poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 52 " Memories"


Zimno było ogromne. W domu Szwajcarii było pełno gór. Klimat nie był podobny do tego u niego w domu. Chłód przeszywał ich całkowicie. Dziewczyna ledwo trzymała wodze, trzęsąc się z zimna.
Sora- P-polsko..jest za zimno…
Chłopak spojrzał na nią rozmyślając nad wyjściem z sytuacji. Konie dały by sobie radę do końca drogi.
Polska- Dlaczego jest ci tak zimno? Podczas wojny było równie tak samo, a jednak dawałaś sobie radę.
Zbliżył konia do Promyka. Chwycił jej dłonie puszczając wodze. Pocierał je chcąc dać im trochę ciepła. Nagle dziewczyna osunęła się z konia. Złapał ją w ostatniej chwili. Zatrzymał Feniksa  zsiadając z niego pospiesznie. Położył Sorę na ziemi.
Polska- Sora? Ej!
Zbliżył swoja twarz do serca. Biło, ale słabo. Zdjął płaszcz i okrył ją nim. Rozejrzał się, dookoła panował mrok i padający puch.
Polska- Zaczekaj chwilkę zaraz coś wymyślę.
Podniósł się, przytulając ją do swych ramion. Do domu Szwajcarii było już daleko. Nie warto było wracać, za chwilę przekroczą granice z Austrią. Oparł się o drzewo, przytulając dziewczynę do siebie. Przy jego ciele była jak drobne zwierzątko. Objął ją całkowicie, bojąc się, że zimno może jej coś zrobić. Konie ułożyły się bok niego, aby ten również nie doznał morderczego chłodu.
Gdy otworzył oczy ujrzał  ogromną warstwę śniegu, przykrytą promieniami słonecznymi. Wycisnął się budząc tym samym konie.
Polska- O rany~~
Dziewczyna wciąż spała. Dotknął jej policzków, były ciepłe.
Polska- Sora? Obudź się..
„ Co~~ Jak to, już wstajesz? Ja tam zamierzam jeszcze pospać, ty lepiej też!”
Otworzył szeroko oczy. Znowu to samo, to cały czas się powtarza. Odwrócił głowę, próbując uspokoić myśli. Nagle do jego uszu dotarł mały melodyjny głos.
Sora- Już ranek..?
Spojrzał na nią. Uśmiechała się, rozglądając się po zaśnieżonej okolicy. Widząc ogromną masę śniegu, do głowy automatycznie przyszła jej jedna myśl.
Sora- Ulepimy bałwana? ^^ Proszę~~!
Zmarszczył brwi. Szczerze nie miał na to ochoty. Wstał trzymając ją za rękę, aby nie spadła.
Polska- Przykro mi, ale musimy wrócić do domu. Może jutro dobrze?

Nie mogłam uwierzyć, znowu jest smutny. Myślałam, że już na nowo jest sobą, ale nie. Wiecznie uśmiechnięty chłopiec odszedł. Wstałam, i podeszłam do Promyka, wsiadając na niego. Polska nic nie powiedział tylko odprowadził mnie wzrokiem. Poprawiłam szalik naciągając go na usta. Blond włosy ponawiał siodło i wsiadł na konia. Jechaliśmy jak zupełnie obcy ludzie. Żadnych rozmów, tylko obłędna cisza. Cisza, która prześladowała ją od miesiąca. Gdy dotarliśmy do domu Polski, od razu poszłam do swojego pokoju. Postanowiłam spać dzisiaj sama. Zanim zamknęłam drzwi zobaczyłam smutny wyraz twarzy Polski. Patrzył na mnie, jakby chciał mi coś przekazać, ale z jego ust nie wydobył się żaden dźwięk.  Zawiedziona zamknęłam drzwi bez słowa. Pokój pomimo tego, że wyglądał tak pięknie, wcale mnie nie satysfakcjonował. Dziś nie będę trzymała jego dłoni w silnym uścisku. Położyłam się na małym łóżku, które mieściło tylko jedną osobę. Nad nim, na suficie, było jedno małe zdjęcie, które powiesiłam, aby zawsze pamiętać. Te dni wesołe, pełne szczęścia. Polska i ja, siedzieliśmy na trawie przed domem. Był piękny dzień, słońce świeciło otulając wszystko promieniami. Polska uparł się żeby zrobić to zdjęcie, zgodziłam się pomimo tego, że tak bardzo ich nie lubiłam. Przytulał mnie, a jego zielone oczy błyszczały nowymi pomysłami na zabawę i wygłupy. Serce zaczęło bić mi coraz to słabiej. Złapałam się za nie kurczowo. Tak bardzo mi na nim zależało. Wytarłam rękawem samotne łzy. To tak bolało. Samotność, nie ma nic gorszego. Polska jest najważniejszy jej sercu, o ono teraz krwawi i płacze przez jego zachowanie. Zamknęłam oczy próbując przyśnić sobie przeszłe dni.


