czwartek, 27 września 2012

Rozdział 11


Po nie całym tygodniu rana Polski wyglądała dużo lepiej, więc nie chcąc marnować ani chwili dłużej obmyślał już plan ataku na Niemcy. Podczas przechadzki spotkał dziewczynkę zbierającą czerwone maki. Popatrzyła na Polskę i uśmiechnęła się.
Dziewczynka- Pomogło Ci?
Polska- Tak! Bardzo Ci dziękuje to znacznie przyśpieszyło moje plany.
Dziewczynka- Jakie plany?
Polska- Aa takie tam mało ważne.
Dziewczynka –  Jak uważasz. Chcesz jedną? Są naprawdę ładne ^^
Podała Polsce czerwony kwiat. Chłopak przyjął go z uśmiechem.
Polska- Tak dziękuję.
Niebo zaczęło się chmurzyć. Polska patrzył na niebo z niepokojem. Miał złe przeczucia.
Polska- Wiesz ,wracajmy już ,zanosi się na deszcz.
Dziewczynka- Dobrze. Mogę je zabrać?
Spojrzała na kwiaty, które lekko kołysały płatkami na wietrze.
Polska- Jasne ,że tak . Chodźmy.
Chwycił jej małą rączkę i poprowadził przez las do jego wojska .Gdy dotarli do obozu usłyszeli strzały . Polska pobiegł do jednego z żołnierzy. Ludzie dookoła byli rozbiegani podając sobie bronie i przekazując informacje.
Polska –Atak?!
Żołnierz – Wróg przedarł się przez pierwszy obóz! Są tutaj!
Po chwili pociski lądowały wszędzie. Ludzie upadali po kolei pod mocą ostrzałów. Polska widząc ogrom przewagi wroga krzyknął do żołnierzy.
Polska-Wycofać się!!
Wziął za rękę dziewczynkę i pobiegł w kierunku lasu. Chłopak spojrzał z przerażeniem na widok obozu. Kilku ludzi zdążyło uciec, lecz większość została postrzelona i została w obozie. W ten dało się słyszeć dochodzący z oddali świst, który coraz to bliżej leciał w ich kierunku.
Polska- Bomba…SZYBKO!!
Biegł ciągnąc za sobą dziewczynkę. Po chwili przestał słyszeć strzały i krzyki. Stracił grunt pod nogami ,a niewidzialna siła pchnęła go gwałtownie do przodu . Otworzył oczy , dookoła roztaczała się powłoka dymu. Podpierając się łokciami usiłował wstać. Rozglądał się za dzieckiem.
Polska- Jesteś cała..?
Nikt się nie odezwał. Próbował odnaleźć ją wśród dymu i poległych żołnierzy. Wstał.
Dziewczynka-..Proszę pana..
Polska- Gdzie jesteś ?!
Zaczął biegać i po omacku szukać dziewczynki. Znalazł ja ,obok wielkiej sterty szczątków obozu. Ukląkł , wziął ją na kolana. Dym powoli opadał. Przed nim powoli było widać ciało dziewczynki. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie duży odłamek wbity w jej brzuch. Polsce łzy podeszły do oczu. Ledwo łapała oddech.
Dziewczynka- Panie ….Polsko… boli..
Polska- Cii, nic już nie mów ..
Dziewczynka- Umrę..?
Po tych słowach Polska przytulił się do niej cicho płacząc. Deszcz zaczął opadać na ziemię. Oczy dziecka zaszkliły się , chłopak spojrzał jak patrzy na ciemne niebo pustym wzrokiem. Po chwili krzyknął w rozpaczy nad jej bezwładnym ciałem. W oddali zaczął słyszeć kroki nadciągających wojsk niemieckich . Czuł ogromny gniew ,chciał zabić jak najwięcej ludzi. Chwycił broń leżącą obok niego ,i nóż z kieszeni ,gdy ujrzał zbliżającą się sylwetkę od razu do niej szybko pobiegł i wbił nóż w szyję ,po czym powoli przesuwał ostrze do góry . Żołnierz niemiecki nie mógł krzyknąć, powoli wykrwawiał się, by po chwili osunąć się po ramieniu Polski. Wszedł na drzewo i usiadł na jednej z gałęzi. Niemieccy żołnierze pojawili się zaraz po tym. Chłopak wyciągnął dwie bronie i utrzymując się nogami na gałęzi, odchylił się do tyłu puszczając ją. Jego twarz znajdowała się teraz naprzeciw dwóm zaszokowanym żołnierzom ,nim zdążyli wcelować do niego ,strzelił im prosto w twarz. Gdy upadli bezwładni na ziemię , strzelał do reszty z obu broni. Był od nich dużo szybszy. Padali jeden za drugim ,nim zdążyli zorientować się kto atakuje. Szedł przed siebie ,mijając trupy żołnierzy niemieckich jak i Polskich. Tak jak się domyślał w obozie byli jeńcy , którzy zapewne mieli jechać do obozów pracy. Jak tylko został zauważony padło ku niemu kilkadziesiąt pocisków. Zasłonił się ciałem jednego z zabitych wcześniej Niemieckich strzelców. I rzucił granat w grupę żołnierzy , zabijając wszystkich . Podszedł do swoich żołnierzy ,którzy poranieni patrzyli na niego z szacunkiem i gotowi na kolejne rozkazy. Chłopak przeciął wiążące ich liny.
Polska- Udacie się do stolicy. Przygotujcie powstanie. Zbierajcie ludzi. Dajcie im nadzieje.
Słysząc to od razu pobiegli ku miastu. Polska usiadł opierając się o drzewo. Rozejrzał się po zniszczonym miejscu. W ostatniej sekundzie spostrzegł ,że jeden z wrogich żołnierzy celuje do niego z broni. Chłopak strzelił mu prosto w twarz. Uprzedzając atak. Upadł. Miedzy odłamkami drewna  dostrzegł łopatę. Ziemia była mokra od padającego deszczu. Doły kopało się trudniej ,lecz pomimo tego wykopał go dla każdego . Po ułożeniu ciał w dołach zakopał je. Ostatni dół , specjalnie zachował na koniec. Leżała w nim mała dziewczynka, z zakrytą raną na brzuchu. W dłonie włożył jej czerwone maki i fioletowe fiołki. Złożył ostatnią modlitwę. Odpiął od swojego munduru biało czerwoną baretkę (prostokątne naszycie) i położył na ubranku dziewczynki. Zakopał dół . Wbił w każdy grób drewniany krzyż ,zrobiony z odłamków pozostawionych po zniszczonym obozie. Niebo zaczynało się przejaśniać, a promienie powoli wychodziły zza chmur.
Polska- Czas wracać do domu.
Skierował się ku słońcu, wskazujący gdzieś daleko jego dom otoczony pięknymi krzewami.

sobota, 22 września 2012

Rozdział 10


Niedaleko swojego terytorium Polska walczył o swój dom, który ze wszystkich stron atakowany był przez Niemcy. Żołnierze wroga objęli niemalże całą krainę . Jego nagły atak spowodował ogromne zniszczenia w stolicy jak i reszcie kraju . Żołnierzy Polski ubywało z dnia na dzień. Zaś Niemiec rosła.
Polska- Oddziały Niemieckie przebijają się od wschodu! Wyślijcie tam więcej jednostek!
Po wydaniu tej komendy do Polski przybiegł jeden z żołnierzy .
Żołnierz- Panie Polsko oddziały wroga przedostały się już od strony wschodniej. Zbliżają się do nas!
Polska- Co?! Tak szybko.. zwołaj grupę zwiadowczą ,niech przyszykują miny  i ustawią je wzdłuż wschodniego mostu.
Żołnierz- Tak jest!
Polska- Może chociaż zatrzymamy cześć czołgów..
Usiadł pod drzewem unosząc głowę do góry. Samotny orzeł leciał nad obozem. Chłopak zagwizdał. Orzeł usłyszawszy dźwięki, skierował się ku dłoni Polski ,wyciągniętej ku niemu.
Polska-Witaj..przyjacielu..
Głaskał orła po głowie, a ten rozłożył skrzydła gotów do kolejnego lotu. Polska dał mu kawałek chleba i uniósł dłoń wysoko w górę . Ptak wzbił się w niebo pozostawiając kilka piór na ziemi. Chłopak wstał ,podniósł piórko, i rozejrzał się. Wszyscy ciężko pracowali ,przygotowując się na atak wroga. Wróg. Czy to wszystko jest naprawdę konieczne. Wyciągną broń uniósł w górę, by po chwili strzelić. Zebrani spojrzeli na Polskę, gotowi na komunikat.
Polska- Jak wiecie siła wroga jest ogromna. Znacznie przewyższa naszą.
Po zebranych rozeszły się szepty nie zrozumienia. Chłopak kontynuował.
Polska- Jednakże! W wojnie nie chodzi tylko o siłę. Są wartości znacznie ważniejsze.. Wiara! Odwaga! Wolność! Poświęcenie i Zaufanie bez tego nie poruszymy się naprzód ! Dlatego ,każdy kto poświęci życie w imię wolności jest bohaterem! Musimy się starać ratować nasz dom! Zanim ktoś nam go odbierze. On należy do nas ,to miejsce gdzie czujemy się bezpiecznie ! Więc dajmy to bezpieczeństwo innym!
W ten dało się słyszeć okrzyki, oklaski i miłe słowa. Wszyscy biegiem rozeszli się do swoich obowiązków ,na ich twarzach nie było już widać strachu. Każdy był gotów zapłacić najwyższą cenę.
Polska- No to do roboty..
Uśmiechnął się do siebie.
Polska- Totalnie dam z siebie wszystko.
Nazajutrz Chłopak poszedł z żołnierzami pod wschodni most. Wybrał odpowiednie miejsce  na zastawienie min i bomb . Gdy dało się słyszeć  ciężkie maszynerie ,natychmiast zawrócili. .Schowani w lesie czekali w ciszy.
Polska- Na mój znak wysadzajcie.
Zza drzew po drugiej stronie widać było czołgi i żołnierzy Niemieckich. Gdy weszli już na most Polska chciał wydać rozkaz, gdyby nie mała dziewczynka siedząca pod mostem. Otworzył oczy z przerażeniem . Nagle zaczął do niej biec ,chcąc ją stamtąd zabrać. Wiedział ,że żołnierze wroga go zobaczą ,mimo tego wciąż biegł. Strzały padały jeden za drugim. Dziewczynka zaczęła płakać. Chwycił ją wracając do swoich towarzyszy.
Polska -JUŻ!!!
Wybuch był ogromny ,resztki mostu latały wszędzie. Polska przykrył swoim ciałem dziecko. Gdy opadły pyły, żołnierze podbiegli do Polski ,a reszta wyczekiwała wroga. Wszyscy padli. Polska wstał z trudem odsłaniając nie przytomną dziewczynkę.
Polska- Straciła przytomność ,ale żyje zabierzcie ją stąd.
Położył się na ziemi. Dotknął ręka brzucha i poczuł ciepłą ciecz powoli wypływającą z dziury pozostawionej przez kulę.
Polska-Krew..
Jeden żołnierzy zawołał do siebie resztę ,prosząc o nosze. Zanieśli chłopaka do drugiego obozu oddalonego o kilka kilometrów od zniszczonego mostu. Obudził się w namiocie medycznym . Spojrzał na ranę ,opatrunek był czerwony.
Polska- Ech.. świetnie..
Do namiotu wszedł żołnierz z raportami w ręku.
Żołnierz- Panie Polsko przyszły raporty z zachodu!
Polska- Dobrze dziękuję..Co?! Japonia zaatakował Amerykę?! Kiedy?!
Żołnierz- Tak zgodnie z informacjami 7 grudnia został zaatakowany  Pearl Harbor. Baza marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych na Hawajach.
Polska-  Czy Ameryka zarządził stan wojny?
Żołnierz –Tak.
Polska- Rozumiem . Alianci zajęli połowę Włoch ,Niemcy na pewno ruszy mu z pomocą. Gdzie jest teraz Anglia i Francja? Dlaczego wciąż nie przesyłają wojsk?
Żołnierz-  Tego nie wiemy, nie odpisują na listy.
Polska- Myślałem ,że pomogą…mamy sojusz...możesz odejść informujcie mnie na bieżąco!
Opuścił głowę. Pomyślał o Sorze , uśmiechnął się na samą myśl.
Polska- Chociaż ona jest bezpieczna.
 Nagle do namiotu weszła dziewczynka , którą uratował. Spojrzała na Polskę , lecz po chwili spuściła wzrok. Podeszła do chłopaka ,uklękła przed nim i zaczęła zdejmować opatrunek. Polska złapał ją za rękę.
Polska- Wiesz ,nie możesz mi tego zdjąć ,muszę jak najszybciej wyzdrowieć a to jest mi potrzebne.
Dziewczynka nie zwracała uwagi na prośby chłopaka ,który po chwili mruczał o kolejnym zakładaniu nowego opatrunku. Dotknęła dłonią rany, na co Polska mimo woli skrzywił się z bólu.
Dziewczynka- Masz to ci pomoże..
Wyciągnęła woreczek w którym znajdowały się zioła. Zaczęła smarować ranę chłopaka bardzo delikatnie.
Polska- Co to?
Dziewczynka –Lek ..jak przyłożysz do rany to zniknie za kilka dni.
Wychodząc z namiotu szepnęła:
Dziewczynka- Dziękuje..
Po czym wybiegła z namiotu. Zostawiając zdumionego Polskę z woreczkiem w ręku.
Polska- Ja również..

wtorek, 18 września 2012

Rozdział 9


Szwajcaria- Zaczekaj tu.
Poszedł do domu. Po chwili ,zza drzwi wyszła dziewczyna o krótkich blond włosach, patrząc się zagadkowo na Sorę. Ukłoniła się .
Lichtenstein- Dzień dobry.
Sora- Witaj. Jestem Sora.
Lichtenstein- Mam na imię Lichtenstein.
Patrzyły na siebie nie wiedząc  co powiedzieć. Lichtenstein schowała się za plecy Szwajcarii który przyszedł trzymając bronie w dłoniach.
Szwajcaria- Im szybciej zaczniemy tym szybciej sobie pójdziesz tak?
Sora- Chyba tak..
Szwajcaria- Świetnie, no to chodź!
Lichtenstein-Braciszku mogę też pójść?
Szwajcaria- A-ależ oczywiście..
Zaprowadził ja do pustej polany, dokoła stały tarcze. Podał jej broń. Ledwo ja uniosła , na co Szwajcaria udał ,że tego nie widział.
Sora- Jak mam ja trzymać?
Szwajcaria zademonstrował jej  wszystko , po czym strzelił prosto w środek tarczy . Lichtenstein patrzyła z podziwem na brata.
Szwajcaria- Teraz ty!
Dziewczyna usiłowała powtórzyć to co zrobił chłopak ,lecz broń była strasznie ciężka przez co nie mogła poprawnie jej trzymać.
Szwajcaria- Daję ci godzinę na opanowanie trzymania broni. Inaczej nici z umowy.
Odwrócił się i poszedł w kierunku domu, a za nim pobiegła drobna dziewczyna.
Sora –Jak mam to zrobić..może jakoś tak…
Przez następne 45minut nie udawało jej się. Usiadła na łące, i rozmyślała opanowując oddech ze zmęczenia.
Sora-  Muszę się tego nauczyć! Dla Polski..
Wstała celując prosto w tarczę. Szwajcaria właśnie szedł popatrzeć na  to jak sobie radzi. Spostrzegł , że postawa dziewczyny zmieniła się. Stała tak , jakby zawsze trzymała broń w ręku.
Sora- Dobrze …skupić się na celu..
Strzeliła trafiając w tarcze. Szwajcaria patrzył się z zaciekawieniem.
Sora- HahaTak!!!
Szwajcaria- …Em
Nie zauważyła jak Szwajcaria  do niej podszedł. Patrzył się na nią jak na wariatkę.
Sora- Przepraszam.. nie mogłam się powstrzymać. Nagle podał jej drugą broń większą niż poprzednia.
Szwajcaria- Teraz próbuj z tej ,jeśli ci się uda dostaniesz drugą.
Sora- Mam strzelać z obu?
Szwajcaria- Tak. Pokaże ci.
Chwycił karabiny i zaczął strzelać  do pojawiających się ruchomych, drewnianych postaci. Zestrzelił wszystkie.
Sora- Jak ty to zrobiłeś ruszały się tak szybko..
Szwajcaria- Za jakiś czas też się tego nauczysz. Obiecuję.
Sora-…:) dziękuje
Chłopak odwrócił głowę rumieniąc się.
Szwajcaria – Mamy umowę nie?
Sora- Haha tak mamy.
Szwajcaria- No dobra Liechtenstein zrobiła ciastka chodźmy ciebie również zaprasza.
Po zjedzeniu pysznych ciastek w ciszy, postanowiła nauczyć się wszystkiego co możliwe od chłopaka. Ćwiczyła strzelanie przez następne 3 dni, w miedzy czasie zgodnie z umową sprzątała dom Szwajcarii. Liechtenstein rzadko do niej podchodziła, wciąż kręciła się wokół chłopaka. Idąc po broń odliczała ile dni minęło od jej opuszczenia domu.
Sora- Stanowczo za długo..  muszę się śpieszyć.
Lichtenstein- Dzień dobry.
Sora- Dzień dobry.
Lichtenstein- Chciałabyś się poczęstować? Przez 3 dni prawie nic nie jadłaś.
Podsunęła jej tacę z ciastkami pięknie ozdobionymi w króliczki .
Sora- Bardzo ci dziękuje! rzeczywiście nic nie jadłam odkąd się tu zjawiłam. Ty je zrobiłaś?
Lichtenstein- Tak. Braciszek bardzo je lubi.
Dziewczyna wzięła kawałek ,naprawdę były pyszne.
Sora- Mmm! Pycha :) Dziękuję.
Dziewczyna uśmiechnęła się w odpowiedzi. Skierowała się do ogrodu ,w którym Szwajcaria często przesiadywał. Sora zauważyła przez okno ,że mają silne więzi ze sobą. Popatrzyła na dwie duże bronie podarowane przez chłopaka i pobiegła w kierunku pola treningowego 

