czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 72




Mijały godziny, które wykańczały ją dwa razy szybciej niż zwykle. Leżała na tym łóżku już całą wieczność. Rozmyślała dosłownie o wszystkim. Nie mogła oczekiwać, że ją stąd zabiorą skoro znowu narobiła zamieszania. Szwajcaria opiekował się nią dobrze, tłumacząc plan dnia już tysiąc razy, jednak i to jej nie wystarczało. Wstała kierując się do mahoniowych drzwi, zostawiając pokój za sobą.
Szeregi korytarzy były niemożliwe do zapamiętania w jeden dzień. Imiona były tak różne, że w żaden sposób nie pomagało to dostać się do jakiegokolwiek przykładowego miejsca.
Przez cały czas czuła pośpiech i niecierpliwość, a przecież czas według niej wręcz się dłużył. Nagle zatrzymała się. Po swojej lewej stronie obok okien na pustym korytarzu, były również pozłacane lustra o imponującym kształcie.
 Odbijała się w nich, jako skupiona i zmartwiona osoba. Podeszła bliżej, przyglądając się. Po chwili coś zabłysło jej przed oczami.
 Było to co najmniej niemożliwe.
Dotknęła palcem szyby, nie mogąc uwierzyć. Jedna pojedyncza łza spływała w jej obiciu, ale po tej rzeczywistej stronie, nie.
- Polska? – rozeszło się za jej plecami, serce stanęło jej jak wryte, ale po chwili skojarzyła głos właściciela. Gwałtownie odsuwając się od luster, zobaczyła znajomą jej twarz, lecz druga osoba była jej zupełnie nieznana.
- Japonia – rozpoznała starego przyjaciela uśmiechając się lekko - Dobry wieczór. Dawno Cię nie widziałam.
Widząc Sorę zmieszał się, bo wiedział, zresztą jak i wszyscy, że dziewczyna źle znosi rozstanie z Polską odkąd odesłał ją do Francji. Rozniosło się to po wszystkich, ale każdy miał własne obowiązki i problemy, więc nie zagłębiali się w to.
 Jednak on poczuł się strasznie głupio.
- Oh, przepraszam, pomyliłem cię z…- przerwał nie wiedząc co powiedzieć.
Widząc zakłopotaną twarz Japończyka, Sora chciała już powiedzieć, że nie szkodzi, ale nawet to, jak się domyślała by mu nie pomogło. Z ratunkiem przyszła jego towarzyszka obok. Wysunęła się naprzód, poprawiając kosmyk brązowych włosów za ucho.
- Jestem Taiwan – dygnęła lekko, uśmiechając się do niej życzliwie.
Miała na sobie nie mundur, lecz ciemnoniebieską jukatę w lampiony. Nie wyglądało na to by pochodziła z jej kraju. Bardziej przypominało to festiwale u Japonii, po chwili połączyła fakty, ciesząc się w duchu.
- Witaj, mam na imię Sora – odpowiedziała również uśmiechając się łagodnie – przepiękna jukata, dostałaś ją od Japonii?– nie chciała specjalnie wprawić ich w zakłopotanie, ale przeliczyła się co do Taiwanu, ona wręcz promieniowała radością.
-Zauważyłaś?- rozpromieniała -  Ja również ją uwielbiam, co myślisz Japonio? – wysunęła się naprzeciw niemu jeszcze lepiej prezentując się w podarku, lecz czarnowłosy nie mógł wydusić z siebie słowa, a jego twarz spowita była czerwienią na bladej cerze.
Taiwan odetchnęła z zawodem, wciąż się uśmiechając – Miło było cię poznać, ale musze się zameldować, Japonia zaprosił mnie na herbatę zaraz po moim przyjeździe, więc nie miałam zbytnio czasu… Trzymaj się!
Pociągnęła za sobą chłopaka w takim tempie, że ledwo zdążył ukłonić się na pożegnanie. Sora odmachała mu.
 Gdy znikli z jej oczu, odetchnęła z ulgą. Ciekawość zżerała ją od środka, chciała jak najszybciej jeszcze raz spojrzeć w lustro, by upewnić się, że to co widziała jest złudzeniem.
- Co to jest? – zapytała samą siebie, śledząc wzrokiem postać.
Nagle dziewczyna po drugiej stronie lustra, odwróciła wzrok w bok, sugerując tym samym czyjąś obecność. Sora widząc to mimowolnie podążyła za jej spojrzeniem. Odbicie miała rację, przez korytarz szedł młody chłopak o brązowych włosach, z jednym kosmykiem sterczącym nad twarzą. Zdecydowanie różnił się od reszty – stwierdziła. Pośpiewywał wesołą piosenkę, jak gdyby nic, nie przejmując się zupełnie niczym.
Po chwili spostrzegł ją, a na jego twarzy od razu pojawił się szeroki niewinny uśmiech.
- Hej! Angelo! – krzyknął, machając jej ręką na przywitanie.
- Włochy! – na ten głos zareagowała od razu z uwagą i czujnością.
Zza rogu wyszedł wysoki i niebieskooki mężczyzna o groźnym spojrzeniu. Znała tę twarz bardzo dobrze i wiedziała, że nie chce jej widzieć, ani narażać się na spotkanie z nim. Odsunęła się cicho, wciąż obserwując Niemca, który wstrzymał nieświadomie dalsze działania Włocha wobec niej. Widząc, że ma szansę, zrobiła kilka kroków w tył, po czym pobiegła chcąc jak najszybciej oddalić się od dwóch państw.