Chodziłem bez celu po domu.  Nie mogłem się do niej odezwać, ale nie wiedziałem czemu. Opowiedziałbym to wszystko te koszmary i nawiedzającą mnie postać. Niestety coś nie pozwalało mi tego zrobić. Wszedłem do ciemnego pokoju. Ubrałem spodnie od piżamy i ułożyłem się w łóżku. Okropne uczucie. Znowu spać samemu. Zapomniałem już jak to jest. Kiedyś po prostu się do tego przyzwyczaiłem.  Nie było teraz szans żebym tak zasnął. Usiadłem na ramie łóżka, i przyglądałem się bezcelowo drzwiom pokoju obok. Nie mogłem powstrzymać pokusy wejścia do niego. Moje nogi same ruszyły naprzód. Delikatnie otworzyłem drzwi pchając je do przodu. Poczułem jak coś przeszywa mi serce. Spała przytulając do siebie rzemyk, na którym był zawieszony mały orzełek. Zebrało mi się na łzy. Podszedłem bezszelestnie do jej łóżka. Położyłem na nim głowę w nadziei, że dziewczyna się nie zbudzi. Tak bardzo mi na niej zależało, wiedziałem, że moje zachowanie było teraz okropne. I bardzo ją to rani. Muszę przestać być samolubny. Moim obowiązkiem jest się nią opiekować, nawet za cenę mojego życia i potrzeb. Zasnąłem zamykając oczy. Jej twarz znikła. Pojawiła się za to dobrze znana mi postać.
„ Jaki piękny! Jak ma na imię? Skąd go masz?
„Feniks
„ Ale ty rozmownyno dalej rozchmurz się, spójrz dookoła jak tu pięknie!
„Serio tak myślisz?
„Ech, nie doceniasz już niczego? To twój dom, musisz go kochać dbać i szanować.
„ Walczę o niego. To można nazwać kochaniem?
„ Nie do końca, spójrz.
Uśmiech postaci przeszedł przez moje ciało. Wypełniając je dziwnym uczuciem. Dotknęła miejsca, gdzie biło jak oszalałe moje serce.
„Tutaj, musisz to czuć tutaj..
Obraz zaczął znikać jak i nieznana mi postać. Chciałem chwycić ją ręką, ale ona odchodziła coraz to dalej.
Polska- Zaczekaj..
Otworzyłem szeroko oczy. Powróciłem do rzeczywistości. Głowa znowu strasznie bolała. Nagle zorientowałem się, że śpię na jej łóżku, a bynajmniej na klęczkach. Przytulałem ją, wychylając się z podłogi. Wyglądało to tak jakbym chciał ją złapać, aby mi nie uciekła. Ona również mnie obejmowała, uśmiechała się przez sen. Postanowiłem już co zrobię. Wstałem delikatnie oswobadzając się z uścisku. Podszedłem do telefonu. Z ogromnym smutkiem wybrałem właściwy numer.
Francja- écouter  (słucham)
Westchnąłem, nie miałem wyboru. Inne opcje miałyby na względzie moje dobro, a tego chciałem uniknąć.
Polska- Dzień dobry Francjo..
Zapadła cisza.
Francja- Wybrałeś zły numer czy coś? Jestem trochę zajęty..
Wystraszyłem się jego głos powoli zanikał, chciał odłożyć słuchawkę. Nie zdobyłbym się, aby zadzwonić do niego ponownie.
Polska- Zaczekaj! Mam do ciebie prośbę.
Po drugiej stronie rozszedł się śmiech.
Francja- Prosić mnie? Żartujesz?
Polska- Chcę żebyś zaopiekował się Sorąna jakiś czas.
Znowu głucha cisza.
Francja- Hmn. To dziwne. Zawsze odsyłasz mnie z niczym, a teraz oczekujesz czegoś ode mnie? To zabawne..
Już miałem przekonywać go dalej, ale coś mnie zatrzymało.
Francja- Zgoda. Przyjadę po nią dziś wieczór.
W słuchawce rozbrzmiał dźwięk rozłączonego połączenia. Odłożyłem słuchawkę. Patrzyłem tępo w urządzenie. Mogłem zadzwonić do tak wielu innych, ale to znaczyło przeszkodę dla nich.
Japonia- nie chcę Niszczyc jego spokoju, zresztą słyszałem że mieszka z Tajwanem.
Szwajcaria- Wiadomo, ma Lichtenstein. Nie miałbym tyle pieniędzy, aby spłacić też moje długi.
Litwa- Mieszka z Białorusią, w końcu mu się układa nie będę tego niszczył.
