Miałam studniówkę w piątek, powiem szczerze, że nie potrafię tańczyć, ani tego nie lubię...ale bawiłam się niesamowicie~! Styl w którym mieliśmy ozdobioną salę to "Noc w Paryżu" naprawdę się postarali ^^
Życzę Wam tak samo wspaniałej studniówki jak moja, a nawet jeszcze lepszej!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- „Dlaczego ten deszcz musi być tak głośny…?” – myślała
patrząc się w niebo, które przez cały czas płakało nad nimi uderzając w ziemię
– „Czemu pada wiedząc, że zaraz umrze, a w czasie drogi będzie odliczać sekundy
swojego życia, zniknie, a wraz z nim jego pamięć..”
Nie potrafiła powiedzieć, ani słowa. Gardło było chyba
najgorsze, ten ból, jakby ktoś zdarł z niej skórę. Czuła jak każda komórka jej ciała,
szalała w nie swoim rytmie.
- „Ziemia jest tak mokra…”- poruszyła palcami chcąc odzyskać w nich władze, lecz to tylko pogłębiło ból krążący wewnątrz nich.
- „Ziemia jest tak mokra…”- poruszyła palcami chcąc odzyskać w nich władze, lecz to tylko pogłębiło ból krążący wewnątrz nich.
Jej twarz jak i cała reszta, ubrudzone było błotem, jak i
Węgierki leżącej obok. Mimo wszystko odwróciła ku niej głowę.
- Wę..-ry – „nie
dam sobie rady” myślała. Jednak ostatnie co pamiętała to, to jak zostaje
przebita przez żelazny pręt, więc czemu ciało się jej nie słucha, gdy tak
bardzo pragnie jej pomóc.
Nagle rozległy się kroki, ktoś twardo, a zarazem cicho szedł
w ich kierunku rozchlapując kałuże pod naciskiem butów. Słyszała wyraźnie, była
pewna, że to on.
A więc to koniec, chciała jeszcze tylko trzymać ją za dłoń by
nie iść samotnie przez to co zwą śmiercią.
Czekała, ale jedyne co się stało przez tę chwilę to początek
ciszy. Uporczywy deszcz przestał padać, a kroki zamilkły.
Po chwili ktoś chwycił jej dłoń i złączył w niemym uścisku z zimną dłonią Węgier.
Po chwili ktoś chwycił jej dłoń i złączył w niemym uścisku z zimną dłonią Węgier.
- Ki…m jest..eś –
wyjąkała. Po chwili nagły ból znowu dał o sobie znać, mimo miłej chęci
nieznajomej osoby, kolejny ból od poruszenia jej ręką był nieunikniony. Było
zimno, morko, a świadomość zmarzniętej dłoni brunetki nie dawała jej nadziei.
Jedyne co utrzymywało ją przy tym, że wciąż żyła to, to, że państwa leczyły
się, czego ona sama nie potrafiła jako nie jedna z nich.
Po chwili usłyszała szept tajemniczej osoby, pochyliła głowę w
jego kierunku, chcąc zobaczyć jego twarz.
- …głupek… - to jedyne słowo, które usłyszała. Głos należał
do mężczyzny, wiedziała to na pewno. Lecz kaptur na jego głowie nie pozwalał
zobaczyć nic więcej.
Chwilę później nie widziała już nic.
********
„Dom Polski..”
- Ał!!
Ukraina wstała gwałtownie z łóżka chłopaka, próbując uwolnić
się od jego dłoni, która w kilka chwil,
ścisnęła jej własną. Po korytarzu rozeszły się czyjeś kroki. Do pokoju wszedł
Litwa, próbując zrozumieć, co spowodowało krzyk u Ukrainy, iż musiał
przerwać swoją pracę. Widząc dziewczynę przy Polsce po raz kolejny, znowu
chciał na nią naskoczyć gdyby nie to, że dziwnym faktem mocowała się z ręką
blondyna. Podszedł do łóżka, i zobaczył, że wyraz twarzy Polski zmienił się,
wyglądał na zaniepokojonego.
