czwartek, 1 grudnia 2016

Rozdział 97,5





Wysoki mężczyzna przeskoczył nad strumieniem, uderzając twardo o nasypany gęsto śnieg. Poprawił długi płaszcz narzucając kaptur na rozczochraną blond czuprynę. Kolba broni połyskiwała za każdym jego ruchem pomimo czerni nocy. Przerzucona przez umięśnione ramiona.
Kłęby pary unosiły się raz za razem, spowodowane dużym wysiłkiem jaki go narzuca od dwóch dni.
Stanął na chwilę patrząc na mapę trzymaną przy pasku z bronią. Otworzył mazak trzymając w ustach nakrętkę, po czym nakreślił linie podróży którą przebył przez resztę czasu.
- Jeszcze parę kilometrów i będę na miejscu - westchnął, wycierając nos czarną rękawiczką.
Puszcza dzieląca granice Austrii, a Węgier była ciągle taka sama, nawet jeśli szło się nią przez wiele godzin. Szwajcar i tak próbował pozbyć się z głowy zdziwionego szatyna, który widząc, że znajduje się na jego granicy, chciał wyciągnąć od niego pieniądze za przekroczenie jego terenów.
Spotkanie go było tym bardziej uciążliwe z powodu ciągle pojawiających się retrospekcji z ich dzieciństwa. Czasy dziecięcych gierek i pomocy ze względu na sentymenty minęła, oboje byli tego świadomi, każdy jest.
A jednak szedł właśnie w kierunku domu Węgier, wiedząc o planie jej przejęcia przez Sorę i Prusaka. To nie sentymenty pchały go do nich, tylko zwykła ciekawość i nie… Nie mógł znaleźć dobrego wytłumaczenia.
Przyśpieszył kroku potrząsając nerwowo głową.
- Stoppen Streu Gedanken, Vash! (Przestań błądzić myślami, Vash)

*

 

3 komentarze: