piątek, 19 września 2014

Miasto 44

Nie będę spoilerować filmu, ale powiem po prostu, że warto go obejrzeć. Nie wiem kiedy w waszych miastach będzie premiera, a może już była, cóż, polecam. Po takim filmie, aż się zastanawiam, w jaki sposób to wszystko opisać na blogach i tym podobnych.

czwartek, 11 września 2014

Rozdział 76


Hej :) Mam nadzieję, że notka nie będzie straszna i dacię radę, nie mam za dużo czasu żeby pisać i zaczynam się martwić, czy notki są zdatne do czytania.
Gdybyście znaleźli rażące błędy, to proszę mówcie :) Dziękuję Wam za wytrwałość :]




~~~~~~~~~~

Wysoki żołnierz otworzył kraty do więzienia, zapalając wszystkie świece. Odzwyczajona od światła, poczułam bolesne, promienie dwa razy bardziej niż zwykle. Było ich dwóch. Sądząc po mundurach podwładni Rosji. Podszedł do mnie i zdjął mi kajdany. nie starał się nawet by ból nie był tak zapalczywy. Upadłam na ziemię, trzymając się za ramiona. Wisząc przez ten cały czas do góry, ledwo mogłam teraz czuć ręce.
- вставай!(wstawaj!) - szarpnął mną, chwytając pod ramie, jak na złość. Spojrzałam na niego klnąc w jego ojczystym języku.
Podniósł mnie, popychając do przodu. Nie zdjął kajdanek z nóg, ledwo mogłam wymierzać kroki, a jego chód był strasznie szybki. Nie marnowałam czasu,. Chciałam się stad wydostać, problem był taki, że ostatni raz byłam tutaj kilka stuleci temu. Ciężko byłoby zapamiętać wszystkie te zakręty. Wszystko było pełne przepychu, obrazy, obrazy i obrazy, jakby nie można było w jakiś inny sposób udekorować mieszkania.                              Droga zaś nie była długa, wrzucili mnie do jakiegoś pokoju, a w nim przejęły mnie służki. Jedna za drugą, robiły coś z moją twarzą, a ja ledwo, co mogłam zobaczyć przez pyłek, który unosił się w powietrzu. W końcu, popchnęły mnie na środek pokoju, każąc ubrać mi jakąś białą suknie. Była naprawdę piękna i zwiewna, a materiał podczas ruchu unosił się jakbym była duchem. Jedna z nich ustawiła przede mną lustro. Podeszłam bliżej, nie mogąc uwierzyć, jakie cuda zdziałały z moją twarzą pełną siniaków i czarnych śladów.
            Podały mi białe rękawiczki, które jak rozumiałam miały zakryć czarne znamiona, sięgające moich palców. Ubrałam je bez słowa. One również służyły Rosji, więc to wszystko jego pomysł. Teraz nie różniłam się od kobiet w jego towarzystwie, w jego domu. Tym zimnym i bezdusznym miejscu. Włosy odrosły mi na tyle by sięgać moich ramion, nic z nimi nie robiły tylko wpięły mi granatowy kwiat, upinając kilka pasemek.
Widząc, że jestem gotowa, poprowadzono mnie dalej, w głąb wielkiego korytarza, z pozłacanymi meblami. Nie mogłam oderwać oczu, od tych wszystkich szczegółów. Polska naprawdę był bogatym państwem.
-  Dokąd mnie prowadzicie - zapytałam, jednej z nich. Niestety nie obdarowały mnie odpowiedzią.
Zatrzymałam się, nie dając im szansy na kolejne popychaki. Łańcuchy na moich nadgarstkach nie były większym problemem. Każda z nich spojrzała po sobie, jednak mimo tego, dalej uparcie próbowały ciągnąć mnie do przodu za łańcuch przyczepiony do kajdanek. Zdenerwowałam się już na tyle, że pociągnęłam dłonie do siebie, aż jedna z nich upadła pod moimi nogami wciąż trzymając mnie za łańcuchy, to było trochę przerażające. Ściągnęłam łańcuch, który z brzdękiem opadł koło kobiety siedzącej przede mną.