*

 - Stary, zastanów się! Te hamburgery są zupełnie inne! No weź się przyjrzyj!
- Ameryko po raz ostatni…- syknął -Nie obchodzą mnie twoje Hamburgery!!!- Szwajcaria wstał z fotela i próbował odgonić od siebie żywiołowe państwo.
Reszta państw składająca się z Litwy, Francji, Japonii i Lichtenstein siedziała na kanapie, w sali oddzielonej dalece od pokoi. Można tam było zjeść podwieczorki, co planował Szwajcaria z Lichtenstein póki ktoś nie zaczął go nagabywać o smak tłustej żywności.
- Moglibyście już przestać? głowa od tego boli…bezguścia – ostatnie słowa wymówił ciszej popijając czerwone wino. Niebieskooki już od kilku minut udawał zainteresowanie trunkiem, zastanawiając się nad czymś gorliwie.
Panienka tak bardzo podobna do swojego brata przygotowywała kolację nie zwracając uwagi na zebranych, a Litwa czytał w spokoju książkę, ze smutnym i melancholijnym spojrzeniem.
- Dobra! Daj to! – krzyknął Szwajcaria chwytając przysmak Ameryki ku jego uciesze.
Przez chwilę z zamkniętymi oczami próbował ocenić smak, ale nie zajęło mu długo, stwierdzenie faktów.
- Jeśli będziesz dalej to jadł to twoja forma spadnie o połowę, to jest pełne tłuszczu! Zresztą ile za to bierzesz? i co niby zmieniłeś… – przyjrzał się podejrzanemu kotletowi w środku z czystą niechęcią, odkrywając bułkę.
- Wywaliłem sałatę, nie pasowała mi od jakiegoś czasu… - powiedział ze swoim typowym uśmiechem – Jakieś dziesięć dolców, a co? Chcesz zapłacić? Za ten kęs też się liczy- powiedział złośliwie wyciągając dłoń.
Dolna powieka Szwajcarii zadrżała niebezpiecznie, a oczy naszły czarną poświatą. Hamburger w jego dłoni oddał ostatnie tchnienie, gdy ten zgniótł go w swojej pięści. Optymistycznie nastawiony Ameryka poczuł, jak jego entuzjazm i szczęście do życia odpływają niczym wczorajsze powietrze.
- Tak właściwie, to może ci daruję… - zrezygnowany opuścił dłoń słodząc sobie chwilę drinkiem trzymanym w dłoni.
Odszedł powoli w kierunku małej kuchni, i wyjął z lodówki ogromną puszkę coca-coli, odstawiając już pusty kieliszek.
 Nagle obok przymkniętych drzwi pojawiła się Węgry, która szybko zerknęła na zebranych po czym odwróciła się by odejść, lecz Szwajcaria zauważył ją nim zdążyła to zrobić.
- Węgry dosiądziesz się? – wskazał miejsce obok na kanapie. Wyrzucając poległego hamburgera do śmieci i zdejmując czarną rękawiczkę z dłoni.
Dziewczyna spojrzała na niego przelotnie, mruknęła  coś niezrozumiałego pod nosem i poszła machając ręką na pożegnanie. Widząc to blondyn zmarszczył brwi, zastanawiając się nad przyczyną jej pośpiechu i dziwnego zachowania.
- Bracie, herbaty?
Zerknął na siostrę, która swoim szczerym uśmiechem, od razu polepszyła mu humor. Wziął od niej filiżankę i popijał spokojnie spoglądając na obraz za oknem.