Tylko Francja upierał się z przychodzeniem tutaj do niej. Do Sory. Nie mogę udzielać się do moich uprzedzeń co do niego. Nie wiem czy nie żywi do Sory czegoś innego niż tylko podrywy. Podłoga na korytarzu zaskrzypiała, Sora stała tu cały czas. Jak zwykle kiedy jedno się budzi, robi to i drugie, jesteśmy do siebie bardzo przywiązani.
Sora- Czy ci już na mnie nie zależy..? Chcesz mnie oddać..
Nie miała nawet sił już płakać. Wyglądała jakby pogodziła się z obecną sytuacją. Podszedłem do niej szybko tuląc ją do siebie.
Polska- Nie, nie mów tak.
Przywarłem do niej mocniej.
Polska- Bardzo mi na tobie zależy, dlatego właśnie, musisz pomieszkać z Francją. Ja jestem teraz nie do życia, martwisz się o mnie i przejmujesz moim zachowaniem. Najwyraźniej Francja tez chce o ciebie dbać. Przychodził tutaj, kilka razy w tygodniu, ale odsyłałem go. Nie chciałem, aby mi ciebie zabrał. Na tym polega mój problem, jestem samolubny.
Poczułem jak po moim ramieniu spływa mokra łza.
Sora- Nie mów tak. Dbasz o mnie bardziej niż ktokolwiek inny.
Odsunęła się ode mnie. Jej zielone piękne oczy świeciły różnymi odcieniami. Dotknęła mojego policzka.
Sora- Jeśli sobie tego życzysz pojadę z Francją, ale obiecaj, że będę mogła tu wracać.
Moje oczy zaczynały nabierać łez, musiałem się opanować.
Polska- Jasne, że tak. Zawsze.
„Nie zostawię cię! Zaczekaj! Polsko!
Zaczerpnąłem głośno powietrza. Serce biło mi jak oszalałe. Zakręciłem się do tyłu.
Sora- Polsko?!
Przytrzymałem się kolan nabierając powierza.
Polska- Heh nie martw się, proszę, to zaraz przejedzie. Dzisiaj nie możesz się smucić z mojego powodu.
Chwyciłem jej policzki, ruszając nimi w różne strony.
Polska- No już! Totalnie musimy dzisiaj coś razem porobić.
Nie uśmiechała się. No tak, nie mogę tego od niej wymagać po tym co się stało. Nagle jednak postanowiła uśmiechnąć się, i spojrzała mi głęboko w oczy.
Sora- Chciałabym porobić sobie z tobą zdjęcia.
Zaskoczyło mnie to, ale i równie uspokoiło. 
Polska- Dobra, Chętnie!
Cały dzień siedzieliśmy na polu i robiliśmy różnorakie zdjęcia. Świetnie się przy tym bawiliśmy. 
Sora- Teraz tylko ty i ja ! ^^
Polska- Totalnie udawajmy Szwajcarię i Węgry! ^^
Zrobiłem pozę idioty w Chełmie i bronią, a Sora Freedego z patelnią.
Sora- Raz dwa
Polska- Trzy!
Śmialiśmy się jak nigdy. Niestety czas, w którym miał przyjechać Francja, nie ubłagalnie się zbliżał. Poprowadziłem ją za rękę, do miejsca spotkania. Wszystkie zdjęcia wzięła ze sobą, mnie zostało tylko jedno. Uśmiechnięta Sora stojąca przy Feniksie. Zawsze mówiła, że jestem do niego podobny..może miała rację. Pomimo tego, że zaraz miała mnie opuścić nie płakała i smuciła się. Między drzewami pojawiła się karoca. Pozłacana i pełna przepysznych ozdóbek. Zrobiło mi się nie dobrze. Odwróciłem się do niej.
Polska- Daj mi trochę czasu..
Sora- Będzie lepiej jak odjadę, wierze, że to moja wina tego, że się tak zachowujesz.
Zupełnie mnie ścięła z nóg.
Polska- Co? Nie, no coś ty to nie twoja wina!
Przytuliła mnie gwałtownie.
Sora- Będę tęsknić. Bardzo. W twoim domu czuję się najlepiej.
Odwzajemniłem uścisk. Nagle pocałowała mnie lekko w usta. Odsunęła się ode mnie szybko i poszła w stronę Francji. Ten chwycił ją przymilnie za rękę i pocałował, patrząc mi się zawistnie w oczy. Patrzyłem na to z kamienną twarzą.
Polska- Nie dam ci satysfakcji.
Odwróciłem się napięcie i skierowałem się do domu. Wciąż czułem jej zapach i ciepło na ustach.
„Pamiętaj..
Chwyciłem za głowę.
Polska- Przestań! Czy ten głos się nigdy nie zamknie?
Opanowałem myśli. Jedna mała łza spłynęła po moim policzku. Opuszkami palców chwyciłem małą ciecz. Wędrowała przez nie, aż w końcu znikła. Wyjąłem z kieszeni białą wstążkę, i owinąłem ją sobie wokół nadgarstka. 

1 komentarz: