poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 59 "Memories"


Zapraszam :)
I proszę informujcie mnie o poszczególnych błędach, żebym mogła je szybko poprawić ^^ Dziękuję!

Wiatr wiał w jej długie włosy. Wpatrywała się tępo, w jeden kamienny posąg. Był to grób, jednej osoby, którą znała. Trochę jej zajęło zanim tutaj dotarła. Nagrobek zdążył już zajść śniegiem. Ledwo można było odczytać napis. Podeszła do niego i wytarła go rękawiczką. Usiadła na śniegu, opierając się o marmur. Mała łza spłynęła jej po policzku.
Węgry- Witaj, ponownie..
I znów to uczucie. Spojrzała za siebie. Na płycie siedziało, coś małego i żółtego.
Węgry- To nie możliwe..
Odwróciła się szybko do żółtego stworzonka. Nie wystraszył się, podszedł do niej jeszcze bliżej. Rozłożyła dłonie, a mały ptaszek na nie wskoczył. Wtuliła małe zwierzątko do serca. Wstała po chwili i rozejrzała się. Nikogo nie było. Zaśmiała się pod nosem.
Węgry- Zaopiekuję się tobą ..
Położyła sobie żółtą kulkę na głowie, tak jak miał to w zwyczaju jego były właściciel i skierowała się do domu, pozostawiając na płycie kwiaty geranium i tulipany, które ozdabiały biały i smutny marmur.

 ٭٭٭

Szliśmy przez jakieś ogromne zaspy. Od domu Szwajcarii, do domu Francji nie było daleko. Droga za to nie ułatwiała niczego.
Polska- Kurde, pogoda jest do kitu.
Szwajcaria- I ja się tak poświęcam, dla ciebie? Coś ze mną nie tak.
Uśmiechnąłem się.
Polska- Dzięki.
Usłyszałem jak wdycha. Nie lubi marnować czasu, kocha oszczędzanie i drogi ser, ale traktujemy się jak bracia. Zatrzymałem się, po chwili, widząc coś pomiędzy drzewami.
Polska- To już, niedaleko. Spójrz, widać stolicę.
Spojrzał w wyznaczonym kierunku.
Szwajcaria- Pośpieszmy się.
Nagle mój wzrok zamglił się, lecz nie przez padający gęsto śnieg. Stanąłem i podparłem się drzewa. Znowu to samo..
Szwajcaria- Idziesz?
Słyszałem go jak przez mgłę.

Nieprzyjemny ból, już nie tylko głowy, ale i twarzy. Ocknąłem się gwałtownie. Szwajcaria stał nade mną, był zestresowany. Patrzył się na mnie wystraszonym wzrokiem. Leżałem na ziemi, a policzek piekł mnie, od zadanego mi ciosu.
Polska- Co, s-się?
Najwyraźniej mojemu przyjacielowi ulżyło widząc, że zacząłem, coś mówić i ogarniać wszystko dookoła.
Szwajcaria- Skąd mam wiedzieć, odpłynąłeś. Sorki, ale musiałem walnąć cie w twarz.
Pomasowałem obolałą twarz.
Polska- Nie ma sprawy…
Wyciągnął do mnie rękę, prostując się. Podciągnąłem się na niej. Głowa wciąż mnie bolała, najgorsze było to, że te ataki były rzadsze, ale znacznie boleśniejsze. Musiała minąć jeszcze chwila, abym zrozumiał, co się stało i czy zdołam iść. Żołnierz spojrzał na mnie niepewnym wzrokiem. Na pewno się zdziwił, zawsze udawało mi się ukryć, jak to się działo. Dobrze, że mieszkanie Szwajcarii było duże, mogłem się ukrywać, zawsze gdy dziwne ataki pojawiały się nagle. 
Polska- Nie przejmuj się, idziemy dalej.
Wyprostowałem się i otrzepałem ubranie z zimnego śniegu, które i tak po kilku minutach na powrót było przykryte białym puchem.

