Noc pokryła zupełnie wszystko, otulając las i piasek swoim niekończącym się cieniem. Fale zaszumiały kładąc się w głębokim, ciemnym akwenie. Piana zbierała się przy brzegu narzucana przez nadchodzące przypływy. Skaliste wydmy walczyły z żywiołem dzielnie stawiając mu opór. Wszystkie zgrane w jednym, codziennym porządku rzeczy.
Tylko jedno miejsce migotało
przelotnym światłem, ledwie zauważalnym dla oka. Tuż między ogromnymi rozbitymi
skałami dało się zauważyć czyjąś postać. W połowie schowaną w falujących
pływach morza, niczym wyrzucona bezpiecznie na brzeg. Miodowe włosy zakryły jej
twarz, która schowana w kruchych ramionach, zdawała się tylko spać. Jej dłonie
były zaciśnięte w pięści, jakby starała się przed czymś bronić.
Niewidzialny wróg nie był już jej
problemem w świecie snu.
Dźwięki morza zdawały się
śpiewnym kołysaniem fal coś mówić, opowiadać, ale ich głos był słyszalny i rozumiany
tylko przez jedną osobę. Przez szum wody przebijał się jeszcze jeden ruch.
Spokojne kroki niewidocznej postaci, zdawały się nigdzie nie śpieszyć. Stępiały
po zimnym piasku, brudząc czarne oficerki. Ich właściciel podszedł bliżej
brzegu opierając się plecami o jedną z wyższych skał. Odetchnął głośno mierzwiąc
dłonią szatynowe włosy. Spoglądając przed siebie na ciemny cień nocy, który
pokrył większość jego ziem próbował rozmyślać.
Po chwili nieznajome światło
uderzyło nieprzyjemnie w jego oczy. Szybkim ruchem sięgnął do kabury trzymając
dłoń na spuście. Ostrożności nigdy za wiele szczególnie w jego pozycji, stojąc
samemu w opustoszałym miejscu. Ominął skałę kierując się małym połyskującym
światłem. Przypominał mu płomień świecy, która pod naporem chłodnego powietrza walczyła
o każdy przebłysk. Ciężkie spojrzenie niebieskich oczu, napotkało coś zupełnie
mu niespodziewanego. Opuścił broń otwierając niezauważalnie usta.
Tuż między przybrzeżnymi skałami leżała
postać dziewczyny, której niektóre pasemka migotały jasną poświatą. Ukryta
między skałami wyglądała niczym zbłąkana dusza, ułożona w niespokojnym śnie.
Wszedł do zimnego morza wywołując
głośny szum napierania na wodę. Ciemno zielone spodnie od razu nasiąknęły wodą,
ale nie zwrócił na to uwagi, próbując dostać się do ciała dziewczyny. Widząc w
wodzie jej nogi złapał za nie ciągnąc ją do siebie, byle tylko uwolnić od
zgromadzonych wokół niej skał. Gdy dryfowała na tafli, było mu zdecydowanie
łatwiej poprowadzić ją na brzeg.
Przesuwając jej ciało na piasek
dostrzegł, jak kosmyki włosów odsuwając się z jej twarzy, ujawniły piękne i
łagodne rysy, godne jednej z najpiękniejszych kobiet, jakie widział. Jedyne, co
zwróciło jego uwagę bardziej od rzadko spotykanej urody, to czerwone usta pokryte
ogromną ilością krwi.
Schylił
się odsuwając resztę jej włosów z twarzy, by móc lepiej się jej przyjrzeć. Na
gardle były widoczne poziome stare blizny, których miała co najmniej
kilkanaście. Czerwona zaschnięta ciecz zakrywała większość z nich. Krew wylała
się z jej ust niczym woda zalewając również jej brodę. Dotknął palcem jej
gardła, czując, że jest opuchnięty i siny. Fakt przetrącenia jej strun i krtani
był dla niego oczywisty.
Pod wpływem czyjegoś dotyku
ocknęła się otwierając powoli oczy. Postać odsunęła się, czekając na jej ruch.
Zielono – czerwone lica spojrzały na niego doszukując się znajomej twarzy.
Poczuł jak w jego klatce piersiowej coś tknęło zakazane dotąd uczucia, które
starał się utrzymywać na wodzy.
- Po...ska – wyszeptała ledwo
słyszalnie.
Słysząc to imię jego serce
podskoczyło o wiele mocniej, a powietrze zdawało się być o wiele cięższe.
Opanował się szybko, wypuszczając całe zdenerwowanie w jednym długim oddechu.
- Nie – powiedział ze spokojem,
wycierając jej usta białą chusteczką, wyciągniętą z ukrytej kieszeni wewnątrz
munduru.
Prawdopodobnie nie usłyszała jego
odpowiedzi, ale czując jak ktoś dotyka delikatnie jej twarzy uśmiechnęła się
lekko. Jej stan nie pozwalał na racjonalne myślenie wiedział, że majaczy przez
sen.
- Dziękuje… Litwo…
Wstrząśnięty jej słowami
zatrzymał dłoń zgniatając w jej wnętrzu brudną chusteczkę. Zamknęła oczy udając
się w objęcia Morfeusza. Litwa spojrzał na jej gardło, które z każdą chwilą
posiadało coraz mniej sińców, a paskudne opuchnięcie zaczynało momentalnie
zanikać. Przypuszczał, że sam fakt pragnienia spotkania Polski zdecydowanie
przyśpieszył jej regeneracje.
Znów wyglądała jak dawniej,
zupełnie nietknięta przez żadne zło. Doszukiwał się w niej dawnych cech, ale
postać leżąca przed nim była kimś innym, była wrogiem. Wiedział co kryło się
pod jej sercem i co pożerało ją od środka. To coś pojawiło się nagle i wyryło
każdemu z państw ogromne piętno. Piętno, które za każdym razem nałogowo
przypominało im o największych obawach.
Wiatr zerwał się na sile,
miotając jego jasno brązowymi włosami. Pasemka odsłoniły strudzone oczy
wpatrzone w nią jak w obraz . Ich głębia była niczym rozległe niebo, które nie mogło
znaleźć dla siebie miłej przystani. Zrezygnowany odetchnął głęboko marszcząc
gęste brwi. Podniósł ją z ziemi, biorąc na ręce. Długie złote włosy opadły na
piasek, iskrząc się łagodnie po raz ostatni. Ofierskie buty stąpały po nim
twardo wchodząc ponownie do wody. Wraz z wejściem do akwenu poczuł dziwny
dreszcz przeszywający jego ciało. Bardzo podobny do porażenia prądem - nie
przyjemny - ale jednocześnie nie sprawiający mu bólu.
- Co to jest? – wyszeptał zbity z
tropu.
Zmarszczył brwi, obserwując ją od
góry do dołu. Wiedział, że nie było to naturalne zjawisko. Jego ciało było
personifikacją państwa, a uczucie, które go obeszło nie należało to tych, które
zdążył poznać.
Nadeszło wraz z dotknięciem Sory
i wejściem do wody. Spojrzał na nią nieprzychylnie obawiając się powtórki z
rozrywki, którą zaprezentowała w willi państw. Jednak obraz przed jego oczami
przedstawiał tylko morze kołyszące się powoli wedle woli wiatru i prądu. Gdy
woda sięgnęła jego pasa zatrzymał się. Brzeg był oddalony dość daleko, by morze
nie przywróciło ją znowu w te strony. Wraz z tą myślą odepchnął ją powoli od
siebie kierując ku ciemnej przestrzeni niekończącego się horyzontu. Widząc jak
woda otula ją, ale nie zabiera na dno, odsunął się kilka kroków do tyłu.
- Nigdy więcej tu nie przychodź.
Następnym razem – uciął opuszczając wzrok – Zabiję cię.
Odwrócił się przemierzając zimną
wodę w kierunku swojego brzegu. Ścisk w sercu zelżał, a dziwny dreszcz opuścił
go wraz z pozostawieniem jej za sobą. Nie zamierzał się odwracać, ale czuł jak
woda zbiera się tuż za nim utrudniając mu dojście do brzegu.
- Dziękuję Litwo – usłyszał za
sobą wdzięczy głos dziewczyny, w którym nie kryła radości ze spotkania z nim –
Cieszę się, że…
Podniósł ostrzegawczo rękę
ucinając jej wywód.
- Jeśli możesz zamilknij, a twoi
wrogowie uznają cię za nic nie warte wspomnienie. Żałuję, że się ocknęłaś.
Nawet teraz mogłabyś wczuć się w sytuację. Mógłbym się ciebie teraz pozbyć dla
Rosji, wiesz czym by to skutkowało dla mnie? A czym dla Polski…?
W jednej chwili woda rozstąpiła
się w linii prostej do piaszczystej ziemi. Zupełnie jak prosta ścieżka mająca
go zaprowadzić bezpiecznie na brzeg. Zacisnął dłonie w pieści czując
nagromadzającą się złość z powodu jej dobroci, której nie zamierzał doznawać.
Wciąż nie odwracając się do niej twarzą ruszył przed siebie, a z każdym jego
krokiem mundur i buty były coraz to mniej wilgotne od wody. Zacisnął zęby
udając, że nie porusza go ten fakt, choć zdawało się mu to zupełnie absurdalne.
Gdy stanął na piasku na jego mundurze nie było ani kropli wody, zaś morze
połączyło się ponownie, kryjąc wewnątrz siebie ścieżkę.
- Dla ciebie niczym więcej jak
tylko pogłębieniem zmartwień, dla Polski utratą przyjaciółki– odpowiedziała
cicho.
- Przyjaźń macie z dalsza za sobą
– odparł z drwiną w głosie.
Morze zaszumiało głośno, nie
przyjaźnie. Odwrócił w jej kierunku głowę, pokonując swój upór i niechęć. Stała
dumnie na błyszczącej tafli wody patrząc na niego z wyraźnym żalem i
współczuciem. Miodowe włosy kołysały się na wietrze przypominając spokojny bieg
wal. Jasno niebieska sukienka, która otulała jej ciało, łączyła się z taflą
wody, stwarzając wizerunek ich jedności. Odczuł od niej coś, co w żaden sposób
nie przypominało mu potwora. Uśmiechnęła się smutno, stąpając lekko po płaskiej
tafli wody.
- Pamatyty, Litwo(do zobaczenia,
Litwo)
- Tikimės, kad ne per greitai ( oby nie za szybko)
– odpowiedział po chwili patrząc jak znika w ciemnym błękicie wody.
~~~~~
Dla Litwy zrobiłam osobną notkę, skoro cieszy się popularnością. W moim wykonaniu opóźnienia z notkami to codzienność, ale i tak przepraszam :/ Będzie brał udział bardzo dużym wydarzeniu w historii, specjalnie dla niektórych z Was :]
Właśnie zaczyna się coś w rodzaju - brniemy do końca - w notkach.
~~~~~
Dla Litwy zrobiłam osobną notkę, skoro cieszy się popularnością. W moim wykonaniu opóźnienia z notkami to codzienność, ale i tak przepraszam :/ Będzie brał udział bardzo dużym wydarzeniu w historii, specjalnie dla niektórych z Was :]
Właśnie zaczyna się coś w rodzaju - brniemy do końca - w notkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz