Krótki, ale jest :] ~Miłych wakacji życzę~
Spojrzała na niego wielkimi
oczyma, otwierając lekko usta. Zamarła przez chwilę, ale Polska cierpliwie
czekał. Czekał, bo wiedział, że kolejne wiadomości w ich przypadku nie będą
łatwe ani specjalnie radosne. Przełknęła zbieraną od kilku minut ślinę z
wyraźną ociężałością. Nie odzywała się przez dłuższą chwilę, a jej oczy ani
trochę nie zmalały.
- Sora – odezwał się – Jesteś na
mnie wściekła?
Zapytał o coś o co wcale nie
chciał pytać. Siła z jaką wypowiedział ostatnie słowo była niczym cierń w
gardle. A jednak musiał się dowiedzieć, czy ciężar jaki będzie nosił przez
najbliższy czas będzie większy od tego, który już teraz dusił go od środka.
- Mówiąc dziecko… - wyszeptała
ostrożnie, a jej wargi zadrżały – Masz na myśli kogoś, czy coś? Naprawdę
uważasz, że personifikacja ziemi, na której teraz siedzimy i cudem wyratowana
personifikacja morskiego akwenu, mają prawo do czegoś takiego?
Pytanie, które mu zadała zdało
się zniszczyć wszelkie nadzieje jakie w sobie nosił. Więc nie tylko on tkwił w
podobnym wniosku. Wstrzymał na siłę oddech, chcąc tym samym ocucić się bólem. Powietrze
i tak zdawało się cięższe i dławiące.
- Wolałbym o tym nie myśleć, to
nie przyniesie żadnego sensu. Obecna sytuacja jest aż nadto klarowna. Widać,
nie mogłem się powstrzymać, by ponownie zrzucić ci na barki kolejny ciężar.
Podniosła na niego wzrok. Powoli
i wdzięcznie.
- Zadając ci to pytanie nie
miałam zamiaru narzekać – powiedziała, chwytając jego dłoń – Jednak to co się
stało nie rokuje zbyt dobrze. Wiem, że jesteś świadomy zagrożenia, ale nie
wierzę w dobre zakończenie tej historii. Nie tym razem, Polsko.
Polska ścisnął jej palce
uśmiechając się blado.
-
Z doświadczenia wiem, że to co ma skończyć się marnie, zwykle można
łatwo przełamać w coś znacznie lepszego. Początki nigdy nie są proste. Tym razem jest inaczej. Jestem wolny tak jak
kiedyś, ty możesz tu zostać już na stałe i mamy dom. Właściwie mamy wszystko to
co oni… by zacząć coś nowego.
Oni. Znowu użył porównania do
istot zupełnie od nich różnych. To było silniejsze od niego. Ta świadomość, że
wyglądem właściwie niczym się nie różnią tylko specyfika ich ciał była inna. I
to było bardzo znaczące.
Sora wciąż nie wyglądała na
przekonaną. Zmarszczyła w typowy dla siebie sposób brwi, wypuszczając wolno
powietrze. Czuł jak jej emocje nie potrafią sobie do końca poradzić z usłyszaną
informacją, ale próbowała nie dać po sobie tego poznać. Tak jak zawsze nie
chciała by ktokolwiek mógł zrozumieć jej prawdziwe odczucia, bojąc się reakcji
z drugiej strony. Nawet gdy byli razem nie potrafiła pozbyć się tego nawyku.
Ostrożna i mimo wszystko od razu reagująca strona jej natury, nie zawsze
wychodziła na dobre. W tym wypadku marzył o tym by powiedziała mu wszystko.
- Przeraża cię to – wypalił nim
zdążył ugryźć się w język – Widzę to Sora.
- Wiem.
Chwyciła pasmo włosów, bawiąc się
nim zapalczywie. Ruchy jej dłoni były szybkie i pewne, ale i tak dostrzegł w
nich drżenie i dziwną sztywność. Była
dosłownie przerażona.
- Jak to widzisz Polsko? Nasze
dziecko, czy dam radę je chronić przez ten czas?
Jej oczy zaszkliły się uwalniając
powstrzymywane dotąd emocje.
- Skąd mam wiedzieć co robić!?
Ja... ja nie wychowywałam się w waszym świecie. To po prostu zbyt dużo. Nie
wiem, czy podołam temu z czym będę musiała się zmierzyć. Rozumiesz, prawda? Ja
nawet nie należę do lądu…
Polska zasłonił dłonią oczy,
odchylając głowę do tyłu. Usłyszała jak wdycha ciężko powietrze, zupełnie jakby
jego chłodny smak był okuty cierniami. Czekała, aż coś powie, ale on wciąż
unikał jej spojrzenia.
- Sprowadziłem na ciebie kolejne
pasmo nieszczęść. Faktycznie jestem niczym egoistyczna zaraza, rozprowadzająca
tylko kłopoty i ból…
- Nie rozumiesz… - szepnęła – Nie
jestem zła lub nie wdzięczna za tą niespodziankę. Tylko w naszym przypadku to
dziecko, nie będzie mogło być normalne… więc chcę się zapytać, jakie będzie?
Pytanie, które zadała mogło
całkowicie odmienić radość z bycia rodzicem, jeśli jest się personifikacją.
Celne i właściwe, ale nie potrafił na nie odpowiedzieć.
- Wydaje mi się, że może mieć o
wiele więcej wspólnego z tobą Polsko – podniosła na niego wzrok, w którym kryły
się radosne iskierki – Teraz wszystko zaczynam rozumieć… moje zachwiane
zdolności, opór wody w rozpoznaniu mnie, zmiana wyglądu i coraz częstszy
dyskomfort odczuwalny z dala od mojego domu.
Wstał z ziemi podnosząc Sorę do
góry za rękę. Patrzyli na siebie jeszcze przez chwilę w ciszy spoglądając sobie
w oczy. Prosty gest a jednak tak wiele potrafił powiedzieć bez użycia słów. Polska
wciąż nie odrywając od niej wzroku ukląkł powoli nie puszczając jej dłoni.
- Morze Bałtyckie – wypowiedział
twardo i wdzięcznie, klęcząc tuż przed dziewczyną – Dziękuję za to, że
obdarowałaś mnie szczęściem. Obiecuję dbać o ciebie i nasze dziecko. Ujrzysz we
mnie swojego obrońcę i przyjaciela.
- Feliksie – wyszeptała słodko
całując go w jasne pasemka – Zawsze nim byłeś.
Zaśmiał się pociągając nosem. Nie
musiała odsuwać jego włosów by wiedzieć, że płacze. Czekała, aż wyrzuci z
siebie trzymane na wodzy uczucia, których nie wypadało ukazać przed nikim
innym. Głaskała go delikatnie po głowie, którą oparł lekko o jej brzuch.
- Zawsze wiedziałem, że pomimo
wszystkiego wciąż pozostanę człowiekiem. To dziecko, będzie mi o tym
przypominać.
Sora spojrzała w niebo, w którym
często widział swojego Boga. Zastanawiała się, czy widząc kogoś tak
szczęśliwego będzie w stanie mu cokolwiek odebrać. Nauczyła się już, że jego
nieprzewidywalność zwykł nazywać, planem Bożym. W jej oczach atakował on tylko
tych dobrych i troskliwych. Tym samym Polska mógł wydawać się celem.
- Czy będziesz mnie kochał, jeśli
stracę swój dotychczasowy wygląd? – wyjąkała niepewnie, świadoma swojej chwilowej
próżności – W końcu tobie zawdzięczam swoją nietypowość. Podejrzewam, że mogło
to być możliwe tylko dlatego, że mam w sobie twoją krew. Skoro dziecko,
zdecydowanie odziedziczy po tobie większość rzeczy, naturalnie pochłonie jej
resztki jakie mi zostały. Wtedy wrócę do dawnej siebie, prawda?
Poczuła jak zastygł w bezruchu i
wessał nerwowo powietrze. Nie mogła jednak widzieć przerażonych oczu chłopaka,
który uświadomił sobie smutną prawdę. Jego reinkarnacja odbyła się dzięki jego
ludziom i niezachwianej wierze w wolną ojczyznę. Sora miała tamtego dnia
umrzeć. Jedyną rzeczą, którą zachowała ją na tym świecie to jego krew.
Choć powróciła do życia, nie
obyło się bez komplikacji. Było wiele czynników, które świadczyły jak mało
brakowało, by ją stracił. Gdy ją poznał nie pamiętała niczego poza jego twarzą,
była słaba jak człowiek, choć jej duch walki jaki w niej drzemał, był równie silny jak innych państw. Długo zajęło,
by powróciła do dawnej siebie. W końcu Sora i Morze Bałtyckie stały się jedną
osobą. Wszystko miało wrócić do normy wraz z jej świadomością kim jest i do
czego jest zdolna.
Tymczasem nie był pewny, czy
narodzenie się dziecka z jego cząstką, nie przyniesie jej śmierci.
- To będzie piękna dziewczynka, o
długich lśniących włosach. Szczerych radosnych oczach koloru płatków maku. I o
dobrym sercu, zdolnym przezwyciężyć pierwotne instynkty. Zupełnie jak jej mama…
Tylko jedno pytanie nasuwa mi się na język ...CO TY PLANUJESZ ? 0.o
OdpowiedzUsuń:3
Usuń