٭٭٭

Stałam przed ogromną płaską taflą lodu. Była taka rozległa. Mnóstwo przestrzeni. Wciągnęłam głośno powietrze. Wiatr zawiał mocno, chłodząc mi bladą twarz. Było wspaniale. Po chwili poczułam, jak ktoś łapie mnie za stopę. Wystraszyłam się. Francja trzymał ją delikatnie wkładając do łyżwy. Uśmiechnęłam się.
Sora- Bardzo ci dziękuję, że mnie tu przyprowadziłeś ^^ Jest bardzo ładnie, a to jezioro tak ogromne!
Francja- U mnie wszystko jest piękne, włącznie z tobą.
Podparłam się jego ramienia, żeby się nie przewrócić. Spojrzał na mnie rozbawiony.
Francja- A już myślałem, że nic nie sprawi uśmiechu na twojej pięknej buzi :)
Zaśmiałam się. Rozłożyłam ręce szeroko, pokazując całe jezioro. 
Sora- To jest cudowne! Mówiłeś, że da się tu nawet tańczyć?
Francja- Jasne, że tak ! Robiłaś to już kiedyś?
Sora- Nie, ale watro spróbować..^^
Jak tylko zawiązał ostatnie sznurki, miałam ogromne pragnienie wejścia na lód. Chłopak przysunął swoją twarz do mojej. Uśmiechnął się i zaczesał mi za ucho zgubiony kosmyk włosów.
Francja- Jak chcesz nauczę cię podstaw..
Zaczerwieniłam się. Gdy był tak blisko czułam się dziwnie. Pomimo tego wiele mu zawdzięczałam, zaopiekował się mną. Przyjął do swojego domu. Przytuliłam go.
Sora- Dziękuję za wszystko..:)
Chciałam się już odsunąć, ale on nie chciał mnie puścić.
Sora- F-francjo? Mógłbyś puścić?
Na te słowa, jeszcze bardziej do mnie przywarł. Zaczęłam się bać. Spróbowałam odepchnąć go lekko od siebie.
Sora- Francjo to boli, przestań..
Jego oddech błądził gdzieś po mojej szyi. Po chwili jednak odsunął się, udając, że nic się nie stało. Chwycił mnie za rękę i pociągnął na lód. Nie rozumiałam, o co mu chodzi. Czemu się tak dziwnie zachowuje, wystarczy, że tylko trochę się do niego zbliżę, a on to wykorzystuje. Jednak, brak reakcji z jego strony, był na tyle mocny, że udzielił się również mi. Ciągnął mnie na środek jeziora, uważając abym nie spadła.

٭٭٭

Szliśmy tak już od dłuższego czasu w ciszy. Drzewa kołysały się wedle zachcianek wiatru, niestety my próbowaliśmy stawić mu czoła. Jednak po pewnym czasie, ustępował. To znaczyło jedno.
Polska- Już jesteśmy.
Staliśmy przed ogromnym domem, który mógł uchodzić pod pałac. Patrzyliśmy jak ludzie krzątali się z miejsca na miejsce. Na dworku było mnóstwo pokojówek. Słabość do kobiet przez Francję, mogła w tej chwili ulegać pod chorobę. Zwróciłem wzrok na Szwajcarię. Widać było, że brzydzi się sąsiadem, spoglądał na przepych i te wszystkie służące z pewnego rodzaju odrazą. Nagle jego wzrok skoncentrował się na jednym punkcie. Wskazał mi dłonią, mały placyk. Na ławce znajdował się biały płaszcz dziewczyny. Obok niego, fioletowy należący zapewne do Francji.
Szwajcaria- Rozdzielamy się? Może nas nie rozpoznają..
Polska- Możliwe, ale gdybyśmy mieli  niebieskie oczy byłoby łatwiej..tymczasem mamy zielone.
Westchnęliśmy równocześnie. Jak każde państwo, różniliśmy się nie bez powodu. Mieszczanie naszych ziem, również. Nasze cechy przypadały im. Żołnierz, rozejrzał się w każdą stronę.
Szwajcaria- Dobra, ja idę na dziedziniec. Ty na wschodnią stronę, uda nam się. Nie chcę nikogo obrażać, ale to francuzi…nie rozpoznają nas.
Przytaknąłem z lekkim rozbawieniem.
Polska- No, to ja pierwszy.
Poczekałem tylko na przerwę, podczas której wyjdę między ludzi. Jest. Szybko i bezszelestnie wtopiłem się w tłum. Obróciłem lekko głowę, Szwajcarii już nie było. Nie wiedziałem, jak mogę ją znaleźć, przy tylu osobach na raz. Rozglądałem się, bardzo uważnie, pomimo tego, nagle ktoś potrącił mnie barkiem. To jeden z sług Francji. Zaczął przepraszać, i błagać o wybaczenie. Nie zatrzymałem się, gdyż każdy kontakt z inną osobą może zniszczyć nasz plan. Machnąłem tylko ręką dając znak, żeby ten wstał. Wszystko tutaj obrzydzało mnie. Zwykli ludzie robili tu za coś gorszego. Nie żyjemy przecież w tamtych czasach, najwyraźniej u Francji jest inaczej, nigdy nie przyzwyczai się do tego stanu rzeczy, że jest na równi z innymi. Wkurza go nawet to, że jak się z nim rozmawia to nie w jego języku. Uważa się za lepszego.
..- przepraszam..ma Pan może, pieniądze, błagam..
Próbowałem być twardy, ale było mi naprawdę ciężko. Totalnie nie mogłem dać mu pieniędzy, miałem tylko swoje, z mojego domu. Od razu by się wydało. Spróbowałem iść szybciej, aby pomiąć napotykające mnie przeszkody. Tłum zaczął się przerzedzać, w końcu tylko ja szedłem pustym chodnikiem. Z tego co się orientowałem, byłem blisko zamarzniętego jeziora. Wątpiłem, żeby to właśnie tam się znajdowali. Pomimo tego przeczucia, poszedłem w tamtym kierunku.

