli znajdziecie coś, jakiś błąd to napiszcie a poprawie.
Obiecuje, że w późniejszym czasie natki będą lepsze aktualnie pisze 50 rozdział i myślę, że te notki będą lepsze :) ( mam nadzieje) Dziękuje :)
wtorek, 20 listopada 2012
Rozdział 30 ekstra :)
Taki dodatkowy rozdział :)
Otwierając drzwi ukazała mu się znajoma buzia jego
przyjaciółki.
Węgry- Yo!..pomyślałam, że przyjdę i zobaczę jak sobie
radzisz… w końcu miałam ci pomagać nie? Ale nieźle się odbudowałeś! Wszystko
wygląda tak jak dawniej..
Cisza. Patrzyła na niego w skupieniu.
Węgry- ..Płakałeś?
Chłopak odwrócił głowę, zaczerwieniony jeszcze bardziej.
Skąd wiedziała?!
Polska- Wcale ,że nie! Myłem się..
Dziewczyna przysunęła swoja twarz do chłopaka, przyglądając
mu się uważnie.
Węgry- Myślę, że ściemniasz..
Polska- Ech nie ważne ,wejdź do środka, chcesz coś pić?
Węgry- Tak poproszę strasznie dziś ciepło.
Skierowali się do kuchni. Drzwi do pokoju Polski i Sory były
otwarte. Węgry weszła do niego, nim chłopak, zdążył ją zatrzymać. Ujrzała drugi
pokój, który jeszcze bardziej, niż ten Polski, był oświetlony promieniami
słońca.
Węgry- Och..
Wyrwało jej się. Wpatrywała się w Sorę wychylającą się przez
okno. Nogi dziewczyny leżały za nią, nie mogła nimi ruszać. Polska stanął za
nią.
Węgry- Jej nogi..
Polska- Mówiłem ci..na razie nie będzie mogła chodzić.
Podszedł do Sory i wziął ją na ręce, kładąc delikatnie na
łóżku.
Polska- Wiesz mam prośbę.
Węgry- O co chodzi?
Chłopak odwrócił głowę, zarumieniony.
Polska- Mogłabyś ją ..przebrać? Sama rozumiesz..
Uśmiechnęła się i położyła mu dłoń na ramieniu.
Węgry- Jasne, że tak, tylko daj mi jakąś sukienkę.
Polska- Dzięki! Zaraz przyniosę!
Wybiegł z pokoju. Sora odprowadziła go wzrokiem. Po kilku minutach przyszedł z piękną, białą
sukienką z czerwonymi szczegółami.
Polska- Ta chyba może być..? Co?
Dziewczyna stała i wpatrywała się w sukienkę. Dotknęła
materiału.
Węgry-Jaka śliczna skąd ją masz?
Jasno włosy popatrzył na nią z pode łba.
Polska-….Czy muszę odpowiadać na to pytanie..
Wybuchnęła śmiechem i poklepała go po plecach.
Węgry- Haha sorki, daj ją.
Chłopak podał jej sukienkę, Sora wpatrywała się w nią pustym
wzrokiem.
Polska- Dobra to ja idę, przyniosę ci coś do picia. Aha, w
szafce jest szczotka i inne takie jak by co.
Węgry- Okej.
Poszedł, zamykając za sobą drzwi. Sora odprowadzała wzrokiem
Polskę póki ten nie zamknął drzwi. Węgry widząc to uśmiechnęła się promienie.
Węgry- Spokojnie, zaraz wróci. :)
Usiadła na łóżku obok chorej. Rozpinała guziki od koszuli
nocnej dziewczyny. Z każdym odpiętym guzikiem, ukazywały się szwy i różno jakie
blizny. Przyłożyła sobie dłoń do ust, nie mogąc uwierzyć w takie rany. Ona sama
też ma ich kilka, ale ona jako państwo staczała wiele wojen i bitew. Sora była
tutaj raptem od kilku lat.
Węgry- O matko..
Przejechała palcem wzdłuż długiej lini, rozchodzącej się
przez całe plecy. Sora wciąż wpatrywała się na widok za oknem, skupiła się na
koniach biegnących przez pole. Węgry pomogła jej założyć sukienkę i uczesała
jej włosy. Spojrzała na białą wstążkę na komodzie. Podeszła do niej i chwyciła
materiał.
Węgry- Na spotkaniu kiedy się pojawiłaś miałaś bardzo
podobną.
Zrobiła kokardę, i z
satysfakcja własnego dzieła, wpięła jej we włosy z lewej strony.
Węgry- Gotowe. ^^
Wyszła z pokoju i skierowała się do kuchni. Polska siedział
przy stole z dwiema herbatami, głowę miał położona na stole.
Węgry- Już gotowa.
Gdy usłyszał jej głos podniósł głowę. Jego twarz, znów była
czerwona, a oczy świeciły blaskiem łez. Zasmuciła się. Podeszła do niego, i
przytuliła go.
Polska- Przepraszam, ostatnio nie jestem w humorze.
Węgry- Ja wszystko rozumiem, ale to nie powód do smutku..
Wstał.
Polska- Masz rację, postaram się przestać, to będzie ostatni
raz. Totalnie nie lubię się smucić, to nie tak jakby w moim stylu nie?
Ale wiesz ,mam pomysł jak przywrócić jej uczucia i mowę. Zacznę od spędzania z nią totalnie mnóstwa czasu!
Ale wiesz ,mam pomysł jak przywrócić jej uczucia i mowę. Zacznę od spędzania z nią totalnie mnóstwa czasu!
Węgry- Świetny pomysł! To się może udać ^^
Polska- (uśmiech) No to idę, zacznę od zaraz!
Pobiegł do jej pokoju. Ujrzał ją siedzącą na dywanie,
sukienka rozłożyła się wokół niej w taki sposób, że wyglądała jak kwiat. Polsce
odebrało mowę.
Polska-…
Węgry- Ładnie nie?…
Podskoczył na dźwięk jej głosu.
Polska- AA! Nie strasz mnie!
Węgry- Haha!
Polska podszedł do dziewczyny i wziął ją na ręce. Gdy
przekroczyli próg domu, ukazała mu się twarz Szwajcarii.
Szwajcaria- No w końcu!!
Celował do niego z broni. Węgry, i Polska niosący Sorę
patrzyli w osłupieniu i z wystrachem na chłopaka, który nie wyglądał zbyt
radośnie. Skierował broń do Sory.
Szwajcaria –Zwinęła moje bronie!!
Opanowując przerażenie, zielonooki uśmiechnął się.
Polska- Wiesz, mogę ci zapłacić za nie, więc weź sie tak
jakby nie gniewaj ^^
Szwajcaria- To będziesz musiał dużo zapłacić… zaoszczędzę na
mój ulubiony ser..a co jej jest?
Spoglądał na dziewczynę, która patrzyła tylko na chłopaka.
