sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 24


Szarpała kraty chcąc mu pomóc, niestety jej starania były daremne. Płakała, czując swą bezsilność.
 Rzucili go na podłogę. Sądząc po otoczeniu znajdowali się w bunkrze. Niemcy stał nad nim wydając innym rozkazy. Chwycił go za włosy odchylając mu głowę do tyłu. Wszystko go bolało, ale wiedział ,że to nie będzie jego koniec. Klęcząc przed mordercą patrzył się niego wzrokiem pełnym nienawiści.
Niemcy- Czas to zakończyć śmieciu.
(POLSKA)Przyłożył mu spust broni do skroni. Pomimo tego ,że wiedział czym to się skończy uśmiechnął się, było coś czego nikt nie wiedział , włączając w to Niemcy. To dawało mu siłę. Jedynym problemem było to ,że zginie, a jego przyjaciółka jest na dole w ciemnym tunelu za kratami. Prawdopodobnie teraz płacze, i się obwinia. Miał nadzieje ,że usłyszy to co zaraz zrobi. W kilka chwil po bunkrze rozeszła się melodia.


(SORA)Dźwięk doszedł do ciemnego korytarza, aż do samego końca. Oparła się o kraty wsłuchując się w nią. Jego Hymn…

(POLSKA)Zagwizdał melodie bliską jego sercu, zawsze dodawała mu sił w walce, a Niemcy doskonale o tym wiedział. Oprawca nie czekał ,aż ją skończy. Strzał. Melodia ucichła.
Krzyk zrozpaczonej dziewczyny rozniósł się po całym bunkrze.
(SORA)Złapała się za serce, ledwo łapała oddech. Nie wiedziała co się dzieje, ból był nie do wytrzymania. Zaczęła szarpać kratami, kajdany na jej rękach powoli wbijały się w skórę, a krew spływała po jej chudych nadgarstkach.
(NIEMCY)Nie żyje, leży na zalanej krwią podłodze z tym swoim uśmieszkiem. W końcu pozbył się największego wroga, którego tak bardzo nienawidził. Odwrócił się do świętujących sprzymierzeńców.
Niemcy- Wynieście to truchło gdzieś na śnieg i zmyjcie tę cholerną podłogę.

