poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 53 " Memories"


Dni mijały bardzo szybko, a mi nie było lepiej. Totalnie przestałem o siebie dbać. Dom był pusty cichy i bez życia. Głos prześladował mnie przez cały czas, a ja nie mogłem odkryć kim jest i dlaczego teraz właśnie mnie prześladuje. Całymi dniami wpatrywałem się w kominek przypominając sobie Sorę.

Otworzyłam oczy. Poranek taki jak zawsze: samotny. Spanie na tak miękkim materacu nie było wygodne, co dzień przynoszono mi śniadanie do łóżka i rożne podarki od Francji. Był bardzo miły. Starałam się jednak go unikać, zupełnie straciłam chęć na rozmowę z kimkolwiek. Z dnia na dzień coraz to gorzej się czułam. Wiedziałam, że to nie tęsknota do Polski. Tylko coś innego. Zupełnie innego, jakby i mnie zaczęły prześladować straszne koszmary. Nagle z rozmyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi.
Francja- Hej, to ja.
Wszedł do środka mojego przepełnionego kwitami pokoju. Woń róż roznosiła się po całej jego przestrzeni. Lubiłam te kwiaty, tylko po jakimś czasie stawały się one nieznośne, co każdy ranek było ich coraz więcej.
Francja- Pomyślałem, że dziś zjem z tobą. Nigdy nie schodzisz na dół.
Sora- Przepraszam, ale zgubiłabym się w tak wielkim domu.
Uśmiechnął się.
Francja- Też racja. Wybacz, postaram się budować mniejsze domy. Może wyszlibyśmy dziś na spacer po moim ogrodzie. Pomimo tego, że jest śnieg niektóre krzewy wyglądają kwitnąco, spodobałyby ci się.

W jej sercu nastała ekscytacja, zobaczyć piękne krzewy i kwiaty. Spojrzała w niebieskie oczy Francji, uśmiechał się promienie, w dłoni trzymał jedną z jego cennych róż. Jak zwykle przynosił jedną co ranek. Przyjęłam ją.
Sora- Dzięki. Jest śliczna, pojedziemy konno?
Zmieszał się.
Francja- Wiesz, Em nie za bardzo to dobry pomysł, nie za dobrze jeżdżę.
Sora- Oh.
Wyglądał dość smutno, prawdopodobnie przybiła go wiadomość, że Sora poniekąd mu odmawia. Wystraszyła się tym, że mogła go urazić. Uśmiechnęła się i podała mu kawałek ciastka z tacy.
Sora- Kiedy chcesz ruszać?
Pochylił się i ugryzł kawałek ciastka, który wciąż znajdował się w jej ręce. Zarumieniała się.
Francja- Z tobą nawet zaraz piękna.
Czuła, że coraz to bardziej się rumieni. Odwróciła głowę i szybko wstała z łóżka, szukając jakiejś sukienki.
Sora- Tylko się przebiorę.
Wciąż wpatrzony w nią, pokiwał głową. Zdezorientowała się.
Sora- Em, to znaczy już bym chciała się przebrać.
Machnął ręką.
Francja- Tak, tak..
Powoli zaczynał ją krepować, przecież każdy zrozumiałby taką aluzję co do wyjścia. Zachowywał się tak jakby to było dla niego normalne.
Sora- Francjo, chce się przebrać, a ty tu wciąż jesteś
Ocknął się.
Francja- Ah, przepraszam.
Wyszedł pospiesznie zabierając swoje jedzenie ze sobą. Westchnęłam głośno. Mieszkanie gdzie indziej było męczące. Ubrałam się w grubą białą sukienkę. Inne sukienki były, bardzo wyzywające. Popatrzyłam na czerwoną różę. Kiedyś bym cieszyła się z tego niesamowicie, teraz nie robiły zupełnie żadnego wrażenia. Wyszłam zamykając drzwi od mojego pokoju na klucz. Na mojej szyi wisiał mały orzełek na czarnym rzemyku, który kołysał się w raz jedną stronę, a raz w drugą.
 Francja czekał na mnie na dworze.
Francja- Sora, chodź szybko! Pod wieczór musimy dotrzeć na koniec ogrodu, mam dla ciebie niespodziankę. ^^
Nie zdziwiło mnie to, zawsze coś wymyślał. Sprawiało mi to wiele radości, co dzień myślał gorączkowo jak mi zaimponować. Chwycił mnie za rękę i poprowadził wzdłuż ścieżki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz