sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 48


Otwierając oczy spostrzegł, że zasnęli w salonie przyglądając się kominkowi. Wycisnął się. Sora spała obok niego. Uśmiechnął się i przykrył ją swoim kocem. Skierował się do kuchni, postanowił zrobić śniadanie, lecz po chwili dźwięk telefonu rozprzestrzenił się po domu. Usłyszał jak Sora zbudzona irytującym brzmieniem urządzenia odebrała go. Poszedł do niej, zastanawiając się kto dzwoni.
Sora- Tak, jest.~~~~ zaraz go poszukam poczekaj chwilkę..
Odwróciła głowę, ku chłopakowi, który stał już gotowy wziąć słuchawkę.
Sora- To Anglia.

Przytaknąłem i odebrałem od niej telefon.
Polska- Halo?
W słuchawce odezwał się dobrze znany mi głos.
Anglia- Cześć, Polsko tu Anglia. Chciałem się zapytać czy nie mógłbyś dziś do mnie przyjechać?
Polska- Stało się coś?
Anglia- Można tak powiedzieć. Pasowało by ci dzisiaj?
Polska- Generalnie tak, będzie ktoś jeszcze?
Anglia- Nie.
Zdziwiło go to, zazwyczaj jeśli Anglia po niego dzwoni, to są również inne państwa.
Polska- Dobra przyjadę.
Obejrzał się za Sorą. Nie było jej w pokoju.
Polska- Czy Sora może jechać..?Nie chcę jej tu zostawiać samej.
Przez chwilę miłośnik herbaty milczał, ale postanowił odpowiedzieć na pytanie chłopaka.
Anglia- Przykro mi, ale lepiej nie.
Polska- Nie?
Świadomość zostawienia Sory samej w domu, nie była zbyt pocieszająca.
Anglia- Ech, no proszę cię. Tylko na jeden dzień..
Westchnął zrezygnowany, wiedząc, że jak Anglia się na coś uprze, ciężko go potem przekonać do czego innego.
Polska- Dobrze przyjadę sam.
Anglia- Dzięki, to do zobaczenia.
Dźwięk wyłączonej rozmowy pikał w słuchawce głucho. Odłożył ją. Zza rogu wychyliła się dziewczyna.
Sora- Czy coś się stało? Co chciał Anglia?
Polska- Ech~~ Nie wiem, ale totalnie musze do niego jechać za chwilę.
Zaskoczyło ją to.
Sora- Dzisiaj?..Mogę jechać z to-
Widząc niezbyt wesołą minę chłopaka, zrozumiała, że wycieczka może nie tyczyć również jej.
Sora- Nie mogę z tobą jechać prawda?

Pokręciłem głową. Zastanowiła się nad czymś, po czym uśmiechnęła się do niego szeroko.
Sora- Pójdę zrobić ci śniadanie i jedzenie na drogę ^^ na pewno będziesz głodny.
Słysząc słowo „ jedzenie jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu, słysząc to dziewczyna zaśmiała się.
Sora- To ja już pójdę.
Polska- Dzięki ^^ mogłabyś jeszcze spakować trochę paluszkówNoo może i jeszcze żurek może dam go Anglii
Jak tylko skończyła, zapakowałem jedzenie do kieszeni w siodle. Feniks był już gotowy, a cały prowiant spakowany. Wsiadłem na konia dokonując ostatnich poprawek. Spojrzałem na przyjaciółkę stojąca obok mnie, wciąż uśmiechała się do mnie, to było trochę dziwne. Sora udawała. Widziałem to, wcale nie cieszyła się z mojego wyjazdu. Pomimo tego uśmiechała się promienie, dając mi znać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, ale nie było.
Sora- No to szczęśliwej drogi.  Nie zgub się i wracaj szybko! ; )
Pogłaskała konia po szyi, częstując go jabłkiem.
Polska- Jasne, że tak. Czekaj na mnie, wieczorem przyjadę.
Chyba miała nadzieje, że wrócę szybciej. Jej niby świetny humor prysł już po usłyszeniu ostatnich słów.
Sora- Tak