Gdy już miałam się obrócić, poczułam jak czyjeś palce zaciskają się na mojej szyi. Po kilku sekundach nie było mnie stać, żeby cokolwiek powiedzieć. Nagle ból, który odchodził od czarnych znamion na moim ciele, zaczął się potęgować. Specjalnie to robił, widział gdzie są, i jak bardzo mnie bolą.
- Odejść - powiedział do służek, które pokłoniły się nisko i niemalże pobiegły do swoich obowiązków - Dlaczego cały czas sprawiasz mi kłopoty… - czułam jego oddech na skórze, był nie do zniesienia.
- Pu-ść - syknęłam, próbując bezskutecznie odciągnąć jego dłonie od szyi. Do moich oczu zaczęły zbierać się łzy, wszystko mnie bolało, potrafiłam już tylko myśleć o tym, żeby przestał i dał mi spokój.
Nagle zluźnił uścisk, cofając się. Czując swobodę, złapałam się za ranę na szyi, próbując stłumić jęki bólu. Zacisnęłam zęby, kuląc się na podłodze. Kucnął obok mnie, tuląc do siebie.
- Znowu razem, jak rodzina. Będzie tak jak kiedyś … - uśmiechnął się, głaszcząc mnie po włosach.
Słysząc te słowa, poczułam jak gniew we mnie wzrasta, odepchnęłam go z całej siły, wstając szybko. Rozłożyłam ręce, zaciskając je w pięści, po czym krzyknęłam z całych sił. Wszystkie okna popękały, a szkło z głośnym brzdękiem opadło na ziemię. Zrobiło się ciemno, każda świeca na korytarzu, zgasła pozostawiając za sobą ciemność.
            Patrzyłam na wszystko dookoła, czując, że nie powinnam była tego robić. Tynk ścian opadał na ziemię, tworząc kłęby dymu.
- Widzę, że znowu odzyskałaś siły, tak jak wtedy - znalazł się przede mną w ułamku sekundy, patrząc na mnie przygnębionym spojrzeniem - Tym bardziej dziwi mnie fakt, że dziś również jest pełnia… - wskazał na księżyc za oknem.
Nie mogłam rozumieć skąd on to wszystko wie, był naprawdę przerażający.
- Nic o mnie nie wiesz i się nie dowiesz. Dobrze myślisz, że żadne z nas nigdy nie będzie twoją częścią, więc skończ już z tym! - krzyknęłam oddalając się od niego - To już nie te czasy… nie będę twoją zabawką, przestań uważać się za lepszego!
- Nie uważasz, że tracisz czas, na tym gadaniu. Zaczynasz być denerwująca - stwierdził poprawiając swój szalik - Zresztą, tobie i tak pozostało niewiele czasu, co knujesz?
Przeszył mnie wzrokiem, nieznającym chyba żadnej litości. Chcąc nie pozostać mu dłużna, uśmiechnęłam się złośliwe.
- Przecież ty wiesz wszystko, dlaczego pytasz się mnie, o Wielki Rosjo - włożyłam w to zdanie tyle jadu, ile tylko mogłam. Nagle coś błysło mi przed oczami, coś, co znajdowało się za Rosją. Po chwili zorientowałam się. Rosja wyciągnął swój metalowy pręt przykładając mi go o szyi. Nie miał szczęścia, bo dziś, osiągnęłam apogeum swoich mocy, może uda mi się zrobić, choć to, co planowałam od samego początku. Odepchnęłam dłonią jego morderczy przedmiot z całej siły i kopnęłam prosto w żebra. Nawet jak na Rosje, udało mi się go przewrócić. Chwilę później chwyciłam go za dłoń i kolejnym mocnym kopnięciem, podniosłam rzucając wzdłuż korytarza.