Polska, ominął Szwajcarię i położył dziewczynę na trawie pełnej kwiatów. Od
razu zaczęła się nimi bawić zafascynowana kolorami flory.
Szwajcaria- Jest hora?
Polska- W pewnym sensie..tak
Szwajcaria podszedł do niego i przyglądał się dziewczynie.
Węgry weszła do domu chcąc przyrządzić coś do jedzenia. Nagle zerwał się wiatr,
długie włosy dziewczyny odkryły czerwony ślad wokół szyi Sory. Ślad po obręczy.
Polska zesztywniał ,za to Szwajcaria ukucnął obok niej i odgarnął resztę jej
włosów.
Szwajcaria- Więziono ją prawda? Od szyi odchodzi długa
blizna, więc była również torturowana, jej dłonie są zabandażowane…Niemcy?
Polska stał i nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Oszczędny
chłopak rzeczywiście jest najlepszym żołnierzem, odgadł wszystko bezbłędnie.
Polska- Tak. Jesteś niezły.
Wstał.
Szwajcaria- Nie lubię go. Chodzący narcyz. Ale za bronie
zapłacisz tak? +_+
Polska- Jasne, jasne..
Żołnierz nie był przekonany ,ale odpuścił, później będzie mu
odliczał dni od tego momentu ,tak więcej pieniędzy do zaoszczędzenia.
Szwajcaria- Był u ciebie Japonia?
Zdziwiło go to pytanie
Polska- Nie, a czemu pytasz miał przyjść?...po tym ataku na
niego przez Amerykę..
Szwajcaria –Taa już raczej wszystko w porządku, zresztą
nieważne, rozdaje wszystkim jedzenie przeprosinowe. Zaoszczędziłem pieniądze na
kolację. Spodziewaj się paczki, w najbliższym czasie…
W tym momencie dziewczyna wyciągnęła rękę do Szwajcarii. W
jej dłoni , schowany był mały kwiatek. Chłopak od razu się zarumienił.
Szwajcaria- E-em, t- to dla mnie?
Polska- Na to wychodzi..nie weźmiesz?
Schylił się i przyjął podarek. Druga rękę wyciągnęła do
Polski, tym razem trzymała z dziesięć kwiatków. Przyjął je.
Polska- Haha totalnie wygrałem!^^
Szwajcaria- Co?!! To były jakieś zawody? Wracam do siebie ,
pieniądze mają się u mnie znaleźć do końca tygodnia!
Polska machał ręką na znak zrozumienia.
Polska- Dobra przyjdę do ciebie za trzy dni..Lichtenstein
jest u ciebie?
Szwajcaria zaczerwienił się. Spojrzał na niego podejrzliwym
wzrokiem.
Szwajcaria- Tak, a co?
Chłopak oparł się o ścianę domu. Znów ta nagła zmiana humoru.
Polska- Tak sobie myślałem ,czy miała z nią dobry kontakt..
Żołnierz schował broń za plecy, i po chwili zastanowienia
odpowiedział.
Szwajcaria- Tak sądzę. Nie znam się na …kobiecych sprawach i
nawiązywaniu przyjaźni..czy zrobienie nią codziennie moich ulubionych
ciasteczek i innych słodyczy..podchodzi pod tą przyjaźń?
Zdziwił się.
Polska- Robiła z nią ciasteczka?
Żołnierz znów się zaczerwienił.
Szwajcaria- No przecież mówię nie! -.-
Miłośnik koni złapał się za brzuch śmiejąc się głośno.
Polska- Haha Lichtenstein nauczyła ją piec? Niezła jest..no
to były przyjaciółkami. Mogę zabrać ze sobą Sorę do ciebie?
Szwajcaria- Oczywiście..ale masz zapła-
Polska przejechał sobie dłonią po twarzy.
Polska-Tak zapłacić…wiem, wspominałeś.
Zza drzwi wychyliła się Węgry, ubrana w fartuszek. Zwróciła
się Szwajcarii.
Węgry- Zjesz coś? Zrobiłam kolację.
Szwajcaria- Zjeść u ciebie..za darmo..hmn bardzo chętnie
dziękuję.
Polska i Węgry spojrzeli na siebie z rozbawieniem, ich
przyjaciel nic się nie zmienił. Zawołał do siebie Feniksa. Koń położył się obok
Sory, a ta zaczęła go głaskać, aż w końcu przytuliła się do niego kierując
wzrok na zachód słońca. On zaś poszedł za Węgrami i Szwajcarią do środka. Gdy
skończyli jeść, bankier odwrócił się do Polski
Szwajcaria- Zostawiasz ją tak samą na dworze? Nie boisz się
o nią?
Polska –Nie jest sama..ma Feniksa.
Szwajcaria- To koń..
Chłopak obruszył się.
Polska- To nie jest byle jaki koń! Jakby co się stało pomoże
jej, uwierz mi.
Skierowali się do wyjścia. Węgry odeszła razem ze
Szwajcarią. Polska chciał zabrać Sorę do pokoju, lecz ciężko było ja oddzielić
od konia.
Polska- No proszę jutro też tu będziesz! Feniks pomógł byś
mi trochę!
Trzymała się kurczowo grzywy konia, zwierze próbowało pomóc
,ale nie miało jak, gdyby wyrwał się dziewczynie mógłby zrobić jej krzywdę.
Polska- Chcesz zostać tu sama?
Gdy to usłyszała, puściła konia, który od razu odbiegł od
niej.
Polska- Ech..jutro go zobaczysz obiecuję.
Spojrzał na niebo, po chwili na twarz spadła mu kropla, a po
niej kilka następnych. Podniósł dziewczynę.
Polska- Zaczyna padać. Chodźmy zrobię ci herbatę.
Położył ją na łóżku i podał gorący napój. Rozsiadł się na
fotelu.
Polska- Wiesz pójdziemy jutro na pola, rośnie tam naprawdę
wiele kwiatów, spodoba ci się.^^
Wysunęła do niego ręce.
Polska- Hę? Chcesz się przytulić?
Najwyraźniej o to jej chodziło, bo zaraz się do mnie
przysunęła. Miała problem z nogami, w tym przypadku, strasznie jej
przeszkadzały w poruszaniu się, pomimo tego, iż była taka drobna. Aktualnie
zrobiłbym dla niej wszystko, więc nachyliłem się do niej, obejmując ciepło. Za
oknem rozszedł się dźwięk grzmotu. Wystraszyła się. Przez kilka sekund nie
mogłem złapać oddechu z powodu dziewczyny.
Polska- Hej…spokojnie, przecież nic ci się nie stanie :)
jestem tutaj..
Duże zielone oczy, tak podobne do moich, wpatrywały się we
mnie. Pogłaskałem ją po głowie, dla otuchy. Chociaż to naprawdę był nasz
zwyczaj, znaczył dla nas bardzo wiele, taki mały gest.
Polska- Idź już spać..jest późno.
Nachyliłem się do niej i pocałowałem w czoło.
Polska- Dobranoc..
Zamykając drzwi widziałem ,że odprowadzała mnie wzrokiem.
Przebrałem się i ułożyłem w łóżku. Błyskawice i grzmoty przeszywały niebo.
Polska- Jak ja nie lubię burzy..
Opuściłem świat rzeczywisty i pogrążyłem się sen.
Zastanawiałem się, co można jeszcze zrobić, aby przywrócić ją do zdrowia.
Jakieś dźwięki , zaczęły burzyć moje rozmyślenia. Totalne nie ogarniam, nawet
podczas snu. Otworzyłem oczy. Za kwiatowymi drzwiami była dziewczyna, usilnie
próbująca przedostać się do jego pokoju.
Polska- Hej! Co robisz?! Możesz zrobić sobie krzywdę!
Grzmot. Zatkała sobie uszy, chcąc odpędzić straszne dźwięki.
Ukucnąłem przed nią. Nie bardzo wiedziałem co robić. Znów
wysunęła ręce, w moim kierunku.
Polska- Cz- czy chciała byś spać ze mną?
Nie wiem skąd u mnie to pytanie, ale chyba o to jej
chodziło. Przytuliła mnie, podniosłem ją. Widząc ,że nie chce wracać do swojego
pokoju, a stwierdziłem to po tym jak uczepiła się mnie jak mała małpka.
Polska- No dobra..to ja będę spać na ziemi a ty na
łóżku..okej.
Ta sytuacja ,była dość dziwna, kiedy mieszkał ze mną Litwa
nie raz ze sobą spaliśmy. Tyle ,że ona jest dziewczyną, i było mi jakoś nie
zręcznie. Szczęśliwa ,ze może spać w moim łóżku, rozłożyła się na nim.
Polska- …Hmn gdzie ja mam jakiś materac…A! tu jest.
Ułożyłem go obok mojego łóżka, i zmęczony całym dniem
położyłem się na nim.
Polska- No to dobranoc..
Nagle ktoś na mnie spadł, wraz z usłyszeniem kolejnego
grzmotu. Czyżby tak bardzo bała się burzy? Położyła się obok mnie, chowając
twarz w moje plecy.
Polska- No dobrze, możemy spać razem.: )
Odwrócił się do niej, twarzą i czekał, aż zamknie oczy.
Zaraz po tym, sam, ponownie udał się do krainy Morfeusza.
Rozdział 29
W klinice wciąż przesiadywał Litwa. Czytał książkę obok
łóżka Sory. Pomimo tego, że spała mówił do niej. Wierzył, że wszystko słyszy,
każda informacja, która rozeszła się po państwach, trafia również do niej.
Lubił czytać więc opowiadał jej również każdą historię. Jego rozmyślenia nad
lekturą przerwało pukanie. Do sali weszła pielęgniarka.
…- Lekarz mówi ,że można zabrać pacjentkę do domu już
dzisiaj.
Otworzył szeroko oczy. Chyba żartuje.
Litwa- To bezpieczne? Przez ostatnie 6 dni jej serce stawało
3 razy!
…- Tak. Proszę
uwierzyć jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Wystarczy podawać leki, oczywiście
przez rurkę wprowadzona w żyłę.
Wyszła. Chłopak był zhisteryzowany.
Litwa- He?!… ale jak jaa mam to zrobić…
Głowa kobiety wychyliła się zza drzwi.
...- Proszę wziąć powóz, będzie najbezpieczniej. Znajduję
się za budynkiem jak i reszta pojazdów. Zaraz przyjdą panu pomóc .
Po 30 minutach przyszły jeszcze inne pielęgniarki, zabrały
dziewczynę i ułożyły ją w powozie. Jedna z nich tłumaczyła Litwie jak wszystko
działa i jakie tabletki trzeba podawać. Usiadł za kierownicą i pojechał do domu
polski, który był już w połowie odbudowany. Gdy wysiadł zaprowadził ją do
jednego z tymczasowych pokoi.
Litwa- Ech~~ Polsko gdzie ty jesteś….?
Był już tak blisko swojego domu, że sam zapach jego lasów i
łąk, był strasznie kojący na tyle, by zapomnieć chociaż przez chwilę, o stanie
dziewczyny. Litwa pisał do niego kilkakrotnie, informacja o tym, że tak
właściwie umierała już 3 razy była co najmniej chorobliwie dołująca. Ale wraca,
i w końcu będzie mógł ja zobaczyć. Jedyne o czym teraz myślał to Sora.
Polska- Nareszcie..
Znajomy widok odbijał się w jego ustęsknionych zielonych
oczach. Jego dom, opleciony różnymi kwiatami. Na łące pasły się jak dawniej, dwa
konie.
Polska- A więc Litwa znów go tu przyprowadził..:)
Zauważył ciemną postać. Poznał ją od razu, na sam już widok
uśmiech wpełzł na jego twarz.
Polska Litwoo~~!
Odwrócił się. Uśmiech pojawił się na twarzy brązowowłosego,
wrócił. Pomachał mu na przywitanie. Przyjaciel odwdzięczył mu się tym samym.
Litwa- Jak dobrze ,że już
jesteś!
Zeskoczyłem z konia zanim ten stanął, i uścisnąłem
przyjaciela. Nie czekając długo pobiegłem do domu. Chodziłem po pokojach
bezradnie. Rozglądałem się, otwierając wszystkie drzwi jakie napotkałem. Litwa
ledwo za mną nadążał, odwróciłem się do niego wystraszonym wzrokiem.
Polska- Gdzie ona jest..
Widać po głowie chodziły mu same złe myśli, co
odzwierciedlało się na jego twarzy.
Litwa- Rany spokojnie..jesteś za szybki..jest w pokoju na
końcu korytarza.
Zmarszczył brwi. Zaczął szybko się przemieszczać w kierunku
domniemanego pokoju.
Polska- Niemożliwe byłem tam..
Litwa- Tak, ale jest coś jeszcze..
Otworzyłem drzwi, przyciskając klamkę. Nikogo nie było.
Wielkie łóżko stało pod oknem wpuszczającym mnóstwo światła, biurko i mała
szafka, nic poza tym.
Polska- Nie rozumiem tu nikogo nie ma.
Litwa ominął mnie i skierował się do ściany z kwiatową
tapetą. Ruszyłem za nim. Na kwiatowej tapecie można było dopiero z bliska
,dostrzec mała złotą klamkę, i zarys drzwi.
Litwa- Zrobiłem ten pokój blisko twojego, że w razie czego
mógłbyś jej pomóc.
Otworzyłem szeroko oczy na widok tego co znajdowało się za
drzwiami. Jej łóżko stało prostopadle do okna. Ściany miały podobną kwiecistą
tapetę tylko znajdowały się na niej czerwone
maki, przeplatane z niebieskimi niezapominajkami. Pokój wyglądał przepięknie.
Spała podłączona do wielu urządzeń, pochyliłem się nad nią całując ją w czoło.
Przytrzymałem jej twarz tak, żeby nadal stykała się z moją. W ten sposób
chciałem się z nią przywitać. Litwa stał i czekał w ciszy. Podszedłem do
jednego z niebieskich kwiatków i dotknąłem palcami materiału.
Polska- O ile dobrze pamiętam to jej ulubione kwiaty..
Litwa- Em, tak widzisz, jeśli ci się nie podoba to powiedz..chciałem
po prostu jakoś pomóc, i tak wyszło..
Przytuliłem go mocno. Moja wdzięczność nie znała teraz
granic.
Litwa- P-polsko? Czy coś się stało?
Polska- No co ty , wszystko jest totalnie najlepsze!
Dziękuję! ^-^
Ciemno włosy tylko uśmiechnął się w odpowiedzi.
Polska- Jeszcze dziś zacznę odbudowę ,reszty. A właśnie
muszę ci powiedzieć jeszcze wiele rzeczy…chodźmy na dwór.
Odchodząc, nie usłyszeli jednego, nie rytmicznego dźwięku,
pochodzącego z maszyny podłączonej do serca dziewczyny. Znaczyło to, że powoli
wraca do rzeczywistości. Czy spowodował to głos Polski?
Polska opowiedział Litwie o tym co zaszło u Węgier. Nie raz
podczas historii, ciemno włosy śmiał się z zachowania Austrii, zielonooki
idealnie naśladował ton jego głosu.
Polska- Tak ,to było śmieszne..a, i jeszcze jedno..
Chłopak skupił się na jakimś odległym punkcie. Jego poważny
wyraz twarzy, jeszcze bardziej zwrócił uwagę Litwy.
Polska- Była pewna sytuacja związana z Sorą…kiedy
pokonaliśmy dwa dość duże oddziały Niemieckie, była poważnie ranna..
Litwa- Ach, wiem było o tym dość głośno w domu pana Rosji.
Polska- Naprawdę? Rany ten wie o wszystkim...Kiedy się
obudziła gdzieś tak po tygodniu i zobaczyła moją twarz, powiedziała do mnie...
Litwa już chyba wiedział, co chce powiedzieć. Nie przeszło
by mu przez myśl, że Sora się dowie o tak ważnej rzeczy. Pomimo tego, że Polska
wiedział, iż Litwa wie o co chodzi ,kontynuował.
Polska- Moje prawdziwe imię..czy ty jej coś mówiłeś, wiem,
że pewnie nie, ale muszę się zapytać..
Pokręcił przecząco głową.
Polska- Tak też myślałem, no więc skąd..? Przecież tylko ty
znasz to imię…nikt, nigdy, nikomu nie wyjawia swojego… no, chyba jesteśmy
wyjątkiem..wiesz, prawie zapomniałem to imię..
Wiatr powiał im we włosy, a one kołysały się lekko.
Wspomnienia powracały.
Litwa- Ile to już lat nie?..pamiętasz może moje?
Polska zamknął oczy. Jak mógłby zapomnieć.
Polska- Toris.
Litwa- Takk, wiesz..minął już przeznaczony mi czas ,muszę
wracać.
Wstali, i otrzepali ubrania z trawy.
Polska- Dzięki za wszystko^-^ twa pomoc była nie oceniona !
Ej słyszałem ,że Estonia nie podlega już Rosji, to samo Łotwa, może i ty też
co?
Litwa- Hmn, może masz racje, nie jest ze mną już tak źle,
wojna skończona a, po tylu stratach państwa nie chcą już walczyć …
Nagle oboje zaczęli się śmiać. Polska przytulił się do
przyjaciela.
Polska- Teraz totalnie możemy się widywać cały czas! Będzie
lepiej niż kiedykolwiek!
Litwa- Masz racje! O rany..
Radość Litwy znikła tak szybko jak się pojawiła. Polska
patrzył na niego, nie mogąc zrozumieć o co może chodzić.
Litwa- …wiesz no tego…chciałem zaprzyjaźnić się z
Białorusią…i po tym jak odejdę od Rosji..to nigdy nie pozwoli mi się z nią
spotkać..
Teraz zrozumiał, no tak Litwa nie powie wprost, ale młodsza
siostra Rosji podoba się mu się, i to, od dość dawna.
Polska –Ah..no tak. Myślę, że musisz być bardziej
stanowczy..Em Białoruś nie wygląda na kobietę..łagodną..może chce wiesz faceta
twardego czy coś….Totalnie nie znam się na takich sprawach, a tak jakby chciałem
ci pomóc! T.T
Dopiero po chwili spostrzegł, że Litwa jest cały czerwony, i
mamrocze coś pod nosem nie zrozumiałym językiem.
Polska-.. Ej tak jakby nie rozumiem o co chodzi..!
Litwa- N-no bo chodzi mi o przyjaźń, a nie o …związek..
Jasno włosy patrzył się na niego ,oczami pełnego nie
dowierzania. Poklepał go po ramieniu.
Polska- Chciałem poczekać z tym jeszcze kilka lat ,ale chyba
cię uprzedzę ,że połowa z nas już wie ,ze podoba ci się Białoruś.
Litwa- (histeria) Co~~!??
Polska –No dobra to idę zająć się robotą! Totalnie mam dziś
zapał do pracy!
Litwa- Ej nie zmieniaj tematu! Ech..a zresztą..
Przytulili się na pożegnanie.
Polska- No to powodzenia z Rosją!
Litwa- Ech nie wiem czy dam radę..
Blond włosy klepnął się w czoło, niedowierzając temu co
usłyszał.
Polska- Hej! Jesteś najbardziej zorganizowanym człowiekiem
jakiego tak jakby znam! Pracujesz u Rosji i..zresztą to ostatnie totalnie ma
tak ogromną moc, że nie muszę generalnie wymieniać nic więcej.
Niebieskooki zastanowił się nad wymienionymi powodami przez
przyjaciela.
Litwa- Serio tak myślisz? No dobra, to idę, pewnie Estonia,
ma to z Łotwą za sobą echhh zazdroszczę im! Na razie!
Odszedł. Tym razem wziął ze sobą Litina. Zniknął za złotym
polem . Feniks podszedł do Polski. Ten wyjął z kieszeni cukier i dał koniu.
Polska- Wiesz…przypomniałem sobie czemu cie tak
nazwałem..Feliks..Feniks..Haha to totalnie zabawne! Strasznie podobne do siebie
^^ Okej zabieram się do pracy!
Podczas pracy nie raz zaglądał do dziewczyny, która spała za
ścianą jego pokoju. Dokończenie domu, zajęło mu trzy dni. Piętro zajęło mu
najwięcej czasu, chciał, żeby wszystko wyglądało jak dawniej. Pod koniec pracy,
znów odwiedził dziewczynę, przy jej łóżku. Usiadł na krześle i spoglądał na
okno.
Polska- Zachód słońca..lubisz ten widok ,a teraz śpisz..
Zaczesał jej włosy za ucho. Były dość długie, sięgały jej do
pasa. Niesamowicie szybko rosły. Wziął szczotkę i zaczął je czesać. Gdy skończył
spojrzał się smutno na jej wciąż zastygłą twarz.
Polska- Przepraszam, ale tylko tyle mogę aktualnie zrobić..
Na komodzie leżała jakaś książka. Podszedł do niej, i
przeczesał palcem po tytule. Zgarnął z niej kurz.
Polska- To twoja książka..Hmn powiedziałaś ,że mogę ją
przeczytać nie..
Uśmiechnął się sam do siebie. Poszedł do swojego pokoju obok.
Po chwili pojawił się na powrót w pomieszczaniu z mnóstwem kwiatów, przysuwając
swój wielki fotel pod jej łóżko.
Polska- Ach..wygoda przede wszystkim.
Czytał ją w ciszy, co kilka minut patrzył tylko na monitor
wskazujący bicie serca. Gdy nadeszła pora by wstrzyknąć jej do kroplówki lek,
zaczął martwic się tym kiedy się obudzi. Miał tyle rzeczy do opowiedzenia.
Samotność, czyżby znów miało tak być. Pomimo wizyt Litwy bez niej jest za
cicho. On lubi się bawić, ona raczej też, więc stanowią niezłych towarzyszy.
Polska- Wiesz tyle rzeczy chciałbym ci powiedzieć, pokazać
inne zakątki świata..nawet ludzi.
Pochylił jej się do ucha.
Polska- Musisz się obudzić..proszę.
Maszyna wydała znów jeden, nie rytmiczny dźwięk. Chłopak
podskoczył i wpatrywał się w dziewczynę uważnie, lecz nie wybudzała się. Westchnął,
uśmiechając się pod nosem z własnej wyobraźni.
Polska- No tak to by było za łatwe co? Dobranoc.
Pocałował ja w czoło, jak to już miał w zwyczaju i poszedł
do siebie. W nocy Sora poruszała palcami u rąk, później całą ręką. Powoli, powracała
do życia.
Noc. Dom Polski. Chłopak spał w swoim łóżku, lecz po chwili wybudził go budzik. Jego dźwięki były nie do zniesienia. Uderzył pięścią w niewinne urządzenie, które wydało z siebie ostatnie odgłosy. Otworzył jedno oko.
Polska- 10.38 …..dobra jeszcze pół godziny..
Zamknął oczy. Już odpływał do krainy Morfeusza, gdy nagle z
pokoju obok dało się słyszeć trzaski i dźwięki. Oparł się o brzeg łóżka
przecierając oczy. Odkrywając po chwili, kto może wydawać takie dźwięki, odkrył
kołdrę, i pobiegł do pokoju za ścianą zapominając, że jest tylko w spodniach. W
pokoju obok ,wszystko było bez zmian, oprócz dziewczyny opartej o ramę łóżka,
obserwującą łąkę przed domem Polski. Odwróciła swoją głowę, spoglądając na
chłopaka swoimi zielonymi oczami. Polska patrzył na nią nie mogąc uwierzyć, w
to co widzi. Jego nogi ruszyły naprzód, rzucił się na dziewczynę tuląc się do
niej.
Polska- Rany! Obudziłaś się generalnie już myślałem, że to
się nigdy nie stanie! Dobrze się czujesz? Przynieść ci coś?
Spojrzał dziewczynie w oczy z uśmiechem, lecz po chwili ten
uśmiech znikł.
Wzrok miała nieobecny, wpatrywała się tępo w twarz chłopaka.
Nic nie mówiła, nic nie odczuwała. Jej duże zielone oczy, identyczne do oczu
chłopaka, różniły się teraz zwykłą czarną pustką.
Polska- Hej…powiec coś…słyszysz?
Nie wiedział co się dzieje, przecież obudziła się, co jest
nie tak? Wystraszony zachowaniem dziewczyny, podszedł do telefonu. Zadzwonił do
doktora, i prosił o przyjście tutaj.
Polska- Jeszcze nigdy, nikomu z mieszkańców nie mówiłem
gdzie mieszkam, ten jeden, jedyny raz zrobię to dla ciebie…
Jako państwo, nigdy nie zapraszał tu nikogo z mieszkańców.
Przez całe jego życie tak było. Nie udzielał się w ich życie, chyba, że tego
potrzebowali, ale teraz ta potrzeba wygasła. Nie wiedział co robić. Sora wciąż
wpatrywała się na niego nie obecnym wzrokiem. Przypomniał sobie, że jest tylko
w spodniach, więc szybko podszedł do szafy, i włożył jakąś białą koszule na
siebie. Wzrok Sory od razu powędrował w inne miejsce, teraz wpatrywała się na
niebiesko czerwoną tapetę. Chłopak usiadł na fotelu łapiąc się za głowę.
Polska- Co się dzieje..
Minęła godzina. Usłyszał jak ktoś podchodzi do drzwi.
Przyszedł. Pobiegł do wejścia i wpuścił lekarza ciągnąć go do środka.
Doktor- Niech pan tak nie ciągnie…!
Wskazał na dziewczynę.
Polska- Co się stało? Dlaczego nic nie mówi?!
Lekarz podszedł do dziewczyny, wpatrywała się na niego, lecz
zupełnie obojętnie.
Doktor- Czy mógłbyś wyjść?
Zrobił to o co prosił. Nadal nie mógł uwierzyć w to co się
stało. Po kilku minutach lekarz wpuścił go do pokoju. Nie czekał długo na
wyniki.
Polska- I co?
Doktor- Jak mówiłem wcześniej, nie byłem pewny czy nadal
będzie sobą, widzisz właśnie to miałem na myśli. Wydaje mi się, że ma zanik
…uczuć i mowy. Doznała czegoś okrutnego, lub widziała coś, co wpłynęło na jej
psychikę, teraz nie wierzy prawdopodobnie, że się tu znajduje, tylko jest
gdzieś indziej. Przykro mi.
Serce chłopaka powoli zwalniało, przez te chwilę zapomniał
jak nabiera się powietrza.
Polska- Co..?
Zaszkliły mu się oczy. Ich zieleń powoli stawała się
niewyraźna. Łza spłynęła mu po policzku i skapnęła z brody. Opanował się, wycierając mokry ślad.
Polska- Czy to jest do wyleczenia?
Doktor- To pewnie trudne, lecz wydaje mi się, że jest to
możliwe…to zależy od tego przeżycia, czy było tak silne, że aż nieodwracalne, czy
też lekkie…
Polska- Rozumiem ,dziękuję..