Zmarszczył brwi. Nadal było jej smutno, zastanowił się przez chwilę. Po chwili wpadł mu do głowy pomysł, który jak miał nadzieje poprawi humor dziewczynie. Zdjął sobie z szyi swój naszyjnik i nałożył jej na szyję. Stała i wpatrywała się zaskoczona w czyn chłopaka.
Sora- Co..dlaczego mi go dajesz? Nosisz go cały czas, musi być dla ciebie ważny
Gdy skończył wiązać rzemyk, wyprostował się chwytając wodze.
Polska- Po to byś o mnie pamiętała, to tak jakby będę wtedy z tobą nawet jak mnie nie ma ^^ Totalnie fajnie nie?
Uśmiechnął się szeroko. Dotknęła zawieszki, na której wisiał biały orzełek w rozłożonymi skrzydłami.
Sora- Dziękuję..
Nie chcąc tracić więcej czasu, spiął konia gotowy do drogi. Nagle Sora chwyciła go za rękaw, tak mocno, że puścił lejce. Spojrzał na nią nie rozumiejąc przyczyny jej zachowania. Po chwili coś zauważył, rzecz falującą równo z wiatrem.
W drugiej dłoni trzymała swoją wstążkę, która przed chwilą spinała część jej włosów. To nie była byle pierwsza kokarda którą nosiła, miała ją na sobie w dniu jej przybycia tutaj, a Polska doskonale o tym wiedział.
Sora- To, też coś mojegowięc ma znaczyć to samo. ^-^
Patrzył na nią zdumiony. Zsiadł z konia i przytulił ją. Głaskał jej włosy delikatnie, nie chcąc jej puścić.
Polska- Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy.
Odwdzięczyła uścisk. Przyciskając swoją twarz do jego policzka.
Sora- Wracaj szybko.
Polska- Będę.
Wsiadł na konia i ruszył tak szybko, że ledwo zdążyła na niego spojrzeć, a Polski już nie było. Po chwili znikł jej całkowicie z oczu.
Sora- Będę czekać..
Zerwał się wiatr, kierował się on w kierunku w którym pojechał Polska. Skierowała się na pastwisko, był piękny dzień, a słońce otulało krainę, przez co było ciepło i przyjemnie. Konie pasły się na nim spokojnie, niektóre jednak biegały wesoło wokół domu Polski. Promyk leżał na trawie tarzając się w niej bez opamiętania, uwielbiał to robić w czasie maksymalnego lenistwa. Ciężko zawsze było go potem podnieść, lecz zauważywszy swoją przyjaciółkę, od razu do niej podbiegł. Uśmiechnęła się widząc piękną złotą mordkę konika. Przytuliła się do niego, misiając go za uchem.
Wsiadła na zwierzę i pojechała wolnym tempem w kierunku rozłożystego lasu. Dzień był słoneczny, a kraina Polski o tej porze wyglądała najpiękniej. Szkoda było jej zmarnować taki dzień. Patrzyła na piękne drzewa, które miały na sobie rozmaite kolory jesieni.
Sora- Ślicznie..
Koń pokręcił głową. Zatrzymał się i zamachnął kopytem w stronę innej ścieżki niż ta, którą właśnie jechali. O ile dobrze pamiętała była ona bardzo długa i kończyła się blisko granicy Niemiec.
Sora-Nie będę się oddalać od domu, jeśli spotkam kogoś strasznego Polska mnie chyba zabije. Musimy jechać tą krótszą.
Koń prychnął potrząsając łbem, Sora zwróciła wodze na dawną ścieżkę kierując się ku niej powoli. Liście pod wpływem wiatru opadały na ziemię, tworząc kolorową ścieżkę. Spojrzała na medalik Polski ściskając go w garści.
Sora- Jest taki ładny, będę go zawsze nosić przy sobie.
Zawiązała sobie podarek wokół szyi, na tyle ciasno żeby orzełek znajdował się na jej krtani i był widoczny.
Sora- Jak wrócę do domu zrobię porządek w naszym pokojucała podłoga jest w paluszkach =-=
Pacnęła się w czoło, przypominając sobie o jednej rzeczy.
Sora- Rany~~! Zapomniałam mu to wytknąć, a może mu je zebrać i włożyć pod prześcieradło po jego stronie..Hah tak to go na pewno zde-
Nagle jej uwagę skupiła postać nad strumykiem. Była niewyraźna, lecz z czasem dojrzała, kto się przy nim znajdował. Zatrzymała konia.
Sora- F-Francja…
Gość odwrócił się do niej słysząc tupot końskich kopyt. Widząc ją uśmiechnął się. Wyglądał zupełnie jak ze zdjęcia u Japonii. Mimowolnie po raz kolejny zarumieniła się. Dotknęła swoich czerwonych policzków. Zupełnie nie rozumiała jak może tak reagować na jego widok. Spanikowana tym, że może to zauważyć klepnęła obiema dłońmi w policzki próbując zakryć czerwone rumieńce. Teraz wyglądało to jak zwykłe zaczerwienienie od chłodu. Odetchnęła z ulgą po czym szybko spojrzała na młodzieńca, który jak miała nadzieje nie wdział tego co zrobiła.
Francja- O.. witaj, czyż to nie piękna Sora? Przyłączysz się do mnie?