               Nie minęła sekunda jak tylko zielony błysk jego oczu przemknął mi, przed oczami. Chwycił mnie za dłoń pociągając za sobą. Kierował się w kierunku rozbitego okna. Otworzyłam szeroko oczy, przecież stąd w dół jest kilka metrów.
- Polsko, zwariowałeś?! - krzyknęłam patrząc z przerażeniem w dół.
Uśmiechnął się do mnie, zakręcając mną w taki sposób, że po chwili znajdowałam się na jego rękach, wtulona do jego ciepłej szyi. Nagle skoczył z ramy okna, prosto w dół. Wiatr szamotał moimi włosami, na wszystkie strony. Było ciemno i jednocześnie coraz to bardziej groźnie, spojrzałam na jego twarz, nie pozostawiała żadnych wątpliwości, wiedział, co robi. Jego ręce, mocniej mnie do niego przywarły. Gdy już prawie widzieliśmy ziemię, zamknęłam oczy. Po chwili jednak usłyszałam jego gwizdanie, prosta melodyjka, którą, przecież skądś znałam… Wiatr jakby skupił się na nas, powodując, że nasz upadek był o wiele miększy niż miał być. Mimo wszystko przeturlaliśmy się, upadając z jakiejś górki, prosto na sam dół.
 Liście i ziemia, miałam je chyba wszędzie. Gdy odetchnęłam ze spokojem, czując, że to już koniec, odszukałam go wzrokiem. Widząc, że leży niedaleko mnie, wstałam idąc do niego dość pokracznie z powodu, połamanych obcasach w butach. W między czasie wyjmując liście z włosów i tyle, jeśli chodzi o wygląd.
- Zgłupiałeś!? To był Twój plan? - spojrzałam na jego rozpromienioną twarz, nie rozumiejąc jego zachowania - Mogliśmy zginąć, przecież to nie te czasy, żebyś kontrolował wiatr! - chyba się powtarzałam, mimo tego, udało mu się… - Jak to zrobiłeś? - zapytałam siadając obok niego.
Polska leżał, cały czas na ziemi, uśmiechając się i łapiąc oddech.
- Hah, chciałbym to powtórzyć… - spojrzał na mnie uśmiechając się szeroko, przypominał Polskę z dzieciństwa.
Jęknęłam poddając się. W całym tym zamieszaniu nie zdarzyłam zauważyć, zmiany w jego wyglądzie. Zbliżyłam się do jego twarzy, obserwując go. Moja dłoń dotknęła jego czupryny i wtedy chyba sam się domyślił, o co chodzi, bo spojrzał się na mnie, jakby z przeprosinami.
- Wybacz, nie miałem wyjścia - powiedział, nie tracąc dobrego humoru. Zrobiło mi się niespodziewanie smutno. Z samego faktu, że je ściął? To głupie…
- Nie szkodzi, kiedyś ci odrosną, chociaż w takich też nie najgorzej - powiedziałam odwzajemniając uśmiech.
Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy, przysłuchując się czy ktoś nie idzie. W końcu podniósł się z ziemi, patrząc tępo na zarys zamku w oddali. Jego spojrzenie było pełne melancholii i jednocześnie, pełne dziwnej iskierki, która mgliła się w jego oku.
- Polsko? - dotknęłam jego ramienia, ale gdy tylko przyłożyłam dłoń do jego skóry skrzywił się. Widząc to cofnęłam ją jak najszybciej.