*

(Węgry)
Nie miała czasu, ani nawet chęci do przebywania wśród ludzi. Bałaby się, że w takim momencie może wydarzyć się coś bardzo złego.
Biegła przez korytarz najszybciej jak mogła, musiała znaleźć się w swoim pokoju. Ciemnobrązowe kosmyki latały pod wodzą wiatru, który rodził się podczas biegu.
 Nie raz przepychała się przez innych, ale wiedziała, że coś tak ważnego nie mogło zwlekać.
Po chwili zobaczyła swoje drzwi, już miała sięgać po klamkę, lecz zobaczyła jakiś niewyraźny cień naprzeciwko siebie.
 Nim zdążyła się zorientować, że obie biegną wprost na siebie, z łoskotem zderzyły się ze sobą przewracając się na drzwi do pokoju Węgier.
Drzwi pod ich naporem otworzyły się i upadły na podłogę. Sora uderzyła się o kant łóżka, a Węgry przewróciła na sąsiadującą komodę. Obie jęknęły z bólu.
- Za co… ? – wycedziła brunetka przez zaciśnięte zęby, wywracając teatralnie oczy ku niebu.
Po chwili drzwi zamknęły się gwałtownie. A cień postaci stojącej za nimi ujawnił się w połowie.
- Długo ci zajęło – skwitował.
Z kąta obok drzwi dało się słyszeć długie westchnięcie.
- Bądź cicho – westchnęła, podchodząc do ledwo trzymającej się blondynki siedzącej koło łóżka – Sora, nic ci nie jest? – zapytała patrząc jej w oczy, błądzące jeszcze w odległej przestrzeni.
- Kto to jest? – znów odezwał się nieznajomy głos dochodzący teraz z kąta po drugiej stronie pokoju.
Węgry nie zwróciła uwagi na pytanie. Wzięła pod ramię Sorę i położyła ją ostrożnie na swoje łóżko. Odkryła jej jasne pasemka z twarzy. Dziewczyna miała przymrużone oczy, jakby uderzenie w głowę zaćmiło ją.
- Za mocno się uderzyła – stwierdziła Węgry, delikatnie gładząc ją po sinym miejscu – przynieś z łazienki mokry ręcznik zwróciła się po chwili do towarzysza.
Cień posłusznie i bez słowa udał się do małego pokoju za ścianą, by przyjść po chwili z mokrym materiałem. Rzucił go Węgrom, a ta złapała go w locie. Przykryła go starannie do czoła przyjaciółki.
 Po chwili wstała zdejmując kurtkę od munduru, ukazując tym samym piękne wypukłości, które były wyjątkowo pokaźne, nawet przez białą koszulkę.
- Mogłabyś ostrzec… - stwierdził cień, nie odwracając jednak wzroku.
- Po co?
Usłyszała ciche pomruki niezadowolenia i ciche komentarze, na które tylko wywróciła oczami. Po chwili zastanowiła się, spoglądając w skupieniu na zegar.
- Muszę jeszcze pójść po jedzenie, zapomniałam o tym. Zaczekasz tu i będziesz ją pilnować, w razie jak się obudzi… - przerwała patrząc ostrzegawczo w cień – masz się ukryć.
Nie odpowiedział.
- Jasne? – powtórzyła z większym naciskiem, a w jej ręce znalazła się złowieszcza patelnia, zaraz po złowrogim błysku w oku.