Nie wiedziała co robić. Wolała nie podchodzić. Po chwili Francja przestał się uśmiechać i zaczął do niej podchodzić. Wystraszyła się, nie chciała schodzić z konia, bo dzięki temu mogła być na bezpiecznej odległości od Francji. Promyk wyraźnie chciał odejść od niego. Ledwo dawała radę utrzymać go w jednym miejscu.
Francja- Przepraszam, gdzie moje maniery. Taką damę należy traktować znacznie wyżej
Podniósł ku niej ręce. Chyba jej się nie uda uniknąć rozmowy z nim.
Sora- Co, n- nie zaczekaj..
Chwycił ją w tali i ściągnął delikatnie z konia, po czym uśmiechnął się promienie.
Francja- Już. ^^
Jak tylko dotknęła stopami ziemi, odsunęła się od mężczyzny, udając, że poprawia wodze.
Sora- Dziękuję.
Czuła, że robi się coraz to czerwieńsza. Nie mogła tego zatrzymać, dżentelmen stojący przed nią był taki szarmancki. Uśmiechnął się do niej wysyłając całusa z dwóch palców.
Francja- To jak, nie odmówisz chyba jak już jesteś na ziemi.
Chwycił ją za rękę i pociągnął nad staw. Zaskoczyła ją jedna rzecz. Spojrzała się na swoją dłoń, którą trzymał Francja. Nie trzymał jej tak jak Polska; delikatnie z tą specyficzną łagodnością, tylko z dużym naciskiem, jakby nie mógł znieść sprzeciwu.
Francja- Właśnie, puszczałem łódeczki z papieru na wodzie. Mam ich kilka, chciałabyś ze mną pograć?
Zauroczona nim, nie mogła odmówić i chwyciła podany przez Francję zlepek papieru, przedstawiający łódkę. Nie znała tej zabawy, ale mogła być dość zabawna. Spojrzała na pięknie zrobioną łódeczkę.
Sora- Co mam robić?
Wskazał na wodę.
Francja- Postawimy je na wodzie w tym samym czasie, zobaczymy który szybciej popłynie do tamtego końca.
Sora- To konkurs?
Francja- Tak, jeśli wygrasz, dostaniesz nagrodę
Przestraszyła się. Jeśli ta nagroda polega na upiciu jej i pocałowaniu to wolała odmówić. Wstała strzepując kurz z ubrania.
Sora- Ja chyba podziękuję, musze wracać do domu, do Polski
Zaśmiał się. Spojrzała na niego nie wiedząc co wywołało u niego tą radość.
Francja- Przecież Polski nie ma. Nagrodą będzie kolacja.
Popatrzyła na niego podejrzliwie. Skąd wie, że Polski nie ma. Czemu wcześniej o tym nie pomyślała?
Francja- W moim domu są najlepsze potrawy jakie możesz znaleźć.
Uśmiechał się do niej. To było strasznie krępujące, nie lubiła obcych, a on proponuje jej wyjazd do jego domu.
Sora- Ja, mogę zagrać, ale potem zawrócę do domu, nie będę nadużywała twojej gościnności.
Przez jedną chwilę, uśmiech zastąpiła złość, jednak chłopak ukrył ją w kilka sekund.
Francja- A więc, dobrze.
Położyli łódki na wodzie i w tym samym czasie, lekko pchnęli do przodu. Na początku płynęły równo, lecz łódka Francji wyprzedziła, tą drugą.
Francja- Haha wygrałem! Przykro mi, ale masz u mnie dług. ^^
Radość z wygranej bardzo ucieszyła chłopaka. Wręcz skakał z radości.
Sora- Dług?
Francja- Zachowam go na później :) Jako przegrany nie masz nic do mówienia.
Sora- Jesteś…bardzo pewny siebie ^^
Teatralnie spojrzał w bok, uśmiechając się zwodząco.
Francja- Ja? Nie, skąd.
Ujął jej dłoń, i pocałował. Cofnęła ją odruchowo rumieniąc się. Nie spodziewała się tego. Te wszystkie rzeczy jakie robi, są zbyt krępujące.
Francka- Przy tobie tracę ją całkowicie. Jesteś bardzo piękna wiesz? Mówił ci to ktoś?
Nie wiedziała co powiedzieć.
Sora- To bardzo miłe z twojej strony, ale ja muszę już iść.
Skierowała się do Promyka stojącego pod wielkim dębem. Francja wstał zaraz po niej.
Francja- Daj chociaż sobie pomóc..:)
Wziął ją na ramiona, dziewczyna nawet nie zdążyła zaaragować, bo po chwili siedziała już na grzbiecie konia. Młodzieniec ukłonił się nisko.
Francja- No to do zobaczenia.
Sora- Wzajemnie. Było bardzo miło.
Chwyciła wodze i ruszyła przed siebie. Jej serce pracowało w tempie nie możliwym. Na jej twarzy przez cały czas trwał rumieniec. 

Wielkie sorki jeśli notka słaba, robiłam ją dawno i jak teraz ją czytam to nie jest za dobra, ale cóż ^^  za wszelakie błędy strasznie przepraszam...;(

2 komentarze:

  1. O.O Sora zauroczyła się Francją.
    Ale w sumie Francja nie jest taki zły
    przynajmniej ja go nawet lubie.
    Dlaczego kłamiesz że notka jest słaba?
    Jest super^^
    Pozdrawiam Iruchi

    OdpowiedzUsuń
  2. FRANCJA ODCZEP SIĘ OD SORY!!!!! (hmm, chociaż wtedy Polska jest wolny ^^... ale Francja też jest fajny... nie tak jak Polska, ale zawsze...) Jej, niechże Sora i Polska w końcu się erm.. Pocałują? Albo coś, nie wiem. Notka świetna, jak zawsze :) Pozdrawiam, Anka.

    OdpowiedzUsuń