Odwrócił się prosząc doktora, aby ten już poszedł. Był pełen
determinacji, ostatnie dni były wyczerpujące, lecz zdaje się, że przed nim
jeszcze cięższa próba. Doktor pojechał do stolicy, miał nadzieje, że zapomni
drogę do jego domu. Odwrócił się do dziewczyny.
Polska- Dlaczego..przecież, już tam nie jesteś..jesteś w
domu, ze mną, tak jak chcieliśmy…
Upadł przed jej łóżkiem, kładąc głowę na kołdrze. Nie mógł
opanować łez. Jego płacz rozniósł się cicho po domu. Nagle poczuł, ciepłą małą
dłoń na swojej głowie. Podniósł wzrok. Nie uśmiechała się, nie wyrażała smutku,
po prostu jeden mały gest, który znaczył tak wiele. Uśmiechnął się krzywo.
Polska- Skoro pamiętasz ten gest, to znaczy ,że mnie jakoś
pamiętasz..
Po chwili po domu rozeszło się pukanie do drzwi. Sora od
razu skupiła się, na nowym dźwięku. Polska wstał i powoli podszedł do drzwi,
wycierając rękawem łzy z policzków.
Polska- Jeśli to znowu ten lekarz …
niedziela, 18 listopada 2012
Obrazki...
Pokażę głównych bohaterów opowiadania i tych drugoplanowych :) ( kocham te obrazki xd)
POLSKA ♥
SORA ♥
POLSKA ♥
LITWA♥
SZWAJCARIA
W późniejszym czasie cz. 2 :)
Rozdział 28
Pochylony nad książką, zamyślił się. Obok znajdowało się
łóżko, a na nim śpiąca dziewczyna. Litwa, czekał aż przyjadą Estonia i Łotwa.
Rosja pozwolił również i im, przyjechać do domu Polski. Kiedyś spędzali tu
mnóstwo czasu. Zamknął książkę, wzdychając głośno.
Litwa- Chyba pójdę po wodę.
Wstał, i skierował się ku drzwiom. W pewnym momencie,
urządzenie podłączone do Sory zaczęło szaleć, aż w końcu wskaźnik bicia serca
stawał się poziomy. Chłopak wybiegł szybko z sali szukając i wołając lekarzy.
Kilka sekund po tym, przy dziewczynie stało mnóstwo ludzi, i próbowali tchnąć w
nią życie, które z każdą chwilą schylało się ku końcowi. Litwa tylko stał, bo
co mógł zrobić ,modlił się w duchu, aby wyratowali ją. To działo się tak
szybko.
Doktor- Jeszcze raz!
I ponownie wstrząsnęło dziewczyną, lecz po chwili Sora
wydała z siebie cichy dźwięk bicia serca. Lekarze wciąż majstrowali przy jej
żyłach. Brązowowłosy zerwał się i podszedł do jednego z lekarzy.
Litwa- Udało się? Żyje?
Doktor- Tak ,ale ledwo. Myślę ,że będzie się to powtarzać..proszę
jej pilnować przez chwilę, później przyjdzie tu pielęgniarka.
Litwa- D-dobrze.
Oddalił się, jak i reszta pielęgniarek i lekarzy. Usiadł na
krześle i pochylił głowę. Serce biło mu strasznie szybko. Spojrzał na Sorę.
Wyglądała jakby po prostu spała, ale przed chwilą walczyła o życie.
Polska- Co to było…
Łapał się kurczowo za serce. Bolało, i to strasznie. Nagłe
ukłucie bólu nie pozwoliło mu się ruszyć przez kilka minut. Koń trącał go pyskiem,
lecz nie miał siły nic powiedzieć. Po chwili odpoczynku, spiął konia i powoli
ruszył dalej. Nie wiedząc co mogło wywołać ten okropny ból.
Naprzeciw niego za drzwiami stali zaszokowani Estonia i
Łotwa. Widzieli wszystko. Podeszli do Litwy, pierwszy zabrał głos Estonia.
Estonia- A więc tak to wygląda ,muszę przyznać ,że myślałem
,że będzie raczej..
Litwa- Lepiej wyglądało..co?
Dokończył. Wiedział jak jest, też myślał że wszystko będzie
dobrze, ale nie było. Polska stoi na głowie ,aby wszystko było w porządku,
miasto odbudowuje się, a ludzie wracają do powoli domów.
Litwa- Czy pan Rosja coś mówił?
Estonia- Nic. Ostatnio nie jest sobą.
Głos zabrało małe państwo.
Łotwa- Straszny.
Jego ciałem wstrząsnął dreszcz.
Litwa- Co?
Łotwa- Jest straszny, uśmiecha się w ten sposób kiedy myśli
jak kogoś ..no wiesz zniszczyć. Tak samo było z nami.
Sposępnieli.
Estonia- To się już kończy Łotwo, już praktycznie jesteśmy
nie zależni od pana Rosji
Litwa- Tak, masz rację.
Chłopak nie podzielał entuzjazmu przyjaciół. Spojrzał na
leżącą Sorę. Za jego wzrokiem powędrowały również dwa inne państwa.
Estonia- Jak w ogóle odeszła od Szwajcarii?
Litwa-Nie wiem, Polska nic nie mówił. Ostatnio ma ciężki
okres…
I znów żaden z nich nie wiedział co powiedzieć. Polska się
zmienia, i to dość wyraźnie. Wszystko przez jedną dziewczynę, która przez to,
że pojawiła się w ich świecie, sprawiła, że Polska dojrzał zwyczajnie opiekując
się nią.
Estonia- A no tak prawie zapomniałem!
Państwa Bałtyckie zdziwieni zachowaniem przyjaciela czekali,
aż ten powie co się stało.
Estonia- Spotkałem Szwajcarię, po drodze.
Brązowowłosy otworzył szeroko oczy.
Litwa- S-serio?..I co powiedział?
Starszy z braci zastanowił się.
Estonia- Tak właściwie to nic nie mówił. Był wściekły i
wymachiwał bronią, pytał się gdzie jest Polska. Chyba chodziło o jakieś
skradzione bronie..
Litwa- Hahaha no tak.
Łotwa, Estonia- Co?
Litwa- Zabrała mu niektóre.
Nastała cisza. Jasno włosi patrzyli z przerażeniem na śpiącą
Sorę.
Estonia- Jego bronie…może to nie odpowiednia sytuacja, ale
czy życie jej nie miłe?
Łotwa- S-straszne..
Nagle do Sali przyszła pielęgniarka z miską pełną wody.
Pielęgniarka- Proszę panów o wyjście. Możecie tu przyjść
jutro od teraz ma stałą opiekę lekarza.
Litwa – Tak dziękuję, już idziemy.
Polska- Aa już jesteśmy, wszędzie poznam te okolice.