- Tak, jak sobie chcesz– odpowiedział twardo, patrząc z przestrachem na broń brunetki.
- Świetnie – powiedziała wyrzucając za siebie morderczy sprzęt, który ze stukotem uderzył o podłogę.
Chwyciła po bluzę i wyszła w biegu trzaskając drzwiami, które i tak otworzyły się na nowo. Nieznajomy podszedł do nich i zamknął je, nie patrząc co znajduje się za nimi.
Jego wzrok spoczął jednak na dziewczynie leżącej spokojnie na łóżku Węgier. Stanął obok półprzytomnej dziewczyny przyglądając się jej ciekawsko. Sięgnął do jej włosów i odkrył jej oko, zakryte przez pasemko.
- Masz ciekawe oczy.
Patrzyły na niego przenikającym jednak wciąż zamglonym wzrokiem, otworzyła je właśnie jakby spodziewając się tego co zrobi.
- Kim…jesteś? – zapytała słabo, mrużąc oczy, które mieniły się delikatną czerwienią.
Na to pytanie nie był przygotowany, był wręcz zaskoczony jej zachowaniem. Dopiero po chwili zauważył, że przez jedną chwilę jej spojrzenie zmieniło się diametralnie. Jeszcze sekundę temu przeszywały go na wskroś chcąc zapalić swoim ogniem, czysta czerwień, taka jak jego.
 Teraz były łagodne i z otoczką jasnej zieleni.
Czuł, że nie wie co ma teraz zrobić. Dziewczyna wstawała powoli ściągając z czoła biały, mokry ręcznik.
Na jego szczęście lub nieszczęście do pokoju zapukała jakaś osoba. Przeskoczył zwinie przez łóżko chowając się do jednej z dużych szaf w pokoju, nie robiąc przy tym żadnego hałasu.
- Węgry? – powiedział spokojny i męski głos.
Do pokoju wszedł Austria. Wysokie państwo o ciemnych brązowych włosach, wiążące w dawnych czasach unię z Węgrami.
- Uh… - jęknęła siedząca na łóżku – chyba wyszła…
Zaintrygowany nowym głosem wszedł do środka pokoju, przyglądając się niepewnie nieznajomej. Panowała ciemność, więc sięgnął palcem do włącznika i zapalił ozdobny żyrandol nad łóżkiem. Dziewczyna wstała z pościeli opierając się o ogromną ramę łoża.
Pomimo tego, że jej nie znał podszedł do dziewczyny pomagając jej ustać na nogach.
- Kim jesteś? To nie jest twój pokój – ciężko było odróżnić czy powiedział to z ciekawości, czy też uznając za pogwałcenie czyjejś przestrzeni osobistej, nie mógł powstrzymać się od nagany.
Zerknęła na niego przelotnie, po czym uwalniając się od chłopaka skierowała się do drzwi.
- Jestem Sora. Przyjaciółka …Polski… - ostanie słowa wymówiła niemal szeptem, ale zdołał je usłyszeć. Odeszła cicho zostawiając dostojne państwo same ze sobą.
Choć wydawałoby się, że pozostał sam, czyjeś oczy bacznie go obserwowały z czystą nienawiścią, ściskając ramę drzwiczek od szafy, tak mocno, iż drewno załamało się wbijając mu drzazgi w palce, z których pociekła krew.

*

Sora szła korytarzem rozglądając się na różne strony.  Wszystko było identyczne, drzwi i kolejne drzwi i tak przez cały czas.
Zapomniała już, że zaraz po przebudzeniu w pokoju Węgier nie pojawił się Austria ,tylko tajemniczy człowiek.
Jednak zaczynało dopadać ją coś podobnego do migreny. Głowa bolała ją dwa razy bardziej niż na samym początku. Wolała jednak nie zwracać na to uwagi. Chłód pozostawiony po zimnym okładzie dalej niwelował w większym stopniu pulsujący ból.
Po dłuższym czasie natrafiła na ślepy zaułek, kończący się drzwiami, które jednak różniły się od innych. Ta ciągła monotonia mogła sprawić, że wiara w coś odstępującego od reszty może być nieprawdziwa, ale jednak.
Były uchylone, a ze środka dobiegały głosy.
- Zawsze to samo Ameryko, nienawidzę cię! Bądź przeklęty Kościuszko…
- Mógłby się ograniczyć z tym piciem, wypił prawie połowę barku – stwierdził znajomy głos.
- U niego w domu, to dość normalne…Sake, Szwajcario?
Szwajcaria tu jest- myślała. Ciesząc się, że w pomieszczeniu znajduje się państwo, które znała od dawna, nabrała pewności siebie i delikatnie oraz cicho otworzyła drzwi do środka.
Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, usłyszała dźwięk przeszywający powietrze, i to bardzo szybko. Zanim myśl uprzedziła ruch, po sekundzie jej ciało samo kucnęło unikając niespodziewanego ataku.
Nim zdążyła podnieść wzrok, ktoś chwycił ją pod ramiona i podciągnął do góry z taką łatwością i siłą, że nie zdołała nawet zadać pytania.
Po chwili czyjś ciężar zawisł na jej plecach, krzyżując ręce na piersiach. Mimo, że stał za nią wiedziała, kto byłby do tego zdolny.
- Chcesz się napić? Mam tu wszystko! Bittery, Likiery,Piwo też się znajdzie.. Ah! No i jeszcze Wino i wódka!
Po chwili ich uwagę skupił trzask zbitego kieliszka, którego kawałki rozsypały się wokół blondyna, w starym tradycyjnym garniturze.
- Ameryko, kretynie! Przestań ją traktować jak wieszak! – krzyknął Anglia podpierając się o blat, sądząc po nim był zupełnie upity.
- O co ci chodzi? Jesteś beznadziejnie słabym towarzyszem do picia, upiłeś się zanim zdążyłem cokolwiek poczuć! Masz beznadziejnie słabą głowę- skwitował, po czym powrócił do rozmowy z blondynką– To jak?  chcesz może…- widząc jej wkurzoną twarz odsunął się raptownie stając przed nią przodem – Ej Szwajcario! – krzyknął do spokojnie siedzącego żołnierza - Nie zgadniesz, twoja mina przeszła na kolejne pokolenie! – po chwili rozniósł się jego głośny śmiech.
W tym czasie obok dziewczyny zmaterializował się Szwajcaria, patrząc na Amerykę groźnie. Sora poprawiła sobie koszule na ramionach, którą przez atak zsunął Ameryka i również przybrała surową minę.
- Wcale, że nie! – krzyknęli w tym samym czasie, co spowodowało tylko większy ubaw Ameryki.
- Mówiłem – stwierdził uśmiechając się szeroko, jednak jego zainteresowanie jedną sprawą miało limit czasowy- ej Anglio, zostawiłeś tam coś jeszcze?
Zupełnie nie obchodził go już nowy przybysz, oboje ze Szwajcarią stwierdzili, że lepiej nie podejmować ponownej konwersacji. Chłopak usiadł na kanapie bezpiecznie oddalonej od całej pijanej gwary do której niewiadomo skąd dołączył Dania i Francja ten ostatni nie był mile przez nią widziany.
Widząc go przy barku wystraszyła się nie na żarty, ale po chwili poczuła, jak czyjaś głowa opada na jej ramię, a ciche oddechy łaskoczą skórę.
- Szwajcario? – szturchnęła go lekko ale nie zaaragował, poza tym, że kilka pasemek włosów odsłoniły mu twarz.
Uśmiechnęła się pod nosem. Miał zaczernione policzki od alkoholu, najwidoczniej sake Japonii było dużo mocniejsze od innych trunków.
- Chcesz spróbować?
Zza jej pleców wyszedł właśnie Japonia, a wraz z nim Litwa, który nie wyglądał na szczęśliwego. Jednak mimo to przywitała się z nimi, podtrzymując ręką głowę opiekuna Lichtenstein opadającą co chwilę.
Kruczowłosy podał jej w małym naczyniu napój, którego butelkę położył na stole. Obaj z Litwą pogrążyli się w głębokiej rozmowie, popijając co chwilę sake. Nie wiedziała co robić, chciała tylko zobaczyć co tu jest tymczasem jakby tu utknęła.