- Możesz mi pomóc? – spojrzała na niego oskarżająco nie
rozumiejąc, czemu jeszcze jej nie pomaga.
Wciąż próbowała odzyskać swoją dłoń, z uścisku Polski.
Westchnął, roztwierając palce chłopaka, tym samym uwalniając dłoń Ukrainy.
- Co mu się, stało? Wybudza się?- nachyliła się nad nim uśmiechając się lekko.
Litwa stał i
wpatrywał się za okno. Padał deszcz, ale nie tylko. Podszedł do niego i
otworzył na całą szerokość, wpuszczając zimne powietrze. Brunet poczuł znajome
ciarki na plecach, natomiast blondynka podbiegła do okna wdychając głęboko
powietrze. Po chwili otworzyła oczy, skupiając się na odległym punkcie.
Kropelki wpadały na ich twarze, chłodząc tym samym ich bladą cerę. Oboje mieli
złe przeczucia, lecz gorsze myśli biły się u bruneta. Wiedział, że ktoś tu jest, państwo,
które z całą pewnością, nie powinno tu być, zresztą jak Ukraina.
- Rosja… - wyszeptała.
Odwróciła sie do Litwy, który po usłyszeniu tych słów,
chciał od razu wyskoczyć przez okno, zamierzając odszukać go. Zrobiłby to,
gdyby nie Ukraina trzymająca go za ramię.
- Co ty robisz? tam jest Węgry i Sora! Trzeba im pomóc,
Szwajcaria nie patroluje przecież granic!
Oczy siostry Rosji były poważne. Zacisnęła mocniej palce na
ramieniu chłopaka, nie chcąc go puścić dalej. Po chwili zrozumiał.
- Wiedziałem, jesteś- !
Wyjrzała w kierunku lasu, którego drzewa kołysały się równo
pod naporem wiatru. Brunet pokręcił głową w niezrozumieniu.
- Co ty mówisz?
- Porozmawia z Sorą i sobie pójdzie, tylko po to przyszedł –
zakomunikowała.
Obróciła się na pięcie i skierowała się ku drzwiom. Litwa
stał i wpatrywał w zimnice za oknem. Zupełnie nie wiedział co zrobić. Węgry
była potężna, Sora też mogłaby się sama bronić, ale obie nie dorównywałyby
nawet w połowie Rosji. Znał go, od tylu stuleci, wiedział, że jak czegoś chce,
dostaje to. Spojrzał na Polskę, który spał niespokojnie. Jego dłoń zaciśnięta
była w pięść. On był przykładem. Umarłrównież z jego ręki.
Jednak powstał, i nikt nie wiedział w jaki sposób mu się to udało, uwolnił się od zaborców, później od Niemca. Nie zdziwiłby się gdyby ta dwójka nie chciała zemsty, lub w przypadku Rosji odzyskać to co stracił. Pomimo sytuacji nie może zostawić Polski samego z Ukrainą. Musiały liczyć na siebie.
Jednak powstał, i nikt nie wiedział w jaki sposób mu się to udało, uwolnił się od zaborców, później od Niemca. Nie zdziwiłby się gdyby ta dwójka nie chciała zemsty, lub w przypadku Rosji odzyskać to co stracił. Pomimo sytuacji nie może zostawić Polski samego z Ukrainą. Musiały liczyć na siebie.
*****
Gdy sen zaczynał ją opuszczać, czuła jak wszystkie zmysły zaczynają powracać. Ostanie co czuła to rytmiczne opadanie w dół i górę. Ktoś ją nosił, otworzenie oczu, zaczynało wiązać się z rzeczą najtrudniejszą w życiu. Ciepło. To uczucie było zdecydowanie przyjemniejsze od
pożerającego chłodu Rosji.
- Który to już raz, co? – odezwał się znajomy głos.