sobota, 15 września 2012

Rozdział 8


Sora –Szwajcaria.. Hmn „hej nauczysz mnie strzelać z broni mam Lichtenstein jako zakładniczkę gniewasz się?” niee to nie przejdzie „ Zabiję cie jak mnie czegoś nie nauczysz, tak to mnie chciałeś wbić do więzienia” Echh nie mam pojęcia! Muszę coś wymyślić.. Ał..
Natknęła się na chłopaka z biała flagą .  Patrzył się na nią z przestrachem. Sora wiedziała ,że ma sojusz z Niemcami i Japonią i może wszystko powiedzieć , gdzie idzie i ,że uciekła z domu Polski. Zaczęła intensywnie myśleć nad wybrnięciem z tej sytuacji .
Włochy pół- Aaa!! Nie bij mnie!! Poddaje się tylko mnie nie bij!
Sora- Nie zamierzam Cie bić.
To jedyne co przyszło jej do głowy ,miała nadzieję ,że Włochy nie będzie niczego podejrzewać. Zwłaszcza ,że wyglądała na tutejszą.
Włochy pół-  Masz trochę pasty..?! skończyła mi się a ja jestem głodny!
Sora- Przykro mi nie mam . Jeśli chcesz dostaniesz chleb i wodę nic innego przy sobie nie mam.
Włochy pół – Chleb?..co to ..
Sora- Aha.. czyli nigdy nie jadłeś chleba? Jest pyszny tak samo jak ..pasta.
Włochy pół- AA~ Serio?~~ Mogę spróbować?
Sora- Dobrze , proszę.
Podała mu chleb. Wesoły chłopak ugryzł kawałek .
Włochy pół- Eee~~ to nie smakuje jak pasta!
Sora- Jesteś głodny musisz zjeść, pomyśl ,że jak to zjesz będziesz mógł szybciej zrobić pastę.
Włochy pół – AA~ masz racje! To idę do domu trochę zrobić!
Chłopak zerwał się do biegu , lecz dziewczyna zatrzymała go.
Sora- Czy mógłbyś mi powiedzieć ,gdzie jestem ?
Włochy pół- Za chwilę w domu Szwajcarii ,ale uważaj on jest straszny!
Sora- A jak ty przeszedłeś ?
Włochy pół- Eee~~ uciekałem  i machałem moją flagą! Mogę dać ci jedną!
Sora – O tak dziękuje przyda się..
Chłopak wręczył jej flagę i pognał do swojego domu. Spojrzała w kierunku , którym przeszedł Włochy . Po chwili było słychać strzały i wrzaski.
Szwajcaria- Znowu ty?! Odejdź stąd !!! (strzały)
Dziewczyna nie wiedziała co robić, chłopak strzela do każdego nie ważne kim jest. Pomyślała o Polsce. Oczy jej się zaszkliły. Weszła na granicę. Nikt do niej nie strzelał. Szwajcaria najwyraźniej pobiegł za Włochami. Kraina chłopaka była bardzo piękna co chwilę obok niej przepływał jakiś strumień. Gdyby była teraz przy Polsce zaśpiewałaby mu coś ,często ją o to prosił, lecz upierała się ,że to zawstydzające i gdy śpiewała na pastwisku ,to do koni a nie do niego. Ogarnął ją ogromny smutek z tego co słyszała po drodze od ludzi, wojna szalała pawie we wszystkich krajach. Usiadła na kamieniu patrząc na piękne góry ,i zaczęła śpiewać.
(tak muzyka z "Lord of the rings" :)
Gdy skończyła opuściła głowę na kolana i siedziała tak w milczeniu. Podniosła wzrok, usłyszała przeładowujący się karabin , wstała rozglądając się na wszystkie strony. Nagle z krzaków wyłonił się Szwajcaria, trzymając naładowaną broń w dłoni.
Szwajcaria- Co ty tu robisz?!
Sora- Przyszłam prosić cię o pomoc.
Szwajcaria- Chyba żartujesz?! Dlaczego niby mam ci pomóc? Nie widzisz co się wokół dzieje? Nie będę narażał kraju!
Sora- Wiem jak to wygląda ,ale zrobię co tylko chcesz.
Szwajcaria- Chcę żebyś opuściła mój dom.
Sora-Jesteś strasznie uparty.
Szwajcaria- Co?!
Sora- Nie wpłynę na przebieg tej wojny, ona nie skieruje się w ciebie! Nikt nie wiem ,ze tu jestem.
Szwajcaria-  To nic nie zmienia. Opuść to miejsce!
Podniósł broń.
Sora-… Proszę mogę komuś pomóc, liczy na mnie..muszę nauczyć się walczyć, strzelać z broni..mogę sprzątać ci dom, cały czas jak długo będzie trzeba, zrobię wszystko.. błagam
Uklękła przed nim , patrząc prosto w zielone oczy . Chłopak rozejrzał się.
Szwajcaria- Sprzątać za darmo….
Uśmiechnęła się do niego promienie. Na co Szwajcaria odwrócił się zarumieniony.
Szwajcaria- Wstań , klęczenie przed kimś to słabość. Będziesz sprzątać dom i wszystko inne przydałby się ktoś od tego, zresztą  zaoszczędzę pieniądze..
Dziewczyna wstała słuchając tego co mówi chłopak , najwyraźniej zapomniawszy, że za nim stoi, wciąż mówił o zaoszczędzeniu swoich pieniędzy. Nie rozumiała jego logiki.
Szwajcaria- Idziesz?!
Sora –Tak!
Poprowadził ja przez długi las. W końcu po godzinie chodzenia znaleźli się na łące , można było z niej zaobserwować piękne góry okryte chmurami. Na środku łąki stał Piękny kamienny dom. Dom Szwajcarii.

poniedziałek, 10 września 2012

Rozdział 7


Litwa- Jak bardzo chcesz mu pomóc?
Sora –Ocalił mi życie ,zrobię wszystko.
Litwa- No to jak go nie będzie , możesz nauczyć się strzelać.
Dziewczyna spojrzała zaskoczona na Litwę ,który mówił poważnie.
Sora-  Co? Ja? A jak mam się uczyć ..od kogo?
Litwa- No widzisz jest jedna osoba..tylko na konferencji nie był za tym żebyś była na wolności..
Sora- Świetny pomysł Litwo , spróbuje.
Litwa – Odważna jesteś. Wiesz to trochę niebezpieczne przekraczać granice samej, pójdziesz z nami odprowadzimy cię .
Dziewczyna niespodziewanie przytuliła się do Litwy.
Sora- Strasznie Ci dziękuje…jeśli wszystko dobrze się skończy to mogę  być twoim sługusem! Ok. to idziemy?
Litwa -Strasznie Ci śpieszno wiesz..zaczynam się bać.
Sora uśmiechnęła się szeroko do zaskoczonego Litwy. Nie wiedziała ,że Litwa pominął pewien ważny szczegół wyjazdu.  W salonie czekali na nich Estonia i Łotwa gotowi do drogi.
Sora- A co z Polską? Jak przyjdzie ?
Chłopacy wymienili znaczące spojrzenia.
Estonia- Polska raczej nie przyjdzie przez następne dni..
Dziewczynie już cisnęły się na usta słowa zapytania „dlaczego” na co Łotwa zaczął wszystkich poganiać. Gdy szli przez las oddalając się od domu Polski ,spojrzała na konie wodzące ich wzrokiem . Pomachała im na pożegnanie poczym podbiegła do państw Bałtyckich. Im bardziej zbliżali się do granicy Polsko- Niemieckiej tym bardziej natura dookoła  wydawała się strasznie zniszczona a wokół unosił się dym. Widząc to Litwa podbiegł do Łotwy i Estonii ,Poważnie nad czymś dyskutując nie raz Litwa podniósł głos wyrażając tym samym , że dzieje się coś złego, co nie umknęło dziewczynie .  Nagle w pobliżu dało się słyszeć  świst , który z czasem zaczął być strasznie głośny. Nie zorientowała się ,kiedy Estonia mocno chwycił ja za rękę i pociągnął za sobą w głąb lasu. Litwa i Łotwa także biegli prosto przed siebie, świstów zaczęło być coraz więcej .Chyba jej się nie zdawało , kiedy Estonia wziął ja w ramiona i biegł strasznie szybko. To co się stało chwile po tym było zaskakujące. Za nimi nagle coś mocno uderzyło w ziemie , rozsypując ją na wszystkie strony. Ona i Estonia przelecieli do przodu kilka metrów , jak  Łotwa i Litwa. Strasznie bolała ją głowa, nie wiedziała co się dzieje .Próbowała wstać.
Sora- L-litwo..? Estonio… Łotwo..co to było?

Cisza. Zaczęła iść w kierunku, który zdawał jej się drogą ,którą biegła wraz z Estonią, Litwą i Łotwą. Strasznie szumiało jej w uszach ,wiec jeśli chłopacy cos jej odpowiadali nie mogła tego usłyszeć. Jednakże wzrok jej nie szwankował. Zza drzewami dostrzegła Polskę całego we krwi . Trzymał broń po mimo  tak rozległych ran. Chciała pomóc, krzyknąć  ,lecz niewydana z siebie żadnego dźwięku . Podchodziła powoli do chłopaka, który wciąż strzelał do nie widzialnego wroga przykrytego kołdrą dymu. Żołnierze Polski leżeli ,nieruchomi  na ziemi . Niektórzy mknęli naprzód , słuchając rozkazów Polski. Przez chwile ich wzrok się spotkał. Dopiero po chwili Polska zrozumiał kogo widzi. Spojrzał się z przerażeniem  na Sorę , aby zaraz mieć wyraźne zdecydowanie na twarzy .Pomknął w kłąb dymu razem ze swoimi żołnierzami. Wyciągnęła ręce  do nie obecnego już Polski. Nagle straciła  grunt pod nogami i ciemność stanęła przed jej oczami.
Sora-Polsko … 
Litwa-  Hej chyba się budzi.
Estonia- Zatrzymajmy się na chwilę.. noga znów zaczyna mnie boleć.
Łotwa- Tak już nie mogę.
Zatrzymali się pod pięknym rozłożystym drzewem. Litwa oparł dziewczynę o drzewo ,patrząc jej w twarz.
Litwa- Hej.. obudź się zaraz będziemy na miejscu..hej.
Otworzyła oczy przed sobą miała twarz Litwy patrzącego się ze smutkiem na nią. Usiłowała coś powiedzieć , lecz słowa nie chciały ułożyć się w całość. Litwa szybko zaaragował prosząc o wodę.
Litwa-Pij na pewno pomoże.
Rzeczywiście ,poczuła się lepiej. Widziała już coraz wyraźniej wraz z upływem czasu. Estonia stał za Litwą przyglądając się jej w skupieniu. Jego prawa noga była zabandażowana ,wiec lekko utykał .Łotwa rozpakowywał plecak na głowie miał opatrunki. Spojrzała Litwie w oczy.
Sora-(przez płacz)Co się stało z Polską? Co tam się działo ..przecież dom Polski nie był wcale daleko od tamtego miejsca..
Dziewczyna zaczynała powoli panikować.
Sora- Przecież tak nie można trzeba iść mu pomóc! Czemu mu nie pomogliście i wy nazywacie się jego przyjaciółmi?!!
Trzask!. Litwa zrobił coś nie oczekiwanego co zaskoczyło wszystkich obecnych. Dziewczyna trzymała się za czerwony policzek ,który przed chwilą miał styczność z dłonią Litwy .Po jej policzkach wciąż spływały łzy. Nie była jedyna.. Litwa z zamkniętymi oczami powstrzymywał łzy wypływające mu z oczu patrzył w bok mając wciąż uniesioną rękę. Sora wstała bez słowa i poszła nad pobliski strumyk ,aby usiąść i schować głowę w kolanach. Litwa oparł się o drzewo zakrywając dłońmi mokra od łez twarz. Na wieczór zanim Litwa i pozostałe kraje wstali. Dziewczyna przygotowała kolację i spakowała plecaki. Litwa przedarł oczy  patrząc na Sorę która przyglądała mu się z pod opuchniętymi od płaczu oczami. Litwa chciał już coś powiedzieć, lecz dziewczyna uprzedziła go wręczając pełen bukiet Rut(kwiat narodowy Litwy). Przytuliła się do niego.
Sora – Przepraszam ,że podważyłam twoja przyjaźń z Polską że zarzuciłam Ci bycie bezdusznym człowiekiem kiedy ty uratowałeś mi życie ,starałeś się mi pomóc zaufałeś mi a ja cię zawiodłam . Mogłeś mnie mocniej uderzyć .
Litwa- Nie ,przesadziłem.. Nie miałem prawa podnieść na ciebie ręki.
Sora-  Należało mi się.
Litwa- Nie , już wszystko w porządku mówiłaś to wszystko przez to ,że nie przewidziałem tej sytuacji z atakiem ,zresztą Polska ,też nie.
Dziewczyna spojrzała na chłopaka zdziwiona. Co miałby mieć z tym wspólnego Polska.
Sora-Polska..? ale skąd on..
Litwa- Polska przewidział sytuację ataku Niemcy na jego dom, nie sądziłem ,że tak szybko zajmie te tereny. Kazał nam cię stąd zabrać , nie przewidział ,że potęga Niemiec jest tak wielka..
Chłopak spojrzał w bok znów powstrzymując łzy. Stojący Łotwa i Estonia tylko spuścili głowy. Dziewczyna natomiast słuchała wszystkiego co mówił Litwa z coraz większym szokiem i przerażeniem .
Litwa- Miałaś racje powinienem zostać..  pomóc jak na przyjaciela przystało.
Sora – Uratowałeś mi życie. Jako mój przyjaciel.
Estonia – Zrobiłeś to o co cię prosił , z pewnością jest Ci wdzięczny.
Łotwa- Takk Pan Polska Ci zaufał .
Litwa- Wdzięczny?! Nawet nie wiem czy jeszcze żyje!
Sora- Żyje..na pewno ! dlatego musze jak najszybciej dostać się do domu Szwajcarii ! dajcie mi proszę mapę sama tam dojdę ,wracajcie do Rosji. Zanim zacznie cos podejrzewać.
Litwa- Co? Nie mogę..!
Sora – Owszem.. Estonia ma chora nogę a Łotwa obandażowana głowę..musisz się nimi teraz zająć, poradzę sobie.
Litwa-…Szwajcaria jest neutralistą. Musisz być przekonująca nie wiem ..zaprzyjaźnij się z Lichtenstein jest w porządku.
Estonia- Jest poważny, oszczędny i wyćwiczony w strzelaniu jeśli uzna cię za wroga a na pewno tak będzie to musisz dobrze się skrywać.
Sora- Dziękuje.
Przytuliła wszystkich uśmiechając się lekko . Zawdzięczała im wszystko. Litwa chciał cos dodać ,lecz się powstrzymał odwzajemniając uśmiech i wręczył jej mapę. Rozstali się . Każdy poszedł w swoja stronę.

sobota, 8 września 2012

Rozdział 6



Po chwili łzy zaczęły spływać po jej policzkach .Zakryła twarz dłońmi. Ktoś zasłonił słońce. Otworzyła oczy bojąc się ,że to znów Rosja.
Litwa – Hej .. co się stało?
Estonia- Wszystko w porządku? może powinnaś wejść do domu.
Sora- Litwa…
Pomógł jej wstać i przytulił się do niej. Była mu za to wdzięczna właśnie tego potrzebowała otuchy . Wiedziała ,że ktoś tu jest i nie życzy źle, ani jej ani Polsce. Poszli do domu Polski .
Litwa- To jest Sora.
Estonia chwycił jej dłoń i pocałował.
Estonia- Miło mi Cię spotkać jestem Estonia.
Łotwa- W-witaj jestem Łotwa .
Sora-Bardzo wam dziękuję ,że przyszliście .Polski dzisiaj nie będzie.. kazał mi przekazać przeprosiny..
Litwa – Tak wiem o tym.
Chłopak posmutniał Estonia z Łotwą wymienili znaczące spojrzenia. Dziewczyna miała okazje do wypytania Litwy na temat wyjazdów Polski do stolicy.
Sora-Litwo powiec mi proszę ,dlaczego Polska jeździ do miasta tak często? a jak o nim myśli wygląda zupełnie jakby nie spotykało go tam nic dobrego. Wczoraj wieczorem omdlał i nie mógł nawet chodzić a i tak tam pojechał!
Litwa nie był wyraźnie zaskoczony pytaniem dziewczyny . Postarał jej się skrócić problem polegający na ranach i wyjazdach Polski.
Litwa – Omdlenia to jeszcze nic. Niedługo pewnie będzie miał gorsze kłopoty. Wyjeżdża do miasta tak często z powodu ataku Niemcy na stolicę. Robi wszystko co w jego mocy żeby nie zawłaszczył sobie miasta.  Niemcy to zły człowiek, zależy mu na własnym dobrze  .Jego przyjaciele Japonia  i Włochy to tylko narzędzia w jego rękach .
Estonia – To już zdarzało się wcześniej tylko widzisz Niemcy jest silniejszy niż był wcześniej przez co pokonanie go jest bardzo trudne.
Łotwa- Pan Polska robi co może..
Sora- Może mieć  gorsze rany?! Czemu nikt mu nie pomoże?
Litwa- Nie może ,albo ktoś się boi ,albo nie chce pomóc..
Łotwa- Francja i Anglia są w sojuszu z panem Polską, lecz nie wygląda na to żeby mu chcieli pomóc Niemcy  ostrzy sobie zęby na wszystkie państwa..
Litwa-Nie przejmuj się da sobie radę.. pokaże ci gdzie znaleźć bandaże i  inne opatrunki  , pewnie ich wczoraj nie znalazłaś bo są tylko w jednym miejscu..
Chłopak zaprowadził ja do pokoju Polski. Oczom nie mogła uwierzyć .. pokój chłopaka był strasznie zaniedbany, wokół leżały bandaże niektóre były zakrwawione .Wszystko leżało u niego w szafie…dziewczynie zabrało się na łzy..Litwa zauważywszy to od razu do niej podszedł i podał chusteczkę.
Litwa- Nie płacz..Polska jest silny .
Sora –Jak on jeden ma sobie poradzić? Jak mu pomóc..?
Litwa- Niemcy go lekceważy, to jego błąd .Możesz go opatrywać ,a uwierz tej pomocy będzie potrzebował.
Sora-Skąd to wszystko wiesz..
Litwa-Mieszkałem w tym domu jak byłem dzieckiem razem  Polską, nawet wtedy nie było mu łatwo.
Sora- Ty jesteś dzieckiem z fotografii ..
Litwa- He? O czym mówisz?
Sora- Mieszkam teraz w byłym pokoju Polski i tam jest mnóstwo zdjęć z nim i z tobą.
Litwa- A mówił ,że są w piwnicy..i je zabrał.
Sora- Chyba chciał to zrobić, tylko zapomniał, wspominał coś o tym…
Litwa-Rany. Jest niezłym kłamcą . Będziemy musieli już iść. Bardzo cię proszę opiekuj się nim. Poza nami nie ma nikogo ,a mi tylko czasem udaję się przyjechać . Pan Rosja cały czas zawala mnie robotą.
Sora- R-rosja?
Litwa –Tak. Jest ciężko, ale kto powiedział ,że życie jest łatwe ,jak będę już nie podległy i uwolnię się od pana Rosji znów będę się oddawał wolności. Estonia i Łotwa też o tym myślą ,bycie sługusem  jest straszne.
Sora- Strasznie mi przykro.
Litwa- Przecież tak nie będzie zawsze .
Chłopak spojrzał na dziewczynę, która wciąż myślała o Polsce. Uśmiechnął się . Nie jest sam, ktoś jeszcze się o niego martwi. Po chwili wpadł na pewien pomysł.

Mam nadzieję ,ze wam się podoba. :) Proszę o komentarze! :3

czwartek, 6 września 2012

Rozdział 5



Dziewczyna- I co jak wam się podoba?
Polska- Czy ja wiem..?
Otworzyła oczy z przerażeniem .Polska leżał na trawie opierając się o swojego konia .
Dziewczyna- Czemu się skradałeś?! Tak się nie robi.
Polska- Nie przerywa się w połowie piosenki. ^^
Chciała się odgryźć Polsce ,ale czuła ,że nie przegada chłopaka, więc dała za wygraną.
Dziewczyna- Gdzie pojechałeś?
Polska-Co dzień muszę spotykać się z Aliantami . Chcą wiedzieć skąd jesteś jak masz na imię..
Dziewczyna –A właśnie! Wymyśliłam imię dla złotego .
Polska-Serio? Jakie ?
Dziewczyna-Lubi biec w kierunku słońca ,więc nazwałam go promień ^^
Polska-Haha rzeczywiście ładne imię ! Pasuje do niego.
Dziewczyna-Tak..a co odpowiadasz im na te pytania.
Polska-No ,że nie pamiętasz , myślę ,że na jakiś czas dadzą ci spokój.
Dziewczyna- Może zmyślić coś?
Polska- Hmn…to nie taki zły pomysł..Ale zaczniemy od nadania Ci jakiegoś imienia bo chyba nie chcesz być bez imienna co?
Dziewczyna-Chcesz mi nadać imię?
Polska-Nom super nie?
Dziewczyna- Tak ,ale jakie?
Polska-…no sam nie wiem
Dziewczyna spojrzała na Polskę z powątpieniem. Wstała.
Dziewczyna – Haha jak jakieś znajdziesz to od razu powiec .
Chłopak nadal siedział i rozmyślał.
Polska- Noo to może ..
Dziewczyna- ….. Emm będę w domu .
Odwróciła się. Głaskając konia na pożegnanie.
Polska-Kiedyś rozmawiałem z Japonią na temat nieba…
Dziewczyna zaciekawiła się.
Dziewczyna –Nieba?
Polska- Yhym .. w jego języku niebo nazywa się Sora. Co myślisz o imieniu Sora..?
Dziewczyna- Jest bardzo ładne!
Polska- Heh totalnie będę Cię tak teraz nazywać ! Miło Cię poznać Sora ,jestem Polska!
Wystawił rękę w jej kierunku uśmiechając się szeroko. Dziewczyna uścisnęła mu dłoń.
Sora- Mi również jest miło Polsko.
Przez cały mijający miesiąc ,dni upływały powoli. Polska z czasem stawał się coraz bardziej poważny a jego wzrok zmęczony. Wieczorem jedząc kolacje. Polska zastanawiał się nad kolejnym wyjazdem do miasta(stolicy)przez co podczas jedzenia panowała dziwna cisza.
Sora-Co takiego dzieje się w mieście ,że co chwilę musisz tam jechać? Te listy i paczki maja coś z tym wspólnego prawda?
Polska spojrzał na dziewczynę znad talerza. Odwrócił wzrok na okno.
Polska- Nic. Jedzmy póki ciepłe. Jutro przyjedzie Łotwa, Estonia i Litwa jadą do Francji pozałatwiać papierkową robotę i zatrzymają się tutaj , mnie nie będzie ,wiec Litwa cię wszystkim przedstawi. Pozdrów go wtedy ode mnie i przeproś za moja nie obecność . Dziękuje.
Chłopak wstał od stołu niosąc talerz do zlewu. Lecz gdy wstał złapał się za głowę i upadł ,talerz rozbił się po podłodze. Sora szybko pomogła Polsce wstać i zaprowadziła go do kanapy, zmoczyła ręcznik kładąc mu na rozgrzane czoło.
Sora- Co ci jest..?..nie możesz jechać jutro w takim stanie.
Chłopak spojrzał na nią zmęczonym wzrokiem.
Polska -M-musze… jechać..
Zasnął ciężko oddychając. Dziewczyna poszła do kuchni szukając lekarstw. Jednakże nigdzie nie mogła ich znaleźć .Nie rozumiała skąd wzięło się słabe zdrowie Polski ,skoro rano był w swoim żywiole. Przykryła go kocem, lecz została przy kanapie pilnując go. Rankiem obudziła się zastając pusty salon. Obok niej leżał okład a ona sama była przykryta kocem. Polski nie było w domu. Wybiegła na podwórko ,było za późno. Pojechał.
Sora- Jak można gdzieś jechać w takim stanie? Może Litwa coś mu powie.
W oddali było słychać kroki .
Sora- Litwa?
Odwróciła się w kierunku dochodzących głosów. Nikogo nie widziała.  Poszła w kierunku pastwiska chcąc się przywitać z koniem , lecz zamiast Promyka zauważyła..
Sora- Feniks! Skoro ty tu jesteś to jak Polska dojechał do miasta?
Nagle koń podbiegł do niej tak szybko ,że trwało to dosłownie chwilę , ale nie podbiegł do niej się przywitać ,tylko obronić ją. Najwyraźniej koń znał przybysza,  nawet nie zauważyła kiedy Rosja znalazł się za jej plecami. Schowała się za konia , patrząc w mordercze oczy. Rosja uśmiechał się zagadkowo.
Rosja- Aa to ty..hę? Ale ty chuda..nie uważasz ,że niebezpiecznie jest chodzić tu samej.
Dziewczyna odważyła się odpowiedzieć ,choć wiedziała ,że Rosja stwierdził fakt.
Sora-Nie jestem tu sama proszę pana. Jest tutaj Polska i  jego konie .
Rosja- Polska?.. Nie ma go tu.
Dziewczyna powoli zaczynała się bać.
Sora – Przepraszam , czy ma pan sprawę do Polski?
Zignorował to pytanie.
Rosja- To gdzie jest twój przyjaciel?  Ostatnio cały czas sprawia kłopoty..^^  do czasu..
Sora-Pan nie powinien tu być to dom Polski a nie pana.
Na te słowa koń Polski jeszcze bardziej wyszedł do przodu miedzy dziewczynę a Rosję. Dziewczyna spojrzała na niego , koń wyraźnie wiedział jakie są jego zamiary. Nie umknęło to Rosji ,który zbliżył się do konia patrząc na niego mrocznym wzrokiem.
Rosja- Tak. Bądź łaskawa przekazać to swojemu przyjacielowi ,który widać ma ważniejsze rzeczy do roboty niż pilnowanie ciebie.^^
 Oddalił się ,lecz po chwili odwrócił się do dziewczyny.
Rosja- Byłbym zapomniał. ^^ Tak lepiej..
Położył na czerwone maki kwiat słonecznika i poszedł w kierunku swojego domu.
Sora- Dziękuje.
To było jedyne słowo jakie zdołała wykrzsztusić do konia Polski ,który zaczął trącić ją pyskiem dla otuchy ,podbiegł do słonecznika i zaczął po nim deptać. Położyła się na trawie patrząc się na niebo. Była wciąż przerażona po wizycie Rosji, był straszny jeśli taki sam jest Niemcy lub nawet gorszy ,błagała los aby go nigdy nie spotkać.
Sora-Polsko gdzie jesteś….

niedziela, 2 września 2012

Rozdział 4


Dziewczyna- Dziękuje ,że wszystko mi powiedziałeś . Ścigamy się do tamtego lasu? ,myślę ,że pojęłam juz sztukę jazdy konno .
Oddaliła się od Polski jadąc ku rozłożystym drzewom .Chłopak postanowił nie przegrać z dziewczyną ,spiął konia i ruszył za nią . Mijając ją złośliwie się uśmiechnął.
Polska- No wygląda na to ,że wygram wiesz?
I rzeczywiście zanim go dogoniła Polska zdążył już zejść z konia.
Dziewczyna- Jesteś w tym strasznie dobry..
Polska-Dziękuje. Tak właściwie jeżdżę najlepiej ze wszystkich .Posłuchaj jest jeszcze kilka rzeczy które musisz wiedzieć.
Podniósł leżący na ziemi patyk i zaczął rysować coś na pisaku, co z upływem czasu zaczęło przypominać mapę.
Polska- Jak wiesz nie tylko ja tu mieszkam. Tutaj jest mój dom.
 Wskazał patykiem miejsce, a dziewczyna patrzyła z uwagą na to co robi chłopak.
Polska-Lecz mam również ..sąsiadów
Dziewczyna popatrzyła na chłopaka, jego twarz na jedną chwilę wyglądała na przepełnioną bólem i lękiem jednak po chwili znów przypominał starego siebie.
Polska- Tam gdzie zachodzi słońce mieszka Niemcy..
Dziewczyna- (zaszokowana) Co? On ?
Polska – Takk .Widzisz..a zresztą. W każdym bądź razie po stronie wschodu mieszka..Rosja.
Dziewczyna patrzyła przerażona na Polskę myśląc ,że to żart . Jednak chłopak nie wyglądał na osobę gotową żartować z takich rzeczy. Patrzył na stworzoną przez siebie mapę w skupieniu. Po chwili wstał.
Polska- Na razie wystarczy , później dowiesz się więcej . Jak sama pewnie się domyślasz, ani jeden ,ani drugi z pewnością  ..
Dziewczyna- Nie będą zbyt przyjaźni..
Polska- Noo mniej więcej  owszem.
Ton jego głosu zmienił się . Spojrzał się na nią .
Polska- Nie możesz zbliżać się do granicy. Gdy ją przekroczysz ,nie będę w stanie Ci pomóc ani odzyskać opieki nad tobą , będziesz ich jeńcem.
Dziewczyna – Są.. naprawdę tak straszni?
Polska- Cóż nie przepadamy za sobą. Wracajmy już, musze pozałatwiać jeszcze parę spraw w domu ^^ Achhh Totalnie jestem padnięty!
Jechali w ciszy. Dziewczyna rozmyślała nad tym co mówił jej chłopak. Zastanawiała się co chciał jej powiedzieć o Niemcach. Polska co chwilę ziewał mówiąc ,że jest tak zmęczony jak nigdy dotąd. Nagle dziewczyna przypomniała sobie o chłopaku którego poznała rano.
Dziewczyna- A właśnie!
Polska- Ym? Co się stało?
Dziewczyna- Ten chłopak co był tu rano.
Polska- O rany! Totalnie zapomniałem! To jest mój najlepszy przyjaciel :)
Dziewczyna- Emm to gdzie on teraz jest?
Polska zatrzymał konia. Patrząc się w dal. Dziewczyna również się zatrzymała Polska posmutniał.
Dziewczyna- Przepraszam nie musisz odpowiadać..
Polska- Jest bardzo daleko stąd, tam gdzie zimno sprawia ,że nie możesz się ruszyć.
Uśmiechnął się.
Polska – Już jesteśmy!
Zza pagórków wychylał się dom owinięty pędami róż,  jak zwykle Polska był uradowany widokiem.
Polska- Wiesz to miejsce gdzie zawsze mogę wrócić ..i czuć się bezpiecznie. Haha zobacz kto as zobaczył!
W oddali biegł ciemno brązowy koń ,zobaczywszy przyjaciół od razu chciał się z nimi zobaczyć. Polska zsiadł z konia rozkładając ręce by zaraz przytulić  ciemnego ogiera.
Polska- Ten brązowy koń należy do Litwy nazywa się Litin. Haha przestań!
Koń na widok  Polski szturchał go pyskiem wyrażając radość z jego przyjazdu.
Dziewczyna- Hahaha! Wiesz..
Polska- Co?
Dziewczyna – Twój dom jest jak z bajki.
Polska- Naprawdę tak myślisz?!
Dziewczyna uśmiechnęła się w odpowiedzi.
Polska –Haha! Jesteś drugą osobą ,która tak myśli.
Dziewczyna- Serio? A kto był pierwszy?
Polska -Hmn Litwa ^^
Dziewczyna-Wiesz on strasznie dba o ciebie, jest bardziej jak starszy brat.
Polska- Tak wiem , niedługo mu się odwdzięczę , ale jeszcze trochę musi poczekać..
Dziewczyna-Hm
Polska rozejrzał się .
Polska-Wejdźmy do domu robi się zimno.
Dziewczyna-Przed drzwiami jest jakiś list..
Gdy polska to usłyszał szybko zabrał list i poszedł do swojego pokoju ,czytając w drodze zawartość listu. Dziewczyna weszła do swojego pokoju i otworzyła okno, księżyc powoli wyłaniał się zza chmur, usiadła na parapecie i wpatrywała się w niego, aż zasnęła. Rankiem obudziła się w łóżku. Tym razem nie było słychać muzyki. Wstała z łóżka umyła się i pobiegła do salonu, nikogo nie było ,ani w kuchni ani w pokoju Polski ,wyszła na dwór .Promienie słońca rozmyły się po całym terenie . Postanowiła zaczekać na chłopaka na ławce przy pastwisku. Oglądała jak brązowy koń chodzi po polu, po chwili spostrzegła ,że nie tylko konia Polski brakuje.
Dziewczyna- A gdzie jest ten drugi..
Nagle go zobaczyła wybiegał właśnie zza stajni biegł prosto pod światło wiec ciężko było coś zobaczyć. Promienie wyglądały jakby otulały konia.
Dziewczyna- Promień…To jest to !
Koń zobaczył jak dziewczyna powoli zbliża się do niego. Gdy ją rozpoznał ,pobiegł w jej kierunku. Dziewczyna nie spodziewała się takiej reakcji.
Dziewczyna –H-hej! Nie tak szybko!
Spodziewając się ,że koń w  nią uderzy zamknęła oczy .Po chwili poczuła czyjś oddech na twarzy. Powoli otworzyła oczy. Ukazał jej się piękny ogier o złotej sierści. Zaczepiał jej włosy chcąc się przywitać.
Dziewczyna- Hah..dziękuję mi też miło cię widzieć..wiesz już nie będziesz bezimienny co powiesz na promień?
Koń potrząsną głową.
Dziewczyna- eeem…To znaczyło tak czy nie?
Pogłaskała konia po głowie patrząc w stronę domu.
Dziewczyna- Skoro Polski tu nie ma to porozmawiam z tobą co ty na to ? Może Litin też przyjdzie..
Skierowała się do maszerującego konia Litwy. Koń spojrzał na nią wielkimi brązowymi oczami. Usiadła na trawie. Skierowała wzrok na konie , które zrobiły to samo patrząc się na nią.
Dziewczyna-Polska was wiele nauczył jesteście bardzo sympatyczne.
Konie prychnęły na dziewczynę przyjaźnie. Była bardzo szczęśliwa mogąc tu być .Czuła się wolna.
Dziewczyna- Hm opowiem wam może trochę o mnie :) . To i tak mało ale jednak..wiedz cóż bardzo lubię granatowy kolor jak niebo wieczorem ,gdy słońce zniknie na drugiej stronie Ziemi. Wieczorny wiatr otulający moją twarz ..widok wschodzącego słońca..tak w domu Polski widać go bardzo wyraźnie.
Nagle zza jej pleców przyszły dwa inne konie jasno brązowe.
Dziewczyna-Matko , wystraszyłyście mnie..Ale jesteście ładne.
Konie usiadły obok niej.
Dziewczyna- Rany ,ale was tu dużo..polska ma chyba do was dużą słabość . No dobrze to na czym skończyłam..
Mówiąc to głaskała Litina i Promyka, które za sprawa jej dotyku ucichły .Zamknęła oczy.
Dziewczyna-Zbieram różne piosenki od ludzi wesołe ,smutne…a potem gdy spaceruje śpiewam je …tak kocham to robić mogę wam zaśpiewać jedną..będzie o…
Konie podniosły głowy i wydały dźwięk , lecz dziewczyna nadal miała zamknięte oczy i nie zwróciła uwagi na reakcje koni.
Dziewczyna –O domu..
MUZYKA
Some people live in a house on the hill                                                 
And wish they were some place else
There's nobody there
When the evening is still
Secrets with no one to tell

Some I have known have a ship where they sleep
with sounds of rocks on the coast
They sail over oceans five fathoms deep
But can't find what they want the most

Even now when I'm alone
I've always known with you
I am home

Some live in towns
Cardboard shack on concrete
All bluster and bustling life
They search for the color you can never quite see
Cause it's all white on white

Even now when I'm alone
I've always known with you
I am home
[repeat]

For me it's a glance and the smile on your face 
the touch of your hands,
And an honest embrace
For where I lay it's you I keep,
This changing world I fall asleep
With you all I know is I'm coming home,
Coming home
Niektórzy ludzie żyją w domu na wzgórzu
I życzą sobie być w jakimś innym miejscu
Nikogo tu nie ma
I nadal jest wieczór
Sekrety, których nie ma komu wyjawić

Niektórzy moi znajomi mają statki, gdzie zasypiają
Z dźwiękiem skał na wybrzeżu
Żeglują po oceanach głębokich na pięć sążni
Ale nie wiedzą, czego chcą najbardziej