Nagle katem oka zauważyła czyjaś postać wyłaniającą się, co chwilę zza dużej białej kolumny. Gdy zdarzyło się to kolejny raz z rzędu, upewniła się w tym fakcie.
Wstała powoli kładąc głowę Szwajcarii na miękkiej poduszce. Po chwili zrozumiała, że wciąż nie wypiła podanego jej napoju, spojrzała na płyn nie pewnie po czym szybko go wypiła.
Ciepło jakie rozlało się po jej ciele trafiło w każdą komórkę jej ciała. Otrząsnęła się jednak szybko podchodząc do małego chłopca, przyglądającego się jej z uwagą.
- Kim jesteś?
- A ty? Nie wyglądasz na tutejszą. Jako dorosłe państwo mogę robić co zechcę!  - spojrzał na nią czujnie wymierzając skupione spojrzenie.
- Sealand? To trochę dziwne imię… - obróciła głowę baczniej przyglądając się czapce na jego głowie –I ta czapka… Anglia ci ją zrobił?
Ilość pytań jaka do niego trafiała pozbawiała go pewności siebie.
- Jesteś wiedźmą! Skąd to wszystko wiesz? – schował się za kolumnę, wciąż jednak patrząc w jej oczy.
Zdziwiła się, ale odpowiedziała mu mimo tego.
- Na twojej czapce jest imię, a obok flaga Anglii jako, że jest od ciebie starszy wniosek jest prosty, że był twoim opiekunem. Jesteś taki mały… jesteś państwem?
- Hm! Oczywiście, że tak! Moja potęga była dla tego kretyna zbyt duża!-
Po chwili przeszedł przez nią zimny dreszcz. Nie wiedziała co to jest, ale poczuła nagłą potrzebę wyjścia stad jak najszybciej. Na dodatek Francja w końcu zauważył jej obecność, i jego wzrok bacznie ją teraz śledził.
- Jest tu jakieś inne wyjście? –zapytała raptownie.
- Za rogiem…ej! Nie ignoruj mnie! – krzyknął machając rękoma, a jego błękitne oczy zaświeciły.
Uśmiechnęła się do niego przepraszająco, po czym odeszła od niego starając się schować przed bacznymi oczami francuza. Nie czekając, aż Francja do niej podejdzie szybkim krokiem wyszła z salonu, nie oglądając się za siebie. Nagle znowu udało jej się na kogoś trafić. O mało co nie uderzyła głową w jego tors.
- Znowu gdzieś idziesz? – zapytał z prawdziwej ciekawości, jednak była ona podejrzana, bo zatorował jej również drogę, przesuwając się nieznacznie.
- Tak, Litwo podziękuj Japonii za sake…
- Możesz sama to zrobić – oznajmił, patrząc się na nią obojętnie.
Na to nie była przygotowana, jednak złość zaczęła z niej wychodzić.
- O co ci chodzi! Nic tylko byś każdego unikał, albo był chamski – krzyknęła na niego, czuła jak frustracja miałaby z niej wybuchnąć – Na kogo jesteś tak wściekły!? – ostatnie słowa wypowiedziała bez zastanowienia, ale chciała znać odpowiedź.
- Uważaj co mówisz, wszystko co tu się dzieje nie powinno cię interesować, a tym bardziej zostaw mnie w spokoju – skwitował spokojnie.
Nagle coś zaczęło się jej kojarzyć. Mieszka teraz w rodzinie Rosji, czyli równoznacznym jest, że nie ma możliwości wyborów. Stąd może pochodzić całe jego niezadowolenie, bo przecież nawet teraz zostawał przy Polsce i pilnował go tak samo jak ją…dla Rosji?
Spojrzała na niego bacznie wymierzając srogie spojrzenie. Jeśli byłoby to prawda, jej poczucie, że państwa mają jakiekolwiek uczucia znikłoby i więcej nie wróciło.
- Co Rosja kazał ci zrobić…?
Jak się domyśliła na to zaaragował odpowiednio tylko, że po chwili zamaskował szok i z powrotem stał się uważny. Jedynie zmarszczka na jego czole wskazywała niezadowolenie i prawdopodobnie trafienie w sedno.
- Tobie i Ukrainie, prawda? – dociekała pewna swego, niby poco miały to robić skoro nie jest już przyjacielem Polski – dlaczego go słuchasz przecież to nie twoja rodzina, nie musisz tego robić…
Nagle przycisnął ją do ściany, ledwo opanowując już dłonie.
- Dobrze wiem co muszę, zajmij się sobą – syknął po czym skierował się do pijącego Japonii. Ten widząc, że się zbliża jak i również odejście Sory, wskazał na wychodzącą dziewczynę, która po raz ostatni odprowadziła Litwę przelotnym spojrzeniem.
- O czym rozmawialiście Litwo? Wyglądała na zdenerwowaną…- powiedział skupiając swój wzrok na brunecie.
- O tym, że znowu wtrąca się w nie swoje sprawy - mówiąc to wyszedł, opuszczając wciąż oczekującego wyjaśnień państwa.


Za mało czasu...T.T zresztą, teraz żyję w stresie, ze nie mam pytań :(  Naprawdę, mam nadzieje że u was będzie więcej próbnych matur niż u mnie, naprawdę nie wiem, kto w mojej szkole pracuje eh...A poza tym to wybaczcie jeśli notka jest słaba :( Ale w ogóle ostatnio jest ciężko skupić się dokładnie na jednej rzeczy xd Dziękuję, jeśli to wytrwaliście, błędy błędy i jeszcze raz błędy, mówcie proszę, jeśli jakieś są...eh nie mogę się zabrać, do poprawienia ostatniej notki, ale wszystko nadrobię :) Pozdrawiam! :))

Rozmyślania autorki :
I jeszcze nie wiem jak wy, ale żyję sprawą Ukrainy :( Myślę, ze nie ma co liczyć na WB czy też resztę zachodu, bo jeszcze wyjdą na straty jeśli zareagują jakoś bardziej odważnie...Ameryka zawsze się wtrąca i robi z siebie bohatera, ale przynajmniej od razu podejmuje działania, w końcu również jest potęgą więc nie mają się czego bać. Ta sytuacja jest według mnie wręcz komiczna, dokładnie to samo co było na wojnie, tylko tym razem to Ukraina prosi o pomoc Anglię, Francję, Niemcy ale oni chyba nic nie zrobią poza gadaniem i robieniem co chwilę jakichś obrad, które w końcowym efekcie, cóż...nie zmieniają absolutnie nic :/ Najlepsze jest to, ze Rosja już się nas czepia, co było do przewidzenia...Szkoda mi Ukrainy, ale chyba jedynym plusem jest to, że polepszyły się nasze stosunki.

Tylko czemu skoro oczywistym jest, że Rosja wysyła prowokatorów, wojsko i każdy o tym wie i znowu nic nie robią, Putin od razu wiedział, że tak będzie, jedzą mu z ręki...porażka, I tak samo jak było w Gruzji czekają tylko, aż Ukraina zareaguje, bo nie chcą wyjść na bandytę tylko na bohatera, który uratuję tamtejszą mniejszość rosyjską...w Gruzji sprowokowali do działania Gruzinów i tak wyszli z czymś z tej wojny, to samo będzie tutaj, nie chcę tego ,ale myślę, ze Putin "odzyska" Krym...mimo starań zachodu.

12 komentarzy:

  1. <3 Prus zagilbisty on jest
    Czy próbujesz zrobić wątek Japoniowo Tajwanowy? Osobiście wolę Hongkong x Tajwan, ale i tak jest fajnie ^^
    Co do Ukrainy to całkowicie się zgadzam
    ~Akasuna~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prusy si si on jest i musi byc :D co do japoni i taiwanu to jakos tak mi pasowali ale naprawde nie nadaje sie do pisania o wielu osobach wiec to byl taki maly fragmecik ;) cos widze w wiadomosciach ze robi sie coraz to bardziej nieciekawie a jesli ktos widzal tego mongoła co powiedzial ze sa ruskami em na pewno nie ma juz pracy i zostal zeslany do prac w kopalni bo putin na pewno go nie pominal przez to ze zdradzil kim sa ;;