Otworzyła szerzej oczy, by po chwili przymknąć je czując
rozchodzącą się ulgę w sercu.
- Szwajcaria – westchnęła, opierając bardziej głowę na jego
ramieniu. Było tak zimno, a mimo to zdjął swój mundur i przykrył ją nim. Była
mu wdzięczna. Mimo wszystko ból w mięśniach nie zniknął, a gardło piekło i nie
miało najmniejszego zamiaru przestać.
Niósł ją, tuląc do siebie. Dopiero po chwili zorientowała się, że nie ma obok nich Węgier. Zacisnęła pięść na jego ramieniu, na co odwrócił wzrok pytająco. Dziewczyna wskazała palcem na miejsce, które coraz to bardziej oddalało się za ich plecami.
Jednak zawahała się przez moment, za nimi znajdowała się droga, a przecież Węgry nie prowadziła ją przez znany szlak.
Niósł ją, tuląc do siebie. Dopiero po chwili zorientowała się, że nie ma obok nich Węgier. Zacisnęła pięść na jego ramieniu, na co odwrócił wzrok pytająco. Dziewczyna wskazała palcem na miejsce, które coraz to bardziej oddalało się za ich plecami.
Jednak zawahała się przez moment, za nimi znajdowała się droga, a przecież Węgry nie prowadziła ją przez znany szlak.
- Skąd się..tu
wziąłeś..? – zapytała – Gdzie, Węgry?!
Chłopak zwolnił na chwilę, i jednym zamachem podrzucił ją do
góry, by mieć chwilę czasu na uwolnienie ręki. Wyjął z kieszeni mały list, z
lekko rozmazanymi literami, po czym na powrót ją złapał. Jęknęła z bólu, mrożąc
go wzrokiem.
- Wybacz, ale chciałaś wiedzieć, więc odpowiadam – podał jej
list, którego niezwłocznie przeczytała śledząc i rozszyfrują każdą literę.
„ Ze mną wszystko w
porządku. Poszłam do domu.
Węgry”
Węgry”
- Nie mam pojęcia gdzie byłyście, ale ciebie znalazłem
jakieś 7 kilometrów stąd, na tej ścieżce. To nie w stylu Węgier zostawiać kogoś
w ten sposób, ale akurat wracałem tutaj, i cię znalazłem.
- To nie pismo
Węgier…- powiedziała cicho.
- Mówiłaś coś? – spojrzał na nią swoim surowym wzrokiem,
który krył tak naprawdę troskę.
Zreflektowała się, uśmiechając się lekko. Pokręciła
przecząco głową, wpatrując się przez resztę drogi w list, który z całą
pewnością nie należał do Węgierki. Więc do kogo? – pytanie jednak nie mogło
teraz uzyskać odpowiedzi.
*****
Ciepło, dochodzące z miejsca znajdującego się blisko niej,
było kojące. Czuła się tak, swobodnie i spokojnie. Musiało zająć jej chwilę,
aby zrozumieć, że nie powinno było jej być ciepło, ani też tym bardziej
spokojnie.
Spróbowała otworzyć powoli oczy. Przebłyski żaru od paleniska, raziło ją lekko po oczach. Gardło miała zaschnięte, ledwo mogła wymówić jakiekolwiek słowa.
Spróbowała otworzyć powoli oczy. Przebłyski żaru od paleniska, raziło ją lekko po oczach. Gardło miała zaschnięte, ledwo mogła wymówić jakiekolwiek słowa.
- Co…gdzie?… - wyjąkała.
Jakaś nieznana jej postać poruszyła się, na dźwięk jej głosu.
Dopiero teraz, zdała sobie sprawę z obecności kogoś jeszcze. Czuła się senna, a
ciepełko buchające od ogniska, było tym bardziej kojące, lecz wiedziała, że
musi wracać do swojego domu, a następnie wrócić do Polski. Podparła się ręką,
co wywołało automatyczny ból. Jęknęła łapiąc się za ranę.
- Lepiej leż, bo będzie jeszcze gorzej – powiedział cień.
Postać miała miły i lekko zdarty głos, sądząc bo jego barwie
musiał należeć do mężczyzny. Kaptur na jego głowie, uniemożliwiał jej
przyjrzenie się twarzy.
Posłuchała jednak głosu i leżała spokojnie, ciesząc się w duchu, że to nie Rosja, lub Niemcy. Nagle czyjeś ręce oplotły ją pod ramiona i podsunęły na swoje kolana. Wiedziała, że ten gwałtowny, aczkolwiek powolny ruch nieznajomego spowoduje za chwilę ból, ale nie poczuła niczego takiego. Dłonie miał zimne, ale pewne i czułe.
Posłuchała jednak głosu i leżała spokojnie, ciesząc się w duchu, że to nie Rosja, lub Niemcy. Nagle czyjeś ręce oplotły ją pod ramiona i podsunęły na swoje kolana. Wiedziała, że ten gwałtowny, aczkolwiek powolny ruch nieznajomego spowoduje za chwilę ból, ale nie poczuła niczego takiego. Dłonie miał zimne, ale pewne i czułe.
- Będzie ci wygodniej – mówiąc to poczuła jak ktoś otula ją
ręką, ciężką i długą, ale nie przejmowała się tym, było jej dobrze.
Uśmiechnęła się pod nosem, obserwując jak postać dorzuca
drewna na opał, a ogień pożerał małe kawałki.
- Jesteśmy blisko wyznaczonej granicy. Powinno ci się polepszyć
twój dom trochę się zmienił zawczasu…
Starała się rozpoznać głos, ale było to trudne. Znała każde
państwo, lecz żadne nie posiadało takiego głosu. Powinna była zacząć się
martwić, czy ten ktoś jest wrogiem, czy nie, ale w ostateczności, wolała zasnąć
i wsłuchiwać się w odgłosy paleniska.
Gdy jej powieki powoli uniemożliwiały zobaczenie jeszcze ciepłego
tańczącego ognia, a zmęczony umysł zapadał w sen, zdążyła usłyszeć ciche słowa.
- Miło
znowu cię widzieć…głupi Węgry.
Pssst tak ty...jakby coś powiedz mi o błędach ;)
Pssst tak ty...jakby coś powiedz mi o błędach ;)
Akasuna przeczytalam komentarz ale kliklam usun zawartosc przez uposledzenie moich palcow i brak koordynacji ruchow podczas obslugi telefonu ;( przepraszam . Dziekuje za komentarz :) Chcialabys Rosje prosze bardzo nawet w rozowej paczuszce xd Cóóż pru-hun baardzo lubie i bedzie on od tej chwili obecny na pewno ^^ Dziekuje bardzo za wytrwalosc ;))) ( i sorki za usuniecie komentarza nie bylo to celowe i jestem zla na siebie )
OdpowiedzUsuńAh i zgadlas ;) to sabaton ^^ kocham ten zespół wiec jak tu go nie wstawic xd
OdpowiedzUsuńNic się nie stało. A Sabaton też uwielbiam :)
OdpowiedzUsuń~Akasuna~
Już nie mogę się doczekać aż Felek się obudzi ^^ notka jak zwykle bardzo dobra :)
OdpowiedzUsuńASDFGHJKL, wskrzesiłaś Prusa! Yay ^^
OdpowiedzUsuńWiem, trochę późno komentuję, wybacz :c Rozdział tradycyjnie bardzo mi się podobał, nie licząc jakichśtam błędzików, które jednak w żaden sposób nie przeszkadzały mi w czytaniu :)
Ja też nie umiem tańczyć, nie łam się. Chociaż do studniówki mi jeszcze troooszkę czasu zleci, ale to szczegół. Najważniejsze, że się dobrze bawiłaś ;)
No dobra, kończę ględzenie, postanowiłam jutro wcześniej wstać żeby sprzątnąć pokój.
Pozdrawiam i życzę weny :)) //Shiro