Skierował się ku tunelowi prowadzącemu do celi w ,której dziewczyna wciąż rozpaczliwie szarpała kraty. Idąc, pozostawiał za sobą czerwone od krwi, ślady butów.
Światła kolejno zaczęły się zapalać, czekała ,aż kat do niej przyjdzie. Otworzył szybko drzwi od kraty, i równie  szybko uderzył ja czarnym batem, który zwykle znajdował się przywiązany przy pasie. Krew ściekła po jej zaczerwienionym policzku. Chwycił jej rękę przyglądając się ranie, pozostawionej przez łańcuchy.
Niemcy- Skoro nie podobają ci się te, proponuje inne. Uznaj to za odwdzięczenie się, za ten incydent z moją nogą jakiś czas temu.
Splunęła mu na twarz. Niemcy wytarł z obrzydzeniem mokry ślad na policzku. Z całą siła uderzał czarnym batem o ciało dziewczyny. Próbowała nie krzyczeć z bólu ,lecz on tylko na to czekał, i uderzał ją coraz to mocniej. Krew krwawiła obficie z ran na jej plecach.  Ból przełamał wszystko, i nie mogąc znieść więcej zemdlała. Kat poprawił włosy zaczesując je do tyłu.
Niemcy- Następnym razem uważaj  co robisz. Co za śmieć..
Odkuł ją z metalowych więzów. Z sufitu zwisała metalowa obręcz na bardzo krótkim łańcuchu. Podniósł dziewczynę, i umocował na jej gardle obrożę. Ręce przykuł za plecami z również krótszymi łańcuchami. Z tego wszystkiego Sora ,nie mogła usiąść, tylko wciąż stać, gdyby zawisła z barku sił, dusiłaby ją metalowa obręcz. Palcami stóp ledwo dotykała podłoża. Niemcy oblał ją wodą chcąc ją ocucić. Otworzyła nieprzytomnie oczy, czując ,że się dusi od razu stanęła na palach, zakrztusiła się.
Niemcy -A więc widzisz jak to działa.
Zamknął drzwi, i skierował się do salonu. Z oddali dało się słyszeć ,że stanął.
Niemcy- Spotka cię tu takie piekło, jakiego jeszcze nie znałaś. Było nie wracać na ten świat, tylko zostać tam gdzie byłaś.
Trzask!. Zamknął jakieś metalowe drzwi na końcu korytarza. Światło zgasło. Płakała, to wszystko stało się tak szybko. Czy Polska naprawdę umarł? Dlaczego musiało się tak stać? Przecież on nic złego nie zrobił. Pytania rzucały jej się na usta ,wiedziała ,że nie uzyska odpowiedzi . Poszarpane plecy, rana na głowie, i inne pozostałe rany które nie zagoiły się z ostatnich wydarzeń, bolały tak bardzo, że ledwo łapała czucie w nogach, jej kręgosłup nie daje rady wytrzymywać tak poważnych obrażeń. Obręcz ciśnie w gardło , wykrwawia się. Światło na powrót pojawiło się przed jej oczami. Podniosła głowę, przed jej kratami stał jakiś staruszek ze świecą w ręku. Otworzył ostrożnie wejście. Spojrzał na nią.. ze współczuciem? Nie mogła uwierzyć.
Staruszek- Nie bój się przyszedłem pomóc, jestem lekarzem. ON straszne nie chce żebyś tak szybko umarła, i mam cię leczyć.
On nie chce..kat ,morderca, Niemcy. Akcent nowo przybyłego nie był jej obcy. Mówił z polskim akcentem. Badał ją przez koło godzinę, zakładając opatrunki, i szwy. Miał już wychodzić, a jego strażnik ujawnił się zza krat chcąc go wyprowadzić. Cofnął się ,pogrzebał w torbie i wyciągał strzykawkę ze znieczuleniem. Lek rozpłynął się po jej ciele , przynosząc kojącą ulgę. Gdy już wychodził, zdołała wypowiedzieć jedno słowo.
Sora- Dziękuje.
Lekarz chciał coś odpowiedzieć ,lecz żołnierz ponaglił go, i popchnął w stronę wyjścia. Zaczęła gwizdać Hymn Polski. Może jej też doda siły. Dźwięki rozeszły się po ciemnych wilgotnych murach. Staruszek słysząc melodie odśpiewał ją, po kilku sekundach, dało się słyszeć trzask zamykanych drzwi. Czuła się lepiej, poniekąd. Przez panującą ciemność, nie mogła niczego zobaczyć, w korytarzu roznosił się tylko dźwięk spadających kropel wody. Łzy wciąż spływały jej  po policzkach. Liczyła ,każdą spadającą kroplę. Pragnąc zapomnieć o bólu, po stracie jakiej doznała.
Sora- Pierwsza…druga…trzecia…czwarta..
To było jej główne zajęcie. Po kilku godzinach przyszedł jeden z żołnierzy wszedł do jej celi bez słowa, miał ze sobą torbę. Wyjął z niej nożyk.
Żołnierz Niemiecki-  Możesz już teraz powiedzieć, gdzie są jeszcze jakieś niedobitki ,i czy planują powstania.
Pełnym gniewu wzrokiem spojrzała na niego. Odwróciła głowę. Ten widząc jej reakcję, obszedł ją i chwycił jej dłoń wbijając nożyk pod jej paznokcie. Później nastąpiły tylko krzyki.  Gdy tortury się skończyły, a kat odszedł, wciąż krzyczała z bólu, który nie ustępował. Każdy dzień zaczynał się nowymi torturami. Czuła się jak królik doświadczalny. Nie mogła spać, jedzenie dostawała rzadko, a picie było brudne. Powoli traciła zmysły. Dwa miesiące później tortury wciąż trwały, lecz przyzwyczaiła się do tego. Nauczyła się zasypiać w tak niedogodnej pozycji. Co ułatwiło jej zniesienie tego wszystkiego. Pewnego dnia w jej głowie pojawiły się obrazy z początku zamazane, lecz po pewnym czasie nabierały kolorów. Przedstawiały znaną jej osobę, lecz zapominaną na tak długi okres.

Sora- Polska…
Czemu akurat on. Nie żyje. Obrazy jednak były tak realne...wyglądał jakby się odradzał, gubiąc pióra, które odlatywały z jego rąk. Tak jak..feniks. Idzie tutaj przez złote pole. Po nią?. Złoty ptak, tak piękny  potężny i dobry. Łzy spływały po jej zimnych policzkach, czemu? nie mogła ich powstrzymać, tak jak zawsze, kiedy widziała tę postać, coś sprawiało ,że smutek od razu przeszywał jej ciało. Jej rozpacz była coraz to krótsza za każdym razem, aż w końcu przestała płakać i uśmiechać się.

Drzwi od celi otwierają się. Wróciła do brutalnej rzeczywistości, ciekawe co tym razem. Jej skóra była już pocięta praktycznie wszędzie, nadpalenia od papierosów również. Palce poranione od wbijania pod paznokcie noża, plecy oparzone przez wrzątek wylewany wprost na nią. Odkuł ja z obroży ,widząc ,że może uklęknąć ..upadła. Nie rozumiała dlaczego ,przecież chciała tylko lekko zgiąć nogi. Zrozumiała po chwili, straciła w nich czucie. No tak minęło tyle czasu. Ból. Wydawał jej się śmieszny, to co już przeszła dalece wykraczało poza granice wytrzymałości. Żołnierz owinął wokół jej nadgarstków linę, i ciągnął ją przez korytarz. Gdy otworzył drzwi prowadzące do salonu, rażące światło paliło ją w oczy. Zamknęła je nie mogąc go znieść .Zdołała usłyszeć radio ,które zacinało się z powodu braku zasięgu .
----- wciąż .stawiają...opór…wojska…wycofują się...Niemieckie …przegrywają..
Otworzyła oczy. Niemcy stał przy oknie, patrzył się ze wściekłością na urządzenie. Następnie w akcie złości rzucił radiem o podłogę. Przegrywa?...może jednak żyje. Wyprowadzono ja na zewnątrz, była noc. Śnieg wciąż leżał na ziemi. Było strasznie zimno, wychudzona zmizerniała, nie utrzymywała tak ciepła jak kiedyś. Przywiązał ją do wystającego prętu, przysiadł się do  pozostałych pełniących wartę. Jej mundur był całkowicie zniszczony , zdołał zasłonić jej trochę dekoltu i trochę od pasa w dół. Lecz jej nogi i ramiona nie ,piersi były tylko lekko zasłonięte. Zamarzała ,a oni patrzyli na nią jak na byle towar, i śmieli się. Nie mogła zasłonić się w jakiś sposób nogami ponieważ leżały bezwładnie na śniegu. Gdy zaczęła mieć drgawki spowodowane panującym zimnem, zabrali ją z powrotem do celi, i nałożyli obręcz na szyję. Po zamknięciu się drzwi, zaczęła robić to co zawsze.
Sora- Pierwsza ..druga..trzecia..czwarta.



3 komentarze:

  1. Polska nie żyje... Więc to chciałaś dodać z okazji święta niepodległości? Super opisałaś to wszystko, szkoda, że Polska umarł, i że nie dodałaś z okazji dzisiejszego święta nic więcej. Nie chcę być nie miła, czy coś, ale muszę powiedzieć szczerze, że ten raz trochę mnie zawiodłaś, ale spokojnie, nadal uwielbiam twojego bloga i będę codziennie nabijała ci odwiedziny i czytała co piszesz.
    Pozdrawiam.
    "Roszpunka"

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zrobisz coś jeszcze Sorze, to przyjdę i zrobię to samo. Jasne !!???!???!?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nieno... to jest mega :D. Jak przeczytałam o tym, że Felo (Polska) umarł to mi się w brzuchu skręcało xD xc ;-; ;_;. A właśnie ! Twój blog jest super :33 ^^. Wysyłam ci dużo mojej weny x3

    OdpowiedzUsuń