      Usuń
  2. Świetne, po prostu genialne ^^. Znalazłam ten blog dwa dni temu i po prostu nie mogłam się wprost oderwać od czytania. Przyznam błędów było dużo i raziły w oczy, jednak najważniejsze, że notki były ciekawe. Miło, że ktoś jeszcze jest patriotą, niestety zaczyna ich brakować w dzisiejszych czasach :(.
    Nie mogę się doczekać na następny wpis ^^
    ~Okami~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uh...bledy..i hate them all...bardzo za nie przepraszam...:( wiem ze to denerwujace, jak bedziesz jeszcze raz(oby xd) czytac to prosze napisz mi w komentarzu jak znajdziesz :(( (jesli nie to spoko ;) l Dziekuje ze przeczytalas mimo to, chcialabym poprawic notki od poczatku ale mam dylemat..;/ Rowniez sie ciesze ze czujesz to samo xd Byloby mi glupio byc ignorantem kiedy inni w moim wieku gineli za to kiedys :) Pozdrawiam serdecznie! Powodzenia w szkole xd

      Usuń
    2. Ginęli, bo ojczyzna była dla nich najwyższą sprawą, teraz dla wszystkich ważne są tylko pieniądze, to smutne ale prawdziwe. A co od błędów, to oki, jak coś będzie dam znać ^^

      Usuń
  3. Jak zawsze, Bardzo Dziekuje ! :D Powiem ci ze mnie najbardziej przerazaja strony jak facebook, tweeter i inne wszyscy juz bez tego zyc nie moga...;/ zupelnie zmienily sie priorytety i tok myslenia, masz racje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. Ja zawsze mam rację, nawet jak nie mam racji to mam rację :P
      2. Teraz jak nie masz facebooka, czy tweetera to nie istniejesz -.-
      Nie raz spotkałam się z taką opinią... ekhem... nie będę jej lepiej komentować, bo nie warto. Ach, i to co napisałaś o Ukrainie, w prawdzie niepokoją mnie wydarzenia, które się tam dzieją, ale już nie raz miałam do czynienia z Ukraińcami i szczerze nie współczuję im. Ale to tylko ja, masz prawo mieć własne zdanie ^^

      Usuń
    2. *-* Robinsonowie! ^^ Dokładnie z tego sie nie korzysta, tylko żyje razem... Sorka, ale zaciekawiłaś mnie tym ;p powiesz czemu? Na jakiejś wycieczce spotkałaś? Bo mogli sypać słowami, że Polacy są fu pewnie..;/

      Usuń
    3. Mój tata, jeździ tirami za granicę, to raz się z nim zabrałam. Cóż, mówili dużo więcej niż tylko to, że Polacy są fe. Nie będę przytaczać słów jakich użyli, mimo, że było to po rosyjsku, nie były to ładne słówka. Oskarżali nas m.in. , że ponoć ich więziliśmy i dopiero Chmielnicki ich uwolnił spod naszej " okupacji", że tak to określę -.- Ukraińcy, jak ja ich nie znoszę.

      Usuń
    4. :/ ale trafiłaś, współczuje też twojemu tacie, mam koleżankę której tata pracował z Ukraincami, to sumie oni nic nie robili, mówi się, że są słabymi pracownikami, ale to było jeszcze w Polsce. chyba w mikołajkach..., trochę ci się nie dziwię w takim wypadku, jednak wiem, że są różni ludzie, po prostu nie trafiłaś na tych "normalnych" ;/ Na majdanie ujęło mnie to co mówili tylko niektórzy, że pozdrawiając swoich przyjaciół z polski i wgl , jakby ta nasza przeszłość nie miała znaczenia :)

      Usuń
    5. To mnie zdziwiło, muszę przyznać. Rzadko kiedy można usłyszeć coś dobrego o innych narodach z ust Ukraińca, a już tym bardziej o Polakach. Powiem, że mam cichą nadzieję, że nasze stosunki się kiedyś poprawią, ale czy to kiedyś nastąpi...? Największego szoku jednak doznałam jadąc do Rosji. Praktycznie każdy kogo znam uważa, że Rosjanie nienawidzą Polaków i mają ich za nim, a tu nagle niespodzianka. Jednak mają o nas dobre zdanie.

      Usuń
    6. (...) za nic (...) przepraszam literówka ^^""

      Usuń