٭٭٭

Biała tafla rozchodząca się tak daleko było wspaniała. Czułam jakbym płynęła, była jak piórko spadające i powoli pchane wiatrem. Francja trzymał mnie, abym nie spadła. Zamknęłam oczy wyobrażając sobie, że po prostu odlatuję. Po chwili, poczułam, jak uścisk jego dłoni stopniowo uwalnia się, otworzyłam oczy, patrząc się na niego pytająco.
Francja- Pokaże ci coś. Pani, pozwolisz, że na tę chwilę cię puszczę.
Wystraszyłam się, nie do końca pojmowałam jak się jeździ. Jednak nie, tylko to sprawiało we mnie niepokój.
Sora- Nie zrobisz sobie krzywdy?
Zaśmiał się. Mówiłam poważnie. Lód, nie wyglądał na wytrzymały, tak daleko od brzegu, lecz mój opiekun, zlekceważył moje prośby. Po chwili jazdy przyśpieszył, a moje serce zaczynało napawać się lękiem o niego. Podskoczył z gracją i zrobił w powietrzu piruet. Zaklaskałam śmiejąc się głośno, to było niezwykłe. Ukłonił się i rzucił mi jedną ze swoich róż. Nie zdążyłam jej złapać, bowiem usłyszałam dziwny chrzęst. Spojrzałam pod nogi. Wielkie pęknięcie pędziło ku niemu rozwierając się powoli. Ruszyłam przed siebie szybko, przerażona faktem, że może zginąć, pomimo tego, że moja próbna jazda trwała niecałą godzinę, stałam na nogach, jadąc wciąż naprzód. Francja zatrzymał się, nie wiedząc, co się dzieje. Po chwili jednak zorientował się, widząc, jak lód rozchodzi się. Spojrzał na mnie wołając pomocy, później przeraziło się to w krzyk. Wysunęłam ręce do przodu, już prawie byłam przy nim. Zamachnęłam łyżwą po raz ostatni. Moje palce poczuły miękkość materiału i z całych sił pchnęłam go do przodu. Zdążył odlecieć dość daleko, aby uciec przed załamującym się lodem. Czułam jak powoli zapadam się w dół, a zimna woda okrywa moje nogi. Potem już tylko przeszywający mnie morderczy chłód.

٭٭٭

Słyszałem krzyki. Rozglądałem się dookoła, ale nikogo nie widziałem. Ucichło. Po chwili zorientowałem się, do kogo należy ten głos. Skupiłem wzrok na odległych terenach. Otworzyłem szeroko oczy, a moje serce zamarło. Nim zdążyłem cokolwiek pomyśleć, moje nogi rwały się szybko do przodu. W czasie biegu rozpaczliwe zdejmowałem sobie bluzę i buty. Gdy dobiegłem na miejsce, spostrzegłem Francję, który siedział i patrzył się tępo w rozbity lód. Spojrzałem na niego zawistnie i wskoczyłem do wody. Było strasznie zimno, tak jak w tym miejscu gdzie raz prawie umarłem. Ledwo poruszałem rękami. Ciemność nie pozwalała mi zobaczyć, gdzie się znajduje. Zaczynałem tracić nadzieje, lecz po chwili katem oka coś zobaczyłem. Mignęło mi przed oczami coś świecącego. Popłynąłem w tym kierunku, pomimo bólu wszystkich możliwych mięśni, które powoli odmawiały mi posłuszeństwa. Zauważyłem ją, opadała powoli na dno jeziora. Zamachnąłem się z całej siły jaka mi pozostała, by ją złapać. Po czym popłynąłem ku powierzchni. Tlen znikał coraz to szybciej, a ja rozpaczliwe szukałem jakiegoś wyjścia. Ikry lodu złączyły się, a były na tyle grube, że nie mogłem ich w jakiś sposób oddzielić. Waliłem pięściami w twardy lód, ale bez skutku. Spojrzałem na nią, oczy powoli zamykały mi się mimowolnie. Zdążyłem jeszcze tylko zbliżyć swoje usta do jej zimnego policzka. Wszystko znikało, opadaliśmy w dół. Nagle jakaś siła pociągnęła nas do góry. Odnalazło się wyjście. Silna dłoń wyciągnęła nas na lód. Zakrztusiłem się wypluwając zaległą wodę w płucach. Gdy odzyskałem wzrok, zobaczyłem Szwajcarię, który próbował ożywić tak bliską mi osobę. Poczołgałem się do niej. Była cała blada, a jej usta sine. Zebrałem w sobie resztki pokładów sił i odsunąłem przyjaciela od niej, zastępując go w próbowaniu tchnięcia w niej życia. Naciskałem w jej klatkę piersiową z całych sił. Nic. Zbliżyłem swoje usta do jej i próbowałem dać jej życiodajnego powierza. Powtarzałem to bezustannie. Poczułem jak Szwajcaria kładzie mi rękę na ramieniu, mówiąc w ten sposób żebym przestał. Nie mogłem tego zrobić. Sam traciłem już wszystkie siły. Gniew, rozpacz i wszystko inne powoli obejmowało mój umysł. Niespodziewanie Sora zaczerpnęła głęboki oddech. Odsunąłem się szybko, patrząc jak jej klatka unosi się miarowo.
Polska- Żyje..
Szwajcaria podszedł do niej, przewracając ją na bok, aby ułatwić oddychanie. Równie jak ja, był cały mokry, a włosy przylegały mu do twarzy. Uczucie zimna i wyczerpania odeszły. Bowiem przypomniałem sobie o osobie, która jest za wszystko odpowiedzialna. Odwróciłem głowę ku niemu. Wciąż siedział, odciągnięty od płyt lodu, przez mojego przyjaciela. Wstałem idąc do niego powoli. Nie mogłem kontrolować już niczego. Zacisnąłem pięści, moje oczy nie wyglądały już normalnie. Francja spojrzał na mnie z przerażeniem. Bądź co bądź, ale dobrze wiedział, że jak jestem złyto nie ma dla mnie granic przyzwoitości. 
Francja- Mogłem zginąć..mogłem zginąć
Oddychał ciężko, ledwo mogąc normalnie mówić. Moja druga straszna połowa odezwała się. Myślał wyłącznie o sobie, nie obchodziło go zdrowie dziewczyny, która chciała oddać za niego życie. Gniew.
Pochyliłem się do paniczyka i chwyciłem go za włosy.
Francja- C-co ty..?
Kopnąłem go z całej siły w twarz. Odpadł kilka metrów ode mnie. Podchodziłem na powrót, gotowy na kolejne ciosy. Francuz wycierał sobie krew z rękawa. Podbiegłem i złączonymi pięściami uderzyłem go w policzek tak, że przeleciał kolejne odległości. Mogłem bawić się tak cały dzień. Mogłem, gdyby nie ktoś, kto uderzył mnie w twarz. Cofnąłem się kilka kroków spoglądając na winowajcę. Surowe zimne oczy, patrzyły na mnie karcąco.
Szwajcaria- Uspokój się. Będzie ci lepiej?
To było pytanie retoryczne, ale i tak miałem odmienne zdanie.
Polska- Jak najbardziej.
Podszedł do mnie, łapiąc mnie za ramię i przesuwając w stronę leżącej Sory. Moje ciało ogarnął smutek. O mało co nie zginęła.
Szwajcaria- Przypomnę ci, że mieliśmy tylko sprowadzić co u niej. Pomogłeś jej to się liczy. Obiecałeś sobie coś pamiętasz?
Tak, te słowa, wypowiedziane przeze mnie.
„ Nie spotkam się z nią dopóki wszystkiego sobie nie poukładam. Na razie musi się przyzwyczaić do mieszkania z Francją i zapomnieć o mnie.
Odwróciłem głowę.
Polska- Pamiętam.
Odszarpnąłem jego rękę, z mojego barku. Skierowałem się do Francji, podniosłem go i spojrzałem prosto w oczy.
Francja- Zapłacisz za to..
Polska- Masz szczęście, że żyjesz i za to powinieneś być wdzięczny. Umarłbyś dwa razy jednego dnia, zabawne.
Zbliżyłem się do jego okropnej twarzy.
Polska- Nie powiesz jej, że tu byłem, ani ja, ani Szwajcaria. Zapomnisz o tym.
Prychnął. Chyba dalej nie rozumiał w jakiej sytuacji się znajduje.
Francja- Bo co mi zrobisz, proszę cię
Chwyciłem go za gardło.
Polska- Zrobisz to, bo ona..
Obróciłem mu trochę za mocno głowę, w stronę leżącej blondynki.
Polska- Uratowała ci, życie. I masz u niej dług. Dla jej dobra nie dowie się, że to ja. Tylko ty uratowałeś ją z pod płyt lodu. Dobrze wie, że była pod wodą, więc nie wciskaj jej kitu, że tak nie było.
Puściłem go. Patrzył na mnie wzrokiem, który miał w sobie ogromne pokłady złości i przegranej.
Francja- Jak chcesz, i tak wychodzi na to, że ja jestem ten dobry.
Odsunąłem się od niego, powstrzymując kolejny cios. Podszedłem do Sory. Uklęknąłem przed nią kładąc głowę na jej sercu. Biło, to taki miły dźwięk.
Szwajcaria- Polskowracajmy.
Uśmiechnąłem się. Wstałem podchodząc do niego.
Polska- Tak.
Żołnierz poszedł w kierunku lasu, spoglądając swoim mroźnym wzrokiem na Francję. Usłyszałem jak mówi do niego „tchórz.
W geście pożegnania, odwróciłem głowę do Sory.
Polska- Cieszę się, że mogłem cię jeszcze zobaczyć..
Zawróciłem dobiegając do czekającego na mnie Szwajcarię, poczym zniknęliśmy w gęstym lesie.

6 komentarzy:

  1. Szczerze mówiąc zawiodłam się na Francji.
    Myślałam że jest inny.Ale cóż.....
    ,,Tchórz'' to troche za lekkie słowo.
    Szkoda że Polska zostawił Sore u niego.
    Strasznie podoba mi się ta część z Węgrami.
    Notka zarąbczysta :D Pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Prusy, Prusy, Prusy <333 Tak jak myślałam!! I to on się pojawia w tych wizjach Felka, nie?? To on ma wrócić??? <333333333333
    Francja jest be =.= Błagam, niech Polska weźmie Sorę do siebie, albo przynajmniej niech zamieszka u Szwajcarii... Tymczasowo... *.*
    Francis ma szczęście, że Felek tam był.. I Szwajcaria... Chociaż właściwie nie przeszkadzałoby mi, gdyby nasz wielbiciel paluszków dokopał mu nieco mocniej... :D
    Czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja Cię.. Kocham, Akane. To jest piękne. Poryczałam się na początku, bo Prusy i Węgry. Mam totalnie problem, bo utożsamiam się z Węgrami. Chciałam Cię poprosić,żeby było więcej Węgier, byłoby cudownie. Kocham Twój blog, jest wspaniały. ;_;
    Ps. Szukam ludzi (Austrii albo Prus, o lol.) do rp. Jakby ktoś chciał, byłoby słodko. Podam swoje gg publicznie, a co. 45977338. c:
    Pozdrawiam, Amane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubisz Węgry...? ME TOO ^^ skoro się z nią utożsamiasz musisz być sympatyczna ( sądząc po komentarzach wiem to,odkąd oceniasz moje wypociny :))
      xd ja to do Polski, jestem bardzo nieśmiała wobec innych i potrzebuję czasu żeby przyzwyczaić się do danej osoby, ale dość o mnie ^^
      Węgry będzie, bo jestem uzależniona od przyjaźni Polsko- Węgierskiej *-* :)więc spokojnie, niestety będzie ona za kilka notek dopiero :(( gomene :( to z Prusami rozwinie się później, ten wstęp miał być zapowiedzą, że nie zapominam o Prusach :P Strasznie dziękuję za ciepłe komentarze :)
      ...pytanie, pewnie będzie głupie, -.- co to znaczy rp? ( błagam nie śmiej się ze mnie T.T)
      Również pozdrawiam ! !

      Usuń
    2. Hahaha. W porządku. Rp to roleplay. Piszesz takie jakby opowiadanie jako poszczególne postaci. c:
      Amane.

      Usuń
  4. Kiedy będzie następna część,bo nie mogę sie doczekać ;)

    OdpowiedzUsuń