- Nie przejmuj się - powiedział przykładając moją dłoń do swojego policzka, był strasznie zimny - To koniec, nie czuję już żebym posiadał choćby odrobinę siły, którą zdobyłem, w obozie powstańców. Szkoda, że cię tam nie było, od razu czułem się lepiej, rany, które zadali mi wcześniej zagoiły się podczas jednej nocy… a co z tobą? - zapytał przyglądając mi się uważnie - Wyglądasz inaczej…
Podążyłam za jego wzrokiem, sukienka wciąż była biaława, ale podarła się w kilku miejscach, więc trochę straciła na uroku i wartości. Makijaż, który mi zrobiły, raczej nie powinien się zmazać. Nagle przypomniałam sobie o czymś, sięgnęłam do białych rękawiczek ściągając je pośpiesznie, rzucając je ze wstrętem na ziemię. Oboje sposępnieliśmy. Moja dłoń była już całkowicie czarna, odkryłam ramiączko sukienki, stwierdzając, że praktycznie całe moje ciało zostało już nim pokryte.
- Polsko, chciałam ci pomóc - zaczęłam, wpatrując się w jego twarz, z której można było odczytać tylko cierpienie - Ale zdążę zrobić chyba tylko jedno… mam nadzieje, że mnie nie znienawidzisz - co kolejne słowo, Polska jakby był bardziej uważny na każdy mój ruch.
- O czym ty mówisz? - zapytał, uśmiechając się lekko.
Podkuliłam nogi, opierając na nich głowę.
- Moja obecność tutaj wszystko psuje, od samego początku… Od czasu pierwszego spotkania z tobą, wszystko było już przesądzone, wiedziałam o tym. Rosja od dzieciństwa pragnął władzy, kiedy spędzałam z nim czas, snuliśmy wyobrażenie, świata pod naszą władzą. Dlatego, Rosja nie może sobie tego wybaczyć , że przeszłam na twoją stronę, zresztą widzisz efekty teraz… to moja wina, nie powinnam była przekraczać granicy, którą mi wyznaczył. Kiedyś, byłam tylko obok ciebie i Rosji, do państw z północy, nie miałam potrzeby chodzić, mogłam w ogóle się nie ujawniać - spojrzałam na niego, próbując znaleźć zrozumienie w jego oczach, ale na razie, tylko mnie słuchał - Mimo tego, że prawdopodobnie dzisiejszego dnia nie przeżyje, jest pełnia, a wiesz, że odpowiada ono za przypływy i inne reakcje mórz, stąd też mam jeszcze siłę by zrobić coś jeszcze… chcę wymazać ci pamięć jak i całej reszcie, z mojej obecności tutaj…
Przez chwilę, próbował jeszcze raz zrozumieć sens moich słów, wraz z tym na jego twarzy malowała się złość, i to już nie ta, którą udawaliśmy by się droczyć. Siedział w milczeniu przez kilka minut. Takiej reakcji z jego strony jeszcze nie znałam, zazwyczaj od razu na mnie krzyczał.
           Po chwili wstał i podszedł do mnie, bez żadnej do odczytania ekspresji z jego twarzy. Uklęknął przede mną, biorąc mnie na ręce. Po czym wstał kierując się w przeciwnym kierunku od zamku.
- Mógłbyś, chociaż coś powiedzieć, ja nie żartuje! - powiedziałam głośniej czując się sfrustrowana jego milczeniem - Polsko…?
Jego oddech stał się cięższy, robił to ledwo mogąc ustać, na dodatek nie wiedziałam gdzie mnie niósł. Westchnęłam, próbując się uwolnić z jego silnego objęcia, ale nie miałam żadnej szansy. Tak naprawdę ledwo, co wywierałam na niego nacisk. Spojrzałam na swoje dłonie, próbując je zacisnąć. Nawet tak prosta czynność zajmowała mi chwilę i to z wielkim wysiłkiem.
- Właśnie, dlatego nie mogę zrozumieć twojego toku myślenia… - powiedział przerywając cisze. Trzymając mnie jedną ręką, druga objął moją dłoń, przykładając ją sobie do ust. Zarumieniłam się, to było dość niespodziewane - Nie pozwolę ci na coś takiego, nie ze mną. Chcesz mnie pozbawić jedynej rzeczy, dla której wolałem, zbliżyć się do ludzi niż do państw.