Wycisnął się podnosząc ręce do góry. Prowadził konia przez
gęste lasy. Zaraz po nich nastąpił widok ten sam co u niego w domu. Wszystko
było zniszczone i nadpalone.
Polska- Ech. Mam nadzieje ,że jest u siebie, później
zobaczymy w stolicy.
Nagle ktoś przyłożył mu do tyłu głowy pistolet. Czując zimno
spustu powoli podniósł ręce go góry. Wiedział od razu kim jest napastnik.
Węgry- Stój ! Kim jesteś?!
Odwrócił głowę z szerokim uśmiechem.
Węgry- Polska?! Co ty tu robisz?
Opuściła karabin w dół. I przytuliła go. Niestety dziewczyna
była bardzo silna i po chwili brakowało mu oddechu.
Polska- Em, Węgry..duszę się…pomocy..
Słysząc ciche prośby przyjaciela, puściła go. Zaczerpnął
powietrza zaraz po uwolnieniu.
Węgry- Co cię tu sprowadza?
Polska- Chciałem prosić o pomoc przy odbudowywaniu się ,ale
sama pewnie jesteś teraz w podobnej sytuacji…on również tobie nie popuścił.
Przytaknęła.
Węgry- Wybacz ,ale sama mam pełne ręce roboty....ale mogę
przyjść innym razem, tylko wszystko pozałatwiam^^
Jak zwykle może na niej polegać. Nawet kiedy sama ma podobną
sytuację.
Polska- Hej, spokojnie przyszedłem tylko się zapytać, ale
widzę, że rzeczywiście masz sporo na głowie.^^
Nagle jej twarz nie była już radosna. Założyła ręce na
biodra.
Węgry- Tak..wiesz co się dzieje u...niego? Żadne państwa nie chcą rozmawiać na ten temat.
Rozumiejąc powagę sytuacji, również przestał się uśmiechać.
Ostatnio dostał list od Anglii więc jest mniej więcej doinformowany.
Polska –Zdaje się ,że Ameryka będzie tworzył kolejną konferencję…on
tez na niej będzie jako jeden z nas..
Zdenerwowała ją ta wiadomość.
Węgry-Cudownie! tylko nie ręczę za siebie! Jak tylko go zobaczę to … jeden z nas? Kto to w ogóle wymyślił!
Podniosła swoja patelnię, która w jej rękach przeradzała się
w okrutną broń, oczywiście na co dzień chodzi z bronią. Przerwała swoje
zdenerwowanie, oboje myśleli to samo, cierpienia jakie im wyrządził wykraczały
poza normę. Dotknął patelni i opuścił ja w dół, bojąc się co może zraz z nią
zrobić.
Polska- Tak..ja również. I nie chodzi tu tylko o mnie,
znalazłem Sorę. Jej stan jest krytyczny i nie wiem za bardzo co robić.
Węgry-Oh..rozumiem przykro mi. Czegoś takiego można się było
po nim spodziewać.
Nagle przypomniała sobie o czymś. Spojrzała na niego
Węgry- Wiesz pan Austria też tu jest. Tylko proszę..
Cofnął się o kilka kroków z poważnym wyrazem twarzy. Chyba
sobie żartuje..
Polska- Ja już chyba pójdę..wybacz.
Odwróciłem się idąc drogą którą przybyłem.
Węgry- Daj spokój zamknij za sobą przeszłość..zmienił się..
Dreszcz wściekłości znalazł w końcu wyjście.
Polska- Zmienił ?! A z kim teraz trzymał? Przecież tobie też
wyrządził krzywdę! Zapomniałaś!?
Odwróciła wzrok. Dobrze wiedziałem, że nie zapomniała.
Przesadziłem, ale nie miałem zamiaru przepraszać.
Węgry – Przyszedł mnie przeprosić..myślę ,że tobie powie to
samo. My również nie jesteśmy święci też…raniliśmy innych.
Walnąłem pięścią w drzewo w oczach płonął mi gniew
,niezliczone pokłady gniewu. Feniks odsunął się od mnie, zdziwiony moim
zachowaniem. Gdy to zauważyłem uspokoiłem się. Podszedłem do niego przykładając
głowę do jego czoła, głaskałem go po szyi, w jakiś sposób uspokajało mnie to.
Polska – Dobrze pójdę..
Wsiadłem na konia i podałem jej dłoń. Wciąż była smutna, a
ja nie mogłem na to sobie pozwolić z dwóch powodów : jest moją przyjaciółką, to
przeze mnie jest generalnie przygnębiona.
Polska- Jeszcze trochę do twojego domu wsiadaj. :)
Uśmiechnęła się ciesząc z powrotu mojego humoru. Podała mi
dłoń i pojechaliśmy do mieszkania Węgier. Miedzy drzewami po jakimś czasie zaczęły
ujawniać kwiaty geranium. Pięknie komponowały się z zielonymi starymi drzewami.
Węgry- Przepraszam ,ale mój dom nie wygląda tak jak kiedyś…
Polska- Na pewno lepiej niż mój, ja muszę zaczynać wszystko
od początku.
Odwróciła wzrok, krzywiąc się nieznacznie.
Polska- Ale, wiesz..twoje lasy są nadal piękne ^^ wytrzymały
już nie jedno ,ich mądrość wciąż może zadziwiać, a konary unoszą się do góry
chcąc chwycić słońce, nie uważasz ,że są do kogoś podobne..? ^^
Uśmiechnęła się.
Węgry- Dzięki ;]
Mówiąc to walnęła pięścią w moje ramię ,okazując tak swoją
wdzięczność. Odkąd była dzieckiem zawsze wolała czynem poprzeć to co mówi.
Zaśmiałem się.
Polska- Nie ma sprawy, ale jak zrobisz tak jeszcze raz ,to
raczej nie będę mógł ruszać ręką przez
tydzień, jesteś dość silna wiesz..^-^ pomijając fakt, że musze trzymać wodze.
Obruszyła się.
Węgry – No wiesz to było lekko ! O już jesteśmy..
Rzeczywiście ukazał nam się biały dom z rozciągającym się
murowanym płotem. Jego dach był zniszczony, a lewa strona całkowicie zniszczona.
Ogródek dziewczyny był zdewastowany, dziedziniec również. Rosły tam zawsze
piękne kwiaty, lecz teraz wszystko przepadło.
Zza bramy dostrzegł cień, a potem fioletowy materiał który
tak jak szybko się pojawił tak szybko zniknął. Wywróciłem oczami.
Polska- Jest tutaj…czemu się ukrywa?
Węgry- Zrozum ,dla niego to również trudne..w końcu nie
wiedział ,że przyjdziesz nie?
Polska- A to pech…
Znów dostałem w ramię. Puściłem wodze, i masowałem już
dwukrotnie pobite miejsce.
Polska- Ał! No za co?
Węgry- Daj mu szanse! Nie zachowuj się jak dziecko..
Naburmuszyłem się. Zsiadłem z konia i pomogłem dziewczynie
zsiąść z Feniksa. Spojrzała na zwierzę.
Węgry- Strasznie wysoki..
Polska- Tak..
Nie byłem zbyt entuzjastycznie nastawiony do spotkania z
Austrią. Minęli bramę ,a za nią znajdował się fortepian . Obok niego, Austria z
uniesioną głową. Patrzyli się na siebie, nie mógł zdobyć się do uśmiechu, jak
dla niego paniczyk mógłby lizać mu buty. W końcu odezwał się.
Austria- Pozwól proszę ,że wyrażę moje przeprosiny poprzez
muzykę.
Nie czekając na odpowiedz usiadł na krześle i zaczął grać.
Polska patrzył się z niedowierzaniem, aż kołnierz mu się obsunął. Węgry stała z
zamkniętymi oczami i wsłuchiwała się w melodie. Prychnąłem pod nosem zdmuchując
opadłe mi na twarz włosy do tyłu.
Polska- Ja też tak potrafię..
Postanowiłem zrobić to co dziewczyna, wsłuchiwałem się w
melodię, może rzeczywiście w ten sposób wyraża to co czuje…rany przecież ja
totalnie też tak czasem robię. Uśmiechnąłem się pod nosem, gdyby Węgry mu
przyłożyła w ramie chyba by się rozpłakał. Dźwięki były kojące i na chwilę się
zapomniałem, on i Austria umieli grać na fortepianie jak nikt. Ten sam talent
,jednak tak różny charakter. Muzyka się skończyła. Otworzyłem oczy, ciemnowłosy
wpatrywał się we mnie oczekująco.
Polska- Ja..nie wiem co myśleć
Austria- Wiem ,że popełniłem błędy, lecz uważam ,że to już
było…i nie chcę mieć wrogów, jak i również pragnę abyś mi wybaczył.
Ukłonił się nisko, ile w tym elegancji…przejechałem dłonią
po twarzy. To co się stało..nigdy tego nie zapomni, ale wybaczyć może.
Polska- Przestań się kłaniać, to nie w twoim stylu, jesteś
dumnym człowiekiem.
Zaskoczony tym co przed chwilą powiedziałem, Austria
wyprostował się, był mi wdzięczny za tą uprzejmość i za to, że przewidziałem, iż
nie lubi się przed kimś kłaniać..
Polska- Wybaczę ci .
Austria- Można to uznać za sojusz?
Wyciągnął rękę w moim kierunku, uścisnąłem ją uśmiechając
się lekko.
Polska- Jasne, ale nie zerwiesz go przy najbliższej okazji
,kiedy pewna osoba znów poprosi cie o pomoc..? ^^
Węgry popatrzyła na mnie oskarżycielskim wzrokiem, chyba
znowu dostanie mi się za ten komentarz. Austria zaś spodziewał się tego, nie
był zaskoczony. Odchrząknął, najwyraźniej było mu trochę wstyd.
Austria- Możesz być pewny, widzisz prowadzenie wojen, jest
zbyt drogie.
Odwróciłem się do dziewczyny stojącej za mną i podwinąłem
rękawy.
Polska- To co może ja pomogę tobie skoro już tu jestem? ^^
Węgry- Naprawdę? z tobą pójdzie dużo szybciej!
Uśmiechnęli się do siebie i przybili sobie piątkę. Austria
wyraźnie mniej zdenerwowany przeprosinami Polski, postanowił się już pożegnać.
Austria- Węgry
dziękuję za gościnę, przepraszam jeśli nadużyłem twojej gościnności.
Zdziwiła się, ale jak zwykle była zachwycona dykcją
chłopaka. Odchyliłem głowę i wywróciłem oczami.
Węgry- Ależ nie, to ja powinnam przeprosić za..ten bałagan.
Ostatnie słowa powiedziała ciszej, w końcu Austria
przyczynił się do takiego stanu rzeczy. Brązowo włosy zaczerwienił się.
Austria- Ech, proszę zapomnijmy o tym! Do zobaczenia.
Odszedł. Moje zielone oczy lustrowały dziewczynę, która
wpatrywała się na odchodzącego Austrię.
Polska- Hmn..
Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
Węgry- No co?
Polska- Nie no nic..lubisz
goo
Zrobiła się czerwona, uniosła pieść do góry, która
niebezpiecznie się trzęsła.
Węgry –Jeszcze jedno słowo….
Odbiegłem od niej śmiejąc się głośno ( przypomnijcie sobie
jego śmiech przy grze z Litwą w szachy)
Węgry –No kiedyś go uduszę! Ej jak chcesz pomóc to weź się
za płot! I przy okazji twój koń właśnie zjada moje ostatnie kwiaty!
Szwajcaria- Zabiję ją..zabiję…nie ręczę za siebie!
Szedł właśnie do swojego domu, w domu polski jej nie było,
ani gospodarza. Jego najlepsze bronie, nawet nie wie czy są całe. Widząc już
swój dom uśmiechnął się.
Szwajcaria- Nareszcie mój dom, spokój, cisza, widoki
najlepsze na świecie…
Lichtenstein- Witaj braciszku. ^-^
Podskoczył na dźwięk jej głosu. Stała za nim trzymając
koszyk pełen malin. Zaczerwienił się.
Lichtenstein- Przepraszam ,nie chciałam cię przestraszyć..
Szwajcaria- Ni-nie przejmuj się..co robiłaś pod moją
nieobecność? Działo się coś?
Zastanowiła się.
Lichtenstein- Przyszedł tu ..
Szwajcaria- Polska?!
Nie mógł się powstrzymać, aby zadać to pytanie.
Szwajcaria- Em, przepraszam.
Zaśmiała się, zawsze gdy to robiła robił się czerwony i nie
wiedział co powiedzieć.
Lichtenstein- Nie, to był pan Japonia.
Zmarszczył brwi, czego on tu mógł chcieć. Koniec wojny, nie
ma tu co szukać.
Szwajcaria- O co chodziło?
Dziewczyna zaczęła grzebać w koszyku, wyciągnęła z niego
mała paczuszkę owiniętą w zielony papier.
Lichtenstein-
Przyniósł tę paczuszkę, ukłonił się i poszedł .
Szwajcaria- Dobrze, że go nie zatrzymałaś, co to jest? Bomba
zegarowa niee dynamit, gaz, a może kwas,…
Zaczął kierować się do swojego domu, wciąż wymieniając
prawdopodobną zawartość paczuszki. Dziewczyna stała i patrzyła na odchodzącego
chłopaka. W końcu ruszyła za nim .
Lichtenstein- Al-ale braciszku to jest jedzenie, onigiri jak sądzę!
Mała zapowiedz Japonii :) dla Yohao :)
Mała zapowiedz Japonii :) dla Yohao :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)