sobota, 20 października 2012

Rozdział 15


Rozejrzał się niepewnie.
Polska- Sora śpisz?
Nikt mu nie odpowiedział. Między grzmotami, nagle dało się słyszeć strzały palne. Chłopak zerwał się na nogi , i nie zważając na ból, pobiegł w kierunku strzałów. Dobiegł na miejsce. Między gęstymi drzewami, dziewczyna stała i celowała bronią w głowę żołnierza Niemieckiego. Dwa inne trupy leżały obok niej. Strzał. Żołnierz padł na ziemie bezwładny. Krew oblała Sorę stojąca naprzeciw ciała. Polska podszedł do niej szybkim krokiem .
Sora- Co ty tu robisz..?
Nie spojrzał jej w oczy. Chwycił mocno jej dłoń i wyrwał broń. Miliony słów rzucały mu się na usta. W końcu zdołał popatrzeć na jej twarz pochlapaną krwią.
Polska- Co. Ty . Sobie .Wyobrażasz.
Sora-…
Polska- Zabijasz ludzi..tak po prostu.
Sora- Przecież…
Chłopak stracił panowanie nad sobą . Dziewczyna zobaczyła jego zdenerwowaną twarz, w blasku błyskawicy. Nie wiedziała co ma powiedzieć.
Polska- Czemu ich zabiłaś?!! Ty nie powinnaś tego robić!! Zranić to jedno, ale zabić kogoś to co innego!!
Sora- Sam chciałeś to zrobić…
Polska-Tak! Ja ,a ty! dość duża różnica!
Zdenerwowała ja ta uwaga.
Sora- Niby jaka!
Polska- Sama pomyśl! Ja mam powody do tego, i muszę to robić! A ty? ! Tak łatwo ci to podchodzi?
Łzy podeszły dziewczynie do oczu. Polska jeszcze nigdy na nią nie krzyczał. Teraz wyglądał strasznie, był na nią wściekły.
Sora- Przepraszam! Mam dość patrzenia jak sam siebie zadręczasz! To wszystko, to nie twoja wina! Ofiary zawsze będą..tego nie da się uniknąć. A ty.. patrzysz na nich z taka nienawiścią, chcę ci pomóc, nie lepiej ci teraz kiedy nie żyją?
Chłopak patrzył na nią zaskoczony. Chwycił ja za ramiona ,upuszczając broń.
Polska- Tu nie chodzi o to ,jak ja się czuję. Nie zabijaj już nikogo, Nigdy! Wyrzuty sumienia cie w końcu zabiją! Zabijałem wiele osób ,ale to jest bratobójstwo i czuje się z tym strasznie, pomimo tego ,że ich nienawidzę co jest prawdą.
To co powiedział zaszokowało dziewczynę. Miał całkowitą racje.Chciała mu pomóc a skończyło się na tym, że tylko pogorszyła sytuacje. Udali się do kryjówki. Polska oparł się o ścianę. Zdjął mokry mundur, ujawniając brzuch pełen blizn ,opatrunków i szwów.
Polska- Postanowiłem, od jutra idziemy szukać obozów ,nie będę organiczny przez tak małe rany.
Sora- Przepraszam, ale nie mogę ci obiecać tego ,że nikogo już nie zabije.
Chłopak znów spojrzał na nią z pode łba.
Sora- Jeśli chce ci pomóc muszę ,zabijać. Uczyłam się tego tylko w jednym celu. Jeśli później będę to sobie wypominać, trudno. Jak mówiłam wcześniej nie zostawię cię samego.
Nie odpowiedział jej na to. Gdy nazajutrz wstała, Polska był gotów do drogi. Siedział i przyglądał się słońcu .Nie patrząc się na nią powiedział.
Polska- Nie będę ci mówić co masz robić ,to twoje życie. Za chwile wyruszamy.
Sora- Dobrze.
Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Promienie słoneczne otulały go, blond włosy jaśniały i poruszały się na lekkim wietrze. Podziwiała jego spokój, a zarazem zdecydowanie, chciał skończyć te wojnę jak najszybciej. Przyjaciele go opuścili, sojusz już nie istnieje. Niemcy dopadł Anglię i Francję. Jego ludzie w obozach pracy, mieszkańcy chowający się przed wrogiem. Po długiej wędrówce, rozdzielili się. Każde miało znaleźć obozy i skupiska wojsk. Pod wieczór spotkali się w wyznaczonym miejscu. Polska był we krwi. Wystraszyła się.
Sora- Zaatakowali cie?
Polska- Tak. Nic mi nie jest. Znalazłaś?
Sora- Tylko dwa. Jeden na południowy zachód, i mniejszy na północny wschód.
Polska- Zaczniemy od nich. Podkradłem granaty i pociski. Użyjemy ich.
Sora- Ja też coś mam.
Wyciągnęła miny.
Polska- Świetnie, przydadzą się.
Zamyślił się na chwilę. Sora wiedziała, że tworzy nowy plan czekała cierpliwie na rozkazy. W końcu chłopak odezwał się.
Polska- Zrobimy to oddzielnie.
Sora- Co? Jak to? Ja i ty na dwa obozy? To nie możliwe.
Polska- Możliwe. Wiesz czemu? Bo ty i ja razem, to stu żołnierzy Niemieckich.
Sora- Naprawdę tak myślisz?
Polska- Nie, wiem to, uwierz mi. Ja wezmę ten na południu.
Sora- To ja północnym.
Przytulili się do siebie.
Sora; Polska- Nie daj się zabić.
Spojrzał na nią. Ręką, chwycił jej końcówki włosów,
Polska- Wiesz, gdy obcięłaś te włosy, i masz na sobie identyczny mundur do mojego, wyglądasz prawie tak samo jak ja .
Sora- Hah w tej sytuacji ,to raczej dobrze.
Skrzywił się na samą myśl. Będą myśleć ,że to on.
Polska- Wątpię.
Sora- Pomyśl co będzie myślał Niemcy! Że ciebie jest dwóch.
Polska- No właśnie ,nie ucieszy się. Chodźmy już. Spotkamy się tutaj. Jak narobię zamieszania ,zaatakuj.
Sora- Jasne.
Każde z nich poszło w swoją stronę. Naboje, bronie, granaty, miny byli uzbrojeni po szyje. Dziewczyna szła powoli z wyciągniętą bronią, szukając zbliżających wrogów.Szła do wyznaczonego miejsca, ponad godzinę. Gdy dotarła do obozu, schowała się w wysokich krzakach, obserwując poczynania żołnierzy. Sygnał od Polski powinien być lada moment. Niemieccy żołnierze niczego się nie spodziewając, siedzieli przy ognisku, pili piwo i jedli swoje Wursty. Po chwili dało się słyszeć ogromny wybuch z oddali, dym pomimo tak dalekiej odległości dochodził powoli do miejsca w którym przebywała.. To jej szansa. Wróg rozbiegał się po całym obozie próbując dowiedzieć się co się stało. Nie chciała dać im tej szansy. Wyjęła granad i cisnęła nim w radiostację. Szczątki ludzi i namiotu poszły w górę. Dziewczyna wyszła trzymając bronie w rękach. Podbiegła do jednego z żołnierzy strzelając mu prosto w głowę. Inni usłyszawszy strzał i upadającego żołnierza odwrócili się do dziewczyny, strzelając do niej. Pobiegła za budynek. Rozglądając się z krzaków zauważyła snajperów na dachach.
Sora- Wy pierwsi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz