Tułał się po korytarzach, nie
mogąc dostrzec żadnego światła. Tupot jego kroków odbijał się wielokrotnie
przekonując o wielkości starego bunkra.
- Cholera, gdzie jesteś Węgry… -
syknął uderzając pięścią w ścianę.
Wszczął dalsze poszukiwania,
próbując zapamiętać rozkład tuneli. W powietrzu unosił się nieznośny smród, od
którego kręciło mu się w głowie. Pochodził od znanego mu zapachu zgnilizny
trupów. Wątpił, by Węgierka powiększyła ich szeregi, ale znoszenie tego swędu
nabawiało ochoty na pawia. Nagle ujrzał światło, które oświetlało krótki
fragment korytarza. Tuż obok stał jeden z żołnierzy Rosji wpatrujący się w
jeden punkt. Poczuł narastającą w nim ochotę rozlewu krwi. Odkąd jest sam, nie
musiał przejmować się towarzystwem Sory.
- Tak cię urządzę, że się nie
poznasz – uśmiechnął się szyderczo, wyjmując z kieszeni myśliwski nóż.
Podszedł bliżej szykując się do
ataku. Uważając, by go nie zauważył zaszedł go od tyłu. Żołnierz zdawał się nie
koncentrować na niczym innym jak na jednym punkcie. Prusak nie marnował okazji
rzucając się na niego szybko i efektownie. Ostrze wbiło się w gardło Rosjanina,
który zaczynał dławić się krwią. Prusak pociągnął nóż do góry kończąc cięcie na
jego czole. Krew oblała jego bladą twarz naznaczając śladem morderstwa.
Przepołowiona twarz wydała z siebie ostanie ruchy, zanim Prusak wyjął z niego
ostrze. Satysfakcja nie była duża z powodu jednostronnej walki, ale nie
zamierzał nad tym rozmyślać. Rzucił truchło na ziemię podnosząc wzrok.
Krew zalała żółtą żarówkę, która
teraz oświetlała fragment korytarzu na czerwono. Jej marne światło odsłoniło
przerażoną twarz Prusaka, na której malowała się panika. Krople krwi wciąż
kapały z jego policzków, tuż obok przerażonych rubinowych oczu.
- Węgry…
Nieruchome ciało dziewczyny
leżało naprzeciwko niego. Punkt, w który tak usilnie wpatrywał się
żołnierz to jego najbliższa towarzyszka na szachownicy życia i śmierci. Kraty,
które odizolowały ją od wolności od tak długiego czasu wyrwał jednym silnym
szarpnięciem. Cela była mała i pełno w niej było łańcuchów i krwi. Tej starej
jak i świeżej.
Padł na kolana tuż obok niej
podnosząc ją za chude ramiona. Nagie ciało dziewczyny w żaden sposób nie
budziło w nim pożądania, tylko litość i trwogę. Drżącymi rękoma zdjął z siebie
płaszcz i szalik owinięty wokół głowy.
- Węgry, obudź się – chwycił jej
drobną twarz w dłonie, odsuwając brązowe pasemka z oczu.
Oddychała słabo, nie reagując na
jego głos. Wykorzystując moment jej snu, ubrał ją delikatnie w swój płaszcz,
który sięgał do jej kolan. Ulżyło mu nie musząc patrzeć na posiniaczone i
wychudzone ciało. Kości policzkowe odznaczały się na chorej skórze, tuż obok
wysuszonych ust.
- Ich werde ihn töten [ Zabiję go ]
Rozerwał na części niewolące je
łańcuchy, starając się nie pogłębić jej obrażeń. Widział już wiele
okrucieństwa, sam zadawał je przez cały czas ku jego uciesze. Tym razem jednak
nie potrafił myśleć o niczym innym, jak tylko o szybkiemu zmniejszeniu jej bólu.
Obręcze po łańcuchach, które
wrzynały się jej w skórę zdążyły już przybrać czarny kolor. To samo tyczyło się
jej kostek, możliwości ruchu jakie jej dali były minimalne.
Wziął ją na ręce tuląc do
ciepłego ciała. Trzymał ją tak jeszcze przez chwilę chowając twarz w jej
włosach. Nie pachniały już tak jak dawniej, posklejane od starej krwi nie
wyglądały już na tak gęste i zdrowe. Wiedział, że tak wykorzystana Węgierka
była w stanie zrobić wszystko w akcie ucieczki, nawet tej samobójczej.
Każde ostre zakończenie ścian
miało fragmenty poszarpanej skóry i imponującą ilość krwi. Rosja zmuszając ją
do oddania mu się na pewno używał ogromnej siły, ale te wskazywały, że sama
działała w ten sposób. Chciała ze sobą skończyć, a silny duch, który szalał w
niej od setek lat został brutalnie spalony przez jednego diabła.
Mglista powłoka nasuwała się na
rubinowe oczy Prusaka z każdą kolejną myślą o jej cierpieniu. Gorący płomień
wypełniał każdą komórkę jego ciała, przywracając słabą iskrę mocy państwa.
Wstał podnosząc kruche ciało dziewczyny. Cichy jęk wydobył się z jej ust
dowodząc o bólu, który musiała znosić nawet w czasie snu.
- Byłaś wojowniczką, a on zrobił
z ciebie… - wyszeptał nie mogąc powiedzieć ostatniego słowa.
Wyszedł z jej celi podchodząc do
wiszącej niedbale żarówki. Wciąż czerwona oświetlała jego twarz pełną gniewu i
smutku. Uderzył ją głową rozbijając na drobne kawałki. Zapadła niekończąca się
ciemność. Szkło pocięło jego czoło, ale miał gdzieś bodźce, które odczuwał. To
światło nie prowadziło do żadnego ciepła, ani przyjemnego miejsca. Zwabiało
wyłącznie do piekła.
*
- Kim jesteś?! – krzyknęła groźnie.
Sora wpatrywała się w nią
próbując odpędzić się od zawiłych wspomnień z dawnego życia. Teraz były po
dwóch stronach barykady i żadna nie miała ochoty odpuścić. Z pewnością będzie
musiała stoczyć z nią walkę, jeśli nie chce narażać powodzenia misji. Sam fakt
caej wędrówki i ryzyka, który poszedłby na marne świadczyłby o jej
bezużyteczności. Pokrzepiła ją myśl, że jako siostra Rosji, z pewnością można
jej naliczyć więcej wad jak zalet. Błyszczące noże w jej dłoniach były już
spisane na listę przywar.
Białoruś mierzyła ją pustym
spojrzeniem bawiąc się swoimi nożami. Po chwili jej postawa zmieniła się.
Spojrzała na nią przenikliwe doszukując się czegoś znajomego. Na samą myśl o
rozpoznaniu jej przez siostrę Rosji, Sorze uginały się pod nią kolana.
- Czuję jakbym skądś cię znała –
syknęła w jej stronę – Gadaj! Zastanowię się, czy poszlachtować się lekko, czy
może potrudzić się trochę bardziej.
Mówiąc to polizała jedną ze
swoich zabawek, ciesząc się na samą myśl o rozciętej skórze.
- Brat się ucieszy, widać nie
jesteś kimś zwyczajnym – odparła po chwili – Znasz nasz wspólny język, a to
cecha przyznawana jest tylko konkretnym jednostkom…
Sora nie mogła powstrzymać syku,
który upewnił Białoruś w jej odkryciach. Przeklinała się w myślach za brak
rozwagi i zastanowienia. Z drugiej strony mogła znowu namieszać w dziewczynie w
głowie, ale równie dobrze mogłaby wykrzyczeć „Jestem gotowa zabić każdą
personifikację państwa, bo potrafię śpiewać”. Jej wybuch w willi państw był pod
napływem emocji, zupełnie nie kontrolowany.
Przełknęła głośno ślinę starając
się wybrnąć z sytuacji w miarę najmniej szkodliwe dla jej całego kamuflażu
wśród państw.
- Nie sądzę, żebyśmy się znały -
odparła, ku zaskoczeniu rosyjskiej porcelanowej lali.
Śmignięcie noża przeleciało tuż
obok niej przecinając jej blady policzek. Przeczuwała, że może tak skończyć.
Przysłanie tu jednego z członków jego wspaniałej rodziny to idealny sposób na
nie trudzenie się pośpiechem i błahostkami.
- Gadaj! - usłyszała groźny i
niebezpieczny syk młodszej z "rodzeństwa" - Kto jeszcze jest na dole?
Nie powiesz szpiegu, że byłaś tylko ty! Zetrę ci zaraz tę piękną twarzyczkę,
jeśli zaraz nie wydusisz niczego!
Nie czekając na jej odpowiedź
ruszyła ku niej pewnym krokiem, ściskając w ręku jeden ze swoich noży. Jej
uwagę zwróciły dziwne oczy, które promieniowały pięknem i nieznanym jej dotąd
urokiem. Zagryzła ze złości zęby marszcząc brwi.
- Dlaczego masz takie obrzydliwe
oczy?! - krzyknęła, ledwo hamując dłoń w której trzymała resztę swoich
sztyletów - Co robisz w jednej z tajnych kryjówek brata…?! Gadaj!
- Przyszłam pospacerować po tych
lasach, to chyba jest legalne - odparła czując niewielką ilość irytacji, która
tymczasowo zastąpiła jej strach - Mówiąc tak o moich oczach masz na myśli to,
że są piękne tak? Twoje są pozbawione piękna, więc masz prawo się mnie czepiać…
- Ty! Jak śmiesz śmieciu! -
rzuciła w jej stronę serię ostrzy, ale ku zaskoczeniu Białorusi, Sora umknęła przed
nimi z ogromną łatwością.
Odskoczyła kilka kroków do tyłu nie tracąc z
oczu zimnej siostry Rosji. Zastanawiała się, czy unieszkodliwienie Białorusi
będzie obejmowało pakowanie się w kłopoty lub robienie wygłupów, o których
wspomniał Polska. Nie miała ochoty narażać się mu bez potrzeby, a wszelkie jego
uwagi brała sobie do serca.
Tym razem jej wybór to spór
pomiędzy zwykłym posłuszeństwem a racjonalnym działaniem. Białoruś to w końcu
personifikacja państwa, wszelkie integrowanie w jej osobę to czyste zdeptanie
domu, którego reprezentuje. Nie miała pojęcia, czy jako Morze Bałtyckie może
wszcząć walkę, jak równy z równym.
- Nie jestem śmieciem… nie masz
prawa tak do mnie mówić, plugawe państwo! Gdybym tylko zechciała mogłabyś nie
istnieć! - Sora zacisnęła dłonie w pięści nachylając się do ataku - Jesteś
dokładnie taka sama jak on… z tą różnicą, że ty jesteś tylko lalką w jego
rękach! Myślałam, że to państwa kontrolują innych, ale twoje życie nie różni się niczym od tych, które wiodą mieszkańcy Rosji!
Echo jakie powstało od krzyku
Białorusi potoczyło się wściekle wśród drzew. W tej samej chwili czyjaś
rozczochrana, jasna czupryna pojawiła się kilka metrów od dwóch kobiet
atakujących się wściekle. Karabin połyskiwał w świetle nocy, a beret na jego
głowie zakrywał część blond pasemek.
Ciemne zielone oczy świdrowały w
osłupieniu walkę dwóch kobiet, nie mogąc przekonać się do następnego kroku.
Zacisnął pięści nabierając przez usta powietrze.
Jej rozdział! !!
OdpowiedzUsuńhahah :D Cieszę się, że zajrzałaś/łeś xd
UsuńBardzo miłe uczucie, jak ktoś czyta te wypociny ;d
Nowy rozdział ! Białoruś !! Vash !!!!!!!!! Ty to wiesz, jak zatrzymać człowieka w niecierpliwości, co ? Ten rozdział jest bardzo dobrze napisany, gratulacje
OdpowiedzUsuńO Marianna :D Dziękuje :]
UsuńW dwa i pół dnia przeczytalam wszystkie 99 rozdziałów. Nigdy nie nazwałbym twojej pracy wypocinami. To co piszesz to istny majstersztyk! 😁 Nawet nie wiesz jak się cieszę że znalazłam to opowiadanie (przypadkowo) 😀 z MEGA niecierpliwością czekam na kolejny rozdział x3
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy komentujący zdają sobie sprawę, jak szybko sprawiają uśmiech na twarzy autora :] dzień nagle nabiera tęczy, pomimo zimowej depresji za oknem xD
Usuń