Nawet teraz, gdy jestem samotna
Zawsze byłam kojarzona z tobą
Jestem w domu

Niektórzy żyją w miasteczkach
Kartonowe domy na betonie
Wszędzie buńczuczność i życie w biegu
Oni poszukują koloru, którego nigdy całkowicie nie zobaczysz
Ponieważ to wszystko to białe na białym

Nawet teraz, gdy jestem samotna
Zawsze byłam kojarzona z tobą
Jestem w domu

Dla mnie to spojrzenie i uśmiech na twej twarzy
Dotyk twojej dłoni
I szczery uścisk
To ciebie trzymam w każdym miejscu
Ten zmienny świat mnie usypia
Z tobą wszystko co wiem to to, że jestem w domu
Jestem w domu

Rozdział 3


Polska-Hej!!! Gdzie jesteś?.Hmn ..
Schody na piętro nagle zaskrzypiały .Zza rogu wychyliła się dziewczyna.
Dziewczyna-  Byłam w pokoju, u góry. Oglądałam zdjęcia.
Polska-AAA! Zdjęcia? Rany zapomniałem je zabrać ..na jednym jestem w sukience..
Dziewczyna-Hahaha tak ten był dość zabawny.
Polska-(rumieni się) Heee ten też?
Dziewczyna- Haha tak ^^
Polska-Wiesz masz pewnie dużo pytań , pomyślałem że pokaże Ci mój dom w całości i przy okazji odpowiem ci na wszystko ,albo zacznę od początku jak chcesz .
Polska uśmiechnął się . Chciał od razu powiedzieć wszystko dziewczynie , chociaż inne państwa nie pochwaliłyby tego , uważał ,że powinna wiedzieć.
Dziewczyna-Bardzo Ci dziękuje! Chciałam Cię właśnie prosić o wyjaśnienie dlatego zaczekałam, wiedziałam ,że mi powiesz.
Polska- Czyli zaufałaś mi?
Dziewczyna-Na to wygląda „Panie Polsko” ^^
Polska – Hahaha to również śmiesznie brzmi , nikt tak do mnie nigdy nie mówił ..może poza Litwą na początku naszej znajomości .Wiesz inne kraje nie biorą mnie na poważnie..
Chłopak za chwilę się opamiętał. Powiedział za dużo ,nim zdążył się ugryźć w język. Odwrócił się speszony przeklinając siebie w myślach. Dziewczyna przestała się uśmiechać. W jej sercu zaczęła gościć złość, jak można uważać kogoś tak dobrego za nie godnego uwagi…
Polska-O już późno! Chodźmy już zanim się ściemni  zaraz przyprowadzę konie.
Dziewczyna- Mogę iść z tobą?
Polska- Jasne ,że tak :) to tuż za domem.
Zaprowadził ją na zielone pastwisko pełne czerwonych kwiatów ,które rosły dookoła  domu. Na środku pastwiska stały się 3 konie. Jeden bardzo radosny o lekko złotej sierści ,drugi ciemno brązowy a trzeci biały ,jego grzywa była złotawa i mieniła się w słońcu pokazując piękno zwierzęcia .Dziewczyna poczuła rozbawienie widząc ostatniego konia.
Dziewczyna- Hahaha
Polska- hm? Co Cię rozbawiło?
Dziewczyna –Jeden z tych koni wygląda zupełnie jak ty !
Polska- Serio? ^^ Jeden z nich to mój bliski przyjaciel .
Zagwizdał. Konie na dźwięk głosu Polski natychmiast się odwróciły w jego stronę. Pierwsze do biegu wyrwały się konie o białej i brązowej sierści , ten złoty biegł tuz za nimi. Polska podszedł do każdego z koni tuląc się do nich i coś im szepcząc. Lecz białego zostawił na koniec. Odwrócił się do dziewczyny podziwiającej zdolności chłopaka.
Polska –Ten tutaj to Feniks, mój Koń i wielki przyjaciel.
Dziewczyna- To właśnie do niego jesteś tak podobny!
Polska – Haha dziękuje! Mam dla ciebie niespodziankę wiesz?
Dziewczyna- Dla mnie ? ale z jakiej okazji?
Polska- Aby dać komuś prezent nie trzeba mieć do tego okazji . A oto ona .
Chwycił ją za rękę podsuwając do złotego konia. Dziewczyna była oczarowana chłopakiem . Ują jej dłoń tak delikatnie jakby była czymś ,co miałoby zaraz się rozsypać.
Polska- Oto twój koń. Co prawda nie ma imienia , ale jest zawsze bardzo radosny..
Nie zdążył skończyć bo dziewczyna przytuliła go. Uśmiechała się. Polska na chwile miał przerażoną minę lecz odwzajemnił  uścisk.
Polska- Jest twój.
Dziewczyna- Nie pamiętam co tu robię , odkąd się obudziłam . Nie masz żadnych powodów aby mi ufać więc dlaczego jesteś taki miły …
Polska-..Traktuję innych tak jak sam chciałbym być traktowany..zresztą źle bym się czuł  traktując cię jak więźnia.
Dziewczyna nadal nie była przekonana. Chłopak uśmiechnął się do niej , zaczął potrząsać ją za ramiona .
Polska – Hejjjj Totalnie powinnaś się rozchmurzyć ! zaraz stracisz całą zabawę !
Dziewczyna  - No tak .. Straszne dzięki za tego konia !!
Polska- Haha drobiazg! Trzymaj założymy im siodła.
Polska zaprowadził dziewczynę na pola pełne maków. Opowiedział co zaszło w Sali konferencyjnej pomijając to że na niego upadła.
Dziewczyna- Haha serio myśleli że jestem kosmitką?
Polska- No mówię Ci czasem są naprawdę niemożliwi…
Dziewczyna- aa ten no…niem..
Polska- Niemcy.
Dziewczyna- Tak..chciał mnie zabić jak ten Rosja?
Na to pytanie Polska nie chciał odpowiadać i starał się uniknąć ,lecz dziewczynie nie umykały żadne szczegóły które przedstawił w historii, pomijając fakt ,że Rosja również pragną jej śmierci..
Polska-Wiesz z nim to różnie bywa…
Dziewczyna-Daj spokój… rozumiem..on też.
Polska chciał już coś powiedzieć widząc smutną twarz dziewczyny ,lecz nim zdążył coś powiedzieć , uśmiechnęła się do niego .


Bardzo proszę o komentarze xd

Rozdział 2

Podróż zajęła im cały dzień. Pomimo tego, że Polska i Litwa jechali na koniach przejażdżka była dla bruneta coraz to bardziej męcząca.
- Daj spokój Litwo. Dawniej non stop podróżowaliśmy, zrobiłeś się strasznie marudny… - westchnął pod nosem dorównując jazdę do gniadego konia Litwy.
Brunet tylko uśmiechnął się pod nosem patrząc przed siebie.
- Myślisz, że to dobry pomysł? – wskazał na dziewczynę, która nieprzytomna opierała się o plecy Polski – Jesteśmy po wojnie, szczególnie ty…
Nie odpowiedział.  Dopiero widząc swój dom ; drewniany, opleciony krzewami, które kwitły, to sprawiało, że nie czuł potrzeby by mieć cokolwiek innego.
Podjeżdżając pod dom, coś przykuło jego uwagę, tuż pod jego drzwiami znajdowała się mała paczuszka. Zmarszczył brwi domyślając się czego dotyczyła. Popędził konia, po czym delikatnie wziął dziewczynę na ramiona kierując się do niej.
- Litwo – powiedział do przyjaciela, który schodził z konia – będę na piętrze.
Przerzucił sobie nieznajomą przez plecy i wbiegł do domu, kierując się do schodów, z paczką w dłoni. Na piętrze znajdywały się trzy pokoje, Polska skierował się do pokoju na końcu korytarza.
- Zostawię cię tutaj – nacisnął na klamkę wpuszczając światło do pokoju. Podszedł do łóżka i położył ją na nim przykrywając kołdrą. Dziewczyna mruknęła przez sen, wtulając się w pościel. Pomimo tego, że jego decyzja czego był świadom może spowodować w przyszłości wiele problemów cieszył się z jej towarzystwa.
Litwa z powodu swoich własnych decyzji, przychodził do niego i często mu pomagał, choć jego rząd wyraźnie tego zakazywał. Jego sojusz z Rosją był decyzją na którą nie miał wpływu, był podległy w zupełności rządowi i samemu Rosji.
Polska położył paczkę na biurku, które już i tak nie miało wolnego skrawka miejsca, dokumenty spadały z niego rozsypując się na podłodze. Otworzył okno wpuszczając wieczorne chłodne powietrze, widok jak zawsze przy zachodzie był niesamowity, po całym niebie rozeszła się paleta kolorów.
-Polsko?! Jesteś na górze? – z salonu dobiegł go głos Litwy. W powietrzu unosiła się woń jedzenia które przygotowywał, od razu poprawił mu się humor na myśl o pysznych potrawach .
-Tak! Już idę!
Zbiegł szybko po schodach, oglądając się po raz ostatni na pokój w którym leżała. Myślał, czy zamknąć drzwi, w końcu gdyby uciekła miałby niesamowicie wielki problem wśród państw. Mimo to zszedł do bruneta wchodząc do salonu.
- Ostatnio dużo ich dostajesz. To od twoich wojsk, prawda? – zapytał podając mu talerz z jedzeniem.
- Tak, to co się dzieje teraz wśród nas, jest nie do pojęcia – wycedził nabierając kolejną porcję na widelec – Musze pomyśleć, jeszcze….nie czuje się najlepiej…
Zapatrzył się na widok za oknem, panowała dogłębna cisza, Litwa wiedział, że wojna światowa uderza w Polskę bezpośrednio i pomimo wielokrotnego gadania Anglii czy Francji, to on i jego dom wyniszczają się dwa razy szybciej od reszty.
- Niedługo wyśle im odpowiedz. Popilnujesz jej ? Pojadę do Warszawy, tam zbiera się wojsko, muszę z kimś porozmawiać – w myślach przywołał mu się obraz człowieka, który był głównym dowódcą „Piłsudzki”, wiedział, że gdyby nie tacy ludzie jak on nie wygrałby, a jego mieszkańcy ginęliby przez głupią sprawę.
- Dobrze. Pamiętaj  jutro rano muszę jechać do Rosji, więc się pośpiesz, nie chcę mu się narażać bardziej niż to konieczne… - Polska zerknął na niego, brunet wyraźnie wzdrygnął się na samą myśl, ale blondyn miał świadomość, że w tej kwestii mu nie pomoże.
- Tak, pamiętam. Trzymaj się! – poklepał go po ramieniu i wybiegł pozostawiając przyjaciela samego.

Następnego dnia o świcie dziewczyna obudziła się. Leżąc na ogromnym łóżku  w pokoju pełnym zabawek ,zdjęć i  kucyków .Wyjrzała przez okno widok był piękny przedstawiał  krainę niczym baśni: łąki , lasy, po których wędrowały sarny i zające. Światło przedzierało się przez drzewa ujawniając kolory kwiatów. Miejsce w którym stał ten dom był w najpiękniejszym możliwym punkcie w tej krainie, podejrzewała, że właściciel musi być niezwykłym człowiekiem. Otworzyła szeroko okno.
-Jak pięknie… - westchnęła czując przyjemny chłód wiatru na twarzy, woń unosząca się z podwórza była przesiąknięta zapachem kwiatów.
Podeszła do obrazów przed stawiających małego uśmiechniętego chłopca na małym koniku. Na drugim, chłopiec o blond włosach i zielonych oczach, zaczepiał drugiego o brąz włosach i niebieskich oczach ,który wyglądał dość poważnie, ale uśmiechał się co wskazywało na to, że się przyjaźnią. Zerknęła również na zawalone papierami biurko, podniosła kilka z nich z podłogi przyglądając się pięknemu podpisowi.
- …Hmn…Poo-lska? – spróbowała go przeczytać, ale pióro rozmyło kilka liter.
Jej uwaga dalej skupiałaby się wokół dziwnego pokoju, gdyby nie muzyka. Nie wiedziała dlaczego, ale jej serce zaczęło bić jakoś zupełnie inaczej. Piękne melodie tworzyły niesamowitą muzykę, od której nie mogła się oderwać, chciała jak najszybciej znaleźć jej źródło.



- Pianino… - mówiąc to zamknęła oczy, nasłuchując, pomimo tego, że powinna widzieć ciemność jej wzrok odnajdywał drogę, w końcu znalazła go.
Otworzyła drzwi zrywając się gwałtownie, spodziewała się, że będą zamknięte, ale nie były. W jej sercu zagościło niespodziewanie zaufanie do nieznajomego. Wyszła na korytarz, były tu jeszcze dwa pokoje, ale nie zamierzała do niech wchodzić.
 Schodząc ze schodów przyglądała się wszystkiemu co możliwe, piękne obrazy lasów, koni, i łąk, scalało się w piękną całość.
Nagle z dołu dobiegły ją inne dźwięki, ktoś inny był jeszcze w tym domu.
- Przepraszam..? – wyszeptała widząc wysokiego chłopaka, który widocznie zamierzał wychodzić, wkładając ciemny płaszcz i zamykając brązową torbę.
- O, dzień dobry – powiedział widząc jak chowa się za ścianą – zrobiłem śniadanie, kieruj się prosto przez ten korytarz, a znajdziesz jadalnie, Polska powinien zaraz przyjść…ah tak – podszedł do niej uśmiechając się, chwycił jej rękę, ukłonił się i pocałował w dłoń – Nazywam się Litwa. A ty?
Nie odpowiedziała, zachowanie bruneta było dość zaskakujące, zauważył to po chwili cofając się nieznacznie.
- Oh, przepraszam byłem zbyt pewny siebie. Pamiętasz cokolwiek?
Pokiwała przecząco głową.
- To trochę komplikuje sprawę… - zerknął na zegar wiszący na ścianie – muszę już iść, idź w tym kierunku o którym  mówiłem, do widzenia.
Odwrócił się i odszedł zamykając drzwi.
Nie zwlekając skierowała się na kolejny korytarz, w którym odbijało się wiele promieni słonecznych tworząc spokojny klimat. Spojrzała w lewo; kuchnia. To o niej mówił dziwny brunet. Nie weszła do niej, ponieważ muzyka dalej grała, a punkt z którego dochodziła był zbyt blisko.
- Przepiękna… - nie mogła opanować myśli, czuła jak melodia przenika ją zupełnie i jakby gdzieś już ją słyszała. Po chwili natrafiła na pomieszczenie obok ogromnego okna, drzwi były uchylone.
Podeszła cicho i delikatnie je otworzyła tak, aby zobaczyć osobę siedzącą na czarnym stołku, grającą na pięknym czarnym fortepianie.
Chłopak był wysoki, może wyższy od bruneta, ale z pewnością lepiej od niego zbudowany.
Weszła prawie do środka przyglądając mu się z ciekawością. Zauważyła, że również zamykał oczy, zupełnie jak ona, jakby karmiąc się melodią. Wyglądał na najspokojniejszego człowieka na ziemi, i jego postawa wskazywała jakby czuł się nietykalny.
Zupełnie ją oczarował.
- Em, przepra- AA! - padła prosto na podłogę, przewracając się o próg drzwi. Muzyka umilkła. Przytrzymała się za głowę czując jak punkt w który uderzyła pulsował co chwilę.
- Wiesz, następnym razem , po prostu wejdź – czyś miły i przyjazny głos odbił się w jej uszach. Duża silna dłoń chwyciła ją pod ramię, pomagając wstać – Widziałaś może czy Litwa już wyszedł?
Spojrzała na niego, nie mogąc oderwać wzroku od jego twarzy. Otworzyła usta jakby chciała już coś powiedzieć, ale żaden dźwięk nie wydobył się z jej ust. Polska przyjrzał się jej badawczo, po chwili jednak uśmiechnął się szeroko, chwytając jej dłoń.
- Od dobrej godziny czuję śniadanie! Chodźmy zjeść, dziś moje ulubione danie, na pewno ci  zasmakuje.
Zanim zdążyła coś powiedzieć pociągnął ją za sobą prowadząc do jadalni. Na pięknym dużym stole leżały dwa talerze i pozłacane sztućce obok. Spojrzała na blondyna, w tej chwili cały jego poważny urok prysł. Patrzył na jedzenie jak dziecko, które dostało swoją ulubioną zabawkę.
Usiedli przy stole i zaczęli jeść.
- Smacznego! – powiedział nabierając jajecznicę na widelec.
Jedzenie rzeczywiście pachniało niesamowicie, widząc jak sam się nim zajada nabrała ochoty. Po chwili zaburczało jej w brzuchu, czuła się tak jakby miała zapaść się pod ziemie. Błagała los żeby tego nie słyszał, ale niestety.
- Nie jest zatrute – spojrzał na nią wskazując widelcem na jej talerz. Widząc jak stara się stać jednością z krzesłem, a jej czerwona twarz zakrywa się powoli włosami, wstał podchodząc do niej.
- Cóż w razie czego to umrę pierwszy – uśmiechnął się złośliwie, nabierając porcję z jej talerza. Zamknął oczy – wiesz, twoja niczym nie różni się od mojej.
Po chwili otworzył oczy ze zdumienia, powoli ,ale ledwo widocznie odsuwała się od niego. Nie bardzie wiedząc jak się zachować przysunął się do niej i podał porcję na widelcu.
- Jeśli nie będziesz jeść, nie będziesz silna, a musisz wiedzieć, że tutaj tacy nie żyją.
Westchnęła, miał rację i wiedziała o tym. Pochyliła się do niego, a jej złote kosmyki odkryły zarumienioną twarz. Zjadła kawałek z widelca, na którym jej podał, po czym uśmiechnął się z ulgą.
- No dobra, będę musiał cię zostawić na chwilę, zjedz szubko póki ciepłe i nie wychodź nigdzie – powiedział wstając i oddając jej sztuciec – Możesz wrócić do pokoju jeśli chcesz, ale do reszty lepiej nie.
Już miał się oddalić, gdyby nie to, że przytrzymała go za koszule.
- Dziękuję – powiedziała uśmiechając się do niego szeroko.
- Generalnie nie ma sprawy! Na razie!

Po chwili usłyszała już tyko trzask i zamykane drzwi.

ok w razie jakichkolwiek dramatycznych błędów proszę pisać :)