Zatrzymał się, gwiżdżąc cicho spokojną melodię. Po chwili usłyszałam czyjś ciężki tupot, koń? Ujawnił się po chwili, miał bardzo białą sierść, widać Polska naprawdę kochał ten kolor. Podbiegł do nas, machając w powitaniu głową, wyglądał bardzo znajomo, jakbym gdzieś już go widziała.
- Dalej nie ma imienia, ale to ten sam koń, którego widziałaś, kilka stuleci temu - powiedział głaszcząc go po szyi.
Otworzyłam szeroko oczy, nie mogąc uwierzyć w to, co mówi, przecież ten koń nie może żyć tak długo, to było nie możliwe. Widząc moją reakcje, postarał się mi wytłumaczyć.
-  Nie wiem dlaczego, ale przez wszystkie walki to on mi towarzyszył, może przez moje towarzystwo coś się zmieniło… - powiedział to tak jakby sam tego do końca nie rozumiał, ale widać było, że cieszy go fakt, przebywania obok niego.
Podniósł mnie na wysokość jego grzbietu. Sam, również na niego wszedł, trzymając jego grzywę.
- Póki nas jeszcze szukają, postaram się zdążyć i odprowadzę cię do twojego domu. Nawet nie próbuj kombinować z tym twoim całym pomysłem, bo zawiąże ci usta - powiedział ostrym tonem, aż poczułam się jak skarcone dziecko - Wierzę, że to się tak nie skończy, może, jeśli tam powrócisz, za kilka lat wrócisz…, co do mnie nie ma już wątpliwości.
Po tych słowach, rozpędził konia, do naprawdę dużej szybkości.
*
Pomiędzy silną szyją konia, a moimi rękami, siedziała ona. Dziewczyna, która była na tyle niezwykła by poświęcić się dla kogoś takiego jak ja. Pochyliłem się, zbliżając łokcie do siebie tak, żeby w żadnym wypadku nie spadła.
Najgorsze było to, że byłem świadomy tego, że naprawdę mogłaby to zrobić, wymazać mi wspomnienia, jak dziwne było by to życie. Jechaliśmy ponad godzinę, a do jej domu było jeszcze daleko. Nie mogłem zrozumieć, czemu, cały czas zachowywałem się zupełnie inaczej niż miałem w naturze.
            Nagle usłyszałem strzał, chwile potem koń zarżał, w taki sposób, że przez moje plecy przeszedł zimny dreszcz. "Trafił go". Nie myśląc dłużej, chwyciłem ją pod ramię, i skoczyłem w bok. Siła, z jaką spadliśmy się zimie, była na tyle duża, że oboje, zwróciliśmy się w różne strony. Podniosłem się szybko, patrząc jak mój przyjaciel, podbiega jeszcze kawałek, po czym kładzie się na ziemię, ciężko oddychając.
- Szybko! - wziąłem jej dłoń, biegnąc cały czas do przodu. Byli za nami, jeszcze chwila i nas dogonią.
Spojrzałem na konia, którego błękitne oczy wpatrywały się we mnie. Kucnąłem całując go w czoło, tym samym żegnając się z nim.
- Do zobaczenia w lepszym życiu - powiedziałem na odchodne, biegnąc dalej ku ciemnemu lasowi.
Nagle usłyszałem znajomy dźwięk, otworzyłem szeroko oczy, popychając dziewczynę do przodu. Długo nie zajęło zanim pocisk trafił w ziemię, tworząc przy tym ogromną siłę zniszczeń. Byłem pewny, że to wynalazek Chin, to, że trafił w ich łapy nie było zaskoczeniem, armaty stawały się przeżytkiem. Przez potężne uderzenie, poleciałem do przodu, nie raz przewracając się po ziemi.
Cały czas szumiało mi w uszach, ledwo widziałem to, co mnie otacza, obraz był rozmyty i dwoił się. Powietrze z płuc też mi odleciało, zajęło mi chwilę zanim wziąłem spokojny oddech.
- Bałtyku…? - powiedziałem, ledwo dobierając słowa.
Przewróciłem się na bok, próbując zobaczyć coś przez rozległy dym, ale jedyne, co dało się widzieć to białe opary. Nagle rozniósł się kobiecy głośny krzyk, był on tak głośny i pełen cierpienia, że mimo wszystkiego; oczu pełnych już łez i trzęsących się rąk, brnąłem do przodu byle tylko zawrócić ich uwagę od niej. To był jej głos.
- Prusy ty jebana gnido, gdzie jesteś!!! - krzyknąłem, ale usłyszałem jedynie kolejny krzyk, tym razem któreś z nich uciszyło ją, bo dźwięk zakończył się szybko. Wiedziałem skąd dochodził. Pobiegłem tam, co chwilę potykając się przez wystające gałęzie drzew.
Po chwili poczułem się dziwnie, zwolniłem, co nie było w moim zamiarze na dodatek bolał mnie brzuch.
- Trafiony! - głos Prusaka…
Trafiony? Faktycznie moja dłoń była we krwi, i czułem jak przelewa się między moimi palcami. Ból roznosił się nawet podczas minimalnych ruchów. Przyciskałem dłoń do dziury pozostawionej po kuli, nie mogłem się zatrzymać, ona musiała być gdzieś w pobliżu. Nic nie słyszałem, musieli ją zostawić, a skoro Prusy wie, że oberwałem, zaraz będę musiał ich spotkać.
- Cholera… - syknąłem, czując jak moje ciało powoli upada nie mogąc znieść utraty krwi. To było niemożliwe, jak ludzie mogą żyć z takim marnym ciałem. Jako państwo, mógłbym jeszcze spokojnie biec, ale teraz…
Puściłem ranę, starając się czołgać do przodu, byle tylko iść dalej. Niestety, jednemu z nich szczególnie brakowało cierpliwości, dlatego jako pierwszy mnie zobaczył, w końcu czekał na to tyle setek lat. Kopnął mnie w brzuch, odleciałem w bok, zwijając się z bólu. Leżałem we własnej krwi, ile jej tu było… nie wiedziałem, że może jej być tak dużo.
- Polsko! Świetnie wyglądasz- zaśmiał się gardłowo, bawiąc się mieczem w drugiej dłoni - czas zapłacić za grzechy padalcu…
Wcelował we mnie broń, strzelając w moje nogi. Krzyknąłem nie mogąc powstrzymać bólu.
- Jakie to uczucie Polsko? - powiedział, ładując kolejne naboje.
- Sam spróbuj… uważam, że zajebiste… - powiedziałem, ledwo kontrolując oddech, starając się jednocześnie kpiarsko uśmiechnąć.
Chwile później doszedł do niego Austria, również nie szczędząc sobie pogardliwego uśmiechu, nie mogę znieść tego gościa.
Jego mundur był we krwi, ale czyjej… zresztą gdzie jest Rosja?! Odwróciłem od nich głowę, błądząc wzrokiem po okolicy.
- Nie masz, za czym się oglądać - powiedział chwytając moją twarz w dłoń, specjalnie karząc mi się na niego patrzeć - Daliśmy Rosji wolną rękę, za to twoja sytuacja nie mieni się za dobrze. Nieźle mnie wkurwiłeś tym uciekaniem, to było naprawdę męczące…
Schylił się do mnie, kładąc ostrze miecza na mojej szyi. Nic nie mówiłem, jedynie gromiłem go wzrokiem dokładnie tak jak zawsze, nie cierpiał tego. Długo nie musiałem czekać, by na jego twarzy pojawił się grymas.
- Przestań się tak gapić! - krzyknął, uderzając mnie pięścią w twarz. Metaliczny posmak rozniósł mi się w buzi. Wolałem dobrze wykorzystać tą ofiarę, więc splunąłem na niego całą jej zawartością.
Odsunął się wycierając pośpiesznie twarz. Uśmiechnąłem się złośliwie, widząc jak ten z obrzydzeniem pozbywa się śladu.
Nagle usłyszałem czyjeś kroki, ciężkie i pewne. Obiegł mnie dreszcz strachu. Jego kroki odbijały mi się w uszach. Ten człowiek, zawsze będzie postrachem każdego. Przypominał śmierć, nikt nie wiedział kiedy nadejdzie. Kiedy przeszedł tuż obok mnie, rzucił coś ciężkiego na ziemię. Na sam dźwięk, wzdrygnąłem się.
Nie mogłem nie spojrzeć… coś mówiło mi żebym to zrobił. Zaraz po tym zamknąłem oczy, próbując opanować żal, rozpacz i niedowierzanie. Patrzyły na mnie, jej czerwone oczy, które były puste i pełne strachu. Z ust kapała krew, która od pociętego gardła, wylewała się po szyi.
Znał ją wcześniej ode mnie, chciał mieć władze razem z nią, a teraz wiedząc, do czego jest zdolna, podcina jej gardło, by uniknąć jej zdolności. Podparłem się na łokciach próbując się do niej dostać, ale nie dali mi na to szansy, bo miecz, którym Prusy bawił się od jakiegoś czasu, był teraz wbity prosto w moje serce. Chwile potem doszły dwa pozostałe, pieczętując tym samym mój los. Upadłem na ziemię, tuż przed jej twarzą, niczego już nie czując.
Nie wiedziałem, dlaczego, ale dalej słyszałem ich głosy, to jak Prusy, kładzie nogę na moje plecy ciesząc się zwycięstwem. W końcu, odeszli zostawiając mnie samego.
Jak przyjdzie mi umrzeć? Dlaczego wciąż żyję i czuję dziwne ciepło… rozchodziło się po moim ciele, było tak przyjemne… na wzór wszystkiego, co kocham w moim domu, zapach i widoki…
Mimowolnie moje ciało zaczęło same z siebie ruszać się… Przez wbite miecze nie mogłem wstać, ale ostrza wyszły z ziemi, pod naporem moich ruchów. To nie byłem ja, nie mogłem tego robić, nie czułem żadnej cząstki siebie. Jedyne, co pozostało to dusząca krew w ustach. Spojrzałem na swoje dłonie, biły dziwnym światłem, jak i reszta mojego ciała.
" Płonąłem?" Dziwny ten ogień, nie czułem bólu. Siłą woli, moje ciało pochyliło się do niej, a dłonie zbliżyły jej twarz do mnie.
Póki jeszcze mogłem coś widzieć, chciałem ją zobaczyć, ostatni raz. Pocałowałem ją w usta.

- Mam na imię..Feliks… - wyszeptałem po raz ostatni, zanim zamknąłem oczy.

wtorek, 2 września 2014

Liebster Awards

Bardzo Dziękuję za nominację ;) (Stefaniuczkad) DARKA xD - :**** że tak powiem ;) ( wybacz, że tak długo, ale byłam w rozjazdach)



Pytanie One:
1. Dlaczego zaczęłaś pisać?
 Owładnęła mną moc Hetalii na tyle mocno, że po uderzeniu od niej "zajebistością pomysłową" chciałam przedstawić Polskę, jako prawdziwe Nasze państwo, a nie tak jak został przedstawiony w Hetalii, czułam zresztą niedosmak, ponieważ zostaliśmy ewidentnie...olani przez autora :)


Pytanie Two:
2. Jaką książkę ostatnio przeczytałaś?
  W sumie to jeszcze raz od początku Wiedźmina :)) i Taniec z diabłem ( polecam xD)

Pytanie Three:
 3. Gdybyś wylądowała na bezludnej wyspie i byś znalazła czerwone drzewko, które dałoby ci trzy niezbędne według ciebie przedmioty bądź ludzi, to co byś wzięła? (kogo)
  Hmn, to ciężkie pytanie, ale chyba 1. Chłopaka/ narzeczonego/męża xD 2. Konia 3. Rodzinę Byłabym jak Robinson Crusoe i wymyśliła coś względem mieszkania, innych dodatków
... w sumie internet też by się trochę przydał, ale dałabym radę bez :)


Pytanie Four:
4. Kto cię najbardziej wspiera w pisaniu?
   ...Kto, w sumie dwie osoby, ale na samym początku :) Poza tym obrazki i filmy z Polską / o Polsce są, nie dość, że piękne to na dodatek inspirują :]

Pytanie Five:
5. Ulubiona para bliźniaków z anime to...?
   Jak każdy powiem, żeby nie być dziwnym wyjątkiem To Hikaru i Kaoru ;) Na równi z Zero i Ichiru i  (sorki nie mogę ich pominąć) jeszcze Belphegor i Jill !!!

Pytanie Six:
6. Wiem, że trudno podać ukochane anime, dlatego daję możliwość wypowiedzenia się na temat trzech najbliższy twemu serduchu ^^
  Od 11 lat oglądam Naruto i jest mi zdecydowanie najbliższy, szczególnie dlatego, że fabuła tego anime ma sens i coś czego teraźniejsze nowe anime (w większości) nie mają ;) Kamisama Hajimemashita ( za bardzo mnie przesłodziło <3) i KHR

Pytanie Seven:

7. Masz rodzeństwo, a jak tak, to podaj skalę, jak bardzo cię wkurza od 1 do 10.
   Ciężko powiedzieć, bo mój limit z siostrą, która jest 2 lata starsza, to 3 dni razem bez przerwy... Skala 5/10 bo jesteśmy na tyle różne, że to nie nasza wina xD


Pytanie Eight:
8. Dostałaś list, w którym napisane jest, że masz możliwość wybrania się w dwie strony do jakiegoś kraju, który to by był?
 Nie chcę, być super powtarzalna, ale ...Japonia :) Byłam już prawie wszędzie jeśli chodzi o Europę i ciągle widzę to samo, więc tam liczę na coś więcej, szczególnie, że jest mi bardzo bliska, przez kulturę jaka tam panuje.

Pytanie Nine:
9. Jak dużo mang przeczytałaś?
Tysiąc pięćset sto dziewięćset :D ..sorka nie mogłam się powstrzymać ;p nie liczę ile przeczytałam, pamiętam większość tytułów, ale ilość nie ma znaczenia, więc nie skupiam na tym takiej uwagi :) Bardzo dużo, bo przez większość swojego życia :)

Pytanie Ten:
10. Co myślisz o osobach, które prowadzą blog, ale nie zwracają kompletnie uwagi na interpunkcję, ortografię, gubią litery i nie obchodzi ich wygoda czytelnika, do tego jeszcze akcja tak się rozgrywa, że nie masz pojęcia co się dzieje?
......em, to może ja się nie będę wypowiadać na ten temat bo ja tak robiłam jeśli chodzi o interpunkcję i inne błędy w tekście ;P Ale staram się już ich nie robić by nie wkurzać czytelników, sama też nie cierpię czytać takich historii, można powiedzieć, że robi się takie opowiadania na Odwal ;/

Pytanie Eleven:
11. Czy uważasz, że jestem nienormalna, przez pryzmat tych oto zacnych pytań?
 Hahah niee xD są bardzo zacne zaiste, pozdrów siostrę xD cóż z rodzeństwem nie ma lekko....


Pozdrawiam wszystkich którzy jeszcze tu zaglądają :) musicie mi wybaczyć te długie przerwy, ale mam dużo pracy :(
Jeszcze raz Dziękuję (Stefaniczka) DARKA :D :)